Stan Wyjątkowy

"Stan Wyjątkowy" to program, w którym Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Beata Lubecka i Kamil Dziubka dyskutować będą o najważniejszych politycznych wydarzeniach tygodnia. Czołowi dziennikarze Onetu i Newsweeka zapewnią słuchaczom i widzom nieszablonową, często żartobliwą, ale zawsze merytoryczną rozmowę, a ich ogromne doświadczenie dziennikarskie i znajomość kulisów polskiej sceny politycznej gwarantują potężną dawkę informacji.


Odcinki od najnowszych:

Ziobro na kolanach przed prezesem. Kaczyński wicepremierem ds. wygranej PiS. Żalek o „mafii” Bielana #OnetAudio
2023-07-01 17:43:42

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Zupełnie nie rozumiemy, czemu suweren miast i wsi nie okazuje swego entuzjazmu. Czemu nie wylega na ulice, nie otwiera musujących trunków i nie sypie konfetti, skandując imiona w pierwszej kolejności Jarosława, czasem Zbigniewa, oraz — w dużo rzadziej — Adama. Przecież stało się właśnie TO! Zjednoczona Prawica po miesiącach dąsów i pląsów, po ciężkiej walce na haki, po okładaniu się oskarżeniami o zdradę interesów narodowych poprzez kupczenie z Unią Europejską — wreszcie zawarła upragnioną koalicję wyborczą. Tak, na niezbyt obfitym w publikę wiecu w Turowie, w industrialnej scenerii kominów tamtejszej elektrowni i kopalni, prezes „Jarosław! Jarosław! Jarosław!” odebrał hołd lenny od Zbigniewa Ziobry (Suwerenna Polska) i Adama Bielana (Republikanie) oraz paru innych zupełnie nieistotnych pomagierów, którymi Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) oraz Renata Grochal („Newsweek”) nie chcą nawet zaprzątać głów Szanownych Odbiorców słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy”. To ucałowanie prezesowskiego, mocno już wypolerowanego od hołdów sygnetu, jest symboliczne na wielu poziomach. Nas bardzo zainteresował poziom przestępczy. Otóż dopuszczenie Bielana do ukorzenia się przed prezesem znaczy tyle, że centrala PiS uznała, iż za złodziejstwo Republikanów w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju — szacujemy je na minimum 200 mln — da się obciążyć Jacka Żalka. To dawny kompan Bielana w Republikanach, który jako wiceminister funduszy odpowiadał za nadzór nad NCBiR. Żalek sam jednak tonąć nie zamierza. W głośnym wywiadzie dla TVN24 ujawnia kulisy działań ludzi Bielana przy śmierdzących, korupcyjnych projektach w NCBiR. I nazywa ich „zorganizowaną grupą przestępczą“. My brawurowo staniemy w obronnie pana Adama, sojusznika prezesa Jarosława. Mafia Bielana nie jest możliwa. Po prostu. I mamy na to koronny argument — przecież to byłaby karykatura „gangu Olsena”.

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.
Zupełnie nie rozumiemy, czemu suweren miast i wsi nie okazuje swego entuzjazmu. Czemu nie wylega na ulice, nie otwiera musujących trunków i nie sypie konfetti, skandując imiona w pierwszej kolejności Jarosława, czasem Zbigniewa, oraz — w dużo rzadziej — Adama. Przecież stało się właśnie TO! Zjednoczona Prawica po miesiącach dąsów i pląsów, po ciężkiej walce na haki, po okładaniu się oskarżeniami o zdradę interesów narodowych poprzez kupczenie z Unią Europejską — wreszcie zawarła upragnioną koalicję wyborczą. Tak, na niezbyt obfitym w publikę wiecu w Turowie, w industrialnej scenerii kominów tamtejszej elektrowni i kopalni, prezes „Jarosław! Jarosław! Jarosław!” odebrał hołd lenny od Zbigniewa Ziobry (Suwerenna Polska) i Adama Bielana (Republikanie) oraz paru innych zupełnie nieistotnych pomagierów, którymi Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) oraz Renata Grochal („Newsweek”) nie chcą nawet zaprzątać głów Szanownych Odbiorców słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy”. To ucałowanie prezesowskiego, mocno już wypolerowanego od hołdów sygnetu, jest symboliczne na wielu poziomach. Nas bardzo zainteresował poziom przestępczy. Otóż dopuszczenie Bielana do ukorzenia się przed prezesem znaczy tyle, że centrala PiS uznała, iż za złodziejstwo Republikanów w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju — szacujemy je na minimum 200 mln — da się obciążyć Jacka Żalka. To dawny kompan Bielana w Republikanach, który jako wiceminister funduszy odpowiadał za nadzór nad NCBiR. Żalek sam jednak tonąć nie zamierza. W głośnym wywiadzie dla TVN24 ujawnia kulisy działań ludzi Bielana przy śmierdzących, korupcyjnych projektach w NCBiR. I nazywa ich „zorganizowaną grupą przestępczą“. My brawurowo staniemy w obronnie pana Adama, sojusznika prezesa Jarosława. Mafia Bielana nie jest możliwa. Po prostu. I mamy na to koronny argument — przecież to byłaby karykatura „gangu Olsena”.

