Dziennik Zmian — Miłka O. Malzahn

Tworzę miniaudycje, aby dotknąć miejsc wrażliwych naszej rzeczywistości. Dziennik Zmian to felietony dźwiękowe, mini-audycje, nastrojowe dźwięki - trochę dla rozrywki, przyjemności i dla poszerzania horyzontów. To otwieranie oczu poprzez uszy, zauważanie małych, a wielkich historii - cudowny proces! Bywa zaskakująco, pojawiają się też goście, lecz nie jest to zwyczajne podcastowanie. Krótkie formy audio przypominają, że zanim wynaleziono pismo - wiedzę i wzruszenia przekazywano sobie mową. Rzeczywistość jest naszą przestrzenią dźwiękową, nie wierzysz? A posłuchaj... #podcast artystyczny


Odcinki od najnowszych:

Mój ruch, twój ruch - hej, cantienica #147
2021-12-04 17:39:59

Mój ruch, twój ruch. Patrzę na szachownicę. Byłam skoczkiem, (nie - wieżą, a skoczkiem), który poczuł, że skakanie nadwyręża nierozciągnięte mięśnie, i męczy sztywny kręgosłup. Jestem skoczkiem, który nie skakał.  Aż pewnego dnia, pewnego dnia... Zrozumiałam perfekcję ciała. Tak po prostu. Z samego rana, robiąc kawę, poczułam każdą część siebie w sensownym, zrozumiałym ułożeniu. Po całym roku ćwiczenia cantieniki, po niewidocznych dla mnie  postępach, nagle zapanowałam nad własną motoryką i materią tkanek miękkich. Mięśnie głębokie, bezboleśnie, zamanifestowały swoją obecność. To brzmi jak wyznanie, bo to jest wyznanie. Poznałam rodzaj ruchu, który mnie nie wkurza. Dzięki Joli Czajce, która tego mojego ruchu pilnuje. I kiedyś, rozmawiając wieczorową porą przy dużym stole, jej wyznanie zabrzmiało nader entuzjastycznie. O, też pochodzę do sprawy radośnie, choć przyznaję, że nie aż tak. No ala, dla ciekawskich w dźwięku wyjaśnienia. rozmówczyni -  Jolanda Czajka / CANTIENICA-Trening. Instruktor-Jolanta Czajka, Studio Slow Fitness muz. https://www.purple-planet.com CANTIENICA®- wyjątkowa, profilaktyczno-terapeutyczna koncepcja kształtowania ciała, postawy i siły oraz ruchu z mięśni głębokich.  Rozumiem ruch, pochłonięta pełnym poczucie sensowności poruszenia się, nawet nad kawą, w sposób łagodny, i precyzyjny zarazem. I takie odkrycie, na samym początku dnia wiele zmienia. Warto było poćwiczyć, nie tylko po to, żeby powyglądać, ale po co, żeby zrozumieć. Też coś ćwiczysz? Żeby doświadczyć perfekcji funkcjonalnego ciała? Twój ruch, skoczku.

Mój ruch, twój ruch. Patrzę na szachownicę. Byłam skoczkiem, (nie - wieżą, a skoczkiem), który poczuł, że skakanie nadwyręża nierozciągnięte mięśnie, i męczy sztywny kręgosłup. Jestem skoczkiem, który nie skakał.  Aż pewnego dnia, pewnego dnia...

Zrozumiałam perfekcję ciała. Tak po prostu. Z samego rana, robiąc kawę, poczułam każdą część siebie w sensownym, zrozumiałym ułożeniu. Po całym roku ćwiczenia cantieniki, po niewidocznych dla mnie  postępach, nagle zapanowałam nad własną motoryką i materią tkanek miękkich. Mięśnie głębokie, bezboleśnie, zamanifestowały swoją obecność. To brzmi jak wyznanie, bo to jest wyznanie. Poznałam rodzaj ruchu, który mnie nie wkurza. Dzięki Joli Czajce, która tego mojego ruchu pilnuje. I kiedyś, rozmawiając wieczorową porą przy dużym stole, jej wyznanie zabrzmiało nader entuzjastycznie. O, też pochodzę do sprawy radośnie, choć przyznaję, że nie aż tak. No ala, dla ciekawskich w dźwięku wyjaśnienia.

rozmówczyni -  Jolanda Czajka /CANTIENICA-Trening. Instruktor-Jolanta Czajka, Studio Slow Fitness

muz. https://www.purple-planet.com

CANTIENICA®- wyjątkowa, profilaktyczno-terapeutyczna koncepcja kształtowania ciała, postawy i siły oraz ruchu z mięśni głębokich. 

Rozumiem ruch, pochłonięta pełnym poczucie sensowności poruszenia się, nawet nad kawą, w sposób łagodny, i precyzyjny zarazem.

I takie odkrycie, na samym początku dnia wiele zmienia. Warto było poćwiczyć, nie tylko po to, żeby powyglądać, ale po co, żeby zrozumieć.

Też coś ćwiczysz? Żeby doświadczyć perfekcji funkcjonalnego ciała?

Twój ruch, skoczku.


Przyjaźń, Edwardzie! #146
2021-11-22 19:57:23

Kochany Edwardzie, jako nieznany polski filozof, w dodatku nieżyjący z pewnością nie odpowiesz na ten list, ale chciałabym Cię poinformować, że idea przyjaźni, dziś w Polsce wciąż w powijakach. Przynajmniej taka, o jaką Ci chodziło. I  nawet jeśli trochę niedomaga, to ma perspektywy. Będzie rosnąć. Nie jestem pewna czy teraz ludzie w ogóle rozumieją jak znacząca może być przyjaźń, ta prawdziwa, nie w cudzysłowie, jakaś polityczna, biznesowa oraz między narodami… to już było. Jak ważna przyjaźń jest na każdej linii czasu czyjegoś życia - linii, którą sobie splatamy z rozmów, ze wspólnych przedsięwzięć, żartów i żalów .. i takich tam. Głosiłeś, natchniony politycznie i prospołecznie, że przyszłość należy do – cytuję: Związków Przyjaźni i, och nie chodziło o firends with benefits. Ale o przyjaźń sąsiedzką, lokalną, o podawanie ręki w chwilach trudnych chwilach, potrzymanie za rękę w chwilach jeszcze trudniejszych, poza systemem, poza oficjalną strukturą … taka wyższa szkoła plemienności. Cóż… Wprawdzie przyjaźń to najczęściej bohaterka filmów dla nastolatków, próbujących odkryć swoje bezpiecznie miejsce w grupie, ale jej potencjał rośnie W pandemii, a wiem, że wiesz co to zaraza, żyłeś  w XIX wieku. Otóż w pandemii przyjaźnie albo okazują się nieprzyjaźniami i są polem walki o to jak TY człowieku powinien zadbać o  zdrowie i o moje twoja nasza wasze, każdy wszystkie i wszędzie – czemu myślisz inaczej, robisz inaczej… Albo okazują się silną subtelną pełną zrozumienia relacją, która niczego nie wytraca z biegiem czasu, nie wytraca rozpędu z powodu konfliktów. One tez bywają częścią przyjaźni,, jeżeli prowadzą do porozumienia. A to da się. Gadać trzeba. Więc Edwardzie, ja tu tak sobie gadam, a ty przypominałeś, że istnieją dwie „potęgi” zmagające się ze sobą o panowanie nad człowiekiem, społeczeństwem i światem – egoizm i przyjaźń. Egoizm jest siłą zła, przyjaźń – siłą dobra. Można tak to widzieć, chciałabym jednak zaznaczyć, ze w dobie zmian mentalnych tych czasów- nie chcemy już oddawania panowania komukolwiek. Czemukolwiek. To ja panuję nad sobą, tylko ja panuję nad tym czego chcę i ja wiem dlaczego  - i doprawdy, siły dobra i siły zła wolałabym potraktować w duchu przyjaźni. Ale jeśli chcą — niech się naparzają. T y mczasem… idę dalej, ku przyszłości… Przyjacielskie uściski CI ślę. A może nawet całusy. Czytelniczka Ps. Edwarda Abramowskiego poznałam dzięki naukowej  pracy  DorotySepczyńskiej. Niech przyjaźń będzie z nami. *** https://musopen.org fot. polona.pl odcinek zainspirowany tekstami DorotySepczyńskiej o Abramowskim  ( https://www.ejournals.eu/Principia/2019/Tom-66-2019/art/15915/ , https://www.ejournals.eu/Principia/2020/Tom-67-2020/art/18361/ )

Kochany Edwardzie, jako nieznany polski filozof, w dodatku nieżyjący z pewnością nie odpowiesz na ten list, ale chciałabym Cię poinformować, że idea przyjaźni, dziś w Polsce wciąż w powijakach. Przynajmniej taka, o jaką Ci chodziło. I  nawet jeśli trochę niedomaga, to ma perspektywy. Będzie rosnąć. Nie jestem pewna czy teraz ludzie w ogóle rozumieją jak znacząca może być przyjaźń, ta prawdziwa, nie w cudzysłowie, jakaś polityczna, biznesowa oraz między narodami… to już było. Jak ważna przyjaźń jest na każdej linii czasu czyjegoś życia - linii, którą sobie splatamy z rozmów, ze wspólnych przedsięwzięć, żartów i żalów .. i takich tam.

Głosiłeś, natchniony politycznie i prospołecznie, że przyszłość należy do – cytuję: Związków Przyjaźni i, och nie chodziło o firends with benefits. Ale o przyjaźń sąsiedzką, lokalną, o podawanie ręki w chwilach trudnych chwilach, potrzymanie za rękę w chwilach jeszcze trudniejszych, poza systemem, poza oficjalną strukturą … taka wyższa szkoła plemienności.

Cóż…

Wprawdzie przyjaźń to najczęściej bohaterka filmów dla nastolatków, próbujących odkryć swoje bezpiecznie miejsce w grupie, ale jej potencjał rośnie

W pandemii, a wiem, że wiesz co to zaraza, żyłeś  w XIX wieku.

Otóż w pandemii przyjaźnie albo okazują się nieprzyjaźniami i są polem walki o to jak TY człowieku powinien zadbać o  zdrowie i o moje twoja nasza wasze, każdy wszystkie i wszędzie – czemu myślisz inaczej, robisz inaczej…

Albo okazują się silną subtelną pełną zrozumienia relacją, która niczego nie wytraca z biegiem czasu, nie wytraca rozpędu z powodu konfliktów. One tez bywają częścią przyjaźni,, jeżeli prowadzą do porozumienia. A to da się. Gadać trzeba.

Więc Edwardzie, ja tu tak sobie gadam,

a ty przypominałeś, że istnieją dwie „potęgi” zmagające się ze sobą o panowanie nad człowiekiem, społeczeństwem i światem – egoizm i przyjaźń. Egoizm jest siłą zła, przyjaźń – siłą dobra.

Można tak to widzieć, chciałabym jednak zaznaczyć, ze w dobie zmian mentalnych tych czasów- nie chcemy już oddawania panowania komukolwiek. Czemukolwiek. To ja panuję nad sobą, tylko ja panuję nad tym czego chcę i ja wiem dlaczego  - i doprawdy, siły dobra i siły zła wolałabym potraktować w duchu przyjaźni.

Ale jeśli chcą — niech się naparzają.

Tymczasem… idę dalej, ku przyszłości…

Przyjacielskie uściski CI ślę. A może nawet całusy.

Czytelniczka

Ps. Edwarda Abramowskiego poznałam dzięki naukowej  pracy  DorotySepczyńskiej.

Niech przyjaźń będzie z nami.

***

https://musopen.org fot. polona.pl

odcinek zainspirowany tekstami DorotySepczyńskiej o Abramowskim  (https://www.ejournals.eu/Principia/2019/Tom-66-2019/art/15915/, https://www.ejournals.eu/Principia/2020/Tom-67-2020/art/18361/)

Czemu patrzysz w cudze okna? #145
2021-11-20 21:08:55

A jeśli podobał Ci się odcinek - zaproś mnie na kawę ;) buycoffee.to/dziennik.zmian  *** Puk, puk, puk. Czemu patrzysz w cudze okna? Pukam w okno. W moje okno i to w dodatku od środka. Tak, często patrzę w cudze okna. Nie pukam. Jak miliony ludzi, wyobrażam sobie: co robią ludzie, których fragment życia właśnie widzę. Gdy wychodzą w pokoju i gaszą światło, gdzie idą/ Gdy pochylają się nad stołem – co jedzą. Gdy się całują, ale czy to prawdziwa miłość i czy będą mieli dziecko no dobrze ale pewnego razu…… Zobaczyłam kapliczkę, Oto spora kapliczka przydrożna. Naprawdę niemała. Patrz: traktor. Specjalizacja: skrzyżowania. Patrzę, pusta jakaś. Ale jak to... pusta? Taka odnowiona, reprezentacyjna i pusta? Powinna być tu Maryjka (najczęściej), bo matce z dzieckiem szybciej domek zbudują, niż samotnemu mężczyźnie (synowi cieśli zresztą, ale to i tak inaczej było). Zatem jednak postanawiam, że przystaną i zajrzę. W Kapliczce przycupnęła maciupka Maryjka. Bez dziecka. Ale radosna taka, też w miarę nowiutka. W samym środeczku okien (okna jak oczy Światowida, na każdą świata stronę) stoi Maryjka zwrócona w stronę skrzyżowania. Pola ma za plecami i pola te widzą drewnianą niepomalowaną aureolkę nad jej głową. Jakby miała, pardon, wielki łeb. Ale z przodu jest prześliczna. Malusia. Patrzę i czuję, jak to mnie rozczula. Gdyby nie ten listopadowy czas, zerwałabym kwiatów naręcz i położyła w podzięce za ten mój zachwyt. A Ty jak często zaglądasz ludziom w okna? I dlaczego? *** muz www.purple-planet.com
A jeśli podobał Ci się odcinek - zaproś mnie na kawę ;) buycoffee.to/dziennik.zmian 

***

Puk, puk, puk. Czemu patrzysz w cudze okna?

Pukam w okno. W moje okno i to w dodatku od środka.

Tak, często patrzę w cudze okna. Nie pukam. Jak miliony ludzi, wyobrażam sobie: co robią ludzie, których fragment życia właśnie widzę. Gdy wychodzą w pokoju i gaszą światło, gdzie idą/ Gdy pochylają się nad stołem – co jedzą. Gdy się całują, ale czy to prawdziwa miłość i czy będą mieli dziecko

no dobrze

ale pewnego razu……

Zobaczyłam kapliczkę, Oto spora kapliczka przydrożna. Naprawdę niemała. Patrz: traktor. Specjalizacja: skrzyżowania. Patrzę, pusta jakaś. Ale jak to... pusta? Taka odnowiona, reprezentacyjna i pusta? Powinna być tu Maryjka (najczęściej), bo matce z dzieckiem szybciej domek zbudują, niż samotnemu mężczyźnie (synowi cieśli zresztą, ale to i tak inaczej było). Zatem jednak postanawiam, że przystaną i zajrzę. W Kapliczce przycupnęła maciupka Maryjka. Bez dziecka. Ale radosna taka, też w miarę nowiutka. W samym środeczku okien (okna jak oczy Światowida, na każdą świata stronę) stoi Maryjka zwrócona w stronę skrzyżowania. Pola ma za plecami i pola te widzą drewnianą niepomalowaną aureolkę nad jej głową. Jakby miała, pardon, wielki łeb. Ale z przodu jest prześliczna. Malusia. Patrzę i czuję, jak to mnie rozczula. Gdyby nie ten listopadowy czas, zerwałabym kwiatów naręcz i położyła w podzięce za ten mój zachwyt.

A Ty jak często zaglądasz ludziom w okna?

I dlaczego?

***

muz www.purple-planet.com

Idealne rozmowy na te czasy. #144
2021-11-12 23:53:22

Idealne rozmowy... Idealne rozmowy na te czasy "Co nam zostało z tych lat miłości pierwszej Zeschnięte liście i kwiat w tomiku wierszy Wspomnienia czułe i szept i jasne łzy co nie schną I anioł smutku co wszedł i tylko westchnął". Julian Tuwim · Władysław Dan Daniłowski,  Mieczysław Fogg. Anioł smutku ostatnio ma strasznie dużo roboty, chociaż lata miłości pierwszej to nie koło zamachowe I “co było, to było, nie wróci jak miłość.”  - też cytat z Bułata Okudżawy; a dalej tam było: „Co było — nie wróci i szaty rozdzierać, by próżno. Cóż każda epoka ma własny porządek i ład”. No właśnie, ja w sprawie epoki. Bo teraz gdy na kawie spotkają się dwie kobiety, to żadne tam plotki. Nie, nie, nie, raczej ... szczypta poezji, suszone jabłka w ramach przegryzki i pytania na miarę epoki, i odpowiedzi na epoki miarę. Zacznie Barbara. *** No to, co mówi twoje serce, kiedy patrzysz na tej horyzont zdarzeń? Na swój horyzont zdarzeń…? A rozmawiałam tak sobie z poetką, Podlasianką rodowita, autorką m.in książki “Nadzieja aż po horyzont” - Barbarą Goralczuk.  Bo mamy idealne czasy na takie rozmowy. A idealne rozmowy mają nas! *** https://musopen.org/music/relaxing/

Idealne rozmowy... Idealne rozmowy na te czasy

"Co nam zostało z tych lat miłości pierwszej
Zeschnięte liście i kwiat w tomiku wierszy
Wspomnienia czułe i szept i jasne łzy co nie schną
I anioł smutku co wszedł i tylko westchnął".

Julian Tuwim · Władysław Dan Daniłowski,  Mieczysław Fogg.

Anioł smutku ostatnio ma strasznie dużo roboty, chociaż lata miłości pierwszej to nie koło zamachowe I “co było, to było, nie wróci jak miłość.”  - też cytat z Bułata Okudżawy; a dalej tam było: „Co było — nie wróci i szaty rozdzierać, by próżno. Cóż każda epoka ma własny porządek i ład”.

No właśnie, ja w sprawie epoki. Bo teraz gdy na kawie spotkają się dwie kobiety, to żadne tam plotki. Nie, nie, nie, raczej ... szczypta poezji, suszone jabłka w ramach przegryzki i pytania na miarę epoki, i odpowiedzi na epoki miarę.

Zacznie Barbara.

***

No to, co mówi twoje serce, kiedy patrzysz na tej horyzont zdarzeń?

Na swój horyzont zdarzeń…?

A rozmawiałam tak sobie z poetką, Podlasianką rodowita, autorką m.in książki “Nadzieja aż po horyzont” - Barbarą Goralczuk.  Bo mamy idealne czasy na takie rozmowy. A idealne rozmowy mają nas!

***

https://musopen.org/music/relaxing/

Lekcja z zabawy. #143
2021-11-05 11:30:55

Lekcja z zabawy. To jest grupa. To jest grupa ludzi. Grupa ludzi się bawi. To jest moment. To jest ten moment: grupa ludzi się bawi. Kto się bawi? Ciało się bawi. Ciało zostało przygotowane. Jest ładne, błyszczy, jest gotowe do zabawy i będzie jeść. Jeść będzie ciało na maxa. Ciało wyskakać się chciało będzie na maksa i będzie skakać. Ciało, ładne, wyjściowe, chciałoby zrzucić wszystkie ciężary w skakaniu, no i sobie zje i sobie. Poskacze. Ciało... Kto się bawi? Dusza się bawi, dusza od rana była przy nadziei, że poczuje przestrzeń zabawy, luzu, luzu zabawy. Dusza się bawi, ale ciało  pije i dusza nie nawiguje ciałem tak łatwo. No jak zabawa to zabawa. Się nawiguje po niepewnych wodach, z każdym krokiem, z każdym ramion ruchem do brzegu.Dusza się bawi w nawigowanie ciałem, które się najadło. I zapiło. i zapaliło, i czubek papierosa świeci jak latarnia morska. Zostaliśmy nauczeni, drogą obserwacji oraz prób i błędów, że dobrze się bawić jest dobrze właśnie tak. Już i nasi dziadowie biesiadowali, jeśli była okazja. Grupa dziadów się bawiła, ciała, dusze, dusze ciała przodków naszych tańczyły i skakały i nawigowały, jak umiały! Czuję zachwyt grupą ludzi, która się bawi. Zapomniałam. Zapomniałam, jak kiedyś bawiło się ciało, jak dusza gubiła nawigację – zapomniałam, że jak się bawić, to się bawić! Teraz czuję się bezradna… jakbym patrzyła na któryś majowy pochód i nie chciała machać żądną flagą, jakbym patrzyła na wesele i nie chciała się wcale weselić, jakbym jechała na wycieczkę, ale jednak została w domu, jakbym... Ręce opadają w rytmie „ach te oczy zielone” – bawię się, ale po swojemu. Hej, jak się bawicie?

Lekcja z zabawy.

To jest grupa.

To jest grupa ludzi.

Grupa ludzi się bawi.

To jest moment.

To jest ten moment: grupa ludzi się bawi.

Kto się bawi? Ciało się bawi. Ciało zostało przygotowane. Jest ładne, błyszczy, jest gotowe do zabawy i będzie jeść. Jeść będzie ciało na maxa.

Ciało wyskakać się chciało będzie na maksa i będzie skakać.

Ciało, ładne, wyjściowe, chciałoby zrzucić wszystkie ciężary w skakaniu, no i sobie zje i sobie. Poskacze.

Ciało...

Kto się bawi?

Dusza się bawi, dusza od rana była przy nadziei, że poczuje przestrzeń zabawy, luzu, luzu zabawy. Dusza się bawi, ale ciało  pije i dusza nie nawiguje ciałem tak łatwo. No jak zabawa to zabawa. Się nawiguje po niepewnych wodach, z każdym krokiem, z każdym ramion ruchem do brzegu.Dusza się bawi w nawigowanie ciałem, które się najadło. I zapiło. i zapaliło, i czubek papierosa świeci jak latarnia morska.

Zostaliśmy nauczeni, drogą obserwacji oraz prób i błędów, że dobrze się bawić jest dobrze właśnie tak. Już i nasi dziadowie biesiadowali, jeśli była okazja.

Grupa dziadów się bawiła, ciała, dusze, dusze ciała przodków naszych tańczyły i skakały i nawigowały, jak umiały!

Czuję zachwyt grupą ludzi, która się bawi.

Zapomniałam. Zapomniałam, jak kiedyś bawiło się ciało, jak dusza gubiła nawigację – zapomniałam, że jak się bawić, to się bawić!

Teraz czuję się bezradna… jakbym patrzyła na któryś majowy pochód i nie chciała machać żądną flagą, jakbym patrzyła na wesele i nie chciała się wcale weselić, jakbym jechała na wycieczkę, ale jednak została w domu, jakbym...

Ręce opadają w rytmie „ach te oczy zielone” – bawię się, ale po swojemu.

Hej, jak się bawicie?

Ciemna noc duszy – Białowieża. Puszcza. Czas uchodźców. #142
2021-10-31 19:11:48

Ciemna noc duszy – Białowieża. Puszcza. Czas uchodźców. Koncepcja ciemnej nocy duszy istnieje od XVI wieku, kiedy to poeta i mistyk Jan od Krzyża napisał wiersz zatytułowany „La noche oscura del alma (ciemna noc duszy)”. “Jeśli człowiek chce być pewny drogi, którą podróżuje, musi zamknąć oczy i podróżować w ciemności”. I przyglądam się wydarzeniom przy granicy, z okna kuchni, z trasy przez Stoczek do sklepu, i doprawdy: "im dalej w las, tym więcej drzew", coraz trudniej uogólnić cokolwiek. Coraz trudniej podpisać się pod czymś obiema rękami i jeszcze w międzyczasie puścić oko do wtajemniczonych. W Puszczy — wielki śmietnik, dosłownie — mnóstwo tego, co mogą zostawić ludzie w chronionych dotąd miejscach, w Puszczy ogniska, które mogą być wytchnieniem I  niebezpieczeństwem (wczoraj spaliło się pół ara… tylko tyle, na razie) W Puszczy — i hałas, i rozjeżdżone drogi, i balansowanie na granicy śmierci. W Puszczy — mnóstwo utraconych nadziei, oczekiwań i morze agresji, oraz złości. To, co człowiecze mieści się w gestach, tych osobistych, w drobnych decyzjach. Reszta, (ale to może mam takie spojrzenie tylko dzisiaj :)!), więc wszystko wydaje mi się jakąś polityką, manipulacją światopoglądową, hipnozą społeczną. Po obu stronach nie-muru. Każdy traci, W Puszczy — zyskiem są trudne doświadczenia... jeśli się je ogląda z kilku stron. Jednocześnie. Ruch od serca do człowieka --- nie śpi od kilku tygodni, wypełnia stosy dokumentów I mówi wieloma językami o sprawach, które powinny być dla nas filmem historycznym, a nie są Ruch od serca do człowieka – nie dojada I nie ma już pieniędzy na  benzynę, ale ma śpiwory, ale często przestaje chodzić do pracy, bo perspektywa umierającego, który wyciąga rękę priorytetem. Ruch od serca do człowieka - nie ma imion I nazwisk, ale na granicy jest jeszcze przez chwilę.Nie długo. Nie ma sił. To I tak graniczy z cudem W Puszczy — mnóstwo utraconych nadziei, oczekiwań i agresji, dobro i niedobro płyną przez teren stanu wyjątkowego Coraz trudniej uogólnić cokolwiek. Coraz trudniej podpisać się pod czymś obiema rękami Co wybierasz? A może: co wybiera Ciebie? http://www.freesoundslibrary.com , oraz https://musopen.org/music/sad/?query=cello oraz Na strażnicy, walc z 1951 roku.

Ciemna noc duszy – Białowieża. Puszcza. Czas uchodźców.

Koncepcja ciemnej nocy duszy istnieje od XVI wieku, kiedy to poeta i mistyk Jan od Krzyża napisał wiersz zatytułowany „La noche oscura del alma (ciemna noc duszy)”.

“Jeśli człowiek chce być pewny drogi, którą podróżuje, musi zamknąć oczy i podróżować w ciemności”.

I przyglądam się wydarzeniom przy granicy, z okna kuchni, z trasy przez Stoczek do sklepu, i doprawdy: "im dalej w las, tym więcej drzew", coraz trudniej uogólnić cokolwiek. Coraz trudniej podpisać się pod czymś obiema rękami i jeszcze w międzyczasie puścić oko do wtajemniczonych. W Puszczy — wielki śmietnik, dosłownie — mnóstwo tego, co mogą zostawić ludzie w chronionych dotąd miejscach,

w Puszczy ogniska, które mogą być wytchnieniem I  niebezpieczeństwem (wczoraj spaliło się pół ara… tylko tyle, na razie)

W Puszczy — i hałas, i rozjeżdżone drogi, i balansowanie na granicy śmierci.

W Puszczy — mnóstwo utraconych nadziei, oczekiwań i morze agresji, oraz złości. To, co człowiecze mieści się w gestach, tych osobistych, w drobnych decyzjach. Reszta, (ale to może mam takie spojrzenie tylko dzisiaj :)!), więc wszystko wydaje mi się jakąś polityką, manipulacją światopoglądową, hipnozą społeczną. Po obu stronach nie-muru. Każdy traci,

W Puszczy — zyskiem są trudne doświadczenia... jeśli się je ogląda z kilku stron. Jednocześnie.

Ruch od serca do człowieka --- nie śpi od kilku tygodni, wypełnia stosy dokumentów I mówi wieloma językami o sprawach, które powinny być dla nas filmem historycznym, a nie są

Ruch od serca do człowieka – nie dojada I nie ma już pieniędzy na  benzynę, ale ma śpiwory, ale często przestaje chodzić do pracy, bo perspektywa umierającego, który wyciąga rękę priorytetem.

Ruch od serca do człowieka - nie ma imion I nazwisk, ale na granicy jest jeszcze przez chwilę.Nie długo. Nie ma sił. To I tak graniczy z cudem

W Puszczy — mnóstwo utraconych nadziei, oczekiwań i agresji, dobro i niedobro płyną przez teren stanu wyjątkowego

Coraz trudniej uogólnić cokolwiek. Coraz trudniej podpisać się pod czymś obiema rękami


Co wybierasz?

A może: co wybiera Ciebie?

http://www.freesoundslibrary.com, oraz https://musopen.org/music/sad/?query=cello

oraz Na strażnicy, walc z 1951 roku.

Wiele granic. Białowieża. Czas uchodźców. #141
2021-10-25 13:01:45

„Całe życie piszemy epigenetyczny list do przyszłych pokoleń. Musimy być świadomi, że wszystko, co przeżywamy, przekazujemy dalej. Albo się z tym uporamy, albo nie, mamy na to wpływ” – przypomina Jadwiga Jośko-Ochojska ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Tymczasem chodzę po Białowieży w skupieniu, beztroskie spacerowanie nie jest możliwe. Wciąż, nawet do wsi docierają uchodźcy, wymagając po tej jesiennej przeprawie przez las – pomocy, wsparcia. Główną drogą, najdłuższą i najszerszą jeżdżą z ogromną prędkością wielkie, wojskowe ciężarówki. Wszyscy tu żyją w większym lub mniejszym stresie, odpakowują nam się stare, rodzinne traumy...

„Całe życie piszemy epigenetyczny list do przyszłych pokoleń. Musimy być świadomi, że wszystko, co przeżywamy, przekazujemy dalej. Albo się z tym uporamy, albo nie, mamy na to wpływ” – przypomina Jadwiga Jośko-Ochojska ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

Tymczasem chodzę po Białowieży w skupieniu, beztroskie spacerowanie nie jest możliwe. Wciąż, nawet do wsi docierają uchodźcy, wymagając po tej jesiennej przeprawie przez las – pomocy, wsparcia.

Główną drogą, najdłuższą i najszerszą jeżdżą z ogromną prędkością wielkie, wojskowe ciężarówki. Wszyscy tu żyją w większym lub mniejszym stresie,

odpakowują nam się stare, rodzinne traumy...

To jest Kura. Kura protestu! #140
2021-10-17 23:11:09

A zacznę od pytania: Co to jest? A, tak - wszyscy jesteśmy animatorami i performerami swojego bycia w świecie.  Banał. Nooooo, przecież pociągamy za sznureczki, lepiej, czy gorzej, albo, jeśli nie pamiętamy, kto jest szefem naszej egzystencji – bywamy animowani przez innych animatorów. A wielki teatr życia może być, lub i jest – także teatrem lalkowym! Zaś to "przedłużenie animatora" to lalka.  A eksperymentalne podejście do lalkarstwa i do tego, co może dobrze użyta lalka w naszym społecznym funkcjonowaniu - reprezentuje Łukasz  Puczko, konstruktor lalek biomechanicznych. A o Kurze Redukującej Wkurw więcej tutaj: https://zrzutka.pl/8vsrva

A zacznę od pytania: Co to jest?

A, tak - wszyscy jesteśmy animatorami i performerami swojego bycia w świecie.  Banał. Nooooo, przecież pociągamy za sznureczki, lepiej, czy gorzej, albo, jeśli nie pamiętamy, kto jest szefem naszej egzystencji – bywamy animowani przez innych animatorów.

A wielki teatr życia może być, lub i jest – także teatrem lalkowym! Zaś to "przedłużenie animatora" to lalka. 

A eksperymentalne podejście do lalkarstwa i do tego, co może dobrze użyta lalka w naszym społecznym funkcjonowaniu - reprezentuje Łukasz  Puczko, konstruktor lalek biomechanicznych.

A o Kurze Redukującej Wkurw więcej tutaj:

https://zrzutka.pl/8vsrva


Karuzela #139
2021-10-12 11:07:16

Karuzela zdarzeń — tak się mawia.  Kręcisz się w kółko, jak na karuzeli. Mam karuzelę w głowie, w życiu w…. Karuzela, karuzela — to świetne, przydatna, malownicza metafora No i stałam pod taką metaforą, 200-letnią. w Pradze.  Każdy może wciąż skorzystać tej historycznej karuzeli, taaa historia to tez, karuzela, jeśli spojrzeć pod tym kontem no ale ja patrzyłam sobie na malowane koniki i drewniane karety i te zwycięskie pozy, jakby  to był jakiś wjazd przez bramę triumfalną, wjazddo lepszego świata, który został zdobyty; białe konie stają dęba; kolorowe siodła i bogato malowane bryczki świadczą o bogactwie, możliwościach, atrybuty sukcesu; dzwonki, falbanki, walce i marsze, złocenia, spojrzenia, uśmiechy, zawrót głowy; i tak podziwiam dwustuletnią metaforę, której mogę użyć w każdej chwili. Wygląda jak karuzela z pozytywki tylko duża,  jest słodka i rozczulająca, ale nie ulegam temu wrażeniu. Bo z tego drewniano-złotego pochodu wyłania mi się taki obraz ówczesnej, a i współczesnej rozrywki mającej swoje cienie, przy swoich blaskach Karuzela zaspokaja naszą dziecięcą potrzebę kołysania, albo, potrzebę dorosłej-zabawy w  utratę stałego punktu, zawroty  głowy ten rausz bez alkoholu, to śmieszne  skołowanie, które pozwala  odkryć oś kołowania. Siebie. Siebie w zabawie.  Na moment. Ale karuzela, w tej wersji to także wynik pragnienie zwycięskiego pochodu, jak z bajki — wjechać do miasta  na białym koniu w najlepszej szacie, zwyciężyliśmy, byliśmy piękni i młodzi,  wszyscy wiwatowali i śmiechom i żartom nie było końca. Albo – tak wersja, że – hej, jechała w najpiękniejszej karocy, kopciuszek, królowa, albo narzeczona  księcia,  w każdym razie wybranka w cudownej sukni, wybranka, na którą wszyscy patrzą z zachwytem. Jedzie w karocy. Przez  te parę minut, z towarzyszeniem dźwięku sztucznych fanfar symuluje efekt wow i ma efekt wow , przez moment kręcimy się w  lepszym, kolorowym świecie, to dobre jest i piękne, to jest retro, to jest echo 200-letniego schematu jak poczuć szczęścia Ej, no nie neguję. Po prostu oglądam drugą stronę medalu. Już 200 lat temu nie wystarczała zwykła huśtawka, tak samo potrzebowaliśmy lukru i tłumu i proszę  – to nadal jest do zrobienia świat nadal jest do zdobycia, można wsiadać na drewnianego siwka i wioo Gdyby ktoś wiooo - to proszę odiweidzć tę neo-renesansową karuzelę z 1892 roku — karuzela stoi na wzgórzu Letna i owszem, wciąż — w sezonie jest oblegana. I cudownie. *** http://www.freesoundslibrary.com   www.purple-planet.com

Karuzela zdarzeń — tak się mawia. 

Kręcisz się w kółko, jak na karuzeli.

Mam karuzelę w głowie, w życiu w….

Karuzela, karuzela — to świetne, przydatna, malownicza metafora

No i stałam pod taką metaforą, 200-letnią. w Pradze. 

Każdy może wciąż skorzystać tej historycznej karuzeli, taaa historia to tez, karuzela, jeśli spojrzeć pod tym kontem

no ale ja patrzyłam sobie na malowane koniki i drewniane karety i te zwycięskie pozy, jakby  to był jakiś wjazd przez bramę triumfalną, wjazddo lepszego świata,

który został zdobyty;

białe konie stają dęba;

kolorowe siodła i bogato malowane bryczki świadczą o bogactwie, możliwościach, atrybuty sukcesu;

dzwonki, falbanki, walce i marsze, złocenia, spojrzenia, uśmiechy, zawrót głowy;

i tak podziwiam dwustuletnią metaforę, której mogę użyć w każdej chwili.

Wygląda jak karuzela z pozytywki tylko duża,  jest słodka i rozczulająca, ale nie ulegam temu wrażeniu.

Bo z tego drewniano-złotego pochodu wyłania mi się taki obraz ówczesnej, a i współczesnej rozrywki mającej swoje cienie, przy swoich blaskach

Karuzela zaspokaja naszą dziecięcą potrzebę kołysania, albo, potrzebę dorosłej-zabawy w  utratę stałego punktu, zawroty  głowy ten rausz bez alkoholu, to śmieszne  skołowanie, które pozwala  odkryć oś kołowania. Siebie. Siebie w zabawie.  Na moment.

Ale karuzela, w tej wersji to także wynik pragnienie zwycięskiego pochodu, jak z bajki — wjechać do miasta  na białym koniu w najlepszej szacie, zwyciężyliśmy, byliśmy piękni i młodzi,  wszyscy wiwatowali i śmiechom i żartom nie było końca.

Albo – tak wersja, że – hej, jechała w najpiękniejszej karocy, kopciuszek, królowa, albo narzeczona  księcia,  w każdym razie wybranka w cudownej sukni, wybranka, na którą wszyscy patrzą z zachwytem. Jedzie w karocy. Przez  te parę minut, z towarzyszeniem dźwięku sztucznych fanfar symuluje efekt wow i ma efekt wow, przez moment kręcimy się w  lepszym, kolorowym świecie, to dobre jest i piękne, to jest retro, to jest echo 200-letniego schematu jak poczuć szczęścia

Ej, no nie neguję. Po prostu oglądam drugą stronę medalu.

Już 200 lat temu nie wystarczała zwykła huśtawka, tak samo potrzebowaliśmy lukru i tłumu

i proszę  – to nadal jest do zrobienia

świat nadal jest do zdobycia, można wsiadać na drewnianego siwka i wioo

Gdyby ktoś wiooo - to proszę odiweidzć tę neo-renesansową karuzelę z 1892 roku — karuzela stoi na wzgórzu Letna i owszem, wciąż — w sezonie jest oblegana.

I cudownie.


***

http://www.freesoundslibrary.com  www.purple-planet.com

Tykanie Pragi – Metronom. #138
2021-10-05 11:27:34

Tykanie Pragi – metronom Czy kojarzysz takie uparte tykanie, które wybija cię z rytmu? Takie, co  źle działa na sen, przeszkadza w koncentracji. Budzi! Nie, to nie będzie opowiastka o takim tykaniu. *** Nie ma miasta bez rytmu. Nawet w zatrzymaniu, pandemicznym, klimatycznym, świątecznym – miasto pulsuje. Delikatnie. Czasem nawet trudno je wyczuć. Ale oto oglądam metronom praski. W Pradze nie mijam się z pulsem miasta, lecz metronom mnie nie przekonuje. Obcobrzmiący loop, próbuje mi narzucić... mierzalność. Metronom stoi nad Wełtawą, wielgachna czerwone igła kłuje niebo, od 1991, jest to miejsce, w którym kiedyś postawiono, a potem zburzono największy na świecie pomnik Stalina. O wątpliwiej urodzie, tragicznej historii budowniczych, symboliczna klęskamarnej idei nad jeszcze marniejszą materią.  Zburzono go w 1962. No i stoję na wzgórzu Letna, próbuję niczego nie mierzyć, nie odliczać, nie ulegać rachowaniu. Imam najbardziej romantyczny widok na rzekę i na nierówny dywan dachów Nisko zawieszone, jesienne chmury przyciskają do ziemi linie czasu wiele linii jestem na jednej z nich W innych miastach – taaaak, są inne rytmy: inne wieże zegarowe, kościelne dzwony bijące na niedzielę na mszę, pulsujące przyjazdami i odjazdami przystanki tramwajowe, autobusowe. Ale ten metronom próbuje wyznaczyć rytm tej Pradze. I chociaż przez chwilę i ja funkcjonuję w rytmie Pragi, w takcie praskim, poza cyklem mojej codzienności, to.... to upieram się przy uleganiu tylko swojemu własnemu pulsowaniu.  A gdzie jest Twój metronom? Gdzie tyka Twój osobisty rytm?  Jak Ci świat tyka? czy kojarzysz jakieś takie uparte tykanie, które wybija cię z rytmu? ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ License: Attribution 4.0 International (CC BY 4.0). You are allowed to use sound effects free of charge and royalty free in your multimedia projects for commercial or non-commercial purposes. http://www.freesoundslibrary.com   www.purple-planet.com

Tykanie Pragi – metronom

Czy kojarzysz takie uparte tykanie, które wybija cię z rytmu?

Takie, co  źle działa na sen, przeszkadza w koncentracji.

Budzi!

Nie, to nie będzie opowiastka o takim tykaniu.

***

Nie ma miasta bez rytmu. Nawet w zatrzymaniu, pandemicznym, klimatycznym, świątecznym – miasto pulsuje. Delikatnie. Czasem nawet trudno je wyczuć.

Ale oto oglądam metronom praski. W Pradze nie mijam się z pulsem miasta, lecz metronom mnie nie przekonuje. Obcobrzmiący loop, próbuje mi narzucić... mierzalność.

Metronom stoi nad Wełtawą, wielgachna czerwone igła kłuje niebo, od 1991, jest to miejsce, w którym kiedyś postawiono, a potem zburzono największy na świecie pomnik Stalina. O wątpliwiej urodzie, tragicznej historii budowniczych, symboliczna klęskamarnej idei nad jeszcze marniejszą materią.  Zburzono go w 1962.

No i stoję na wzgórzu Letna, próbuję niczego nie mierzyć, nie odliczać, nie ulegać rachowaniu.

Imam najbardziej romantyczny widok na rzekę i na nierówny dywan dachów

Nisko zawieszone, jesienne chmury przyciskają do ziemi linie czasu

wiele linii

jestem na jednej z nich

W innych miastach – taaaak, są inne rytmy: inne wieże zegarowe, kościelne dzwony bijące na niedzielę na mszę, pulsujące przyjazdami i odjazdami przystanki tramwajowe, autobusowe.

Ale ten metronom próbuje wyznaczyć rytm tej Pradze.

I chociaż przez chwilę i ja funkcjonuję w rytmie Pragi, w takcie praskim, poza cyklem mojej codzienności, to....

to upieram się przy uleganiu tylko swojemu własnemu pulsowaniu.  A gdzie jest Twój metronom?

Gdzie tyka Twój osobisty rytm?  Jak Ci świat tyka?

czy kojarzysz jakieś takie uparte tykanie, które wybija cię z rytmu?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

License: Attribution 4.0 International (CC BY 4.0). You are allowed to use sound effects free of charge and royalty free in your multimedia projects for commercial or non-commercial purposes.

http://www.freesoundslibrary.com  www.purple-planet.com

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie