I dealna para
My, kobiety lubimy powiedzenie, w którym idealna para to ta, która patrzy w jedną stronę. To taka afirmacja przedmiłosna, lub pomiłosna, gdy wszystko już łupnęło.
W każdym razie – w czasach pandemicznych nie za bardzo się to sprawdziło: siedzieliśmy w jednym miejscu, patrzyliśmy w jedną stronę, a to na telewizor, a to na lodówkę, a to na drzwi. W wersji zaawansowanej - wspólnie patrzyliśmy na dziecko.
Czyli: siedzimy, patrzymy – dupa rośnie, związek się nie rozwija.
Wniosek jest taki, że jednak ruszyć się trzeba. W idealnej parze. Najlepiej ruszyć w jedną stronę i to równolegle, bo – jeśli ruszymy jednocześnie, jedną ścieżką, to zawsze ktoś kogoś podepcze.
Wracając do patrzenia w jedną stronę – niewątpliwie powiedzenie jest zgrabne: łatwo je przytoczyć przy rodzinnym stole, albo podczas konferencji medycyny estetycznej. Dla rozluźnienia atmosfery. Na konferencji przytaczamy oczywiście całe zdanie wraz z autorem, czyli:
Jak napisał Antoine de Saint-Exupery: "Kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku"
W pełni pojmuję błyskotliwość tego obrazu, Rzecz jasna - w którym zakochani muszą wejść także w relację ze światem, lecz naprawdę - na patrzenie nie warto poświęcać zbyt wiele czasu.
Z miłością jest, jak przechodzeniem przez niebezpiecznie skrzyżowanie – trzeba popatrzeć w lewo, potem - w prawo, i przed siebie, i za siebie i jeszcze raz w lewo.
I wreszcie ruszyć. To jest kluczowe. Zdecydowanie nadszedł już czas, by patrzeć przytomnie na siebie nawzajem, równie przytomnie na świat , na te wszystkie niby-mądrości, dziedziczone po przodkach. I to nie zawsze po swoich, bo popkultura produkuje takich zgrabnych powiedzonek na pęczki. Trudno czasem nie ulec ich urodzie, lecz warto brak uległości poćwiczyć.
Dla dobra wszelkich życiowych happy end’ów, do których - ruszając się - w końcu docieramy, bo nie miłość, ale tylko filmy można przesiedzieć od początku do końca. Ale to wielka iluzja. Ale to wielka iluzja.
Jest to odcinek podkastu:
Dziennik Zmian — Miłka O. Malzahn
Tworzę miniaudycje, aby dotknąć miejsc wrażliwych naszej rzeczywistości. Dziennik Zmian to felietony dźwiękowe, mini-audycje, nastrojowe dźwięki - trochę dla rozrywki, przyjemności i dla poszerzania horyzontów. To otwieranie oczu poprzez uszy, zauważanie małych, a wielkich historii - cudowny proces! Bywa zaskakująco, pojawiają się też goście, lecz nie jest to zwyczajne podcastowanie. Krótkie formy audio przypominają, że zanim wynaleziono pismo - wiedzę i wzruszenia przekazywano sobie mową. Rzeczywistość jest naszą przestrzenią dźwiękową, nie wierzysz? A posłuchaj... #podcast artystyczny
Społeczeństwo i Kultura