Podkast amerykański

Łukasz Pawłowski i Piotr Tarczyński o Stanach Zjednoczonych - komentujemy to, co się dzieje w amerykańskiej polityce, przypominamy ważne wydarzenia historyczne, a co jakiś czas omawiamy jakieś ważne zjawisko społeczne czy trapiący Amerykę problem. Nowy odcinek w każdą sobotę.

Czytajcie nasze książki:
Piotr: "Rozkład. O niedemokracji w Ameryce": https://bit.ly/40x9OYn
Łukasz: "Stany Podzielone Ameryki": https://bit.ly/3Yrz7s4

Jeśli chcecie nas wspierać, zapraszamy na http://patronite.pl/podkastamerykanski


Odcinki od najnowszych:

125. „Kraj ludzi wolnych” czyli więzienia w Stanach Zjednoczonych
2023-02-18 07:10:25

Na USA przypada 4 procent ludności świata, ale aż 16 procent wszystkich więźniów. Choć to i tak lepiej, niż paręnaście lat temu - kiedy za kratami siedział nawet 1 procent dorosłych Amerykanów– wskaźnik inkarceracji w Stanach Zjednoczonych wciąż jest jednym z najwyższych na świecie. W różnego typu więzieniach przebywają dziś w USA 2 miliony osób, a do tego dochodzą ponad 3 miliony osób objętych jakąś formą nadzoru penitencjarnego – czy to w formie zwolnienia warunkowego czy probacji. Szacuje się, że połowa dorosłych Amerykanów – 113 milionów osób – ma członka najbliższej rodziny, który znalazł się w życiu za kratami więzienia lub aresztu. Zaczynamy cykl w którym bierzemy się za barki z jednym z najpoważniejszych problemów społecznych Ameryki: masową inkarceracją. Historią – i próbą odpowiedzi na pytanie co takiego zmieniło się w latach 70. XX wieku, że wskaźniki inkarceracji wystrzeliły pod niebo – zajmiemy się w kolejnym odcinku. W dzisiejszym przyglądamy się sytuacji obecnej: mówimy o tym kto siedzi w więzieniach i aresztach; za co; gdzie; w jakich warunkach. Zarysowujemy –  na często wstrząsających przykładach (a zatem z góry ostrzegamy!) – najpoważniejsze problemy amerykańskiego systemu penitencjarnego, opowiadamy m.in. o prywatyzacji więzień i najmowaniu skazańców do pracy za półdarmo czy o patologiach systemu probacji. Próbujemy też zastanowić się nad społecznymi skutkami inkarceracji takiej rzeszy ludzi. Jeśli celem więzienia powinna być wyłącznie kara, to być może problemu nie ma. Rzecz jednak w tym, że co roku setki tysięcy więźniów wychodzą na wolność i – przynajmniej w teorii – mają wrócić do społeczeństwa zresocjalizowani. Warunki w amerykańskich więzieniach nie dają na to wielkich szans, a wręcz przyczyniają się do tego, że wielu byłych skazańców wraca za kraty. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Na USA przypada 4 procent ludności świata, ale aż 16 procent wszystkich więźniów. Choć to i tak lepiej, niż paręnaście lat temu - kiedy za kratami siedział nawet 1 procent dorosłych Amerykanów– wskaźnik inkarceracji w Stanach Zjednoczonych wciąż jest jednym z najwyższych na świecie. W różnego typu więzieniach przebywają dziś w USA 2 miliony osób, a do tego dochodzą ponad 3 miliony osób objętych jakąś formą nadzoru penitencjarnego – czy to w formie zwolnienia warunkowego czy probacji. Szacuje się, że połowa dorosłych Amerykanów – 113 milionów osób – ma członka najbliższej rodziny, który znalazł się w życiu za kratami więzienia lub aresztu.

Zaczynamy cykl w którym bierzemy się za barki z jednym z najpoważniejszych problemów społecznych Ameryki: masową inkarceracją. Historią – i próbą odpowiedzi na pytanie co takiego zmieniło się w latach 70. XX wieku, że wskaźniki inkarceracji wystrzeliły pod niebo – zajmiemy się w kolejnym odcinku. W dzisiejszym przyglądamy się sytuacji obecnej: mówimy o tym kto siedzi w więzieniach i aresztach; za co; gdzie; w jakich warunkach. Zarysowujemy –  na często wstrząsających przykładach (a zatem z góry ostrzegamy!) – najpoważniejsze problemy amerykańskiego systemu penitencjarnego, opowiadamy m.in. o prywatyzacji więzień i najmowaniu skazańców do pracy za półdarmo czy o patologiach systemu probacji.

Próbujemy też zastanowić się nad społecznymi skutkami inkarceracji takiej rzeszy ludzi. Jeśli celem więzienia powinna być wyłącznie kara, to być może problemu nie ma. Rzecz jednak w tym, że co roku setki tysięcy więźniów wychodzą na wolność i – przynajmniej w teorii – mają wrócić do społeczeństwa zresocjalizowani. Warunki w amerykańskich więzieniach nie dają na to wielkich szans, a wręcz przyczyniają się do tego, że wielu byłych skazańców wraca za kraty.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

124. Prezydenckie orędzie o stanie państwa, czyli amerykański teatr polityczny w pełnej krasie
2023-02-11 07:35:36

We wtorek, przed połączonymi izbami Kongresu, Joe Biden wygłosił doroczne orędzie o „stanie unii”. Opowiadamy wam o dramaturgii całego przedsięwzięcia: o ustalonych rytuałach, przerysowanych reakcjach, całej jego teatralności i powtarzalności, która jednak co roku ekscytuje Amerykanów ze szczególnym uwzględnieniem mediów. Dowiecie się o czym mówił prezydent: jak chwalił się swoimi osiągnięciami, stanem gospodarki, niskim bezrobociem; jak łajał firmy naftowe i farmaceutyczne, które odnotowują rekordowe zyski, ale nie płacą uczciwych podatków; jak wzywał do dalszych reform i do tego, by „dokończyć robotę”. Powiemy wam też o reakcjach na wystąpienie Bidena: brawach Demokratów i gwizdach nieprzyjaźnie nastawionych Republikanów, a także „polemikach” w jakie na bieżąco wdawał się prezydent z mównicy. W bonusie starcie George'a Santosa z Mittem Romneyem, Marjorie Taylor Greene w roli Cruelli de Mon, oraz chiński balon szpiegowski. Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

We wtorek, przed połączonymi izbami Kongresu, Joe Biden wygłosił doroczne orędzie o „stanie unii”. Opowiadamy wam o dramaturgii całego przedsięwzięcia: o ustalonych rytuałach, przerysowanych reakcjach, całej jego teatralności i powtarzalności, która jednak co roku ekscytuje Amerykanów ze szczególnym uwzględnieniem mediów.

Dowiecie się o czym mówił prezydent: jak chwalił się swoimi osiągnięciami, stanem gospodarki, niskim bezrobociem; jak łajał firmy naftowe i farmaceutyczne, które odnotowują rekordowe zyski, ale nie płacą uczciwych podatków; jak wzywał do dalszych reform i do tego, by „dokończyć robotę”. Powiemy wam też o reakcjach na wystąpienie Bidena: brawach Demokratów i gwizdach nieprzyjaźnie nastawionych Republikanów, a także „polemikach” w jakie na bieżąco wdawał się prezydent z mównicy.

W bonusie starcie George'a Santosa z Mittem Romneyem, Marjorie Taylor Greene w roli Cruelli de Mon, oraz chiński balon szpiegowski.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Podtail, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

123. Skorpion zabija w Memphis
2023-02-04 08:50:31

7 stycznia po godzinie 20. czarny mężczyzna zostaje zatrzymany przez policję w Memphis. Powodem jest rzekomo niebezpieczna jazda ( reckless driving ). Policjanci z elitarnej jednostki SCORPION są wulgarni i agresywni, próbują obezwładnić zatrzymanego. Podejrzewają, że może być pod wpływem narkotyków, co później okaże się nieprawdą. Tyre Nichols – wysoki, chudy 29-latek – wyrywa się im i ucieka, ale zostaje złapany dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej i brutalnie pobity. Dwóch policjantów przytrzymuje go za ręce, a inni uderzają pałką w tułów lub pięściami w twarz. Wcześniej, kiedy leży na ziemi, dostaje kilka kopniaków w głowę. Po chwili przyjeżdżają ratownicy medyczni, ale Nichols nie otrzymuje natychmiastowej pomocy. Skuty kajdankami siedzi oparty o radiowóz – raz po raz osuwa się na asfalt, a policjanci stawiają go do pionu. Trafia do szpitala w stanie ciężkim – trzy dni później umiera. Wszystko dokładnie nagrywa kamera monitoringu zamieszczona na przydrożnym słupie. Różne wersje tego rodzaju brutalnych historii słyszeliśmy już nie raz. Ta jednak – pozornie do bólu przewidywalna – ma kilka nietypowych elementów. W tym odcinku opowiadamy m.in. jak zareagowały władze miasta, dlaczego śmierć Nicholsa nie doprowadziła do wybuchu kolejnych zamieszek, dlaczego w Memphis – mimo ogromnych nakładów finansowych – nie ma chętnych do wstąpienia w szeregi policji, a liczba brutalnych przestępstw rośnie oraz dlaczego mieszkańcy jednocześnie narzekają na zbyt małą i zbyt dużą aktywność policjantów. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

7 stycznia po godzinie 20. czarny mężczyzna zostaje zatrzymany przez policję w Memphis. Powodem jest rzekomo niebezpieczna jazda (reckless driving). Policjanci z elitarnej jednostki SCORPION są wulgarni i agresywni, próbują obezwładnić zatrzymanego. Podejrzewają, że może być pod wpływem narkotyków, co później okaże się nieprawdą. Tyre Nichols – wysoki, chudy 29-latek – wyrywa się im i ucieka, ale zostaje złapany dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej i brutalnie pobity. Dwóch policjantów przytrzymuje go za ręce, a inni uderzają pałką w tułów lub pięściami w twarz. Wcześniej, kiedy leży na ziemi, dostaje kilka kopniaków w głowę. Po chwili przyjeżdżają ratownicy medyczni, ale Nichols nie otrzymuje natychmiastowej pomocy. Skuty kajdankami siedzi oparty o radiowóz – raz po raz osuwa się na asfalt, a policjanci stawiają go do pionu. Trafia do szpitala w stanie ciężkim – trzy dni później umiera. Wszystko dokładnie nagrywa kamera monitoringu zamieszczona na przydrożnym słupie.

Różne wersje tego rodzaju brutalnych historii słyszeliśmy już nie raz. Ta jednak – pozornie do bólu przewidywalna – ma kilka nietypowych elementów. W tym odcinku opowiadamy m.in. jak zareagowały władze miasta, dlaczego śmierć Nicholsa nie doprowadziła do wybuchu kolejnych zamieszek, dlaczego w Memphis – mimo ogromnych nakładów finansowych – nie ma chętnych do wstąpienia w szeregi policji, a liczba brutalnych przestępstw rośnie oraz dlaczego mieszkańcy jednocześnie narzekają na zbyt małą i zbyt dużą aktywność policjantów.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

122. Utalentowany Pan Santos
2023-01-28 07:30:48

Cóż to jest za zdolny człowiek! Urodził się w biedzie (lub bogactwie); zdobywał osiągnięcia sportowe (w szkołach do których nigdy nie chodził); przeżył szereg osobistych tragedii, w tym śmierć w World Trade Center matki (której nie było wtedy w Stanach Zjednoczonych), prowadził działalność charytatywną na rzecz chorych zwierząt (pieniądze wziął do kieszeni), jest Brazylijczykiem, Angolczykiem, Żydem, gejem (albo i nie), występował jako drag queen (albo i nie), jest milionerem (albo i nie), nazywa się George Santos (albo i nie), ale z całą pewnością jest kongresmenem z 3 okręgu w stanie Nowy Jork. Dziś opowiadamy wam o fascynującej karierze bodaj największego ściemniacza, jaki kiedykolwiek trafił do amerykańskiej polityki. W jaki sposób ktoś o którym tak naprawdę nic nie wiadomo aż dwukrotnie został kandydatem Partii Republikańskiej? Jakim cudem jego przeszłości nie odkryli przeciwnicy z Partii Demokratycznej? Czyżby przestano wykopywać brudy na politycznych oponentów? I gdzie w tym wszystkim były media – dlaczego zaczęły ujawniać jego kłamstwa dopiero w grudniu zeszłego roku, już po tym jak został wybrany do Izby Reprezentantów? Zastanawiamy się nad tym, jak Santos wypada na tle innych polityków, który „podkoloryzowali” swoje biografie i rozmawiamy o „postprawdzie” i „alternatywnych faktach”, czyli po prostu o kłamstwie w polityce. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Cóż to jest za zdolny człowiek! Urodził się w biedzie (lub bogactwie); zdobywał osiągnięcia sportowe (w szkołach do których nigdy nie chodził); przeżył szereg osobistych tragedii, w tym śmierć w World Trade Center matki (której nie było wtedy w Stanach Zjednoczonych), prowadził działalność charytatywną na rzecz chorych zwierząt (pieniądze wziął do kieszeni), jest Brazylijczykiem, Angolczykiem, Żydem, gejem (albo i nie), występował jako drag queen (albo i nie), jest milionerem (albo i nie), nazywa się George Santos (albo i nie), ale z całą pewnością jest kongresmenem z 3 okręgu w stanie Nowy Jork.

Dziś opowiadamy wam o fascynującej karierze bodaj największego ściemniacza, jaki kiedykolwiek trafił do amerykańskiej polityki. W jaki sposób ktoś o którym tak naprawdę nic nie wiadomo aż dwukrotnie został kandydatem Partii Republikańskiej? Jakim cudem jego przeszłości nie odkryli przeciwnicy z Partii Demokratycznej? Czyżby przestano wykopywać brudy na politycznych oponentów? I gdzie w tym wszystkim były media – dlaczego zaczęły ujawniać jego kłamstwa dopiero w grudniu zeszłego roku, już po tym jak został wybrany do Izby Reprezentantów?

Zastanawiamy się nad tym, jak Santos wypada na tle innych polityków, który „podkoloryzowali” swoje biografie i rozmawiamy o „postprawdzie” i „alternatywnych faktach”, czyli po prostu o kłamstwie w polityce.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

121. Tajne dokumenty w garażu Bidena, czyli manna z nieba dla Republikanów
2023-01-21 07:15:00

W garażu przy ukochanym Chevrolecie Corvette z 1967 roku – tam prawnicy Joego Bidena znaleźli tajne dokumenty pochodzące jeszcze z czasów jego wiceprezydentury. Nie było to pierwsze takie odkrycie – wcześniej dokumenty znaleziono w siedzibie jego think tanku w Waszyngtonie oraz innych częściach prezydenckiego domu w Wilmington, w stanie Delaware. Jak się tam znalazły? Co w nich jest? Póki co mamy jedynie szczątkowe informacje, ale wiemy jednak, że pierwszą transzę znaleziono już 2 listopada, a zatem na kilka dni przed wyborami w połowie kadencji. Ludzie Bidena zapewniają, że natychmiast powiadomili Archiwa Państwowe, a te z kolei Departament Sprawiedliwości. Opinia publiczna dowiedziała się jednak o wszystkim dopiero 9 stycznia i to nie od prezydenta, ale stacji CBS, która ujawniła sprawę. Dla Bidena to bolesna kompromitacja, bo jeszcze niedawno – kiedy FBI wynosiło tajne dokumenty, które Donald Trump bezprawnie trzymał w swojej florydzkiej rezydencji Mar-a-Lago, urzędujący prezydent utyskiwał na lekkomyślność swego poprzednika. Teraz Republikanie pytają, kiedy FBI zapuka do drzwi Bidena. Najpewniej w ogóle, bo mimo ewidentnych podobieństwa oba przypadki sporo różni. Tłumaczymy te różnice, ale nie mamy wątpliwości, że dla przeciętnego wyborcy nie będą miały znaczenia. Tym bardziej, że Republikanie ze wszystkich sił próbują postawić między nimi znak równości. Dla przeciwników obecnego prezydenta te odkrycia to prawdziwa manna z nieba: zapas paliwa dla walki politycznej, którą będą prowadzić za pomocą komisji Izby Reprezentantów. Tłumaczymy co takiego chcą badać i na jakie korzyści polityczne liczą. Sprawa dokumentów nie jest ani jedynym, ani najpoważniejszym konfliktem, który będzie napędzał amerykańską politykę w najbliższym czasie. W czwartek 19 stycznia kraj dobił do limitu zadłużenia i bez zgody Kongresu nie może zaciągać pożyczek na spłatę swoich zobowiązań. Tłumaczymy czego dotyczy spór i dlaczego nierozwiązanie go grozi katastrofą. Zajmiemy się także sytuacją na południowej granicy, bo polityka migracyjna to tradycyjne pole konfliktu: prawica zarzuca prezydentowi, że otworzył granice na oścież, a lewica, że traktuje migrantów niczym Trump. Kto jest bliższy prawdy? Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

W garażu przy ukochanym Chevrolecie Corvette z 1967 roku – tam prawnicy Joego Bidena znaleźli tajne dokumenty pochodzące jeszcze z czasów jego wiceprezydentury. Nie było to pierwsze takie odkrycie – wcześniej dokumenty znaleziono w siedzibie jego think tanku w Waszyngtonie oraz innych częściach prezydenckiego domu w Wilmington, w stanie Delaware.

Jak się tam znalazły? Co w nich jest? Póki co mamy jedynie szczątkowe informacje, ale wiemy jednak, że pierwszą transzę znaleziono już 2 listopada, a zatem na kilka dni przed wyborami w połowie kadencji. Ludzie Bidena zapewniają, że natychmiast powiadomili Archiwa Państwowe, a te z kolei Departament Sprawiedliwości. Opinia publiczna dowiedziała się jednak o wszystkim dopiero 9 stycznia i to nie od prezydenta, ale stacji CBS, która ujawniła sprawę. Dla Bidena to bolesna kompromitacja, bo jeszcze niedawno – kiedy FBI wynosiło tajne dokumenty, które Donald Trump bezprawnie trzymał w swojej florydzkiej rezydencji Mar-a-Lago, urzędujący prezydent utyskiwał na lekkomyślność swego poprzednika. Teraz Republikanie pytają, kiedy FBI zapuka do drzwi Bidena.

Najpewniej w ogóle, bo mimo ewidentnych podobieństwa oba przypadki sporo różni. Tłumaczymy te różnice, ale nie mamy wątpliwości, że dla przeciętnego wyborcy nie będą miały znaczenia. Tym bardziej, że Republikanie ze wszystkich sił próbują postawić między nimi znak równości. Dla przeciwników obecnego prezydenta te odkrycia to prawdziwa manna z nieba: zapas paliwa dla walki politycznej, którą będą prowadzić za pomocą komisji Izby Reprezentantów. Tłumaczymy co takiego chcą badać i na jakie korzyści polityczne liczą.

Sprawa dokumentów nie jest ani jedynym, ani najpoważniejszym konfliktem, który będzie napędzał amerykańską politykę w najbliższym czasie. W czwartek 19 stycznia kraj dobił do limitu zadłużenia i bez zgody Kongresu nie może zaciągać pożyczek na spłatę swoich zobowiązań. Tłumaczymy czego dotyczy spór i dlaczego nierozwiązanie go grozi katastrofą. Zajmiemy się także sytuacją na południowej granicy, bo polityka migracyjna to tradycyjne pole konfliktu: prawica zarzuca prezydentowi, że otworzył granice na oścież, a lewica, że traktuje migrantów niczym Trump. Kto jest bliższy prawdy?

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

120. "Dojrzała gruszka", czyli jak Amerykanie podbili Hawaje
2023-01-14 07:05:43

17 stycznia mija równo 130 lat od chwili, gdy zorganizowany z pomocą Amerykanów zamach stanu obalił królową Liliuokalani i położył kres istnienia niezależnego Królestwa Hawajów: uznawanego na scenie międzynarodowej państwa z własną historią, językiem, konstytucją, parlamentem oraz monarchami, których podejmowano z honorami na europejskich dworach i w Białym Domu. W dzisiejszym odcinku opowiemy wam o relacjach między Hawajami a Stanami Zjednoczonymi: o cukrowych oligarchach, traktacie o „wzajemności” i nieoczywistym konflikcie między „demokracją”, a „tyranią”. Dowiecie się czym było „objawione przeznaczenie”, którym uzasadniano anektowanie kolejnych terytoriów i jak doszło do tego, że USA zajęły tereny nie tylko na kontynencie amerykańskim, ale ostatecznie także „zerwały dojrzałą gruszkę” na środku Pacyfiku. I dlaczego przez kilka lat istniała formalnie niepodległa Republika Hawajów. A w tle konflikt między Republikanami i Demokratami, prezydenci wycofujący się z decyzji swoich poprzedników, sprzeczne ze sobą raporty i zaskakujące sojusze antyimperialistów z rasistami. Powiemy dlaczego Hawaje musiały czekać ponad pół wieku na to, by z terytorium przekształcić się w ostatni, pięćdziesiąty stan; a także jak ostatecznie amerykański rząd całkowicie uznał swoją winę i przeprosił, ale tak, by pod żadnym pozorem nie ponieść żadnych konsekwencji swoich działań. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

17 stycznia mija równo 130 lat od chwili, gdy zorganizowany z pomocą Amerykanów zamach stanu obalił królową Liliuokalani i położył kres istnienia niezależnego Królestwa Hawajów: uznawanego na scenie międzynarodowej państwa z własną historią, językiem, konstytucją, parlamentem oraz monarchami, których podejmowano z honorami na europejskich dworach i w Białym Domu.

W dzisiejszym odcinku opowiemy wam o relacjach między Hawajami a Stanami Zjednoczonymi: o cukrowych oligarchach, traktacie o „wzajemności” i nieoczywistym konflikcie między „demokracją”, a „tyranią”. Dowiecie się czym było „objawione przeznaczenie”, którym uzasadniano anektowanie kolejnych terytoriów i jak doszło do tego, że USA zajęły tereny nie tylko na kontynencie amerykańskim, ale ostatecznie także „zerwały dojrzałą gruszkę” na środku Pacyfiku. I dlaczego przez kilka lat istniała formalnie niepodległa Republika Hawajów.

A w tle konflikt między Republikanami i Demokratami, prezydenci wycofujący się z decyzji swoich poprzedników, sprzeczne ze sobą raporty i zaskakujące sojusze antyimperialistów z rasistami. Powiemy dlaczego Hawaje musiały czekać ponad pół wieku na to, by z terytorium przekształcić się w ostatni, pięćdziesiąty stan; a także jak ostatecznie amerykański rząd całkowicie uznał swoją winę i przeprosił, ale tak, by pod żadnym pozorem nie ponieść żadnych konsekwencji swoich działań.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

119. Kevin sam w Izbie, czyli jak Republikanie spikera wybierali
2023-01-07 10:10:21

Piętnaście głosowań – tyle potrzeba było, żeby Izba Reprezentantów w końcu zdecydowała o wyborze spikera. Ten wybór to pierwsze i najważniejsze zadanie nowej Izby. Zwykle dokonuje się już w pierwszym głosowaniu, ale nie tym razem. Dlaczego to tak ważne? Bez spikera Izba Reprezentantów nie funkcjonuje: kongresmeni nie mogą zostać zaprzysiężeni, nie można przyjąć regulaminu, obsadzić komisji, przyjmować ustaw itd. Tymczasem Partia Republikańska, choć wygrała wybory i ma większość mandatów w Izbie, przez kilka dni nie była w stanie dogadać się sama ze sobą. Dwudziestu Republikanów nie chciało zgodzić się na kandydaturę Kevina McCarthy’ego i po raz pierwszy od 1923 roku wybór spikera zamienił się w komediodramat rozgrywający się przed oczami wyborców, choć sto lat temu do osiągnięcia celu potrzebne było „jedynie” dziewięć rund głosowania.  McCarthy nie pierwszy raz budzi niechęć członków własnej partii. Spikerem miał być już w 2015 roku, jednak radykałowie zablokowali jego kandydaturę i musiał się wycofać. Od tamtej pory dążył do zajęcia upragnionego stanowiska i żeby zasiąść w fotelu spikera gotów był na wszystko. Cel osiągnął - w nocy z 6 na 7 stycznia - ale jakim kosztem? Opowiemy dziś państwu czego dokładnie żądali buntownicy, kto należy do tej grupy, jak bardzo te ustępstwa osłabią pozycję nowego spikera i czy pod Kevinem McCarthym Izba Reprezentantów będzie w ogóle w stanie normalnie funkcjonować. 
Piętnaście głosowań – tyle potrzeba było, żeby Izba Reprezentantów w końcu zdecydowała o wyborze spikera. Ten wybór to pierwsze i najważniejsze zadanie nowej Izby. Zwykle dokonuje się już w pierwszym głosowaniu, ale nie tym razem. Dlaczego to tak ważne? Bez spikera Izba Reprezentantów nie funkcjonuje: kongresmeni nie mogą zostać zaprzysiężeni, nie można przyjąć regulaminu, obsadzić komisji, przyjmować ustaw itd. Tymczasem Partia Republikańska, choć wygrała wybory i ma większość mandatów w Izbie, przez kilka dni nie była w stanie dogadać się sama ze sobą. Dwudziestu Republikanów nie chciało zgodzić się na kandydaturę Kevina McCarthy’ego i po raz pierwszy od 1923 roku wybór spikera zamienił się w komediodramat rozgrywający się przed oczami wyborców, choć sto lat temu do osiągnięcia celu potrzebne było „jedynie” dziewięć rund głosowania.  McCarthy nie pierwszy raz budzi niechęć członków własnej partii. Spikerem miał być już w 2015 roku, jednak radykałowie zablokowali jego kandydaturę i musiał się wycofać. Od tamtej pory dążył do zajęcia upragnionego stanowiska i żeby zasiąść w fotelu spikera gotów był na wszystko. Cel osiągnął - w nocy z 6 na 7 stycznia - ale jakim kosztem? Opowiemy dziś państwu czego dokładnie żądali buntownicy, kto należy do tej grupy, jak bardzo te ustępstwa osłabią pozycję nowego spikera i czy pod Kevinem McCarthym Izba Reprezentantów będzie w ogóle w stanie normalnie funkcjonować. 

118. Proklamacja Emancypacji: Abraham Lincoln a niewolnictwo
2022-12-31 07:30:55

1 stycznia mija 160 lat odkąd weszła w życie Proklamacja Emancypacji, słynny dokument stawiany czasem w jednym szeregu z Deklaracją Niepodległości czy Konstytucją Stanów Zjednoczonych. Czy 1 stycznia 1862 roku prezydent Abraham Lincoln rzeczywiście wyzwolił niewolników? Ile jest prawdy w wizerunku „wielkiego wyzwoliciela”? Czy Lincoln był abolicjonistą, który wierzył w równość ludzi białych i czarnych, czy rasistą, który chciał pozbyć się czarnych z Ameryki i wysłać ich do Afryki albo Ameryki Środkowej? Czy Proklamacja została wydana z powodów etycznych czy wojskowych? Zastanowimy się dlaczego w narracji o wojnie domowej niewolnictwo jest często pomijane – i dlaczego pasuje to zarówno Północy, jak i Południu. Czy wojna secesyjna rzeczywiście toczyła się o niewolnictwo czy spór ten był sporem ekonomicznym czy ideologicznym? Opowiemy jak doszło do tego, że miliony niewolników uzyskały wreszcie wolność i dlaczego najdłużej w niewoli pozostawali mieszkańcy dwóch stanów Unii, którzy uzyskali wolność dopiero pół roku po zakończeniu wojny secesyjnej. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

1 stycznia mija 160 lat odkąd weszła w życie Proklamacja Emancypacji, słynny dokument stawiany czasem w jednym szeregu z Deklaracją Niepodległości czy Konstytucją Stanów Zjednoczonych. Czy 1 stycznia 1862 roku prezydent Abraham Lincoln rzeczywiście wyzwolił niewolników? Ile jest prawdy w wizerunku „wielkiego wyzwoliciela”? Czy Lincoln był abolicjonistą, który wierzył w równość ludzi białych i czarnych, czy rasistą, który chciał pozbyć się czarnych z Ameryki i wysłać ich do Afryki albo Ameryki Środkowej? Czy Proklamacja została wydana z powodów etycznych czy wojskowych?

Zastanowimy się dlaczego w narracji o wojnie domowej niewolnictwo jest często pomijane – i dlaczego pasuje to zarówno Północy, jak i Południu. Czy wojna secesyjna rzeczywiście toczyła się o niewolnictwo czy spór ten był sporem ekonomicznym czy ideologicznym? Opowiemy jak doszło do tego, że miliony niewolników uzyskały wreszcie wolność i dlaczego najdłużej w niewoli pozostawali mieszkańcy dwóch stanów Unii, którzy uzyskali wolność dopiero pół roku po zakończeniu wojny secesyjnej.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

117. „Merry Christmas!” kontra „Happy Holidays!”
2022-12-24 08:00:29

Dziś odcinek albo bożonarodzeniowy, albo świąteczny, jak kto woli. Na początek będzie trochę pastusiakowania, ciekawostek na temat Bożego Narodzenia w Białym Domu: dowiecie się który prezydent jako pierwszy wstawił choinkę, a który domek z piernika; jakie są motywy dekoracji świątecznych i skąd bierze się choinkę, która staje w Pokoju Niebieskim Białego Domu. A potem przejdziemy do poważniejszego tematu: „wojny z Bożym Narodzeniem”, którą podobno prowadzi bezbożna lewica. Czy wiecie, że za czasów Baracka Obamy nie mówiło się „Merry Christmas”? Nie możecie tego wiedzieć, bo to nieprawda, ale tak twierdził Donald Trump, który w 2016 roku obiecywał, że jeśli zostanie prezydentem, to przestanie się mówić „Happy Holidays”, którą narzuciła przebrzydła poprawność polityczna. Tłumaczymy skąd wzięła się ta kontrowersja, czy to rzeczywiście coś nowego, czy może po prostu kolejna odsłona dużo starszej próby straszenie ludzi? I kto tak naprawdę zakazał w Ameryce świętowania Bożego Narodzenia? Zapraszamy Was na odcinek wigilijny i życzymy Wesołych Świąt: jeśli tylko jakieś świętujecie! :) Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Dziś odcinek albo bożonarodzeniowy, albo świąteczny, jak kto woli. Na początek będzie trochę pastusiakowania, ciekawostek na temat Bożego Narodzenia w Białym Domu: dowiecie się który prezydent jako pierwszy wstawił choinkę, a który domek z piernika; jakie są motywy dekoracji świątecznych i skąd bierze się choinkę, która staje w Pokoju Niebieskim Białego Domu.

A potem przejdziemy do poważniejszego tematu: „wojny z Bożym Narodzeniem”, którą podobno prowadzi bezbożna lewica. Czy wiecie, że za czasów Baracka Obamy nie mówiło się „Merry Christmas”? Nie możecie tego wiedzieć, bo to nieprawda, ale tak twierdził Donald Trump, który w 2016 roku obiecywał, że jeśli zostanie prezydentem, to przestanie się mówić „Happy Holidays”, którą narzuciła przebrzydła poprawność polityczna.

Tłumaczymy skąd wzięła się ta kontrowersja, czy to rzeczywiście coś nowego, czy może po prostu kolejna odsłona dużo starszej próby straszenie ludzi? I kto tak naprawdę zakazał w Ameryce świętowania Bożego Narodzenia?

Zapraszamy Was na odcinek wigilijny i życzymy Wesołych Świąt: jeśli tylko jakieś świętujecie! :)

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

116. Gerontokracja, czyli dlaczego Stanami rządzą starcy i czy to poważny problem?
2022-12-17 06:30:12

Po dwudziestu latach w Partii Demokratycznej doszło do prawdziwej rewolucji pokoleniowej: 82-letnia Nancy Pelosi odchodzi na emeryturę, w roli lidera partii w Izbie Reprezentantów zastąpi ją 52 letni Hakeem Jeffries. Całe trzyosobowe kierownictwo klubu, złożone dotychczas z polityków 80+, zastąpią politycy młodsi o średnio 30 lat. Średni wiek Amerykanina to 38 lat, ale tylko 5 procent kongresmenów ma tyle lub mniej. Przed czterdziestką jest tylko jeden senator, a rekordziści dobiegają dziewięćdziesiątki i niekoniecznie wybierają się na emeryturę. Mówimy o tym, czy Amerykanom to przeszkadza i czy są jakieś pomysły zmian, które mogłyby zmienić ten stan rzeczy. Czy skoro istnieje dolna granica wieku, który pozwala ubiegać się o rozmaite stanowiska (25 lat dla członka Izby Reprezentantów, 30 lat dla senatora i 35 dla prezydenta) nie powinna istnieć też granica górna? A może rozwiązaniem są limity kadencji? Czym jest zasada starszeństwa, która premiuje wiek, a nie umiejętności? Dlaczego dla Kalifornii lepsza jest niedomagająca senatorka z trzydziestoletnim stażem, niż młodsza, ale dopiero co wybrana do Senatu? Zastanawiamy się też nad tym, czy Joe Biden, najstarszy prezydent w historii, powinien ubiegać się reelekcję w 2024 roku – i czy jest ktoś, kto mógłby go zastąpić. Bo może rację mają ci, którzy twierdzą, że skoro społeczeństwo się starzeje, to musi starzeć się także Kongres? I że w polityce doświadczenie jest cenniejsze niż młodość. Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Po dwudziestu latach w Partii Demokratycznej doszło do prawdziwej rewolucji pokoleniowej: 82-letnia Nancy Pelosi odchodzi na emeryturę, w roli lidera partii w Izbie Reprezentantów zastąpi ją 52 letni Hakeem Jeffries. Całe trzyosobowe kierownictwo klubu, złożone dotychczas z polityków 80+, zastąpią politycy młodsi o średnio 30 lat.

Średni wiek Amerykanina to 38 lat, ale tylko 5 procent kongresmenów ma tyle lub mniej. Przed czterdziestką jest tylko jeden senator, a rekordziści dobiegają dziewięćdziesiątki i niekoniecznie wybierają się na emeryturę. Mówimy o tym, czy Amerykanom to przeszkadza i czy są jakieś pomysły zmian, które mogłyby zmienić ten stan rzeczy. Czy skoro istnieje dolna granica wieku, który pozwala ubiegać się o rozmaite stanowiska (25 lat dla członka Izby Reprezentantów, 30 lat dla senatora i 35 dla prezydenta) nie powinna istnieć też granica górna? A może rozwiązaniem są limity kadencji? Czym jest zasada starszeństwa, która premiuje wiek, a nie umiejętności? Dlaczego dla Kalifornii lepsza jest niedomagająca senatorka z trzydziestoletnim stażem, niż młodsza, ale dopiero co wybrana do Senatu?

Zastanawiamy się też nad tym, czy Joe Biden, najstarszy prezydent w historii, powinien ubiegać się reelekcję w 2024 roku – i czy jest ktoś, kto mógłby go zastąpić. Bo może rację mają ci, którzy twierdzą, że skoro społeczeństwo się starzeje, to musi starzeć się także Kongres? I że w polityce doświadczenie jest cenniejsze niż młodość.

Możecie nas słuchać w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts i YouTube. Jeśli chcecie nas wesprzeć, zapraszamy na patronite.pl/podkastamerykanski

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie