Podkast amerykański

Łukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński o Stanach Zjednoczonych - komentujemy to, co się dzieje w amerykańskiej polityce, przypominamy ważne wydarzenia historyczne, a co jakiś czas omawiamy jakieś ważne zjawisko społeczne czy trapiący Amerykę problem. Nowy odcinek w każdą sobotę.

Czytajcie nasze książki:
Piotr: "Rozkład. O niedemokracji w Ameryce": https://bit.ly/40x9OYn
Łukasz: "Stany Podzielone Ameryki": https://bit.ly/3Yrz7s4

Jeśli chcecie nas wspierać, zapraszamy na http://patronite.pl/podkastamerykanski


Odcinki od najnowszych:

75. Sąd Najwyższy: niezależny czy polityczny?
2022-02-12 10:28:23

Po prawie trzech dekadach w Sądzie Najwyższym na emeryturę przechodzi sędzia Stephen Breyer – Joe Biden zyska szansę na wskazanie jednej z dziewięciorga osób zasiadających w najważniejszym sądzie kraju. Kiedy jednak Biden zapowiedział zrealizowanie wyborczej obietnicy i mianowanie Afroamerykanki, spotkały go za to cięgi z obu stron sceny politycznej. Dlaczego coś, co mogło być łatwym politycznym zwycięstwem, znowu Bidenowi nie wyszło? Przypominamy historię zaciętych walk o nominacje do Sądu Najwyższego, np. Roberta Borka, Merricka Garlanda czy Amy Coney Barrett. Zastanawiamy się czym kierują się prezydenci przy obsadzaniu sędziowskich wakatów i czy rzeczywiście kompetencje oraz wiedza prawnicza są jedynymi kryteriami, jakie bierze się pod uwagę. Wyjaśniamy wreszcie dlaczego Sąd Najwyższy wcale nie jest instytucją ponadpolityczną (jak uparcie twierdzą sami sędziowie), a wręcz przeciwnie: polityczne są nominacje sędziowskie, sposób ich zatwierdzania, dobór spraw, wreszcie same wyroki. Co więcej: w sytuacji paraliżu Senatu, SN coraz częściej staje się „alternatywną legislaturą” i to ze szkodą dla swojego prestiżu – dziś tylko 40 procent Amerykanów ufa Sądowi Najwyższemu. Nic dziwnego, że coraz częściej mówi się o konieczności przeprowadzenia jakiejś reformy tego organu – przyglądamy się zatem różnym propozycjom takich reform i szukamy historycznych precedensów. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Po prawie trzech dekadach w Sądzie Najwyższym na emeryturę przechodzi sędzia Stephen Breyer – Joe Biden zyska szansę na wskazanie jednej z dziewięciorga osób zasiadających w najważniejszym sądzie kraju. Kiedy jednak Biden zapowiedział zrealizowanie wyborczej obietnicy i mianowanie Afroamerykanki, spotkały go za to cięgi z obu stron sceny politycznej. Dlaczego coś, co mogło być łatwym politycznym zwycięstwem, znowu Bidenowi nie wyszło? Przypominamy historię zaciętych walk o nominacje do Sądu Najwyższego, np. Roberta Borka, Merricka Garlanda czy Amy Coney Barrett. Zastanawiamy się czym kierują się prezydenci przy obsadzaniu sędziowskich wakatów i czy rzeczywiście kompetencje oraz wiedza prawnicza są jedynymi kryteriami, jakie bierze się pod uwagę. Wyjaśniamy wreszcie dlaczego Sąd Najwyższy wcale nie jest instytucją ponadpolityczną (jak uparcie twierdzą sami sędziowie), a wręcz przeciwnie: polityczne są nominacje sędziowskie, sposób ich zatwierdzania, dobór spraw, wreszcie same wyroki. Co więcej: w sytuacji paraliżu Senatu, SN coraz częściej staje się „alternatywną legislaturą” i to ze szkodą dla swojego prestiżu – dziś tylko 40 procent Amerykanów ufa Sądowi Najwyższemu. Nic dziwnego, że coraz częściej mówi się o konieczności przeprowadzenia jakiejś reformy tego organu – przyglądamy się zatem różnym propozycjom takich reform i szukamy historycznych precedensów. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

74. Co nowego u Trumpa?
2022-02-05 09:17:19

Stęskniliście się za Donaldem Trumpem? Czas na update, bo u byłego prezydenta dużo się ostatnio dzieje. W Nowym Jorku prokuratura bada oszustwa podatkowe Trump Organization, a także zawyżanie wyceny majątku, np. po to, żeby otrzymywać lepsze warunki kredytowe i móc dalej finansować umiarkowanie udane przedsięwzięcia biznesowe Donaldowej firmy. Przede wszystkim problemy Trumpa dotyczą jednak wyborów 2020 roku. W Atlancie prokuratura bada z kolei słynny telefon do sekretarza stanu Georgii, Brada Raffenspergera, któremu Trump kazał „znaleźć” brakujące mu do wygranej 12 tysięcy głosów. Komisja do zbadania 6 stycznia dotarła do nowych wiadomości, np. na temat planu Trumpa „skonfiskowania” maszyn do głosowania z kluczowych stanów: planu, który nawet Rudy Giuliani uznał za absurdalny. Czy rzeczywiście wokół Trumpa „zaciska się pętla”, jak twierdzi część mediów, czy znowu mamy do czynienia z rozbudzaniem oczekiwań, a wszystkie te sprawy zakończą się tak samo jak poprzednie próby pociągnięcia go do odpowiedzialności? Patrzymy też na badania opinii publicznej i zastawiamy się nad tym, jak naprawdę silny jest uścisk w jakim Trump trzyma Partię Republikańską – i patrzymy na sygnały wskazujące, że może zaczyna on słabnąć. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Stęskniliście się za Donaldem Trumpem? Czas na update, bo u byłego prezydenta dużo się ostatnio dzieje. W Nowym Jorku prokuratura bada oszustwa podatkowe Trump Organization, a także zawyżanie wyceny majątku, np. po to, żeby otrzymywać lepsze warunki kredytowe i móc dalej finansować umiarkowanie udane przedsięwzięcia biznesowe Donaldowej firmy. Przede wszystkim problemy Trumpa dotyczą jednak wyborów 2020 roku. W Atlancie prokuratura bada z kolei słynny telefon do sekretarza stanu Georgii, Brada Raffenspergera, któremu Trump kazał „znaleźć” brakujące mu do wygranej 12 tysięcy głosów. Komisja do zbadania 6 stycznia dotarła do nowych wiadomości, np. na temat planu Trumpa „skonfiskowania” maszyn do głosowania z kluczowych stanów: planu, który nawet Rudy Giuliani uznał za absurdalny. Czy rzeczywiście wokół Trumpa „zaciska się pętla”, jak twierdzi część mediów, czy znowu mamy do czynienia z rozbudzaniem oczekiwań, a wszystkie te sprawy zakończą się tak samo jak poprzednie próby pociągnięcia go do odpowiedzialności? Patrzymy też na badania opinii publicznej i zastawiamy się nad tym, jak naprawdę silny jest uścisk w jakim Trump trzyma Partię Republikańską – i patrzymy na sygnały wskazujące, że może zaczyna on słabnąć. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

73. Czy Amerykanom zależy na losie Ukrainy?
2022-01-29 10:05:27

Rosjanie wciąż gromadzą wojska na swojej zachodniej granicy, brytyjski i amerykański wywiad ostrzega przed rosyjskimi prowokacjami i próbami przewrotu w Kijowie. Atak na Ukrainę wydaje się, niestety, bardzo prawdopodobny. Nie powiemy Wam czy wojna będzie, czy nie – tego nie wie dziś nikt poza Władimirem Putinem – ale wyjaśnimy czego domaga się Rosja, jak na jej żądania odpowiadają NATO i Stany Zjednoczone, a przede wszystkim gdzie tu (jeśli w ogóle) pole do kompromisu. Mówimy o tym, co może zrobić Zachód jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, czyli przede wszystkim o sankcjach gospodarczych, na czele z zablokowaniem gazociągu Nord Stream 2. Mówimy o działaniach dyplomatycznych ekipy Joego Bidena, rozmowach z Katarem w sprawie dostaw gazu, ale przede wszystkim naciskach na Niemcy, które są dziś największym hamulcowym wśród państw Zachodu. Zajmujemy się też rosyjską propagandą, która robi z Ukrainy małe, nieistotne, niesamodzielne, w dodatku faszystowskie państewko, niezasługujące na uwagę świata, „naturalną strefę wpływów” Rosji. Pokazujemy jak bardzo rosyjski punkt widzenia powtarzają w Stanach media skrajnej prawicy i skrajnej lewicy – i Fox News, i „Jacobin”, a także jak „neutralność” w sprawie „odległych krajów gdzieś na krańcu świata” przedostaje się, niestety, do mainstreamu myślenia o polityce zagranicznej – co z punktu widzenia Europy Środkowej musi budzić niepokój. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Rosjanie wciąż gromadzą wojska na swojej zachodniej granicy, brytyjski i amerykański wywiad ostrzega przed rosyjskimi prowokacjami i próbami przewrotu w Kijowie. Atak na Ukrainę wydaje się, niestety, bardzo prawdopodobny. Nie powiemy Wam czy wojna będzie, czy nie – tego nie wie dziś nikt poza Władimirem Putinem – ale wyjaśnimy czego domaga się Rosja, jak na jej żądania odpowiadają NATO i Stany Zjednoczone, a przede wszystkim gdzie tu (jeśli w ogóle) pole do kompromisu. Mówimy o tym, co może zrobić Zachód jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, czyli przede wszystkim o sankcjach gospodarczych, na czele z zablokowaniem gazociągu Nord Stream 2. Mówimy o działaniach dyplomatycznych ekipy Joego Bidena, rozmowach z Katarem w sprawie dostaw gazu, ale przede wszystkim naciskach na Niemcy, które są dziś największym hamulcowym wśród państw Zachodu. Zajmujemy się też rosyjską propagandą, która robi z Ukrainy małe, nieistotne, niesamodzielne, w dodatku faszystowskie państewko, niezasługujące na uwagę świata, „naturalną strefę wpływów” Rosji. Pokazujemy jak bardzo rosyjski punkt widzenia powtarzają w Stanach media skrajnej prawicy i skrajnej lewicy – i Fox News, i „Jacobin”, a także jak „neutralność” w sprawie „odległych krajów gdzieś na krańcu świata” przedostaje się, niestety, do mainstreamu myślenia o polityce zagranicznej – co z punktu widzenia Europy Środkowej musi budzić niepokój. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

72. Prawa Jima Crowa 2.0, czyli o przepisach wyborczych, filibustrze i ustawie sprzed 135 lat.
2022-01-22 10:07:34

Demokraci niby mają większość w Senacie, ale po raz kolejny w izbie tej przepadły ambitne plany legislacyjne Joego Bidena – tym razem dwie ustawy dotyczące przepisów wyborczych. Nie udało się znaleźć dziesiątki Republikanów, którzy poparliby Freedom to Vote Act, ustawę wprowadzającą ogólnokrajowe standardy wyborów, oraz John Lewis Act, przywracający federalny nadzór nad przepisami wyborczymi w niektórych stanach. Czy ustawy te są konieczne, żeby zastopować „nowe prawa Jima Crowa” przyjmowane na Południu, jak twierdzą Demokraci, czy jest to wszystko wydumany problem, sztuczny kryzys itd., jak zapewniają Republikanie, oburzeni „graniem kartą rasistowską”, choć jeszcze piętnaście lat temu jak jeden mąż popierali to, co dziś znajduje się w John Lewis Act – na tak głosował wówczas np. Mitch McConnell. Nie udało się też zreformować nieszczęsnego filibustru, który pod hasłem „nieograniczonej debaty” zazwyczaj uniemożliwia jakąkolwiek debatę. Zgodnie z przewidywaniami Joe Manchin i Kyrsten Sinema po raz kolejny strzelili w stopę swojej partii. Dlaczego zatem kierownictwo Demokratów postanowiło zrobić coś z góry skazanego na porażkę? Czy stała za tym jakakolwiek strategia, a jeśli tak, to jaka? Czy w sprawie praw wyborczych da się jeszcze cokolwiek zrobić? W tym celu cofamy się do niesławnych wyborów roku 1876 i mówimy o Electoral Count Act – kontrowersyjnej, ale przez długi czas zapomnianej ustawie o której jednak wszyscy przypomnieli sobie w styczniu 2021 roku. Możecie nas słuchać m.in. w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Demokraci niby mają większość w Senacie, ale po raz kolejny w izbie tej przepadły ambitne plany legislacyjne Joego Bidena – tym razem dwie ustawy dotyczące przepisów wyborczych. Nie udało się znaleźć dziesiątki Republikanów, którzy poparliby Freedom to Vote Act, ustawę wprowadzającą ogólnokrajowe standardy wyborów, oraz John Lewis Act, przywracający federalny nadzór nad przepisami wyborczymi w niektórych stanach. Czy ustawy te są konieczne, żeby zastopować „nowe prawa Jima Crowa” przyjmowane na Południu, jak twierdzą Demokraci, czy jest to wszystko wydumany problem, sztuczny kryzys itd., jak zapewniają Republikanie, oburzeni „graniem kartą rasistowską”, choć jeszcze piętnaście lat temu jak jeden mąż popierali to, co dziś znajduje się w John Lewis Act – na tak głosował wówczas np. Mitch McConnell. Nie udało się też zreformować nieszczęsnego filibustru, który pod hasłem „nieograniczonej debaty” zazwyczaj uniemożliwia jakąkolwiek debatę. Zgodnie z przewidywaniami Joe Manchin i Kyrsten Sinema po raz kolejny strzelili w stopę swojej partii. Dlaczego zatem kierownictwo Demokratów postanowiło zrobić coś z góry skazanego na porażkę? Czy stała za tym jakakolwiek strategia, a jeśli tak, to jaka? Czy w sprawie praw wyborczych da się jeszcze cokolwiek zrobić? W tym celu cofamy się do niesławnych wyborów roku 1876 i mówimy o Electoral Count Act – kontrowersyjnej, ale przez długi czas zapomnianej ustawie o której jednak wszyscy przypomnieli sobie w styczniu 2021 roku. Możecie nas słuchać m.in. w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

71. "Wielka rezygnacja" czyli pesymizm Amerykanów
2022-01-15 10:34:31

Jest źle. A przynajmniej tak sądzą ludzie. 61 proc. badanych stwierdza, że Stany Zjednoczone zmierzają w złym kierunku, a jedynie 26 proc., że w dobrym. Podobnie jest z oceną stanu krajowej gospodarki. Niespełna co czwarty Amerykanin sądzi, że ma się ona „świetnie” lub „dobrze”, a ponad dwie trzecie, że jest „przeciętnie” lub „źle”. Wśród Republikanów nastroje są jeszcze gorsze, ale w gronie Demokratów próżno szukać fali optymizmu. Z jednej strony Amerykanie mają obiektywne powody do niepokoju. Inflacja w grudniu osiągnęła poziom najwyższy od 1982 roku, czyli początku rządów Reagana. Dramatycznie rosną ten ceny paliwa. Z drugiej strony jednak: szacowany wzrost gospodarczy w 2021 roku sięgnie nawet 5,9 proc. PKB, a bezrobocie spadło do 3,9 proc. – znacznie szybciej niż przewidywano. Amerykanie inaczej oceniają też stan kraju i swoich prywatnych finansów. W tym drugim przypadku są znacznie bardziej optymistyczni. O przekonaniu, że gospodarka ma się dobrze świadczy też zjawisko opisywane w mediach od miesięcy i nazwane „wielką rezygnacją”. Tłumaczymy czym jest, skąd się wzięło i jak zmieniło rynek pracy w USA. Zastanawiamy się jak subiektywne oceny stanu państwa mają się do rzeczywistości i jak się mają do tego krytyczne oceny prezydenta. Czy wysokie oczekiwania wyborców wobec Białego Domu to znak czasu czy raczej historyczny standard? Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Jest źle. A przynajmniej tak sądzą ludzie. 61 proc. badanych stwierdza, że Stany Zjednoczone zmierzają w złym kierunku, a jedynie 26 proc., że w dobrym. Podobnie jest z oceną stanu krajowej gospodarki. Niespełna co czwarty Amerykanin sądzi, że ma się ona „świetnie” lub „dobrze”, a ponad dwie trzecie, że jest „przeciętnie” lub „źle”. Wśród Republikanów nastroje są jeszcze gorsze, ale w gronie Demokratów próżno szukać fali optymizmu. Z jednej strony Amerykanie mają obiektywne powody do niepokoju. Inflacja w grudniu osiągnęła poziom najwyższy od 1982 roku, czyli początku rządów Reagana. Dramatycznie rosną ten ceny paliwa. Z drugiej strony jednak: szacowany wzrost gospodarczy w 2021 roku sięgnie nawet 5,9 proc. PKB, a bezrobocie spadło do 3,9 proc. – znacznie szybciej niż przewidywano. Amerykanie inaczej oceniają też stan kraju i swoich prywatnych finansów. W tym drugim przypadku są znacznie bardziej optymistyczni. O przekonaniu, że gospodarka ma się dobrze świadczy też zjawisko opisywane w mediach od miesięcy i nazwane „wielką rezygnacją”. Tłumaczymy czym jest, skąd się wzięło i jak zmieniło rynek pracy w USA. Zastanawiamy się jak subiektywne oceny stanu państwa mają się do rzeczywistości i jak się mają do tego krytyczne oceny prezydenta. Czy wysokie oczekiwania wyborców wobec Białego Domu to znak czasu czy raczej historyczny standard? Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

70. 6 stycznia rok później: czy Stany Zjednoczone stoją na krawędzi? Rozmowa z Anne Applebaum.
2022-01-08 10:02:58

Rok po 6 stycznia wiemy więcej na temat tamtych wydarzeń. Mówimy o tym, kim były osoby szturmujące Kapitol, co je łączyło i dlaczego szaman QAnon jest symbolem wprawdzie atrakcyjnym, ale fałszującym rzeczywistość – a ta wygląda tak, że w Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia z całym ruchem „zwykłych obywateli” akceptujących przemoc polityczną. Wydarzenia 6 stycznia są dla tego ruchu mitem założycielskim i powodem do dumy. Wiemy też więcej o tym, co było prawdziwym celem ataku – opóźnienie zatwierdzenia wygranej Bidena, po to, by ludzie Trumpa w kluczowych stanach mogli odwrócić wynik wyborów. To, czego nie udało się zrobić siłą w 2021 roku, może udać się w roku 2025 na drodze urzędowej – Republikanie już się do tego szykują, a Demokraci zdają się zasypiać gruszki w popiele. Jak do tego doszło, że Republikanie, którzy tuż po ataku zaczęli się od Trumpa odcinać, dziś podlegają mu bardziej, niż kiedykolwiek, a niedobitki – jak Liz Cheney – toczą z góry przegraną walkę o polityczne życie? Czy Republikanie są w ogóle normalną partią, która mieści się w granicach demokratycznego systemu? Naszą gościnią jest dziś Anne Applebaum, dziennikarka „The Atlantic”, którą pytamy o Republikanów, Demokratów, republikę, demokrację oraz apokaliptyczne scenariusze dla Stanów Zjednoczonych. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Rok po 6 stycznia wiemy więcej na temat tamtych wydarzeń. Mówimy o tym, kim były osoby szturmujące Kapitol, co je łączyło i dlaczego szaman QAnon jest symbolem wprawdzie atrakcyjnym, ale fałszującym rzeczywistość – a ta wygląda tak, że w Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia z całym ruchem „zwykłych obywateli” akceptujących przemoc polityczną. Wydarzenia 6 stycznia są dla tego ruchu mitem założycielskim i powodem do dumy. Wiemy też więcej o tym, co było prawdziwym celem ataku – opóźnienie zatwierdzenia wygranej Bidena, po to, by ludzie Trumpa w kluczowych stanach mogli odwrócić wynik wyborów. To, czego nie udało się zrobić siłą w 2021 roku, może udać się w roku 2025 na drodze urzędowej – Republikanie już się do tego szykują, a Demokraci zdają się zasypiać gruszki w popiele. Jak do tego doszło, że Republikanie, którzy tuż po ataku zaczęli się od Trumpa odcinać, dziś podlegają mu bardziej, niż kiedykolwiek, a niedobitki – jak Liz Cheney – toczą z góry przegraną walkę o polityczne życie? Czy Republikanie są w ogóle normalną partią, która mieści się w granicach demokratycznego systemu? Naszą gościnią jest dziś Anne Applebaum, dziennikarka „The Atlantic”, którą pytamy o Republikanów, Demokratów, republikę, demokrację oraz apokaliptyczne scenariusze dla Stanów Zjednoczonych. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

69. „Nie patrz w górę” oraz „patrz przed siebie”, czyli co nas czeka w roku 2022
2022-01-01 10:35:37

Wracamy z pierwszym odcinkiem nowego roku. Najpierw rozmawiamy o najgłośniejszym (a przynajmniej najbardziej polaryzującym) filmie minionego roku, „Nie patrz w górę”: czy jest to satyra celna czy grubo ciosana, czy dobrze pokazuje patologie amerykańskiej polityki, ogłupiające media, niekompetencję rządzących itd, czy przeciwnie, prześlizguje się nad wszystkim powierzchownie, nawet nie dotykając sedna problemu? Wszyscy się spierają, więc spieramy się i my. Następnie spoglądamy przed siebie, na właśnie rozpoczynający się rok 2022 i zastanawiamy się co nas czeka w amerykańskiej polityce. Co szykuje komisja badająca wydarzenia z 6 stycznia? Czy Joemu Bidenowi uda się jeszcze cokolwiek zrobić? Czy Joe Manchin zmieni partię? Czy Sąd Najwyższy ograniczy prawo kobiet do aborcji? Wszystkie drogi prowadzą, oczywiście, do listopadowych midtermów, więc omawiamy kilka ciekawie się zapowiadających wyścigów w kluczowych stanach i zastanawiamy się kto wygra - a raczej, jak bardzo przegrają Demokraci. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Wracamy z pierwszym odcinkiem nowego roku. Najpierw rozmawiamy o najgłośniejszym (a przynajmniej najbardziej polaryzującym) filmie minionego roku, „Nie patrz w górę”: czy jest to satyra celna czy grubo ciosana, czy dobrze pokazuje patologie amerykańskiej polityki, ogłupiające media, niekompetencję rządzących itd, czy przeciwnie, prześlizguje się nad wszystkim powierzchownie, nawet nie dotykając sedna problemu? Wszyscy się spierają, więc spieramy się i my. Następnie spoglądamy przed siebie, na właśnie rozpoczynający się rok 2022 i zastanawiamy się co nas czeka w amerykańskiej polityce. Co szykuje komisja badająca wydarzenia z 6 stycznia? Czy Joemu Bidenowi uda się jeszcze cokolwiek zrobić? Czy Joe Manchin zmieni partię? Czy Sąd Najwyższy ograniczy prawo kobiet do aborcji? Wszystkie drogi prowadzą, oczywiście, do listopadowych midtermów, więc omawiamy kilka ciekawie się zapowiadających wyścigów w kluczowych stanach i zastanawiamy się kto wygra - a raczej, jak bardzo przegrają Demokraci. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

68. Vice, Veep, Kamala, czyli po co komu wiceprezydent(ka)
2021-12-25 12:24:29

Jeśli Joe Biden szuka gdzieś pocieszenia z powodu niskich notowań, jakie obecnie ma wśród Amerykanów, to być może zagląda do ocen swojej wiceprezydentki. Według niektórych sondaży pracę Kamali Harris pochwala mniej niż 30 proc. ankietowanych. Tymczasem niewiele ponad rok temu jej wybór jako partnerki Bidena w wyścigu uznano za przełomowy – po listopadowym zwycięstwie stała się pierwszą kobietą, pierwszą czarną kobietą i pierwszą kobietą azjatyckiego pochodzenia na tym stanowisku (była też zaledwie trzecią w historii kandydatką jedną z dwóch dużych partii na prezydenta). Wybór chwalono nie tylko jako przełomowy, ale też… bardzo rozsądny. Harris miała pokazywać nową twarz partii. Dziś wciąż szuka dla siebie miejsca, a media donoszą o kolejnych rezygnacjach wśród jej personelu i toksycznym środowisku pracy. Czy to skutek osobowości wiceprezydentki i jej niewielkiego doświadczenia w Waszyngtonie czy może roli, w jakiej ją obsadzono? „You die, I fly” – tak wiceprezydent Stanów Zjednoczonych George H. W. Bush opisywał zakres obowiązków teoretycznie drugiej osoby w państwie – przede wszystkim pogrzeby i inne uroczystości. Nie był zresztą w tej ocenie jedyny. O tym jak doskonale nieistotna to funkcja mówił już pierwszy w historii wiceprezydent John Adams. A po nim powtarzali inni. To jeden z kilku paradoksów roli przeznaczonej dla człowieka, którego od prezydentury dzieli bicie jednego serca. Tymczasem początkowo nawet to nie było jasne – prawo nie precyzowało dostatecznie jak wiceprezydenta wybierać, co ma robić, a nawet czy na pewno na wypadek śmierci głowy państwa to on ma zająć jego miejsce. Opowiadamy, że zmiana przyszła dopiero w połowie XX wieku – zwłaszcza za prezydentury Jimmy’ego Cartera, kiedy wiceprezydentem był Walter Mondale. I chociaż później zdarzali się potężni wiceprezydenci – jak Dick Cheney – to do dziś zakres obowiązków drugiej osoby w państwie zależy w dużej mierze od widzimisię głowy państwa. Joe Biden obiecywał Kamali Harris, że potraktuje ją tak jak Barack Obama traktował jego i że pomieszczenia, w których będą trwały narady, zawsze będzie opuszczała jako ostatnia. Rzeczywistość pokazuje, że nie zawsze tak jest. Harris dostaje zadania bardzo poważne i trudne (jak problem migracji czy praw wyborczych), ale nie ma narzędzi do ich wykonania i zwyczajnie sobie z nimi nie radzi. Przypomina przy tym Selinę Meyer, bohaterkę jednego z ulubionych seriali Piotra „Veep”. Opowiadamy o tym popularnym serialu, o tym jakie wyobrażenie kobiety na tym stanowisku ukształtował, no i zastanawiamy się czy Kamala Harris podąży drogą jego bohaterki. P.S. W zapowiedzi odcinka mówimy na nagraniu, że porozmawiamy też m.in. o niejakim „Fritzu”, a potem w ferworze walki nie powiedzieliśmy o kogo chodzi. To, pochodzący od drugiego imienia Frederick, pseudonim wiceprezydenta Mondale’a. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Jeśli Joe Biden szuka gdzieś pocieszenia z powodu niskich notowań, jakie obecnie ma wśród Amerykanów, to być może zagląda do ocen swojej wiceprezydentki. Według niektórych sondaży pracę Kamali Harris pochwala mniej niż 30 proc. ankietowanych. Tymczasem niewiele ponad rok temu jej wybór jako partnerki Bidena w wyścigu uznano za przełomowy – po listopadowym zwycięstwie stała się pierwszą kobietą, pierwszą czarną kobietą i pierwszą kobietą azjatyckiego pochodzenia na tym stanowisku (była też zaledwie trzecią w historii kandydatką jedną z dwóch dużych partii na prezydenta). Wybór chwalono nie tylko jako przełomowy, ale też… bardzo rozsądny. Harris miała pokazywać nową twarz partii. Dziś wciąż szuka dla siebie miejsca, a media donoszą o kolejnych rezygnacjach wśród jej personelu i toksycznym środowisku pracy. Czy to skutek osobowości wiceprezydentki i jej niewielkiego doświadczenia w Waszyngtonie czy może roli, w jakiej ją obsadzono? „You die, I fly” – tak wiceprezydent Stanów Zjednoczonych George H. W. Bush opisywał zakres obowiązków teoretycznie drugiej osoby w państwie – przede wszystkim pogrzeby i inne uroczystości. Nie był zresztą w tej ocenie jedyny. O tym jak doskonale nieistotna to funkcja mówił już pierwszy w historii wiceprezydent John Adams. A po nim powtarzali inni. To jeden z kilku paradoksów roli przeznaczonej dla człowieka, którego od prezydentury dzieli bicie jednego serca. Tymczasem początkowo nawet to nie było jasne – prawo nie precyzowało dostatecznie jak wiceprezydenta wybierać, co ma robić, a nawet czy na pewno na wypadek śmierci głowy państwa to on ma zająć jego miejsce. Opowiadamy, że zmiana przyszła dopiero w połowie XX wieku – zwłaszcza za prezydentury Jimmy’ego Cartera, kiedy wiceprezydentem był Walter Mondale. I chociaż później zdarzali się potężni wiceprezydenci – jak Dick Cheney – to do dziś zakres obowiązków drugiej osoby w państwie zależy w dużej mierze od widzimisię głowy państwa. Joe Biden obiecywał Kamali Harris, że potraktuje ją tak jak Barack Obama traktował jego i że pomieszczenia, w których będą trwały narady, zawsze będzie opuszczała jako ostatnia. Rzeczywistość pokazuje, że nie zawsze tak jest. Harris dostaje zadania bardzo poważne i trudne (jak problem migracji czy praw wyborczych), ale nie ma narzędzi do ich wykonania i zwyczajnie sobie z nimi nie radzi. Przypomina przy tym Selinę Meyer, bohaterkę jednego z ulubionych seriali Piotra „Veep”. Opowiadamy o tym popularnym serialu, o tym jakie wyobrażenie kobiety na tym stanowisku ukształtował, no i zastanawiamy się czy Kamala Harris podąży drogą jego bohaterki. P.S. W zapowiedzi odcinka mówimy na nagraniu, że porozmawiamy też m.in. o niejakim „Fritzu”, a potem w ferworze walki nie powiedzieliśmy o kogo chodzi. To, pochodzący od drugiego imienia Frederick, pseudonim wiceprezydenta Mondale’a. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

67. Elon Musk: Iron Man czy Ozymandiasz?
2021-12-18 10:31:57

Dlaczego tegoroczny wybór „osoby roku” magazynu „Time” wzbudził takie kontrowersje. Kim jest Elon Musk, najbogatszy człowiek na świecie? Czy to wizjoner i geniusz, który poświęca się dla dobra ludzkości, czy maniak z przerostem ego, który szczytnymi hasłami maskuje swoje ambicje? Innymi słowy – czy to raczej Tony Stark, czy Adrian Veidt? Mówimy o bojach Muska na Twitterze z politykami lewicy, jak Berniem Sandersem czy Elizabeth Warren; o tym, czy naprawdę „woli się trzymać z dala od polityki”, jak sam zapewnia, czy przeciwnie – od dawna już wypowiada się na tematy polityczne; szerząc libertariańską wizję rzeczywistości ziemskiej (i pozaziemskiej) w której każdy sam najlepiej wie na co wydać swoje pieniądze, wszelkie dotacje rządowe są zbędne, a ludzie (zwłaszcza miliarderzy) sami powinni decydować czy płacić podatki. Wyjaśniamy też jak rozmaite deklaracje Muska mają się do rzeczywistości. Opowiadamy o amerykańskiej tendencji do gloryfikowania technogeniuszy, zastanawiamy się dlaczego miliony uwielbiają Elona Muska i widzą w nim antysystemowca, choć w rzeczywistości jest systemu produktem, który znakomicie potrafi go wykorzystywać dla własnych celów. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Dlaczego tegoroczny wybór „osoby roku” magazynu „Time” wzbudził takie kontrowersje. Kim jest Elon Musk, najbogatszy człowiek na świecie? Czy to wizjoner i geniusz, który poświęca się dla dobra ludzkości, czy maniak z przerostem ego, który szczytnymi hasłami maskuje swoje ambicje? Innymi słowy – czy to raczej Tony Stark, czy Adrian Veidt? Mówimy o bojach Muska na Twitterze z politykami lewicy, jak Berniem Sandersem czy Elizabeth Warren; o tym, czy naprawdę „woli się trzymać z dala od polityki”, jak sam zapewnia, czy przeciwnie – od dawna już wypowiada się na tematy polityczne; szerząc libertariańską wizję rzeczywistości ziemskiej (i pozaziemskiej) w której każdy sam najlepiej wie na co wydać swoje pieniądze, wszelkie dotacje rządowe są zbędne, a ludzie (zwłaszcza miliarderzy) sami powinni decydować czy płacić podatki. Wyjaśniamy też jak rozmaite deklaracje Muska mają się do rzeczywistości. Opowiadamy o amerykańskiej tendencji do gloryfikowania technogeniuszy, zastanawiamy się dlaczego miliony uwielbiają Elona Muska i widzą w nim antysystemowca, choć w rzeczywistości jest systemu produktem, który znakomicie potrafi go wykorzystywać dla własnych celów. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

66. Rosja, Ukraina, Putin i Biden
2021-12-11 10:43:43

Dziś rozmawiamy o relacjach amerykańsko-rosyjskich, które po raz kolejny znalazły się na wirażu. Amerykanie są przekonani, że Władimir Putin na poważnie rozważa dokonanie inwazji na Ukrainę, już na początku przyszłego roku. Kilka miesięcy temu podobne, niepokojące manewry rosyjskich wojsk zaprowadziły Putina na prestiżowe spotkanie z Bidenem jeden na jeden w Genewie. Wówczas Joe Biden mówił, że oczekuje „stabilnych i przewidywalnych relacji” z Rosją. Tym razem prezydenci spotkali się wirtualnie, a ton rozmowy był inny. Biden miał ostrzec Putina, że inwazja doprowadzi do bardzo poważnych sankcji gospodarczych, do zintensyfikowania amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy i do zwiększenia obecności wojskowej w krajach naszego regionu. Rosyjski prezydent domaga się gwarancji, że Ukraina nigdy nie wstąpi do NATO. Amerykanie się na to nie godzą i twierdzą, że spełnienie tego żądania podważyłoby fundamenty porządku międzynarodowego. Tłumaczymy stanowisko administracji Bidena, wyjaśniamy dlaczego ten spór nie dotyczy jedynie Ukrainy i dlaczego media nazywają Ukrainę „Tajwanem Rosji”. Pokazujemy też, jak przygotowania wojskowe Rosja łączy z kampanią propagandową w mediach, w której stronę rosyjską biorą alt-lewica z alt-prawica spod znaku gwiazdy Fox News, Tuckera Carlsona. Mówimy też o zakończonym właśnie wirtualnym „Szczycie na rzecz demokracji” i co z niego wynika – lub nie. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski
Dziś rozmawiamy o relacjach amerykańsko-rosyjskich, które po raz kolejny znalazły się na wirażu. Amerykanie są przekonani, że Władimir Putin na poważnie rozważa dokonanie inwazji na Ukrainę, już na początku przyszłego roku. Kilka miesięcy temu podobne, niepokojące manewry rosyjskich wojsk zaprowadziły Putina na prestiżowe spotkanie z Bidenem jeden na jeden w Genewie. Wówczas Joe Biden mówił, że oczekuje „stabilnych i przewidywalnych relacji” z Rosją. Tym razem prezydenci spotkali się wirtualnie, a ton rozmowy był inny. Biden miał ostrzec Putina, że inwazja doprowadzi do bardzo poważnych sankcji gospodarczych, do zintensyfikowania amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy i do zwiększenia obecności wojskowej w krajach naszego regionu. Rosyjski prezydent domaga się gwarancji, że Ukraina nigdy nie wstąpi do NATO. Amerykanie się na to nie godzą i twierdzą, że spełnienie tego żądania podważyłoby fundamenty porządku międzynarodowego. Tłumaczymy stanowisko administracji Bidena, wyjaśniamy dlaczego ten spór nie dotyczy jedynie Ukrainy i dlaczego media nazywają Ukrainę „Tajwanem Rosji”. Pokazujemy też, jak przygotowania wojskowe Rosja łączy z kampanią propagandową w mediach, w której stronę rosyjską biorą alt-lewica z alt-prawica spod znaku gwiazdy Fox News, Tuckera Carlsona. Mówimy też o zakończonym właśnie wirtualnym „Szczycie na rzecz demokracji” i co z niego wynika – lub nie. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie