Rzecz w tym

Rzecz W Tym to codzienny podcast "Rzeczpospolitej" ukazujący się od poniedziałku do czwartku o g. 17:00. Dziennikarze i publicyści "Rzeczpospolitej" zapewnią Państwu rzetelną dawkę informacji, o wydarzeniach politycznych, społecznych i ekonomicznych. Prowadzą Marzena Tabor, Bogusław Chrabota, Michał Płociński i Michał Szułdrzyński.


Odcinki od najnowszych:

Wyborcy oczekują rozwoju i rozliczeń. Dlaczego Tusk tłumaczy się z wypuszczenia Romanowskiego
2024-07-17 16:08:55

– Wyborcy oczekują od Koalicji Obywatelskiej realizacji wielkich inwestycji dających rozwój, spełniania obietnic i rozliczenia PiS. Dlatego ucieszyła ich deklaracja Donalda Tuska o CPK. Niepokoi zaś przegrana w Sejmie w sprawie aborcji i wypuszczenie Marcina Romanowskiego – mówił w podcaście "Rzecz w tym" Marcin Duma, szef IBRIS Sceny jak z gangsterskiego filmu. Podejrzany wychodzi z aresztu dzięki prawnym kruczkom, zasłaniając się wątpliwym immunitetem. Na stróży prawa spada lawina krytyki, publiczność jest rozczarowana. W walce z przestępczością zdarzają się i takie momenty – tak premier Donald Tusk skomentował nocną decyzję sądu, który zdecydował o wypuszczeniu na wolność Marcina Romanowskiego, byłego zastępcy Zbigniewa Ziobro, który nadzorował Fundusz Sprawiedliwości. Według gościa Podcastu „Rzecz w tym”, Marcina Dumy, szefa IBRiS, premier musiał się odnieść do decyzji sądu, ponieważ rozliczenie PiS było jedną z obietnic Koalicji Obywatelskiej. – W debacie publicznej aresztowanie i wyrok więzienia są często mylone. Premier więc pisze, że prokuratura zrobiła, co trzeba, że sprawiedliwości stanie się zadość – twierdzi Duma. Jego zdaniem premier wziął w obronę też ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który jest prokuratorem generalnym. Dał tym samym sygnał krytykom Bodnara wewnątrz Koalicji Obywatelskiej, że nie zamierza go odwołać, a krytykom, m. in. Romanowi Giertychowi, pogroził tym samym palcem. Zdaniem Dumy wyborcy oczekują od Koalicji Obywatelskiej zarówno kontynuowania rozwoju, spełniania obietnic i rozliczania PiS. – Pod koniec czerwca premier ogłosił decyzję w sprawie CPK. Wyborcy dostali syugnał, nie będzie tylko ciepłej wody w kranie, wyborcy chcą więcej i to dostaną, kluczowe inwestycje będą kontynuowane – mówił Duma. Drugim punktem miała być ustawa depenalizująca aborcję. W piątek Koalicja przegrała w tej sprawie głosowanie w Sejmie. We wtorek zaś sąd nie zgodził się na areszt Romanowskiego, czego domagała się prokuratura. – To trzecia część triady, nie udało się z rozliczeniami – zauważa Duma. Szef IBRiS zauważył też, jak różni się reakcja obecnej władzy od tego, co robiła poprzednia. – Nie było ataku na sędziego, który podjął niekorzystną dla władzy decyzję. Nie było lustrowania jego przeszłości ani rodziny – mówi Duma. I choć premier mówi o „gangsterskim filmie”, zdaniem Dumy „standardy są zupełnie inne”. – Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk ogłosił, że jest gotów ponieść konsekwencje tej sytuacji – zauważa szef IBRIS. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

– Wyborcy oczekują od Koalicji Obywatelskiej realizacji wielkich inwestycji dających rozwój, spełniania obietnic i rozliczenia PiS. Dlatego ucieszyła ich deklaracja Donalda Tuska o CPK. Niepokoi zaś przegrana w Sejmie w sprawie aborcji i wypuszczenie Marcina Romanowskiego – mówił w podcaście "Rzecz w tym" Marcin Duma, szef IBRIS


Sceny jak z gangsterskiego filmu. Podejrzany wychodzi z aresztu dzięki prawnym kruczkom, zasłaniając się wątpliwym immunitetem. Na stróży prawa spada lawina krytyki, publiczność jest rozczarowana. W walce z przestępczością zdarzają się i takie momenty – tak premier Donald Tusk skomentował nocną decyzję sądu, który zdecydował o wypuszczeniu na wolność Marcina Romanowskiego, byłego zastępcy Zbigniewa Ziobro, który nadzorował Fundusz Sprawiedliwości.


Według gościa Podcastu „Rzecz w tym”, Marcina Dumy, szefa IBRiS, premier musiał się odnieść do decyzji sądu, ponieważ rozliczenie PiS było jedną z obietnic Koalicji Obywatelskiej. – W debacie publicznej aresztowanie i wyrok więzienia są często mylone. Premier więc pisze, że prokuratura zrobiła, co trzeba, że sprawiedliwości stanie się zadość – twierdzi Duma. Jego zdaniem premier wziął w obronę też ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, który jest prokuratorem generalnym. Dał tym samym sygnał krytykom Bodnara wewnątrz Koalicji Obywatelskiej, że nie zamierza go odwołać, a krytykom, m. in. Romanowi Giertychowi, pogroził tym samym palcem.

Zdaniem Dumy wyborcy oczekują od Koalicji Obywatelskiej zarówno kontynuowania rozwoju, spełniania obietnic i rozliczania PiS. – Pod koniec czerwca premier ogłosił decyzję w sprawie CPK. Wyborcy dostali syugnał, nie będzie tylko ciepłej wody w kranie, wyborcy chcą więcej i to dostaną, kluczowe inwestycje będą kontynuowane – mówił Duma. Drugim punktem miała być ustawa depenalizująca aborcję. W piątek Koalicja przegrała w tej sprawie głosowanie w Sejmie. We wtorek zaś sąd nie zgodził się na areszt Romanowskiego, czego domagała się prokuratura. – To trzecia część triady, nie udało się z rozliczeniami – zauważa Duma.


Szef IBRiS zauważył też, jak różni się reakcja obecnej władzy od tego, co robiła poprzednia. – Nie było ataku na sędziego, który podjął niekorzystną dla władzy decyzję. Nie było lustrowania jego przeszłości ani rodziny – mówi Duma. I choć premier mówi o „gangsterskim filmie”, zdaniem Dumy „standardy są zupełnie inne”. – Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk ogłosił, że jest gotów ponieść konsekwencje tej sytuacji – zauważa szef IBRIS.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Areszt dla Romanowskiego. „Gdyby chciał mataczyć, to mógł to zrobić już sto razy”
2024-07-16 16:47:14

Czy Marcin Romanowski ma immunitet z Rady Europy? „Są dwie interpretacje, które się wzajemnie wykluczają” – mówi Tomasz Pietryga w podcaście „Rzecz w tym”. A co z opiniami prawnymi na ten temat, na które powołuje się prokuratura? „To jest dziwne, zastanawiające, a nawet troszeczkę skandaliczne ze strony prokuratury, że nie ujawniła ich od razu”. Marcin Romanowski został aresztowany. Zarzuty dotyczą nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, byłemu wiceministrowi grozi 15 lat pozbawienia wolności. Sejm uchylił mu immunitet, tyle że Romanowski jest także członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i z tego powodu także jest chroniony. Pytanie tylko, w jakiej mierze? Czy mógł zostać zatrzymany przez ABW? O tym Michał Płociński – Od dobrych kilku lat w Polsce dominuje polityczna wykładnia prawa. To znaczy: jak prawo jest interpretowane, dyktuje silniejszy. Ten, który ma większą moc sprawczą. To działo się za czasów PiS-u i dzieje się teraz – mówi Michałowi Płocińskiemu zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szef działu prawnego Tomasz Pietryga. – Są dwie interpretacje, które się wzajemnie wykluczają. Jest interpretacja, która mówi, że ten immunitet Romanowski ma i nie powinien być w ogóle zatrzymany. I każda godzina jego zatrzymania to jest nadużycie, złamanie prawa międzynarodowego itd. I są opinie, na które powołuje się prokuratora, że tak nie jest i ten immunitet nie jest taki szeroki. Czy poznamy te opinie? – To jest dziwne, zastanawiające, a nawet troszeczkę skandaliczne ze strony prokuratury, że nie ujawniła ich od razu. To nie jest materiał ze śledztwa, to nie są dowody, których nie można ujawnić. To opinie prawne, które mają moc informacji publicznej. I mówienie: mamy je, ale ich nie pokażemy, jest przedziwne. W takiej sprawie, która ma charakter polityczny i za którą kryje się duża emocja społeczna, jest jakiś spór prawno-polityczny wokół tego, to się powinno natychmiast pojawić i prokuratura powinna pokazać, że tu nie ma żadnych wątpliwości – twierdzi Tomasz Pietryga. Wątpliwości dotyczą nie tylko kwestii immunitetu, ale także aresztu tymczasowego, o jaki wnioskuje prokuratura. Czy w sprawie Funduszu Sprawiedliwości taki areszt jest zasadny? – Areszt tymczasowy czemuś służy. Ta izolacja jest po to, by oskarżony nie mataczył, by nie uciekł z kraju, nie zacierał śladów. A Romanowskiemu groził ten areszt od dłuższego czasu. On o tym wiedział, była przecież procedura uchylania immunitetu. Gdyby Romanowski chciał mataczyć i zatrzeć ślady, to mógł to zrobić już sto razy – ocenia zastępca redaktora naczelnego „Rz”. I tłumaczy: – Od wielu dekad sądy zbyt łatwo ulegają argumentacji prokuratury o tymczasowy areszt. Proszę sobie wyobrazić, że odsetek pozytywnych zgód na areszt w Polsce jest wyższy niż na Białorusi i w Rosji. To jest coś niesamowitego. Polityka sędziów jest taka, że po prostu akceptują oni wnioski o tymczasowy areszt, bezgranicznie ufając prokuraturze. – Przykre jest to, że Adam Bodnar, który jest prokuratorem generalnym, był rzecznikiem praw obywatelskich i całe życie mówił o standardach Konwencji praw człowieka i nadużywaniu tymczasowego aresztowania. A teraz trafia się sprawa, kiedy on ma siłę sprawczą, by ten standard zmienić. Standard, który jest ewidentnie zły. Do tego sprawa tak naprawdę polityczna – dodaje Pietryga. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Czy Marcin Romanowski ma immunitet z Rady Europy? „Są dwie interpretacje, które się wzajemnie wykluczają” – mówi Tomasz Pietryga w podcaście „Rzecz w tym”. A co z opiniami prawnymi na ten temat, na które powołuje się prokuratura? „To jest dziwne, zastanawiające, a nawet troszeczkę skandaliczne ze strony prokuratury, że nie ujawniła ich od razu”.

Marcin Romanowski został aresztowany. Zarzuty dotyczą nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, byłemu wiceministrowi grozi 15 lat pozbawienia wolności. Sejm uchylił mu immunitet, tyle że Romanowski jest także członkiem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i z tego powodu także jest chroniony. Pytanie tylko, w jakiej mierze? Czy mógł zostać zatrzymany przez ABW? O tym Michał Płociński

– Od dobrych kilku lat w Polsce dominuje polityczna wykładnia prawa. To znaczy: jak prawo jest interpretowane, dyktuje silniejszy. Ten, który ma większą moc sprawczą. To działo się za czasów PiS-u i dzieje się teraz – mówi Michałowi Płocińskiemu zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szef działu prawnego Tomasz Pietryga.

– Są dwie interpretacje, które się wzajemnie wykluczają. Jest interpretacja, która mówi, że ten immunitet Romanowski ma i nie powinien być w ogóle zatrzymany. I każda godzina jego zatrzymania to jest nadużycie, złamanie prawa międzynarodowego itd. I są opinie, na które powołuje się prokuratora, że tak nie jest i ten immunitet nie jest taki szeroki.

Czy poznamy te opinie? – To jest dziwne, zastanawiające, a nawet troszeczkę skandaliczne ze strony prokuratury, że nie ujawniła ich od razu. To nie jest materiał ze śledztwa, to nie są dowody, których nie można ujawnić. To opinie prawne, które mają moc informacji publicznej. I mówienie: mamy je, ale ich nie pokażemy, jest przedziwne. W takiej sprawie, która ma charakter polityczny i za którą kryje się duża emocja społeczna, jest jakiś spór prawno-polityczny wokół tego, to się powinno natychmiast pojawić i prokuratura powinna pokazać, że tu nie ma żadnych wątpliwości – twierdzi Tomasz Pietryga.

Wątpliwości dotyczą nie tylko kwestii immunitetu, ale także aresztu tymczasowego, o jaki wnioskuje prokuratura. Czy w sprawie Funduszu Sprawiedliwości taki areszt jest zasadny? – Areszt tymczasowy czemuś służy. Ta izolacja jest po to, by oskarżony nie mataczył, by nie uciekł z kraju, nie zacierał śladów. A Romanowskiemu groził ten areszt od dłuższego czasu. On o tym wiedział, była przecież procedura uchylania immunitetu. Gdyby Romanowski chciał mataczyć i zatrzeć ślady, to mógł to zrobić już sto razy – ocenia zastępca redaktora naczelnego „Rz”. I tłumaczy: – Od wielu dekad sądy zbyt łatwo ulegają argumentacji prokuratury o tymczasowy areszt. Proszę sobie wyobrazić, że odsetek pozytywnych zgód na areszt w Polsce jest wyższy niż na Białorusi i w Rosji. To jest coś niesamowitego. Polityka sędziów jest taka, że po prostu akceptują oni wnioski o tymczasowy areszt, bezgranicznie ufając prokuraturze.

– Przykre jest to, że Adam Bodnar, który jest prokuratorem generalnym, był rzecznikiem praw obywatelskich i całe życie mówił o standardach Konwencji praw człowieka i nadużywaniu tymczasowego aresztowania. A teraz trafia się sprawa, kiedy on ma siłę sprawczą, by ten standard zmienić. Standard, który jest ewidentnie zły. Do tego sprawa tak naprawdę polityczna – dodaje Pietryga.




Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Andrzej Łomanowski o zamachu na Donalda Trumpa: Będzie z tego powodu brutalne śledztwo i ogromna awantura
2024-07-15 16:17:45

- Bez wątpienia była to duża wtopa - potężna wpadka służb amerykańskich. Będzie na ten temat na pewno bardzo poważne, brutalne śledztwo w Kongresie amerykańskim i awantura na pewno będzie ogromna z tego powodu – mówi Andrzej Łomanowski w codziennym podcaście Rzeczpospolitej „Rzecz w tym”. W czasie, gdy Donald Trump przemawiał na scenie w Butler, 20-letni Thomas Matthew Crooks z dachu budynku oddalonego od sceny o około 140 metrów zaczął strzelać do niego z broni półautomatycznej. Trump został postrzelony w ucho. Motywy sprawcy ataku nie są znane. O konsekwencjach tego zdarzenia Marzena Tabor Olszewska rozmawiała z Andrzejem Łomanowskim – dziennikarzem działu zagranicznego Rzeczpospolitej. Łomanowski tłumaczy, że wydarzenie w Butler zabezpieczało wiele różnych służb. – Jest taka zasada: „nie mnożyć bytów ponad potrzebę” – komentuje dziennikarz Rzeczpospolitej. Gdyby ten zamach się udał, mogło to mieć nieprawdopodobne konsekwencje. Łomanowski prognozuje, że szefowa Secret Service już właściwie może się żegnać ze stanowiskiem. Na zdjęciu, które wykonano po zamachu widać, jak zakrwawiony Donald Trump unosi w górę zaciśniętą pięść. Sam były prezydent mówił w wywiadzie, że jest to zdjęcie „ikoniczne”. Łomanowski przypomina, że Trump ma za sobą lata kariery telewizyjnej. – Trump zakrwawiony, zmęczony i przestraszony, w błysku geniuszu telewizyjnego nagle podniósł pięść. W rezultacie tego gestu świat zobaczył zdjęcie, które już zostało umieszczone na okładce tygodnika „Time” - zauważa. Gość podcastu „Rzecz w tym” dodaje, że ten moment z podniesioną pięścią do góry miał pokazać Amerykanom, że ten kandydat jest „fighterem”. W kontekście oskarżeń wobec kontrkandydata Joe Bidena, że jest „śpiącym Joe”, ten wizerunek walecznego Trumpa może odegrać wielką rolę. Łomanowski ocenia, że po całej sytuacji Donald Trump jest znacznie bliżej prezydentury niż przed wiecem w Butler. W opublikowanym dzisiaj na łamach rp.pl komentarzu na temat zamachu na Trumpa Marek Cichocki pisze o wojnie konserwatyzmu z liberalizmem. Zastanawia się „Jakim sposobem te dwie siły zostały zwrócone przeciwko sobie i w stanie coraz większej furii rozdzierają Zachód na strzępy. Przecież Moskwa i Pekin mają z tego spektaklu niebywałą uciechę i korzyści!”. - Atmosfera jest rozgrzana – komentuje Łomanowski. – Obaj politycy amerykańscy (Biden i Trump) zorientowali się, że sytuacja zaszła za daleko. Lada moment możemy mieć do czynienia z niedającym się zatrzymać łańcuchem zdarzeń. A pamiętajmy, że obie strony – jak to w Stanach Zjednoczonych - są uzbrojone - konstatuje dziennikarz Rzeczpospolitej. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

- Bez wątpienia była to duża wtopa - potężna wpadka służb amerykańskich. Będzie na ten temat na pewno bardzo poważne, brutalne śledztwo w Kongresie amerykańskim i awantura na pewno będzie ogromna z tego powodu – mówi Andrzej Łomanowski w codziennym podcaście Rzeczpospolitej „Rzecz w tym”.

W czasie, gdy Donald Trump przemawiał na scenie w Butler, 20-letni Thomas Matthew Crooks z dachu budynku oddalonego od sceny o około 140 metrów zaczął strzelać do niego z broni półautomatycznej. Trump został postrzelony w ucho. Motywy sprawcy ataku nie są znane. O konsekwencjach tego zdarzenia Marzena Tabor Olszewska rozmawiała z Andrzejem Łomanowskim – dziennikarzem działu zagranicznego Rzeczpospolitej.

Łomanowski tłumaczy, że wydarzenie w Butler zabezpieczało wiele różnych służb. – Jest taka zasada: „nie mnożyć bytów ponad potrzebę” – komentuje dziennikarz Rzeczpospolitej. Gdyby ten zamach się udał, mogło to mieć nieprawdopodobne konsekwencje. Łomanowski prognozuje, że szefowa Secret Service już właściwie może się żegnać ze stanowiskiem.

Na zdjęciu, które wykonano po zamachu widać, jak zakrwawiony Donald Trump unosi w górę zaciśniętą pięść. Sam były prezydent mówił w wywiadzie, że jest to zdjęcie „ikoniczne”. Łomanowski przypomina, że Trump ma za sobą lata kariery telewizyjnej. – Trump zakrwawiony, zmęczony i przestraszony, w błysku geniuszu telewizyjnego nagle podniósł pięść. W rezultacie tego gestu świat zobaczył zdjęcie, które już zostało umieszczone na okładce tygodnika „Time” - zauważa.

Gość podcastu „Rzecz w tym” dodaje, że ten moment z podniesioną pięścią do góry miał pokazać Amerykanom, że ten kandydat jest „fighterem”. W kontekście oskarżeń wobec kontrkandydata Joe Bidena, że jest „śpiącym Joe”, ten wizerunek walecznego Trumpa może odegrać wielką rolę. Łomanowski ocenia, że po całej sytuacji Donald Trump jest znacznie bliżej prezydentury niż przed wiecem w Butler.

W opublikowanym dzisiaj na łamach rp.pl komentarzu na temat zamachu na Trumpa Marek Cichocki pisze o wojnie konserwatyzmu z liberalizmem. Zastanawia się „Jakim sposobem te dwie siły zostały zwrócone przeciwko sobie i w stanie coraz większej furii rozdzierają Zachód na strzępy. Przecież Moskwa i Pekin mają z tego spektaklu niebywałą uciechę i korzyści!”. - Atmosfera jest rozgrzana – komentuje Łomanowski. – Obaj politycy amerykańscy (Biden i Trump) zorientowali się, że sytuacja zaszła za daleko. Lada moment możemy mieć do czynienia z niedającym się zatrzymać łańcuchem zdarzeń. A pamiętajmy, że obie strony – jak to w Stanach Zjednoczonych - są uzbrojone - konstatuje dziennikarz Rzeczpospolitej.



Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Część Konfederacji zaczyna współpracę z AfD. Też uważają, że Putin powinien zrobić porządek?
2024-07-11 17:00:44

Europosłowie Nowej Nadziei Sławomira Mentzena, współtworzącej Konfederację, dołączają do frakcji AfD w Parlamencie Europejskim. Czy da się walczyć o polskie interesy we współpracy z niemiecką skrajną prawicą? O tym w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” rozmawiają Michał Płociński i Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”. Konfederacja postanowiła dać AfD nową nadzieję. I to całkiem dosłownie, bo trzech europosłów z partii Nowa Nadzieja dołączy do AfD, pozwalając Niemcom stworzyć własną frakcję w Parlamencie Europejskim. Tymczasem Anna Bryłka, europosłanka Ruchu Narodowego uważa, że współpraca z Alternatywą dla Niemiec jest „sprzeczna z interesami Polski”. Która część Konfederacji ma rację? W poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego AfD była we frakcji Tożsamość i Demokracja – z włoską Ligą Północną Matteo Saliviniego i francuskim Zjednoczeniem Narodowym Marine Le Pen. Ale została z tej frakcji wyrzucona. Czarę goryczy przelała wypowiedź Maximiliana Kraha, który bronił członków nazistowskiej elitarnej jednostki SS, odpowiedzialnej za największe zbrodnie II wojny światowej. I teraz w nowej kadencji jedyną szansą dla AfD na zaistnienie w europarlamencie jest założenie własnej frakcji. Do tego potrzeba jednak określonej liczby posłów z określonej liczby krajów. I tu, naprzeciw wychodzi Stanisław Tyszka, dawniej prawa ręka Pawła Kukiza, a dziś Sławomira Mentzena, który za stanowisko dla siebie wiceprzewodniczącego nowej frakcji, po długich negocjacjach doprowadza do sojuszu między Nową Nadzieją a AfD. I powstaje frakcja Europa Suwerennych Narodów. Czego tak bała się Marine Le Pen, a czego – i dlaczego – nie boi się Sławomir Mentzen? – Marine Le Pen chce być postrzegana jako normalna polityczka, chce by jej partia była mainstreamem – odpowiada Jerzy Haszczyński. – AfD jest za odbudową Nord Streamu i ponownym go uruchomieniem. Krótko mówiąc: chce powrotu do współpracy z Rosją – dodaje szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”. „Z naszymi sojusznikami będziemy przeciwstawiać się szaleńczej polityce klimatycznej UE, zagrażającej stabilności naszych państw i Europy, polityce imigracyjnej i próbom budowy europejskiego superpaństwa" – napisał na platformie X Stanisław Tyszka. „Łączy nas wiele, czasem się różnimy, ale w polityce międzynarodowej, by skutecznie działać, trzeba starać się budować sojusze" – dodał. – W wypadku AfD to „czasem się różnimy” powinno być decydujące – komentuje te słowa Haszczyński. – W takim momencie, w jakim jesteśmy, czyli wielkiej wojny u naszych wschodnich granic i w momencie, kiedy świat się po prostu może zawalić lada moment, to traktowanie tego jako małą różnicę jest błędem. No, chyba że on też tak uważa, że Putin powinien zrobić porządek… Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Europosłowie Nowej Nadziei Sławomira Mentzena, współtworzącej Konfederację, dołączają do frakcji AfD w Parlamencie Europejskim. Czy da się walczyć o polskie interesy we współpracy z niemiecką skrajną prawicą? O tym w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym” rozmawiają Michał Płociński i Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.


Konfederacja postanowiła dać AfD nową nadzieję. I to całkiem dosłownie, bo trzech europosłów z partii Nowa Nadzieja dołączy do AfD, pozwalając Niemcom stworzyć własną frakcję w Parlamencie Europejskim. Tymczasem Anna Bryłka, europosłanka Ruchu Narodowego uważa, że współpraca z Alternatywą dla Niemiec jest „sprzeczna z interesami Polski”. Która część Konfederacji ma rację?


W poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego AfD była we frakcji Tożsamość i Demokracja – z włoską Ligą Północną Matteo Saliviniego i francuskim Zjednoczeniem Narodowym Marine Le Pen. Ale została z tej frakcji wyrzucona. Czarę goryczy przelała wypowiedź Maximiliana Kraha, który bronił członków nazistowskiej elitarnej jednostki SS, odpowiedzialnej za największe zbrodnie II wojny światowej.


I teraz w nowej kadencji jedyną szansą dla AfD na zaistnienie w europarlamencie jest założenie własnej frakcji. Do tego potrzeba jednak określonej liczby posłów z określonej liczby krajów. I tu, naprzeciw wychodzi Stanisław Tyszka, dawniej prawa ręka Pawła Kukiza, a dziś Sławomira Mentzena, który za stanowisko dla siebie wiceprzewodniczącego nowej frakcji, po długich negocjacjach doprowadza do sojuszu między Nową Nadzieją a AfD. I powstaje frakcja Europa Suwerennych Narodów.


Czego tak bała się Marine Le Pen, a czego – i dlaczego – nie boi się Sławomir Mentzen? – Marine Le Pen chce być postrzegana jako normalna polityczka, chce by jej partia była mainstreamem – odpowiada Jerzy Haszczyński. – AfD jest za odbudową Nord Streamu i ponownym go uruchomieniem. Krótko mówiąc: chce powrotu do współpracy z Rosją – dodaje szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.


„Z naszymi sojusznikami będziemy przeciwstawiać się szaleńczej polityce klimatycznej UE, zagrażającej stabilności naszych państw i Europy, polityce imigracyjnej i próbom budowy europejskiego superpaństwa" – napisał na platformie X Stanisław Tyszka. „Łączy nas wiele, czasem się różnimy, ale w polityce międzynarodowej, by skutecznie działać, trzeba starać się budować sojusze" – dodał.


– W wypadku AfD to „czasem się różnimy” powinno być decydujące – komentuje te słowa Haszczyński. – W takim momencie, w jakim jesteśmy, czyli wielkiej wojny u naszych wschodnich granic i w momencie, kiedy świat się po prostu może zawalić lada moment, to traktowanie tego jako małą różnicę jest błędem. No, chyba że on też tak uważa, że Putin powinien zrobić porządek…



Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Co Unia i NATO mogą zrobić z Orbánem?
2024-07-10 16:47:25

Co Orbán napisał w listach do unijnych przywódców po spotkaniu z Władimirem Putinem i Xi Jinpingiem? Dlaczego wszyscy uczestnicy szczytu NATO w Waszyngtonie obserwowali zachowanie Joe Bidena – to główne tematy rozmowy z Anną Słojewską w podcaście „Rzecz w tym”. Jubileuszowy szczyt NATO z okazji 75 rocznicy urodzin paktu we czwartek się skończy. Ale węgierski premier Viktor Orbán nie zamierza kończyć swoich harców. Formalnie sprawując przewodnictwo w Unii Europejskiej udał się do Kijowa, Moskwy i Pekinu, by prowadzić rozmowy pokojowe. Jednak odcięli się od niego zarówno liderzy UE, jak i sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, który podkreślił, że Orbán nie miał prawa reprezentować Sojuszu w swych rozmowach. Szef NATO przedstawił też zupełnie inną wizję pokoju w Ukrainie – pokój będzie następstwem wygranej wojny przez Kijów, a to będzie możliwe, jeśli NATO dostarczy Ukraińcom wystarczająco dużo broni. Z kolei Orbán uważa, że trzeba zaniechać dostaw broni, co doprowadzi do zakończenia wojny. Nie dodaje jednak, że stanie się to na warunkach Putina. W podcaście „Rzecz w tym” brukselska korespondentka „Rzeczpospolitej”, akredytowana zarówno przy UE jak i NATO, Anna Słojewska opowiadała, że widziała listy, jakie Orbán napisał do szefa Rady Europejskich Charlesa Michela po rozmowie w Moskwie i – osobny – po rozmowie w Pekinie. Relacjonował Michelowi, że zdaniem Putina Ukraina przegrywa na froncie przy ogromnych stratach w ludziach, narzekał na brak kanałów dyplomatycznych miedzy Zachodem a Kremlem, co było zawoalowaną krytyką Unii, która wprowadziła sankcje i izolowała rosyjskie władze. Z kolei w liście dotyczącym rozmów w Pekinie, Orbán sugeruje, by Europa wykorzystała moment między wyborami w USA a zaprzysiężeniem nowego prezydenta (w domyśle — Donalda Trumpa), do zaproponowania jakiejś formuły pokoju w Ukrainie. Zdaniem Słojewskiej nie ma na razie szans na odebranie Węgrom przewodnictwa w UE, choć eksperci spodziewają się, że Orbán będzie dalej harcować, wykorzystując obecną sytuację. Odnosząc się do ustaleń szczytu NATO korespondentka „Rzeczpospolitej” zauważyła, że na razie na szybkie członkostwo Ukrainy w sojuszu, ze względu na trwającą wojnę nie ma szans. Natomiast prezydent Wołodymyr Zełeński wyjedzie z Waszyngtonu z obietnicami dostaw broni, o jaką prosił, m.in. czterech baterii Patriot. Najważniejszym punktem szczytu jak dotąd było zaś inauguracyjne przemówienie Joe Bidena, które wszyscy obserwowali w napięciu, po przegranej przez niego debacie telewizyjnej z Donaldem Trumpem. – Szczyt przebiega w cieniu wyborów prezydenckich w USA – tłumaczyła Słojewska. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Co Orbán napisał w listach do unijnych przywódców po spotkaniu z Władimirem Putinem i Xi Jinpingiem? Dlaczego wszyscy uczestnicy szczytu NATO w Waszyngtonie obserwowali zachowanie Joe Bidena – to główne tematy rozmowy z Anną Słojewską w podcaście „Rzecz w tym”.

Jubileuszowy szczyt NATO z okazji 75 rocznicy urodzin paktu we czwartek się skończy. Ale węgierski premier Viktor Orbán nie zamierza kończyć swoich harców. Formalnie sprawując przewodnictwo w Unii Europejskiej udał się do Kijowa, Moskwy i Pekinu, by prowadzić rozmowy pokojowe. Jednak odcięli się od niego zarówno liderzy UE, jak i sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, który podkreślił, że Orbán nie miał prawa reprezentować Sojuszu w swych rozmowach. Szef NATO przedstawił też zupełnie inną wizję pokoju w Ukrainie – pokój będzie następstwem wygranej wojny przez Kijów, a to będzie możliwe, jeśli NATO dostarczy Ukraińcom wystarczająco dużo broni. Z kolei Orbán uważa, że trzeba zaniechać dostaw broni, co doprowadzi do zakończenia wojny. Nie dodaje jednak, że stanie się to na warunkach Putina.

W podcaście „Rzecz w tym” brukselska korespondentka „Rzeczpospolitej”, akredytowana zarówno przy UE jak i NATO, Anna Słojewska opowiadała, że widziała listy, jakie Orbán napisał do szefa Rady Europejskich Charlesa Michela po rozmowie w Moskwie i – osobny – po rozmowie w Pekinie. Relacjonował Michelowi, że zdaniem Putina Ukraina przegrywa na froncie przy ogromnych stratach w ludziach, narzekał na brak kanałów dyplomatycznych miedzy Zachodem a Kremlem, co było zawoalowaną krytyką Unii, która wprowadziła sankcje i izolowała rosyjskie władze. Z kolei w liście dotyczącym rozmów w Pekinie, Orbán sugeruje, by Europa wykorzystała moment między wyborami w USA a zaprzysiężeniem nowego prezydenta (w domyśle — Donalda Trumpa), do zaproponowania jakiejś formuły pokoju w Ukrainie.

Zdaniem Słojewskiej nie ma na razie szans na odebranie Węgrom przewodnictwa w UE, choć eksperci spodziewają się, że Orbán będzie dalej harcować, wykorzystując obecną sytuację.

Odnosząc się do ustaleń szczytu NATO korespondentka „Rzeczpospolitej” zauważyła, że na razie na szybkie członkostwo Ukrainy w sojuszu, ze względu na trwającą wojnę nie ma szans. Natomiast prezydent Wołodymyr Zełeński wyjedzie z Waszyngtonu z obietnicami dostaw broni, o jaką prosił, m.in. czterech baterii Patriot.

Najważniejszym punktem szczytu jak dotąd było zaś inauguracyjne przemówienie Joe Bidena, które wszyscy obserwowali w napięciu, po przegranej przez niego debacie telewizyjnej z Donaldem Trumpem. – Szczyt przebiega w cieniu wyborów prezydenckich w USA – tłumaczyła Słojewska.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Szczyt w Waszyngtonie. Co osiągnie Zełeński?
2024-07-09 16:47:34

Szczyt w Waszyngtonie definitywnie nie spełni oczekiwań Ukraińców. Prezydent Zełeński już to wie. Choć, jak go znamy, będzie walczył do końca. Ale zadowolić będzie się musiał tym, co jest realnie możliwe. A jest możliwa pomoc finansowa, pomoc militarna i światowa solidarność krajów demokratycznych. Czy to wystarczy, by obronić niepodległość Ukrainy? W Warszawie podpisał z Polakami umowę o bezpieczeństwie. Czy to istotny krok do przodu w naszych relacjach, czy zwykły pozór normalizacji? Jak wygląda w połowie roku strategiczna sytuacja w Ukrainie? Prof. Paweł Kowal mówi, że w Kijowie i Charkowie nastroje nienajlepsze, ale dalekie od kapitulanctwa. Sam Zełeński, choć wymęczony władzą i wojną wciąż ma siły i energię. Ukraińcy pod jego przywództwem sami muszą zadecydować, kiedy i na jakich warunkach zawrą pokój z Rosją. Świat, a zwłaszcza Zachód nie powinien o tym za nich decydować. Z prof. Pawłem Kowalem, szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych, w podcaście „Rzecz w tym” rozmawia Bogusław Chrabota. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Szczyt w Waszyngtonie definitywnie nie spełni oczekiwań Ukraińców. Prezydent Zełeński już to wie. Choć, jak go znamy, będzie walczył do końca. Ale zadowolić będzie się musiał tym, co jest realnie możliwe. A jest możliwa pomoc finansowa, pomoc militarna i światowa solidarność krajów demokratycznych. Czy to wystarczy, by obronić niepodległość Ukrainy? W Warszawie podpisał z Polakami umowę o bezpieczeństwie. Czy to istotny krok do przodu w naszych relacjach, czy zwykły pozór normalizacji? Jak wygląda w połowie roku strategiczna sytuacja w Ukrainie?

Prof. Paweł Kowal mówi, że w Kijowie i Charkowie nastroje nienajlepsze, ale dalekie od kapitulanctwa. Sam Zełeński, choć wymęczony władzą i wojną wciąż ma siły i energię. Ukraińcy pod jego przywództwem sami muszą zadecydować, kiedy i na jakich warunkach zawrą pokój z Rosją. Świat, a zwłaszcza Zachód nie powinien o tym za nich decydować.

Z prof. Pawłem Kowalem, szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych, w podcaście „Rzecz w tym” rozmawia Bogusław Chrabota.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Tadeusz Woźniak – wspomnienie o przyjacielu
2024-07-08 20:01:17

W wieku 77 lat zmarł Tadeusz Woźniak – znany i uwielbiany Polaków bard i wokalista. Tadeusz Woźniak był twórcą kultowego „Zegarmistrza światła”. Dzisiejszy podcast Rzeczpospolitej „Rzecz w tym” poświęcamy zmarłemu muzykowi. Gośćmi Marzeny Tabor-Olszewskiej są dzisiaj: redaktor naczelny Rzeczpospolitej Bogusław Chrabota i dyrektor Biblioteki Narodowej doktor Tomasz Makowski. Obaj byli przyjaciółmi Tadeusza Woźniaka. Wspominają jego muzyczny geniusz i serdeczną naturę. Bogusław Chrabota wspomina Tadeusza Wożniaka bardzo osobiście: - Odszedł Tadeusz Woźniak. Stanowczo za wcześnie. Był artystą w pełni formy, aktywnym, twórczym do ostatnich dni. Koncertował, pisał, tworzył. Mimo, że szerszej publiczności znany głównie jako pieśniarz, autor i wykonawca legendarnego „Zegarmistrza”, był człowiekiem wielu niezwykłych talentów. Przede wszystkim kompozytorem. Ledwie kilka tygodni temu słuchaliśmy na Placu Krasińskich, w dniu otwarcia wyremontowanego Pałacu Rzeczypospolitej, specjalnie skomponowanego przez niego koncertu zatytułowanego „Słowo”. Znalazło się w nim wszystko, co kochał. Najważniejsze i najpiękniejsze fragmenty polskiej literatury, orkiestrowe brzmienia w wykonaniu Sinfonii Varsovii, ale i gitara, która była tak ważna i z którą się nie rozstawał. To dzięki niej zdobył sławę. To ona akompaniowała mu we wszystkich ważnych utworach, które cieszyły kilka pokoleń Polaków. Nie tylko „Zegarmistrz”, „Hej, Hanno”, czy „Smak i zapach pomarańczy”, także dziesiątki innych, świetnych muzycznie i zawsze rozpoznawalnych piosenek. Mimo wielkiej popularności, nigdy nie gonił za tanią popularnością. W jakiś sposób świadomie krył się w jej cieniu. Nie lubił blichtru, muzycznej tandety, był przekonany, że najważniejsi są ci, którzy potrafią docenić muzyczne perły. To dla nich komponował i dla nich grał. Najczęściej ze swoją wspaniałą żoną, pianistką Jolą Majchrzak, zawsze z burzą rudych włosów, najlepszą towarzyszką jego życia. Był, jest i pozostanie jeszcze trzeci uczestnik tego niezwykłego tercetu. Syn Filip, człowiek o niezwykłej wrażliwości i wielkim sercu; może najważniejszy z sensów życia i trwania Joli i Tadeusza Woźniaków. Kochaliśmy ich wyjątkowo mocno za to niezwykle uczucie. I podzielaliśmy miłość do Filipa wraz z nimi. Przyjaciele wiedzą, jak ciężko pisać mi te słowa. Byliśmy z moją żoną Dorotką z Woźniakami jak najbliższa rodzina. Ileż wspólnych chwil, zachwytów, wspomnień Tadeusza, których słuchało się z najwyższą uwagą. Ile godzin w jego studiu; ile wspólnych wzruszeń przy dźwiękach strun. Ile planów. Żegnając jednego z najbliższych przyjaciół trudno o dystans. Ten przyjdzie z czasem. Życie wszak wygrywa. Ale z tysięcy wspomnień, chcę skończyć to pożegnanie kilkoma słowami, które o Tadeuszu Woźniaku wypowiedział kiedyś inny z moich przyjaciół, redaktor muzyczny w Polsacie Kuba Nagabczyński; bardzo zapadły mi w pamięć. Oto światowiec, bo kimś takim jest Kuba, narzekał na język polski, który słabo dal ucha obcokrajowców brzmi w muzyce popularnej. Łatwo ustępuje angielskiemu. Ale są wyjątki, dowodzi, owej wyjątkowej harmonii muzyki i tekstu. Jakie? – spytałem. „Zegarmistrz światła purpurowy – Tadeusza Woźniaka. Absolutna światowa klasyka”. I taką zostanie na zawsze. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

W wieku 77 lat zmarł Tadeusz Woźniak – znany i uwielbiany Polaków bard i wokalista. Tadeusz Woźniak był twórcą kultowego „Zegarmistrza światła”. Dzisiejszy podcast Rzeczpospolitej „Rzecz w tym” poświęcamy zmarłemu muzykowi.


Gośćmi Marzeny Tabor-Olszewskiej są dzisiaj: redaktor naczelny Rzeczpospolitej Bogusław Chrabota i dyrektor Biblioteki Narodowej doktor Tomasz Makowski. Obaj byli przyjaciółmi Tadeusza Woźniaka. Wspominają jego muzyczny geniusz i serdeczną naturę.


Bogusław Chrabota wspomina Tadeusza Wożniaka bardzo osobiście:


- Odszedł Tadeusz Woźniak. Stanowczo za wcześnie. Był artystą w pełni formy, aktywnym, twórczym do ostatnich dni. Koncertował, pisał, tworzył. Mimo, że szerszej publiczności znany głównie jako pieśniarz, autor i wykonawca legendarnego „Zegarmistrza”, był człowiekiem wielu niezwykłych talentów. Przede wszystkim kompozytorem. Ledwie kilka tygodni temu słuchaliśmy na Placu Krasińskich, w dniu otwarcia wyremontowanego Pałacu Rzeczypospolitej, specjalnie skomponowanego przez niego koncertu zatytułowanego „Słowo”. Znalazło się w nim wszystko, co kochał. Najważniejsze i najpiękniejsze fragmenty polskiej literatury, orkiestrowe brzmienia w wykonaniu Sinfonii Varsovii, ale i gitara, która była tak ważna i z którą się nie rozstawał. To dzięki niej zdobył sławę. To ona akompaniowała mu we wszystkich ważnych utworach, które cieszyły kilka pokoleń Polaków. Nie tylko „Zegarmistrz”, „Hej, Hanno”, czy „Smak i zapach pomarańczy”, także dziesiątki innych, świetnych muzycznie i zawsze rozpoznawalnych piosenek.

Mimo wielkiej popularności, nigdy nie gonił za tanią popularnością. W jakiś sposób świadomie krył się w jej cieniu. Nie lubił blichtru, muzycznej tandety, był przekonany, że najważniejsi są ci, którzy potrafią docenić muzyczne perły. To dla nich komponował i dla nich grał. Najczęściej ze swoją wspaniałą żoną, pianistką Jolą Majchrzak, zawsze z burzą rudych włosów, najlepszą towarzyszką jego życia. Był, jest i pozostanie jeszcze trzeci uczestnik tego niezwykłego tercetu. Syn Filip, człowiek o niezwykłej wrażliwości i wielkim sercu; może najważniejszy z sensów życia i trwania Joli i Tadeusza Woźniaków. Kochaliśmy ich wyjątkowo mocno za to niezwykle uczucie. I podzielaliśmy miłość do Filipa wraz z nimi.

Przyjaciele wiedzą, jak ciężko pisać mi te słowa. Byliśmy z moją żoną Dorotką z Woźniakami jak najbliższa rodzina. Ileż wspólnych chwil, zachwytów, wspomnień Tadeusza, których słuchało się z najwyższą uwagą. Ile godzin w jego studiu; ile wspólnych wzruszeń przy dźwiękach strun. Ile planów. Żegnając jednego z najbliższych przyjaciół trudno o dystans. Ten przyjdzie z czasem. Życie wszak wygrywa. Ale z tysięcy wspomnień, chcę skończyć to pożegnanie kilkoma słowami, które o Tadeuszu Woźniaku wypowiedział kiedyś inny z moich przyjaciół, redaktor muzyczny w Polsacie Kuba Nagabczyński; bardzo zapadły mi w pamięć. Oto światowiec, bo kimś takim jest Kuba, narzekał na język polski, który słabo dal ucha obcokrajowców brzmi w muzyce popularnej. Łatwo ustępuje angielskiemu. Ale są wyjątki, dowodzi, owej wyjątkowej harmonii muzyki i tekstu. Jakie? – spytałem. „Zegarmistrz światła purpurowy – Tadeusza Woźniaka. Absolutna światowa klasyka”. I taką zostanie na zawsze.



Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Dlaczego Brytyjczycy zagłosowali na ciepłą wodę w kranie, a w USA wraca Trump?
2024-07-04 17:01:26

Jak po wyborach zmieni się Wielka Brytania? Dlaczego Partia Pracy musiała aż 14 lat czekać na powrót do władzy? I czy w USA też czeka nas na jesieni polityczna zmiana warty i powrót Donalda Trumpa? A może Joe Biden jednak się wycofa? O to, w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym”, Michał Płociński pyta Jędrzeja Bieleckiego z działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”. W tym roku 4 lipca świętują nie tylko Amerykanie, ale i ich anglosascy bracia zza Atlantyku – w Wielkiej Brytanii również święto demokracji, czyli wybory parlamentarne. Rozpisane z zaskoczenia przez dołującego w sondażach premiera Rishiego Sunaka. Dlaczego Partia Konserwatywna właściwie sama z siebie postanowiła popełnić polityczne samobójstwo i oddać władzę w ręce laburzystów? – Rishi Sunak nie musiał tych wyborów teraz rozpisywać. Mogły się one odbyć nawet w styczniu przyszłego roku, w znacznie lepszej sytuacji dla Partii Konserwatywnej. Ale to samo widzimy u prezydenta Macrona, który podjął podobną decyzję, bo uznał, że skoro w 2017 roku wbrew wszystkim założył nową partię, wyszedł z Partii Socjalistycznej i został prezydentem, więc jest genialny, to dlaczego więc tym razem miałoby to się nie udać? Myślę, że jak jesteś tak wysoko, u szczytów władzy i zrobiłeś tak wiele, to bardzo trudno cię przekonać, że możesz nie mieć racji – mówi Jędrzej Bielecki. A jak to wszystko wygląda w szerszym obrazku: co powrót do władzy laburzystów, przeciwnych wcześniej brexitowi, oznacza dla stosunków brytyjsko-unijnych? Tu Jędrzej Bielecki nie ma wątpliwości: brexit jest nie do odwrócenia, a na pewno nie przez najbliższe kilkadziesiąt lat. – W Wielkiej Brytanii panuje ogromne zmęczenie tymi ośmioma laty negocjacji i zawiedzionych nadziei. Panuje świadomość, że w Unii nikt na nich nie czeka. I gdyby mieli wrócić, to warunki, na jakich by wracali, byłyby nieporównywalnie gorsze niż te, które mieli – tłumaczy Jędrzej Bielecki, a więcej o tym pisze w najbliższym magazynie „Plus Minus”, weekendowym wydaniu „Rzeczpospolitej”. Poza tym w podcaście dziennikarze rozmawiali o USA. Czy po fatalnej debacie prezydenckiej Joe Biden ulegnie apelom liberalnych mediów i przekaże pałeczkę komuś młodszemu, kto miałby większe szanse w starciu z Donaldem Trumpem? – Moim zdaniem on się nie wycofa. Dlatego że to jest część charakteru człowieka, który zaszedł tak wysoko. To jest pewien upór, pewne przeświadczenie, że wbrew innym podejmowałem decyzje, które zaprowadziły mnie tak daleko – ocenia Bielecki. A dlaczego, kiedy w Wielkiej Brytanii to lewica przejmuje pałeczkę od konserwatystów, w USA do władzy z dużym prawdopodobieństwem wróci mocno prawicowy Trump, odbierając władzę liberałom? Na ten temat, jak i o tym, czego z okazji obchodzonego w USA 4 lipca Dnia Niepodległości warto życzyć Ameryce, dziennikarze rozmawiają w dalszej części podcastu „Rzecz w tym”. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Jak po wyborach zmieni się Wielka Brytania? Dlaczego Partia Pracy musiała aż 14 lat czekać na powrót do władzy? I czy w USA też czeka nas na jesieni polityczna zmiana warty i powrót Donalda Trumpa? A może Joe Biden jednak się wycofa? O to, w najnowszym odcinku podcastu „Rzecz w tym”, Michał Płociński pyta Jędrzeja Bieleckiego z działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”.


W tym roku 4 lipca świętują nie tylko Amerykanie, ale i ich anglosascy bracia zza Atlantyku – w Wielkiej Brytanii również święto demokracji, czyli wybory parlamentarne. Rozpisane z zaskoczenia przez dołującego w sondażach premiera Rishiego Sunaka. Dlaczego Partia Konserwatywna właściwie sama z siebie postanowiła popełnić polityczne samobójstwo i oddać władzę w ręce laburzystów?


– Rishi Sunak nie musiał tych wyborów teraz rozpisywać. Mogły się one odbyć nawet w styczniu przyszłego roku, w znacznie lepszej sytuacji dla Partii Konserwatywnej. Ale to samo widzimy u prezydenta Macrona, który podjął podobną decyzję, bo uznał, że skoro w 2017 roku wbrew wszystkim założył nową partię, wyszedł z Partii Socjalistycznej i został prezydentem, więc jest genialny, to dlaczego więc tym razem miałoby to się nie udać? Myślę, że jak jesteś tak wysoko, u szczytów władzy i zrobiłeś tak wiele, to bardzo trudno cię przekonać, że możesz nie mieć racji – mówi Jędrzej Bielecki.


A jak to wszystko wygląda w szerszym obrazku: co powrót do władzy laburzystów, przeciwnych wcześniej brexitowi, oznacza dla stosunków brytyjsko-unijnych? Tu Jędrzej Bielecki nie ma wątpliwości: brexit jest nie do odwrócenia, a na pewno nie przez najbliższe kilkadziesiąt lat. – W Wielkiej Brytanii panuje ogromne zmęczenie tymi ośmioma laty negocjacji i zawiedzionych nadziei. Panuje świadomość, że w Unii nikt na nich nie czeka. I gdyby mieli wrócić, to warunki, na jakich by wracali, byłyby nieporównywalnie gorsze niż te, które mieli – tłumaczy Jędrzej Bielecki, a więcej o tym pisze w najbliższym magazynie „Plus Minus”, weekendowym wydaniu „Rzeczpospolitej”.


Poza tym w podcaście dziennikarze rozmawiali o USA. Czy po fatalnej debacie prezydenckiej Joe Biden ulegnie apelom liberalnych mediów i przekaże pałeczkę komuś młodszemu, kto miałby większe szanse w starciu z Donaldem Trumpem? – Moim zdaniem on się nie wycofa. Dlatego że to jest część charakteru człowieka, który zaszedł tak wysoko. To jest pewien upór, pewne przeświadczenie, że wbrew innym podejmowałem decyzje, które zaprowadziły mnie tak daleko – ocenia Bielecki.


A dlaczego, kiedy w Wielkiej Brytanii to lewica przejmuje pałeczkę od konserwatystów, w USA do władzy z dużym prawdopodobieństwem wróci mocno prawicowy Trump, odbierając władzę liberałom? Na ten temat, jak i o tym, czego z okazji obchodzonego w USA 4 lipca Dnia Niepodległości warto życzyć Ameryce, dziennikarze rozmawiają w dalszej części podcastu „Rzecz w tym”.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Niemcy jak nawrócony grzesznik, który chce by go wszyscy chwalili
2024-07-03 16:13:42

Chociaż Olaf Scholz z Warszawy wyjechał, niesmak pozostał. W sprawie historii niemiecki kanclerz nie wykazał się kreatywnością - tą kreatywnością, jak to określił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Radosław Sikorski, której oczekiwał polski rząd.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.
Chociaż Olaf Scholz z Warszawy wyjechał, niesmak pozostał. W sprawie historii niemiecki kanclerz nie wykazał się kreatywnością - tą kreatywnością, jak to określił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Radosław Sikorski, której oczekiwał polski rząd. 

Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Czy Kraków to Waterloo prezesa Kaczyńskiego?
2024-07-02 17:06:14

Czym jest krakowski kryzys dla Prawa i Sprawiedliwości? Czy to test autorytetu prezesa Kaczyńskiego? Bo w Krakowie, choć to nie wewnętrzna wojna, to jednak bunt w partii. Łukasz Kmita – protegowany prezesa – jest odrzucany przez część działaczy. Przez kogo i dlaczego? Jak się rozwinie ten bunt? I jakie będą jego skutki? Czy PiS straci Małopolskę? A może będzie odwrotnie? Ponowne wybory plus lojalność elektoratu przyniosą sukces i uspokojenie w partii? Trudno powiedzieć. Piłka się toczy w nieznane, rozgrywana przez zwaśnione frakcje Beaty Szydło i Ryszarda Terleckiego. Wszyscy czekają na finał, którym może być wzmocnienie dyscypliny, albo podział na prawicy. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Czym jest krakowski kryzys dla Prawa i Sprawiedliwości? Czy to test autorytetu prezesa Kaczyńskiego? Bo w Krakowie, choć to nie wewnętrzna wojna, to jednak bunt w partii.


Łukasz Kmita – protegowany prezesa – jest odrzucany przez część działaczy. Przez kogo i dlaczego? Jak się rozwinie ten bunt? I jakie będą jego skutki? Czy PiS straci Małopolskę? A może będzie odwrotnie? Ponowne wybory plus lojalność elektoratu przyniosą sukces i uspokojenie w partii? Trudno powiedzieć.


Piłka się toczy w nieznane, rozgrywana przez zwaśnione frakcje Beaty Szydło i Ryszarda Terleckiego. Wszyscy czekają na finał, którym może być wzmocnienie dyscypliny, albo podział na prawicy.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie