Dziennik Zmian — Miłka O. Malzahn
Tworzę miniaudycje, aby dotknąć miejsc wrażliwych naszej rzeczywistości. Dziennik Zmian to felietony dźwiękowe, mini-audycje, nastrojowe dźwięki - trochę dla rozrywki, przyjemności i dla poszerzania horyzontów. To otwieranie oczu poprzez uszy, zauważanie małych, a wielkich historii - cudowny proces! Bywa zaskakująco, pojawiają się też goście, lecz nie jest to zwyczajne podcastowanie. Krótkie formy audio przypominają, że zanim wynaleziono pismo - wiedzę i wzruszenia przekazywano sobie mową. Rzeczywistość jest naszą przestrzenią dźwiękową, nie wierzysz? A posłuchaj... #podcast artystyczny
Społeczeństwo i Kultura
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
123456789101112131415161718192021222324252627282930
Pikantne pikniki - powrót do natury #99
2021-03-25 13:49:38
Pikantne pikniki - powrót do natury
Nie tylko młodzież dziś czuje, że przyjście wiosennych emocji jest skutecznie hamowane przez kolejne lockdown’y. Oto natura budzi się ze snu (zimowo-pandemicznego, rzecz jasna), więc porządkujemy powoli nasz egzystencjalny chaos i chcielibyśmy przeżyć coś dobrego, na przykład: fajne spotkanie, niespodziewaną kawę na mieście, miłość! No właśnie! Z miłością jest najgorzej. Badanie socjologiczne informują, że liczba rozwodów i niedopasowanie rośnie, rzesze singli okupują internety, na portalach miejskich rozpaczliwie: „hej ładna blondynko w białych butach i białej maseczce, co jechałaś autobusem nr ileś-tam - odezwij się! Taaaaa. Może się odezwie, ale szanse są nikłe. W każdym razie – warto zagadywać do maseczek - to tak na przyszłość.
Jak tu z wiosną, wyruszyć na spotkanie szczęścia, jeśli rozmowy z maseczkami wydaj nam się… niezręczne? Gdzie tu się podziać, gdy jednak maseczko dopowie. I będzie to w dodatku miło? I nawet jeśli pierwsze śniegi stopniały (tę międzyludzkie) - na pandemii nie zrobiło to większego wrażenia! Jak teraz mamy zaufać uczuciom, zachować zdrowy rozsądek i zdrowie? Jak uśmiechnąć się szczerze, oraz poczuć chemię w wersji live? Na pierwszą randkę nie umawia się człowiek w swoim domu! W cudzym też lepiej nie. Nawet na drugą – nie wybiera się własnych, osobistych czterech ścian. A nie będzie drugiej randki bez pierwszej = szach – mat. Gra skończona, zanim zaczęła być grą wstępną.
Cóż..
W tej sytuacji pozostaje chyba tylko oczekiwanie na dni bardzo słoneczne, na miękkie dywany łąk i pikantne pikniki, czyli – konieczny powrót do natury. I to jest akcent optymistyczny tej społecznie - bardzo trudnej sytuacji
Niema, ale widząca #98
2021-03-22 18:18:44
Ani słowa
Idę przez miasto niema
ale widząca;
tak widząca, że ograniczona paleta zimowych barw
wydaje mi się zaproszeniem na karnawał.
Bal maskowy - w każdym sklepie,
fiesta w stu trzydziestu dwóch odcieniach bieli!
Idę przez miasto – widząca,
przyszłość nie jest dla mnie zagadką,
ale o tym – ani słowa więcej;
bo słowa wracają do mnie z każdym oddechem i są zimne jak trup.
Idę szybko,
smuga słońca spływa mi po plecach.
Trochę się wstydzę, że to widzę.
Tymczasem,
idziesz przez miasto niemy,
ale czy widzący…?
I co jeśli nasze oczy się spotkają?
Czy mnie zobaczysz, tak naprawdę (ani słowa więcej).
Co poczujemy: ciepło i zrozumienie,
czy przejdzie mnie zimny dreszcz społecznego dystansu?
Idę przez miasto niema, ale widząca
– Co za intrygujące czasy, mój dobry człowieku...
I ani słowa więcej.
Czy praca pracuje tobą, czy pracujesz? #97
2021-03-18 20:21:51
Ciekawe, czy pracujesz, czy praca pracuje tobą.
Czy ja pracuję, czy praca pracuje mną? I wersja trudna – nie mam pracy tak bardzo, że to, czego nie mam - ma mnie. Uuuuuffff. Ale popatrz na tę sytuację oto każda praca (jaką wykonam) nie tyle jest robiona przez mnie, co dokonuje modyfikacji na mnie ;) Uczę się mniej lub bardziej nowych rzeczy, jestem stawiana jakichś – tam sytuacjach i reaguję, tworzę treści, wydarzenia, siebie tworzę i relacje też, etc. - zmieniam się. Zmieniam się poprzez aktywność.
No powiedzmy prawdą - staję się starsza i starsza i mądrzejsza o doświadczenie (tej pracy tamtej pracy). W tym kontekście każde zadanie wpływa na "mnie z przyszłości", na moje realne umiejętności, na to co będę jeszcze robiła, na to, na co się zdecyduję, czemu powiem: TAK, a czemu powiem - NIE. Jeśli praca siłą trzyma mnie w miejscu - szukam w niej takich drzwi, których nikt jeszcze nie użył. I uwaga – znajduję je. I idę, idę znowu do przodu :) czasem szukanie jest taaakie męczące, mnóstwo zakrętów, dziur , cudnych tarasów, otwartych okien muszę przeżyć.
A Kiedy się wreszcie zapominam w działaniu, zafascynowana tym, co właśnie powstaje – to jest moja praca, wykonywana zadanie, które mam ja. I które nie ma mnie. Wolność dla mnie. Wolność dla mojej pracy. Wolność dla wszystkiego.
Czy masz opanowaną sztukę spacerowania? #96
2021-03-15 20:06:08
Sztuka spacerowania
Wdaje się, że każdy potrafi pospacerować. Nie ma nic prostszego. Nic bardziej oczywistego. Spacerowaliśmy już w wózkach, baaa - w brzuchach naszych mam, spacerowaliśmy! No, ej - każdy to potrafi. Sprawdź to, popatrz uważnie gdzieś w parku, w centrum miasta, na deptaku – popatrz, patrz uważnie, a szybko wyłuskasz ludzi, którzy tego nie potrafią. Nie potrafią spacerować, nie czują się dobrze, idąc tak przed siebie, nie widać by było im miło i przyjemnie. Nawet jeśli idą powoli, a wiosenny wiatr przeczesuje im grzywki. Oni nie są tym zainteresowanie. Jakoś tak… nie pasuję do miejsca, przez które idą, są odklejeni od scenografii… coś w ten deseń zauważycie.
Wiem, że to mogą być ludzie wewnętrznie monologujący, albo tacy, którzy nie potrzebuje w tej chwili intensywnego kontaktu ze światem. Idę, bo idą. I dobrze. Ale – to nie jest spacer.
Oczywiście mogę też nie cenić przemieszczania się bez konkretnego celu, nie lubią pustych przebiegów. Tak---- oni nie pospacerują
Czy zatem spacerujesz? Czy masz opanowaną tę sztukę?
Co wiesz i jeszcze: kto pyta #95
2021-03-13 12:41:22
· Co wiesz?
· Więcej niż ci się wydaje
· Tylko?
· Tylko nie zawsze sięgam tak głęboko, żeby wiedzieć do ciwme
· Gdzie sięgać?
· W głąb odwagi wyrażania tego, co wiem. Na początku mnie mówiono ,że tak mi się wydaje, że nie mam liczb, wykresów, nie byłam, nie widziałam – to skąd wiem?
· No – skąd wiesz?
· Z siebie i ze świata, z moich wykresów, z impulsów, które do mnie dotarły do tej pory, bo inne są w drodze. Wciąż są w drodze. Jak mawiali mędrcy, świat jest otwartą księgą. Myślisz, że to tylko metafora co?
· To ja tu pytam.
· To pytaj.
Pytaj, Pytaj…
· Ale najpierw - zapytaj siebie, potem pytaj mnie, i tych, którzy wydają ci się inspirujący. Co się wydaje, co?
· To ja pytam.
· Nie, to my pytamy.
Na żadne "nic" nie ma tu miejsca #94
2021-03-11 22:50:26
A gdybym tak nic nie miała NIC NIC NIC
Siedziałabym - w tej chwili na skraju lasu.
Widzę to tak: wiatr wieje przez moją głowę i mierzwi włosy,
Mam nieskończoną ilość czasu, wreszcie mam czas - wyłącznie na siedzenie na skraju lasu;
Donikąd nie idę, nie ma spraw, które wymagają moje uwagi;
Nic nie mam;
Sobie siedzę;
Nie czuję żadnej konieczności;
Nawet gdyby zaczęło padać - mogę się nie ruszać i moknąć
Mogę potem kichać do woli;
Nie muszę być w formie, w zdrowiu czy w szczęściu.
Po prostu jestem, nic nie mam, siedzę na skraju lasu. W zasadzie mam wszystko;
Jestem brzmieniem, biciem serca, szumem krwi w żyłach, przytkanym lewym uchem…. Jestem, jestem w moim własnym buum
W dźwięku, który generuję, w bańce myślowej, przestrzeni życiowej, w sobie jestem sama
Odczuwam siebie totalnie;
Na żadne "nic" nie ma tu miejsca, tak realnie
Ale wyglądam pewnie, jakbym nie miała nic
Jest mi słonecznie i ciepło od środka;
W głowie - jak w podręcznej walizce, mam wspomnienia, po które mogę sięgać
One są, chociaż, szczerze? Nie kuszą mnie jakoś speclalnie.
Jest w nich dużo tego, co teraz widzę jako coś. (O, to jest coś. To było coś…)
A teraz nie mam nic
Boże, co za ulga!!!
*****
Nie nabiorę się na ten bajzel #93
2021-03-07 13:23:56
Nie, nie namawiaj. Ja… dziękuję.
Nie nabiorę się na ten bajzel. Nie po raz kolejny. Nie stanę do walki o cokolwiek, z kimkolwiek ---..jakkolwiek - nie mam w sobie zgody na przekraczanie granic. Informacje, cyfrowe ściegi wyszywane słowem próbują wiązać mi ręce i odłączyć głowę od zasilania. Że niby dobro ogółu, istota sprawy leżąca hen, na horyzoncie, że tylko słuszne inspiracje, że tyle problemów, a każdy na wagę złota, że źle się dzieje w państwie duńskim, a jeszcze gorzej w innych państwach. Że to wszystko zaprowadzi nas do piekła i co? Poddamy się bez walki? Tej walki koniecznej. Ten jedynej. Takiej, że pierwsza brygada, oraz że mucha nie siada?
Nie, nie nabiorę się. Najwyżej mucha siądzie. Po raz kolejny.
Zatrzymałam to koło zamachowe, porządkuję krajobraz po bitwach, tę strefę wpływów, możliwości i szans. Nie walczę, nie walczę nawet z katarem. Rozpoznaję niechciane symptomy i wysyłam je tam, skąd przyszły. To dotyczy każdego aspektu mojego bycia. Każdziutkiego. Rozpoznaję, ale nie naklejam etykietek informujących o tym, kto wróg, a kto przyjaciel. Nie nabiorę się na tej bajzel. Wszystko płynie, przepływa, rozpływa się: i wrogość, i przyjaźń. Najważniejsze: aby wiedzieć, na jakim etapie samej siebie jestem, i z jakiego punktu rozumienia obserwuję ten świat. Jeśli to jest jasne, - żadna walka (żadna walka) nie będzie sensowna.
Nie namawiaj. Dziękuję
Do widzenia.
INSPIRACJA
cytat
*Penicylina ma dziwny front przed sobą. Gdzie jest przeciwnik? Jak go szukać? Jakie ma siły? Jan Gerhard „Łuny w Bieszczadach”. Wydawnictwo Lubelskie 1973 rok
Z nad ryby krojonej - z serii: złote myśli ;) #92
2021-03-05 12:03:52
Strasznie to jest banalne, ale oto - koniec jest początkiem. Zawsze. Gapię się na rybę, która już skończyła żywot I jest krojona na dzwonka (tak się odmienia poprawnie. Chyba). Dzwonka są solone. Dzwonek to dzwonek. Wracam do ryby – koniec jej indywidualnej egzystencji właśnie przeobraża się w początek obiadu. Tak… a początek obiadu wiadomo, jak się skończy. Flaki i marcheweczka.... zęby I łazieneczka. Czy jakoś tak. Ścieżka żywieniowe jest taka sama dla nas wszystkich.
Gapię się na rybę i czuję jak ważny, wielemówiący jest ten widok. I żadna metafora nie ujmie tego lepiej, niż to, co teraz widzę.
A ty co widzisz w tej chwili. Co to do Ciebie przemawia?
I czym jest koniec czym początek?
I czym jest koniec czym początek?
I czym jest koniec czym początek?
I czym jest koniec czym początek?
Uwierz mi, że się cieszę światem #91
2021-02-28 09:13:21
Trochę wiosny, jeden haust (przez maseczkę), ale na tyle odurzający, że wszystko się tym haustem cieszy. Całe stworzenie – cieszy się
I mijam ludzi, którzy się cieszą. O .. to oni..
I pies się cieszy. Już tłumaczę - to szczekanie przedspacerowe, zanim otworzy się furtka na cały, ogromny świat.
Ja też się cieszę.
Ale moja radość jest nie do wyrażenia jakoś tak…. Ani sobie nie szczeknę, ani nie zgram telefonem w kieszeni przeboju
No nie umiem tak się cieszyć.
Więc po prostu uwierz mi, że się cieszę światem, jest mi miło,że jesteś, jest mi fajnie, że nadchodzi noc I dzień, i noc, i inne, może mniej cykliczne zmiany
A może – bardziej cykliczne, ale to wiedzą w zasadzie wielowiekowe smocze drzewa
Niektóre cykle nie są ludzkie. I nie wiem, czemu ludzie nie potrafią się z tym pogodzić, nie wspominając od radości z tego faktu. Niektóre cykle należą do innego czasu, innej mentalności innej biochemii, I my ludzie gdy dotykamy takiej cykliczności – wybieramy lęk przed nieznanym.
Zachłysnęłam się pierwszym westchnieniem wiosny i nie obchodzi mnie nic więcej. Zaczęłam mój osobisty cykl, którym tak się cieszę, tak cisze, że trudno to wyrazić
Może… zmacham ogonem?
Szok zimnego poranka i nieżywy filozof #90
2021-02-21 23:03:13
Ze starożytnych głębin wyłania się dzień jak co dzień. Wpadam w poranek wprost ze snów o ogrodach, pełnych trujących kwiatów
i mam za oknem białą kartkę. Pustka samego środka zimy o świcie. (zzzzzz) Minus 18 st C i znikąd ratunku. Zostawiłam we śnie te soczyste, nieobliczane ogrody, świętą medycynę, antidotum na wszelkie troski i... kochanka.
No i mam zimny poranek, niedogrzaną łazienkę, resztkę kawy. W dodatku nie najlepszej. Renesansowy humanista Marsilio Ficino uznał, że światu w kryzysie pomoże echo platońskiej myśli, ożywcze interpretacje i sztuka pilnowana przez filozofów. Cóż, miłość platońska do mnie nie przemawia, na kryzys dobrze robi duża dawka słońca, puchaty szlafrok, ciepłe słowo
A co do sztuki… Ze starożytnych głębin wyłania się dzień jak co dzień. Marsilio Ficino umarł dawno temu.
Wracając do głównego wątku - Ze starożytnych głębin Ze starożytnych głębin Ze starożytnych głębin wyłania się dzień jak co dzień I tak za każdym razem.
Czy jest coś bardziej…?
Pokazujemy po 10 odcinków na stronie. Skocz do strony:
123456789101112131415161718192021222324252627282930