Kaczyński w pościgu za Tuskiem. Łapówki i prochy dla działaczy PiS. Trzecia Droga w ślepej uliczce #OnetAudio
2023-06-24 19:15:24

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. No i starli się. Nie w samo południe i bez wyciągniętych coltów — ale prawie bezpośrednio. To „prawie” to jakieś 200 km, które dzieli Wrocław — w którym źle mówił o Kaczyńskim Donald Tusk — oraz Bogatynię, w której ubliżał Tuskowi Kaczyński. Mocno sobie nawrzucali. Były mafie, złodziejstwo, korupcja, zdrada Polski, a nawet handel prochami — a to wciąż dopiero początek prawdziwej kampanii wyborczej. Ewidentnie PiS jest w defensywie. Nie dość, że pospiesznie Kaczyński wymienił szefa sztabu wyborczego, to jeszcze zmienił miejsce konwencji PiS, byle tylko pognać za Tuskiem, przez ostatni tydzień objeżdżającym Dolny Śląsk. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” — Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) oraz Dominika Długosz („Newsweek”) — zauważają, że ten pościg jest korzystny dla obu głównych ugrupowań, bo zagospodarowuje emocje 2/3 elektoratu, którym dzielą się PiS i Platforma. Sondaże pokazują, że w tej sytuacji pozostałe ugrupowania opozycyjne są w poważnych opałach — poza Konfederacją, której notowania sięgają kilkunastu punktów. Gdyby dziś przeanalizować większość sondaży, to widać kilka prawd. Otóż PiS oscyluje na poziomie 32-34 proc. i nie jest w stanie urosnąć. Platforma wciąż jest druga, ale rośnie i już regularnie przekracza 30 proc poparcia. Tyle, że potencjalni koalicjanci Tuska — czyli Trzecia Droga Hołowni i Kosiniaka-Kamysza oraz Lewica Czarzastego — są w opałach. Zwłaszcza Hołownia i Kosiniak mogą mieć problem z przekroczeniem progu wyborczego. A Tusk z samą Lewicą nie miałby — na tę chwilę — większości w Sejmie. Jednocześnie nawet w razie wygranej, Kaczyński nie mógłby rządzić samodzielnie — tak jak przez dwie ostatnie kadencje. Za to gdyby zdecydował się na trudną koalicję z Konfederacją, to miałby komfortową arytmetycznie większość w Sejmie. Umówmy się — takie wyniki wyborów nie byłyby dobre ani dla Kaczyńskiego ani dla Tuska. Dlatego twórcy „Stanu Wyjątkowego” przewidują, że czeka nas jeszcze niejeden western.

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.
No i starli się. Nie w samo południe i bez wyciągniętych coltów — ale prawie bezpośrednio. To „prawie” to jakieś 200 km, które dzieli Wrocław — w którym źle mówił o Kaczyńskim Donald Tusk — oraz Bogatynię, w której ubliżał Tuskowi Kaczyński.
Mocno sobie nawrzucali. Były mafie, złodziejstwo, korupcja, zdrada Polski, a nawet handel prochami — a to wciąż dopiero początek prawdziwej kampanii wyborczej.
Ewidentnie PiS jest w defensywie. Nie dość, że pospiesznie Kaczyński wymienił szefa sztabu wyborczego, to jeszcze zmienił miejsce konwencji PiS, byle tylko pognać za Tuskiem, przez ostatni tydzień objeżdżającym Dolny Śląsk. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” — Andrzej Stankiewicz (ONET.PL) oraz Dominika Długosz („Newsweek”) — zauważają, że ten pościg jest korzystny dla obu głównych ugrupowań, bo zagospodarowuje emocje 2/3 elektoratu, którym dzielą się PiS i Platforma. Sondaże pokazują, że w tej sytuacji pozostałe ugrupowania opozycyjne są w poważnych opałach — poza Konfederacją, której notowania sięgają kilkunastu punktów. Gdyby dziś przeanalizować większość sondaży, to widać kilka prawd. Otóż PiS oscyluje na poziomie 32-34 proc. i nie jest w stanie urosnąć. Platforma wciąż jest druga, ale rośnie i już regularnie przekracza 30 proc poparcia. Tyle, że potencjalni koalicjanci Tuska — czyli Trzecia Droga Hołowni i Kosiniaka-Kamysza oraz Lewica Czarzastego — są w opałach. Zwłaszcza Hołownia i Kosiniak mogą mieć problem z przekroczeniem progu wyborczego. A Tusk z samą Lewicą nie miałby — na tę chwilę — większości w Sejmie. Jednocześnie nawet w razie wygranej, Kaczyński nie mógłby rządzić samodzielnie — tak jak przez dwie ostatnie kadencje. Za to gdyby zdecydował się na trudną koalicję z Konfederacją, to miałby komfortową arytmetycznie większość w Sejmie. Umówmy się — takie wyniki wyborów nie byłyby dobre ani dla Kaczyńskiego ani dla Tuska. Dlatego twórcy „Stanu Wyjątkowego” przewidują, że czeka nas jeszcze niejeden western.

Wojna w sztabie PiS. Kaczyński straszy imigrantami. Komisja do spraw Tuska pozbawiona zębów #OnetAudio
2023-06-17 20:00:00

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. A taki był fajny, pisowsko-podkarpacki. Nie powiemy: będzie nam brakować europosła Tomasza Poręby, który w piątkowy wieczór w ramach rozrywki i relaksu podał się do dymisji z zacnej posady szefa sztabu wyborczego PiS. Będzie nam brakować Poręby, bo to człowiek sukcesu — nigdy normalnie nie pracował, a milionerem został dzięki partii-matce. A właściwie dzięki ojcu-prezesowi, który wysłał go na sowity żołd do Europarlamentu w nagrodę za inspirujące partyjne donosy. W dodatku — i tego może nam żal nawet bardziej — jegomość ów gwarantował nam sporą porcję politycznej rozrywki podczas obserwowania kampanii PiS. Jakby nie patrzeć Poręba osiągnął wiele. Oto, mimo że Kaczyński obiecał podwyżkę 500 Plus, niższy wiek emerytalny, darmowe leki dla juniorów i seniorów młodszych — rosną wcale nie notowania PiS, tylko Platformy. Zapytaliśmy po tej dymisji jednego z naszych informatorów — głęboko skrytych w pisowskich szeregach — o nastrój prezesa. Bardzo przeklinał, bo tylko w ten sposób był w stanie opisać stan Kaczyńskiego, który generalnie nie przeklina. Prezes jest tak zdesperowany, że nakazał czołowym europosłom PiS powrót do kraju i start do Sejmu, byle tylko uciułać trochę więcej głosów w wyborach. Schedę po Porębie przejmie zapewne wezwany właśnie w tym trybie europoseł Joachim Brudziński, który generalnie głównie przeklina. To jego wulgarne emploi ma być receptą na chaos w sztabie PiS, gdzie okładają się wrogie partyjne frakcje. Innym dowodem na to, że Kaczyński znalazł się w desperacji, jest rzucony właśnie pomysł referendum w sprawie sprowadzania do Polski imigrantów. Prezes liczy, że uda mu się wywołać takie emocje wokół imigracji, jak w kampanii w 2015 r., gdy straszył przenoszonymi przez cudzoziemców pierwotniakami i pasożytami. Tyle że — powtórzymy — jak dotąd pomysły sprzed 8 lat nie działają. W dodatku prezes nie ma najlepszej passy. Ledwo co przepchnął przez Sejm powołanie komisji do spraw rosyjskich wpływów — obliczonej na skazanie Donalda Tuska zakazem zajmowania stanowisk państwowych — a już się musiał wycofać. Komisja została pozbawiona zębów i przekształcona w organ niemal rozrywkowy. To dobra informacja dla miłośników politycznej groteski — takich jak twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz (ONET) oraz Renata Grochal („Newsweek”).  

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.

A taki był fajny, pisowsko-podkarpacki. Nie powiemy: będzie nam brakować europosła Tomasza Poręby, który w piątkowy wieczór w ramach rozrywki i relaksu podał się do dymisji z zacnej posady szefa sztabu wyborczego PiS. Będzie nam brakować Poręby, bo to człowiek sukcesu — nigdy normalnie nie pracował, a milionerem został dzięki partii-matce. A właściwie dzięki ojcu-prezesowi, który wysłał go na sowity żołd do Europarlamentu w nagrodę za inspirujące partyjne donosy. W dodatku — i tego może nam żal nawet bardziej — jegomość ów gwarantował nam sporą porcję politycznej rozrywki podczas obserwowania kampanii PiS. Jakby nie patrzeć Poręba osiągnął wiele. Oto, mimo że Kaczyński obiecał podwyżkę 500 Plus, niższy wiek emerytalny, darmowe leki dla juniorów i seniorów młodszych — rosną wcale nie notowania PiS, tylko Platformy. Zapytaliśmy po tej dymisji jednego z naszych informatorów — głęboko skrytych w pisowskich szeregach — o nastrój prezesa. Bardzo przeklinał, bo tylko w ten sposób był w stanie opisać stan Kaczyńskiego, który generalnie nie przeklina. Prezes jest tak zdesperowany, że nakazał czołowym europosłom PiS powrót do kraju i start do Sejmu, byle tylko uciułać trochę więcej głosów w wyborach. Schedę po Porębie przejmie zapewne wezwany właśnie w tym trybie europoseł Joachim Brudziński, który generalnie głównie przeklina. To jego wulgarne emploi ma być receptą na chaos w sztabie PiS, gdzie okładają się wrogie partyjne frakcje. Innym dowodem na to, że Kaczyński znalazł się w desperacji, jest rzucony właśnie pomysł referendum w sprawie sprowadzania do Polski imigrantów. Prezes liczy, że uda mu się wywołać takie emocje wokół imigracji, jak w kampanii w 2015 r., gdy straszył przenoszonymi przez cudzoziemców pierwotniakami i pasożytami. Tyle że — powtórzymy — jak dotąd pomysły sprzed 8 lat nie działają. W dodatku prezes nie ma najlepszej passy. Ledwo co przepchnął przez Sejm powołanie komisji do spraw rosyjskich wpływów — obliczonej na skazanie Donalda Tuska zakazem zajmowania stanowisk państwowych — a już się musiał wycofać. Komisja została pozbawiona zębów i przekształcona w organ niemal rozrywkowy. To dobra informacja dla miłośników politycznej groteski — takich jak twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz (ONET) oraz Renata Grochal („Newsweek”).

 

Tusk dogania Kaczyńskiego. Morawiecki grozi opozycji kijem. Koalicja Hołowni z PSL ledwo zipie #OnetAudio
2023-06-10 19:05:12

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Mamy wrażenie, jakby odwróciły się role. Od 2015 r. w każdej kampanii wyborczej to PiS nadawało ton, to sztab na Nowogrodzkiej skutecznie obmyślał, jak dogodzić Polakom, to wreszcie Jarosław Kaczyński był fetowany przez tłumy. A teraz? To Platforma jest w natarciu — po raz pierwszy od utraty władzy. To sztabowcy Platformy z dużą lekkością rozbrajają kolejne pomysły PiS. To wreszcie dla Donalda Tuska do Warszawy przyjechały setki tysięcy ludzi. Kaczyński w tym czasie jeździ po Polsce z wianuszkiem pisowców, prezentuje dawno postawione mury na granicy i otwiera otwarte już drogi, cytując przy tym Golec uOrkiestrę: że niby było ściernisko, a on zrobił San Francisco. Skądinąd SF to miasto przyjazne dla LGBT, co dodatkowo może świadczyć o odwróceniu ról. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” — dziennikarze Onetu Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka — dokonują egzegezy kulejącej kampanii PiS i studiują sondaże po marszu 4 czerwca. Co z nich wynika? Że Tusk zbliża się do Kaczyńskiego na niebezpieczną dla władzy odległość. Nie ma się co dziwić nerwowości premiera, który jeździ po spółkach skarbu i na spotkaniach z załogami udaje swojaka. Udaje tak, jak to liberał z krwi i kości sobie wyobraża — atakuje Platformę za to, że prywatyzowała. Nie dodaje — bo to nie pasuje do imidżu swojaka — że sporą część majątku narodowego wyprzedał on sam jako prezes banku BZ WBK, który pośredniczył w prywatyzacjach, suto na tym zarabiając. Swoją drogą, przy okazji tych wizyt wyjawił kostyczny zazwyczaj Morawiecki swe ukryte pragnienia. Otóż chciałby obijać kijem polityków Platformy odzianych w kufajki lub waciaki. Panie Mateuszu, z tej strony pana nie znaliśmy. Tusk marszem osiągnął coś jeszcze — całkowitą hegemonię po stronie opozycji. Wedle informacji „Stanu Wyjątkowego” najbardziej trzeszczy w koalicji Trzecia Droga. Sondaże tego mezaliansu Hołowni z PSL nie są imponujące. Jeśli tak dalej pójdzie, to kryzys w tym związku — a może nawet zdrada i rozwód — mogą nastąpić jeszcze przed wyborami.

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.
Mamy wrażenie, jakby odwróciły się role. Od 2015 r. w każdej kampanii wyborczej to PiS nadawało ton, to sztab na Nowogrodzkiej skutecznie obmyślał, jak dogodzić Polakom, to wreszcie Jarosław Kaczyński był fetowany przez tłumy. A teraz? To Platforma jest w natarciu — po raz pierwszy od utraty władzy. To sztabowcy Platformy z dużą lekkością rozbrajają kolejne pomysły PiS. To wreszcie dla Donalda Tuska do Warszawy przyjechały setki tysięcy ludzi. Kaczyński w tym czasie jeździ po Polsce z wianuszkiem pisowców, prezentuje dawno postawione mury na granicy i otwiera otwarte już drogi, cytując przy tym Golec uOrkiestrę: że niby było ściernisko, a on zrobił San Francisco. Skądinąd SF to miasto przyjazne dla LGBT, co dodatkowo może świadczyć o odwróceniu ról.
Twórcy „Stanu Wyjątkowego” — dziennikarze Onetu Andrzej Stankiewicz i Kamil Dziubka — dokonują egzegezy kulejącej kampanii PiS i studiują sondaże po marszu 4 czerwca. Co z nich wynika? Że Tusk zbliża się do Kaczyńskiego na niebezpieczną dla władzy odległość. Nie ma się co dziwić nerwowości premiera, który jeździ po spółkach skarbu i na spotkaniach z załogami udaje swojaka. Udaje tak, jak to liberał z krwi i kości sobie wyobraża — atakuje Platformę za to, że prywatyzowała. Nie dodaje — bo to nie pasuje do imidżu swojaka — że sporą część majątku narodowego wyprzedał on sam jako prezes banku BZ WBK, który pośredniczył w prywatyzacjach, suto na tym zarabiając. Swoją drogą, przy okazji tych wizyt wyjawił kostyczny zazwyczaj Morawiecki swe ukryte pragnienia. Otóż chciałby obijać kijem polityków Platformy odzianych w kufajki lub waciaki. Panie Mateuszu, z tej strony pana nie znaliśmy.
Tusk marszem osiągnął coś jeszcze — całkowitą hegemonię po stronie opozycji. Wedle informacji „Stanu Wyjątkowego” najbardziej trzeszczy w koalicji Trzecia Droga. Sondaże tego mezaliansu Hołowni z PSL nie są imponujące. Jeśli tak dalej pójdzie, to kryzys w tym związku — a może nawet zdrada i rozwód — mogą nastąpić jeszcze przed wyborami.

Po co Kaczyńskiemu komisja ścigająca Tuska? Jakich dokumentów szuka? Czemu Duda jest za i przeciw? #OnetAudio
2023-06-03 16:56:22

Już 5 czerwca o godz. 18 specjalne, interaktywne wydanie słuchowiska politycznego "Stan Wyjątkowy". Jego twórcy Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka oraz Renata Grochal zapraszają nie tylko do słuchania i oglądania, ale także — to nowość! — do włączenia się w rozmowę dotyczącą gorącej sytuacji politycznej. Udział w wydarzeniu mogą wziąć wszyscy subskrybenci pakietu Onet Premium. Jeśli nie jesteście Państwo subskrybentami, możecie do nas dołączyć klikając w ten link:  https://premium.onet.pl/ Link do rejestracji na wydarzenie:  https://eventory.cc/event/stan-wyjatkowy-live?private_code=Ns9qX8yAaq
Już 5 czerwca o godz. 18 specjalne, interaktywne wydanie słuchowiska politycznego "Stan Wyjątkowy". Jego twórcy Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka oraz Renata Grochal zapraszają nie tylko do słuchania i oglądania, ale także — to nowość! — do włączenia się w rozmowę dotyczącą gorącej sytuacji politycznej. Udział w wydarzeniu mogą wziąć wszyscy subskrybenci pakietu Onet Premium. Jeśli nie jesteście Państwo subskrybentami, możecie do nas dołączyć klikając w ten link: https://premium.onet.pl/ Link do rejestracji na wydarzenie: https://eventory.cc/event/stan-wyjatkowy-live?private_code=Ns9qX8yAaq

Specjalne wydanie. Długosz, Grochal, Dziubka i Stankiewicz w interaktywnej dyskusji z widzami | Zapowiedź
2023-06-01 09:37:02

Już 5 czerwca o godz. 18 specjalne, interaktywne wydanie słuchowiska politycznego "Stan Wyjątkowy". Jego twórcy Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka oraz Renata Grochal zapraszają nie tylko do słuchania i oglądania, ale także — to nowość! — do włączenia się w rozmowę dotyczącą gorącej sytuacji politycznej. Udział w wydarzeniu mogą wziąć wszyscy subskrybenci pakietu Onet Premium. Jeśli nie jesteście Państwo subskrybentami, możecie do nas dołączyć klikając w ten link:  https://premium.onet.pl/ Link do rejestracji na wydarzenie:  https://eventory.cc/event/stan-wyjatkowy-live?private_code=Ns9qX8yAaq  

Już 5 czerwca o godz. 18 specjalne, interaktywne wydanie słuchowiska politycznego "Stan Wyjątkowy". Jego twórcy Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka oraz Renata Grochal zapraszają nie tylko do słuchania i oglądania, ale także — to nowość! — do włączenia się w rozmowę dotyczącą gorącej sytuacji politycznej.

Udział w wydarzeniu mogą wziąć wszyscy subskrybenci pakietu Onet Premium. Jeśli nie jesteście Państwo subskrybentami, możecie do nas dołączyć klikając w ten link: https://premium.onet.pl/

Link do rejestracji na wydarzenie: https://eventory.cc/event/stan-wyjatkowy-live?private_code=Ns9qX8yAaq

 

Kaczyński wystraszył się Tuska. Morawiecki z Ziobrą w oborze. Czarnka napędzają pragnienia #OnetAudio
2023-05-27 19:59:33

Już 5 czerwca o godz. 18 specjalne, interaktywne wydanie słuchowiska politycznego "Stan Wyjątkowy". Jego twórcy Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka oraz Renata Grochal zapraszają nie tylko do słuchania i oglądania, ale także — to nowość! — do włączenia się w rozmowę dotyczącą gorącej sytuacji politycznej. Udział w wydarzeniu mogą wziąć wszyscy subskrybenci pakietu Onet Premium. Jeśli nie jesteście Państwo subskrybentami, możecie do nas dołączyć klikając w ten link:  https://premium.onet.pl/ Link do rejestracji na wydarzenie:  https://eventory.cc/event/stan-wyjatkowy-live?private_code=Ns9qX8yAaq    

Już 5 czerwca o godz. 18 specjalne, interaktywne wydanie słuchowiska politycznego "Stan Wyjątkowy". Jego twórcy Andrzej Stankiewicz, Dominika Długosz, Kamil Dziubka oraz Renata Grochal zapraszają nie tylko do słuchania i oglądania, ale także — to nowość! — do włączenia się w rozmowę dotyczącą gorącej sytuacji politycznej.

Udział w wydarzeniu mogą wziąć wszyscy subskrybenci pakietu Onet Premium. Jeśli nie jesteście Państwo subskrybentami, możecie do nas dołączyć klikając w ten link: https://premium.onet.pl/

Link do rejestracji na wydarzenie: https://eventory.cc/event/stan-wyjatkowy-live?private_code=Ns9qX8yAaq

 

 

Kaczyński sypie kasę przed wyborami. Morawiecki bambikiem Tuska. Duda ośmiesza Błaszczaka #OnetAudio
2023-05-20 17:39:20

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Co Jarosławowi Kaczyńskiemu wychodzi najlepiej? Zdaniem twórców słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” — Andrzeja Stankiewicza (ONET.PL) oraz Renaty Grochal („Newsweek”) — rozdawanie publicznych pieniędzy. Gdyby prześledzić wszystkie tzw. wielkie programy społeczne PiS, to okaże się, że wypaliły tylko te, które polegają na prostym rozdawaniu kasy. Za to katastrofą kończą się na naszych oczach te dalekosiężne wizje prezesa, które wymagały większej finezji oraz nieco bardziej wykwintnych zdolności organizacyjnych. Na tej zasadzie sukcesem jest program 500 Plus, które polega na dawaniu wyborcom pieniędzy do ręki, zaś katastrofą — Mieszkanie Plus, czyli budowanie przez państwo tanich mieszkań na wynajem dla tych, których nie stać na kredyt. Kaczyński dobrze zna mocne strony swej formacji i jej defekty. Dlatego też było oczywiste, że w ostatnich miesiącach kampanii postawi na to, co się już sprawdziło — a zatem dosypie kasy na programy społeczne. Prezes doskonale wie, że niewiele więcej może zaoferować, bo jego partia nie jest w stanie wykazać się skutecznością nie tylko w mieszkalnictwie, ale także w innych obszarach ważnych dla obywateli, takich jak służba zdrowia czy edukacja. Dlatego też na dwudniowej konwencji PiS — zorganizowanej wedle analogii do ula, w którym Kaczyński siłą rzeczy był królową-matką — ogłoszony został projekt podniesienia 500 Plus do 800 zł, wprowadzenia darmowych leków dla seniorów powyżej 65. roku życia oraz dla dzieci i młodzieży do 18 roku życia oraz likwidacji opłat na autostradach. Wszystkie te projekty łączy jedno — to po prostu dosypanie ludziom gotówki. W zamian za to wyborcy mają dać Kaczyńskiemu trzecią kadencję. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” opisują nową hierarchię w PiS, którą Kaczyński pokazał podczas kongresu. Na zdecydowany nr 2 w partii wyrasta premier Mateusz Morawiecki — prezes nawet podzielił się z nim owacją za 800 Plus. Na trzecim miejscu jest marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Nadal odsunięta jest była premier Beata Szydło, która — według twórców „Stanu Wyjątkowego” — nawet nie wiedziała, że Kaczyński podniesie 500 Plus, wprowadzone wszak za jej rządów. Morawiecki kuje żelazo póki gorące. Ponieważ Kaczyński wciąż ze względów zdrowotnych nie jest w stanie wrócić do wyborczego objazdu Polski, premier przejął tę rolę. Ma jednak Morawiecki — w odróżnieniu od prezesa — jedną zasadniczą słabość. Otóż lubi otwierać, przecinać i inaugurować. Lubi być dobroczyńcą. Kłopoty są wtedy, kiedy jedzie tam, gdzie nie ma czego otworzyć, przeciąć, ani zainaugurować. Ale wtedy dopiero widać legendarną sprawność premiera. Weźmy wizytę w Tylmanowej pod Nowym Targiem. Tam premier otworzył most, z którego mieszkańcy korzystają już od pół roku. Żeby Morawiecki mógł otworzyć otwarty już most, trzeba go było zamknąć, a przez to odciąć część wsi. Zupełnie nie rozumiemy, czemu Donald Tusk — który wciągał Morawieckiego do polityki, czyniąc go ponad dekadę temu swym doradcą — nazywa z tego powodu premiera „bambikiem”. Jak sprawdziliśmy w słowniku gwary tiktokowej „bambik” to nieudacznik i przegryw. Stanowczo protestujemy, panie Tusk. Wszak otwarcie już otwartego mostu — i to po uprzednim jego zamknięciu — to szczególny talent. Choć z drugiej strony to szkoda, premierze Morawiecki, że „mieszkań plus” pan tak sprawnie nie otwierał. W tej kategorii toś pan rzeczywiście skończony „bambik”.

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.
Co Jarosławowi Kaczyńskiemu wychodzi najlepiej? Zdaniem twórców słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” — Andrzeja Stankiewicza (ONET.PL) oraz Renaty Grochal („Newsweek”) — rozdawanie publicznych pieniędzy. Gdyby prześledzić wszystkie tzw. wielkie programy społeczne PiS, to okaże się, że wypaliły tylko te, które polegają na prostym rozdawaniu kasy. Za to katastrofą kończą się na naszych oczach te dalekosiężne wizje prezesa, które wymagały większej finezji oraz nieco bardziej wykwintnych zdolności organizacyjnych. Na tej zasadzie sukcesem jest program 500 Plus, które polega na dawaniu wyborcom pieniędzy do ręki, zaś katastrofą — Mieszkanie Plus, czyli budowanie przez państwo tanich mieszkań na wynajem dla tych, których nie stać na kredyt. Kaczyński dobrze zna mocne strony swej formacji i jej defekty. Dlatego też było oczywiste, że w ostatnich miesiącach kampanii postawi na to, co się już sprawdziło — a zatem dosypie kasy na programy społeczne. Prezes doskonale wie, że niewiele więcej może zaoferować, bo jego partia nie jest w stanie wykazać się skutecznością nie tylko w mieszkalnictwie, ale także w innych obszarach ważnych dla obywateli, takich jak służba zdrowia czy edukacja. Dlatego też na dwudniowej konwencji PiS — zorganizowanej wedle analogii do ula, w którym Kaczyński siłą rzeczy był królową-matką — ogłoszony został projekt podniesienia 500 Plus do 800 zł, wprowadzenia darmowych leków dla seniorów powyżej 65. roku życia oraz dla dzieci i młodzieży do 18 roku życia oraz likwidacji opłat na autostradach.
Wszystkie te projekty łączy jedno — to po prostu dosypanie ludziom gotówki. W zamian za to wyborcy mają dać Kaczyńskiemu trzecią kadencję.
Twórcy „Stanu Wyjątkowego” opisują nową hierarchię w PiS, którą Kaczyński pokazał podczas kongresu. Na zdecydowany nr 2 w partii wyrasta premier Mateusz Morawiecki — prezes nawet podzielił się z nim owacją za 800 Plus. Na trzecim miejscu jest marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Nadal odsunięta jest była premier Beata Szydło, która — według twórców „Stanu Wyjątkowego” — nawet nie wiedziała, że Kaczyński podniesie 500 Plus, wprowadzone wszak za jej rządów.
Morawiecki kuje żelazo póki gorące. Ponieważ Kaczyński wciąż ze względów zdrowotnych nie jest w stanie wrócić do wyborczego objazdu Polski, premier przejął tę rolę. Ma jednak Morawiecki — w odróżnieniu od prezesa — jedną zasadniczą słabość. Otóż lubi otwierać, przecinać i inaugurować. Lubi być dobroczyńcą. Kłopoty są wtedy, kiedy jedzie tam, gdzie nie ma czego otworzyć, przeciąć, ani zainaugurować. Ale wtedy dopiero widać legendarną sprawność premiera. Weźmy wizytę w Tylmanowej pod Nowym Targiem. Tam premier otworzył most, z którego mieszkańcy korzystają już od pół roku. Żeby Morawiecki mógł otworzyć otwarty już most, trzeba go było zamknąć, a przez to odciąć część wsi.
Zupełnie nie rozumiemy, czemu Donald Tusk — który wciągał Morawieckiego do polityki, czyniąc go ponad dekadę temu swym doradcą — nazywa z tego powodu premiera „bambikiem”. Jak sprawdziliśmy w słowniku gwary tiktokowej „bambik” to nieudacznik i przegryw. Stanowczo protestujemy, panie Tusk. Wszak otwarcie już otwartego mostu — i to po uprzednim jego zamknięciu — to szczególny talent.
Choć z drugiej strony to szkoda, premierze Morawiecki, że „mieszkań plus” pan tak sprawnie nie otwierał. W tej kategorii toś pan rzeczywiście skończony „bambik”.

Kaczyński królem pszczół. Ziobro odpala śledztwo w sprawie pieniędzy PiS. Błaszczak atakuje wojsko #OnetAudio
2023-05-13 17:45:29

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Prezes PiS Jarosław Kaczyński rozpoczął naglą, dwudniową konwencję PiS porównując ją do ula, w którym uwijają się pracowite pszczółki (w tej roli politycy PiS) produkujące pyszny miodzik (to rzecz jasna program obozu władzy). Mówiąc szczerze, uderzyło nas to porównanie. Zaiste, Kaczyński jak mało kto pasuje do roli królowej-matki. Ale czyżby w tej słodkiej alegorii kryło się także ukryte wskazanie, że w roju są trutnie? Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz (Onet.pl) oraz Dominika Długosz („Newsweek”) podejrzewają, że tę haniebną rolę Kaczyński przypisuje ziobrystom. Zupełnie się temu nie dziwimy. Wszak ostatnie tygodnie są w ulu wyjątkowo ciężkie. Negocjacje o dalszym wspólnym wytwarzaniu miodu przez PiS i Suwerenną Polskę utknęły w martwym punkcie. Nie ma się zatem co dziwić, że szef trutni Zbigniew Ziobro ujawnił, że prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego finansowania kampanii wyborczej PiS. Prezes jednej ze spółek skarbu państwa z południa Polski miał zbierać od działaczy i sympatyków PiS pieniądze na „szeroko rozumianą działalność polityczną“, która — jak zakładamy — mogla nie być produkcją pysznego miodu. Wpłaty nie były bowiem robione na konto ula, tylko przekazywane z ręki do ręki (ze skrzydełka w skrzydełko?). To śledztwo to gigantyczne ryzyko dla PiS — przepisy o finansowaniu partii są bardzo restrykcyjne. Jeśli partia wykorzystywała podejrzane pieniądze, to ryzykuje odrzucenie sprawozdania finansowego przez Państwową Komisję Wyborczą, a co za tym idzie utratę gigantycznych, wielomilionowych subwencji z budżetu państwa. A to grozi PiS bankructwem. Ostro grają trutnie, prawda? Ich szef Ziobro prowadzi jeszcze kilka innych śledztw, które psują atmosferę w ulu. Tropi na przykład przywóz do Polski marnej jakości żywności z Ukrainy, w czym przodowała jedna z firm drobiarskich, której prezes jest kumplem Mateusza Morawieckiego. Szef trutni poinformował także o śledztwie w sprawie rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Na szczęście rakieta nie miała ładunku atomowego i na szczęście nie wybuchła. Problem polega na tym, że spadła w grudniu, ale została znaleziona raptem kilkanaście dni temu. Premier mówi, że nie wiedział, iż rakieta spadła w grudniu. Prezydent też nie miał pojęcia. Minister obrony też mówi, że nie wiedział i chce wyrzucić dowódcę operacyjnego armii, który ponoć ukrył informację o tym, że wojsko zgubiło ruską rakietę. Tyle, że szef sztabu mówi, że wojsko o wszystkim władze informowało. Tak, trutnie mogą zacierać ręce. Tyle, że nam ręce opadają.

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński rozpoczął naglą, dwudniową konwencję PiS porównując ją do ula, w którym uwijają się pracowite pszczółki (w tej roli politycy PiS) produkujące pyszny miodzik (to rzecz jasna program obozu władzy). Mówiąc szczerze, uderzyło nas to porównanie. Zaiste, Kaczyński jak mało kto pasuje do roli królowej-matki. Ale czyżby w tej słodkiej alegorii kryło się także ukryte wskazanie, że w roju są trutnie? Twórcy „Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz (Onet.pl) oraz Dominika Długosz („Newsweek”) podejrzewają, że tę haniebną rolę Kaczyński przypisuje ziobrystom. Zupełnie się temu nie dziwimy. Wszak ostatnie tygodnie są w ulu wyjątkowo ciężkie. Negocjacje o dalszym wspólnym wytwarzaniu miodu przez PiS i Suwerenną Polskę utknęły w martwym punkcie. Nie ma się zatem co dziwić, że szef trutni Zbigniew Ziobro ujawnił, że prowadzi śledztwo w sprawie nielegalnego finansowania kampanii wyborczej PiS. Prezes jednej ze spółek skarbu państwa z południa Polski miał zbierać od działaczy i sympatyków PiS pieniądze na „szeroko rozumianą działalność polityczną“, która — jak zakładamy — mogla nie być produkcją pysznego miodu. Wpłaty nie były bowiem robione na konto ula, tylko przekazywane z ręki do ręki (ze skrzydełka w skrzydełko?). To śledztwo to gigantyczne ryzyko dla PiS — przepisy o finansowaniu partii są bardzo restrykcyjne. Jeśli partia wykorzystywała podejrzane pieniądze, to ryzykuje odrzucenie sprawozdania finansowego przez Państwową Komisję Wyborczą, a co za tym idzie utratę gigantycznych, wielomilionowych subwencji z budżetu państwa. A to grozi PiS bankructwem.
Ostro grają trutnie, prawda? Ich szef Ziobro prowadzi jeszcze kilka innych śledztw, które psują atmosferę w ulu. Tropi na przykład przywóz do Polski marnej jakości żywności z Ukrainy, w czym przodowała jedna z firm drobiarskich, której prezes jest kumplem Mateusza Morawieckiego. Szef trutni poinformował także o śledztwie w sprawie rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Na szczęście rakieta nie miała ładunku atomowego i na szczęście nie wybuchła. Problem polega na tym, że spadła w grudniu, ale została znaleziona raptem kilkanaście dni temu. Premier mówi, że nie wiedział, iż rakieta spadła w grudniu. Prezydent też nie miał pojęcia. Minister obrony też mówi, że nie wiedział i chce wyrzucić dowódcę operacyjnego armii, który ponoć ukrył informację o tym, że wojsko zgubiło ruską rakietę. Tyle, że szef sztabu mówi, że wojsko o wszystkim władze informowało.
Tak, trutnie mogą zacierać ręce. Tyle, że nam ręce opadają.

Kaczyński walczy z seksualizacją. Ziobro poniżany przez PiS. Wojna na haki w Trybunale Przyłębskiej #OnetAudio
2023-05-06 19:14:46

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu. Przyznajemy — nieco się o prezesa martwimy. By użyć popularnych ostatnio w obozie władzy analogii do I Rzeczpospolitej — ewidentnie prezes padł ofiarą politycznej zasady „nihil novi”. W trwającej kampanii Jarosław Kaczyński stawia na wyłącznie na te rozwiązania, które już nie raz się sprawdziły: szczuje na Unię Europejską, wyzywa opozycję i obsadza Donalda Tuska w roli niemieckiego parobka, jednocześnie zapowiadając szukanie — poprzez specjalnie utworzoną komisję — jego kremlowskich ciągot. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” — dziennikarze Onetu Andrzej Stankiewicz oraz Kamil Dziubka — zauważają, że w tym podręcznym prezesowskim pakieciku jątrzenia nie ma zupełnie nic nowego, żadnej nowej obietnicy, nowej oferty, a nawet nowego konfliktu. Do niedawna brakowało nam tylko prezesowskiego nalotu na mniejszości LGBT — na tym paliwie PiS wygrało ostatnie wybory europejskie, a i w prezydenckich wpadło parę ważnych punktów. Ale i ten brak prezes właśnie nadrobił — oznajmił otóż, że poprze „obywatelski” projekt ustawy walczącej z „seksualizacją dzieci”. Jego hasłem staje się więc znów przegonienie ze szkół organizacji LGBT — jak w każdych wyborach. Nie bardzo wiadomo, jak Kaczyński definiuje seksualizację, z którą chce walczyć — ale nie o prawo tu chodzi, tylko o politykę. Bo ów „obywatelski” projekt to po prostu pomysł PiS. Kaczyński nie chce jednak wnosić go do Sejmu jako projekt partyjny. Woli zbierać pod nim podpisy wyborców, bo rozdmuchać zagrożenie „seksualizacją” i zmobilizować elektorat konserwatywny do głosowania na PiS. „Nihil novi”. Nic nowego także w negocjacjach Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobrą o wspólnym starcie ich partii. Aż nam żal pana Zbyszka — nikt we władzach PiS nie traktuje poważnie jego gróźb, że Solidarna Polska jest silna, zwarta i gotowa wystartować samodzielnie i odbić PiS parę punktów. Ziobro zrobił nawet w Warszawie kongres swej partii — przyjechało jakieś 2 tys ludzi. Na nasze oko to cała partia Ziobry, w tym leśnicy z kontrolowanych przez ziobrystów Lasów Państwowych oraz beneficjenci Funduszu Sprawiedliwości, czyli partyjni cwaniacy opłacani przez Ziobrę z pieniędzy należnych ofiarom przestępstw. Co uradzili na tym wiekopomnym zlocie? Zaśpiewali wszystkie zwrotki hymnu, pomodlili się, trochę poszczypali PiS, opluli Unię Europejską i zmienili nazwę na Suwerenna Polska, żeby uciec od problemów finansowych. Bali się nawet zasugerować, że wystartują w wyborach bez Kaczyńskiego. Prezes czuje słabość Ziobry. Nie tylko go upokarza, odwlekając negocjacje o listach wyborczych. Rzuca na stół jeszcze jeden projekt — chce wprowadzić w Trybunale Konstytucyjnym takie zmiany, aby ubezwłasnowolnić kilku zbuntowanych sędziów, którzy wypowiedzieli wojnę jego namiestniczce Julii Przyłębskiej. Tych 5-6 sędziów uważanych jest za stronników Ziobry. Niecierpliwie czekamy, czy Ziobro zagłosuje za prawną kastracją swoich ludzi. Prezes też czeka.

Całość TYLKO w aplikacji Onet Audio. Subskrybuj pakiet Onet Premium i słuchaj bez limitu.
Przyznajemy — nieco się o prezesa martwimy. By użyć popularnych ostatnio w obozie władzy analogii do I Rzeczpospolitej — ewidentnie prezes padł ofiarą politycznej zasady „nihil novi”. W trwającej kampanii Jarosław Kaczyński stawia na wyłącznie na te rozwiązania, które już nie raz się sprawdziły: szczuje na Unię Europejską, wyzywa opozycję i obsadza Donalda Tuska w roli niemieckiego parobka, jednocześnie zapowiadając szukanie — poprzez specjalnie utworzoną komisję — jego kremlowskich ciągot. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” — dziennikarze Onetu Andrzej Stankiewicz oraz Kamil Dziubka — zauważają, że w tym podręcznym prezesowskim pakieciku jątrzenia nie ma zupełnie nic nowego, żadnej nowej obietnicy, nowej oferty, a nawet nowego konfliktu. Do niedawna brakowało nam tylko prezesowskiego nalotu na mniejszości LGBT — na tym paliwie PiS wygrało ostatnie wybory europejskie, a i w prezydenckich wpadło parę ważnych punktów. Ale i ten brak prezes właśnie nadrobił — oznajmił otóż, że poprze „obywatelski” projekt ustawy walczącej z „seksualizacją dzieci”. Jego hasłem staje się więc znów przegonienie ze szkół organizacji LGBT — jak w każdych wyborach. Nie bardzo wiadomo, jak Kaczyński definiuje seksualizację, z którą chce walczyć — ale nie o prawo tu chodzi, tylko o politykę. Bo ów „obywatelski” projekt to po prostu pomysł PiS. Kaczyński nie chce jednak wnosić go do Sejmu jako projekt partyjny. Woli zbierać pod nim podpisy wyborców, bo rozdmuchać zagrożenie „seksualizacją” i zmobilizować elektorat konserwatywny do głosowania na PiS. „Nihil novi”.
Nic nowego także w negocjacjach Kaczyńskiego ze Zbigniewem Ziobrą o wspólnym starcie ich partii. Aż nam żal pana Zbyszka — nikt we władzach PiS nie traktuje poważnie jego gróźb, że Solidarna Polska jest silna, zwarta i gotowa wystartować samodzielnie i odbić PiS parę punktów. Ziobro zrobił nawet w Warszawie kongres swej partii — przyjechało jakieś 2 tys ludzi. Na nasze oko to cała partia Ziobry, w tym leśnicy z kontrolowanych przez ziobrystów Lasów Państwowych oraz beneficjenci Funduszu Sprawiedliwości, czyli partyjni cwaniacy opłacani przez Ziobrę z pieniędzy należnych ofiarom przestępstw.
Co uradzili na tym wiekopomnym zlocie? Zaśpiewali wszystkie zwrotki hymnu, pomodlili się, trochę poszczypali PiS, opluli Unię Europejską i zmienili nazwę na Suwerenna Polska, żeby uciec od problemów finansowych. Bali się nawet zasugerować, że wystartują w wyborach bez Kaczyńskiego.
Prezes czuje słabość Ziobry. Nie tylko go upokarza, odwlekając negocjacje o listach wyborczych. Rzuca na stół jeszcze jeden projekt — chce wprowadzić w Trybunale Konstytucyjnym takie zmiany, aby ubezwłasnowolnić kilku zbuntowanych sędziów, którzy wypowiedzieli wojnę jego namiestniczce Julii Przyłębskiej. Tych 5-6 sędziów uważanych jest za stronników Ziobry. Niecierpliwie czekamy, czy Ziobro zagłosuje za prawną kastracją swoich ludzi. Prezes też czeka.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie