Dziennik Zmian — Miłka O. Malzahn

Tworzę miniaudycje, aby dotknąć miejsc wrażliwych naszej rzeczywistości. Dziennik Zmian to felietony dźwiękowe, mini-audycje, nastrojowe dźwięki - trochę dla rozrywki, przyjemności i dla poszerzania horyzontów. To otwieranie oczu poprzez uszy, zauważanie małych, a wielkich historii - cudowny proces! Bywa zaskakująco, pojawiają się też goście, lecz nie jest to zwyczajne podcastowanie. Krótkie formy audio przypominają, że zanim wynaleziono pismo - wiedzę i wzruszenia przekazywano sobie mową. Rzeczywistość jest naszą przestrzenią dźwiękową, nie wierzysz? A posłuchaj... #podcast artystyczny


Odcinki od najnowszych:

Dość - lekarz - las #284
2024-11-27 10:07:44

Taki oto tor dedukcji: dość - lekarz - las, zaprowadzi każdego chętnego do lasu, naprawdę. I będzie to wycieczka po dobry humor i silne ciało. Jest tak: Ciało mówi: "dość". Lekarz mówi: "choroba". Ale my mówimy: „las”. Od nudy mózgu do zdrowia ciała – rozmowa z dr. Tadeuszem Oleszczukiem Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian piękne wsparcie https://patronite.pl/milkamalzahn Ale najpierw osobista rozmowa z własnym mózgiem - Hej twój mózg się nudzi! - To dobrze. - To dobrze? - Tak jest dobrze. Hm... - To w ogóle fraza przewodnia tej opowieści, prawda? - Prawda. Nasz mózg potrzebuje się ponudzić? A ciało? Ciało woła o las! Dr Tadeusz Oleszczuk, specjalista od holistycznego traktowania zdrowia - tłumaczy, dlaczego dobry stan organizmu to nie tylko dieta, ale przede wszystkim harmonia z naturą. Są tu proste przepisy, klarowny przekaz i lekka zaduma, np. nad chorobami cywilizacyjnymi. Bo cywilizacja ostatnio jest rozpatrywana w kategoriach zagrożeń. Paradoksalne, prawda? Całe wieki zabrało nam dotarcie to tego cywilizacyjnego  punktu rozwojowego i... bęc. Coś po drodze poszło nie tak i chorujemy, ale czy to cywilizacja jest winna? Naprawę? Czy to nasze osobiste wybory i niedopatrzenia, hm.???   Rozmawialiśmy także o żywności przyszłości i proszę - stanęło na grzybach "Dbanie o zdrowie to dbanie o ciało" – mówi doktor. Przekonajcie się sami, jak proste zmiany mogą przynieść wielkie efekty! muz Purple-music.com #zdrowie #podcast #natura #drOlszczuk"

Taki oto tor dedukcji: dość - lekarz - las, zaprowadzi każdego chętnego do lasu, naprawdę. I będzie to wycieczka po dobry humor i silne ciało. Jest tak: Ciało mówi: "dość". Lekarz mówi: "choroba". Ale my mówimy: „las”. Od nudy mózgu do zdrowia ciała – rozmowa z dr. Tadeuszem Oleszczukiem

Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian piękne wsparcie https://patronite.pl/milkamalzahn Ale najpierw osobista rozmowa z własnym mózgiem - Hej twój mózg się nudzi! - To dobrze. - To dobrze? - Tak jest dobrze. Hm... - To w ogóle fraza przewodnia tej opowieści, prawda? - Prawda. Nasz mózg potrzebuje się ponudzić? A ciało? Ciało woła o las! Dr Tadeusz Oleszczuk, specjalista od holistycznego traktowania zdrowia - tłumaczy, dlaczego dobry stan organizmu to nie tylko dieta, ale przede wszystkim harmonia z naturą. Są tu proste przepisy, klarowny przekaz i lekka zaduma, np. nad chorobami cywilizacyjnymi. Bo cywilizacja ostatnio jest rozpatrywana w kategoriach zagrożeń. Paradoksalne, prawda? Całe wieki zabrało nam dotarcie to tego cywilizacyjnego  punktu rozwojowego i... bęc. Coś po drodze poszło nie tak i chorujemy, ale czy to cywilizacja jest winna? Naprawę? Czy to nasze osobiste wybory i niedopatrzenia, hm.???   Rozmawialiśmy także o żywności przyszłości i proszę - stanęło na grzybach "Dbanie o zdrowie to dbanie o ciało" – mówi doktor. Przekonajcie się sami, jak proste zmiany mogą przynieść wielkie efekty! muz Purple-music.com #zdrowie #podcast #natura #drOlszczuk"

Wiatraki - szlaki i poszlaki. Znikające punkty na mapie Podlasia. #283
2024-11-14 15:20:57

Wiatraki - szlaki i poszlaki. Znikające punkty na mapie Podlasia. Wiatraki - szlaki i poszlaki. Znikające obrazy Podlasia - ale bez paniki. Krajobraz się zmienia, jedne elementy odchodzą (i jeszcze możemy je pożegnać) - pojawiają się inne. Taka jest natura Natury. Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian piękne wsparcie https://patronite.pl/milkamalzahn Ale wiatraki to ta taki malowniczy motyw krajobrazu! Ach, wiatraki - świadkowie życia, którego już nie ma;wiatraki, jeszcze z 40 lat temu - można było usłyszeć jak pracują, jak brzmiało życie wokół wiatraka, w wiatraku, jak wiatrak i pozycja młynarza wpływały na funkcjonowanie wsi.Wiatraki odchodzą, szczególnie te drewniane. W całej Polsce, ale nasze serca dziś podbiją te wiatraki...SZALK SOKÓLSKICH WIATRAKÓW Opowiadają: Joanna Januszkiewicz, blogerka realizująca projekt "gotuj z historią" Łukasz Prokopowicz, filmowiec, którzy przygotowują wspólnie film o odchodzących wiatrakach w naszym regionie. To będzie opowieść o trasie godnej don Kichota, o szlaku sokólskich wiatrakówczas na poezję wiatraków cz. 1.przysłowie chińskieGdy wieją wichry zmian, jedni budują mury, inni budują wiatraki. czas na poezję wiatraków cz. 2. Powaleni przez wiatr, nie budują wiatraków, i nie proszą o pomocSą jak liście – opadają by użyźnić ziemię [***, s. 4]. Lesław Falecki, Dekada Literacka nr 22 (27)/1991 czas na poezję wiatraków cz. 3 Wiatrak Autor: BOLESŁAW LEŚMIANPiętrząc się nad ugorów chętną mu równiną, Wiatrak, na wszystkie wokół odsłonięty światy,Poskrzypuje drewnianą w tańcu krynoliną, A na trawę jak diabeł miota cień rogaty.Wędrowcze, w jednym miejscu zatkwiony kosturem,Co znaczą twoje wstrząsy i nagłe podrygi?Komu kłaniasz się wokół dębowym kapturem?Z kim tak trafnie rozmawiasz na migi i śmigi ?W co wierzysz? Kogo widzisz nad sobą w lazurze?Gdybyś się uczłowieczył - jakie miałbyś lica?Co za stwór się zataił w twej sękatej skórze? Czym jesteś, oglądany przez duchy z księżyca? Wiatrak czas na poezję wiatraków cz 4 Władysław Broniewski - Wiatraki W wiatry wplątane czarne ich ręcechmury wełniste szarpią i drą.Kręcą, kołują, skrzypią i kręcą,głuszą krakania kruków i wron.Wory obłoków sypią im w żarnarudych wieczorów siarkę i miedź,miele się mąka gęsta i czarna,w niebo gwieździste spada jak w sieć.czas na poezję konkretów cz. 5strofa osobista:wiatr nie zatrzyma ramion wiatrakowychto obojętność i historia zrobito zmiana taka, co zachodzi w świeciektóra nie tylko wiatraki nam zmiecie Naprawdę warto sprawdzić szlak sokólskich wiatraków! Te niespotykane nigdzie indziej młyny już znikają już z naszego krajobrazu. Najbardziej charakterystycznym elementem sokólskiego wiatraka jest zwieńczony metalowym pierścieniem kamienny walec, które jest do połowy schowany w ziemi. Wychodzący z jego środka pionowy słup oraz dwie ułożone na krzyż belki oparte końcami na pierścieniu stanowią podstawę obrotowej konstrukcji. Brzmi może sucho, ale wygląda niezwykle romantycznie!Teren Wzgórz Sokólskich jest silnie pofałdowany, ubogi w gęste lasy i to sprzyjało korzystało z naturalnej energii wiatru, ale to już historia. Jak można ją poznać, gdzie zobaczyć ostatnie piękne wiatraki? - opowiadają: Joanna Januszkiewicz, blogerka realizująca projekt "gotuj z historią" Łukasz Prokopowicz, filmowiec, którzy przygotowują wspólnie film o odchodzących wiatrakach w naszym regionie. Zapraszam - Miłka Malzahn ________________________ Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do mnie: facebook: https://www.facebook.com/Milka.Malzahn moja strona: https://www.milkamalzahn.pl podcasty: https://anchor.fm/milkamalzahn Radio Białystok: https://www.radio.bialystok.pl/chillout Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian piękne wsparcie https://patronite.pl/milkamalzahn muz i efekty efektyhttps://freesound.org/people/TheoJT/sounds/510918/https://freesound.org/people/X3nus/sounds/476782/https://freesound.org/people/TheLittleCrow/sounds/737682/https://freesound.org/people/ramas26/sounds/114458/https://freesound.org/people/newlocknew/sounds/611258/https://freesound.org/people/klankbeeld/sounds/395246/https://freesound.org/people/klankbeeld/sounds/463894/https://freesound.org/people/soundskeep/sounds/328154/https://freesound.org

Wiatraki - szlaki i poszlaki. Znikające punkty na mapie Podlasia.

Wiatraki - szlaki i poszlaki. Znikające obrazy Podlasia - ale bez paniki. Krajobraz się zmienia, jedne elementy odchodzą (i jeszcze możemy je pożegnać) - pojawiają się inne. Taka jest natura Natury.

Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian

piękne wsparcie https://patronite.pl/milkamalzahn


Ale wiatraki to ta taki malowniczy motyw krajobrazu! Ach, wiatraki - świadkowie życia, którego już nie ma;wiatraki, jeszcze z 40 lat temu - można było usłyszeć jak pracują, jak brzmiało życie wokół wiatraka, w wiatraku, jak wiatrak i pozycja młynarza wpływały na funkcjonowanie wsi.Wiatraki odchodzą, szczególnie te drewniane.

W całej Polsce, ale nasze serca dziś podbiją te wiatraki...SZALK SOKÓLSKICH WIATRAKÓW

Opowiadają: Joanna Januszkiewicz, blogerka realizująca projekt "gotuj z historią" Łukasz Prokopowicz, filmowiec, którzy przygotowują wspólnie film o odchodzących wiatrakach w naszym regionie.

To będzie opowieść o trasie godnej don Kichota, o szlaku sokólskich wiatrakówczas na poezję wiatraków cz. 1.przysłowie chińskieGdy wieją wichry zmian, jedni budują mury, inni budują wiatraki.

czas na poezję wiatraków cz. 2.

Powaleni przez wiatr, nie budują wiatraków, i nie proszą o pomocSą jak liście – opadają by użyźnić ziemię [***, s. 4]. Lesław Falecki, Dekada Literacka nr 22 (27)/1991

czas na poezję wiatraków cz. 3

Wiatrak Autor: BOLESŁAW LEŚMIANPiętrząc się nad ugorów chętną mu równiną,

Wiatrak, na wszystkie wokół odsłonięty światy,Poskrzypuje drewnianą w tańcu krynoliną,

A na trawę jak diabeł miota cień rogaty.Wędrowcze, w jednym miejscu zatkwiony kosturem,Co znaczą twoje wstrząsy i nagłe podrygi?Komu kłaniasz się wokół dębowym kapturem?Z kim tak trafnie rozmawiasz na migi i śmigi

?W co wierzysz? Kogo widzisz nad sobą w lazurze?Gdybyś się uczłowieczył - jakie miałbyś lica?Co za stwór się zataił w twej sękatej skórze?

Czym jesteś, oglądany przez duchy z księżyca?

Wiatrak

czas na poezję wiatraków cz 4

Władysław Broniewski - Wiatraki

W wiatry wplątane czarne ich ręcechmury wełniste szarpią i drą.Kręcą, kołują, skrzypią i kręcą,głuszą krakania kruków i wron.Wory obłoków sypią im w żarnarudych wieczorów siarkę i miedź,miele się mąka gęsta i czarna,w niebo gwieździste spada jak w sieć.czas na poezję konkretów cz. 5strofa osobista:wiatr nie zatrzyma ramion wiatrakowychto obojętność i historia zrobito zmiana taka, co zachodzi w świeciektóra nie tylko wiatraki nam zmiecie

Naprawdę warto sprawdzić szlak sokólskich wiatraków! Te niespotykane nigdzie indziej młyny już znikają już z naszego krajobrazu. Najbardziej charakterystycznym elementem sokólskiego wiatraka jest zwieńczony metalowym pierścieniem kamienny walec, które jest do połowy schowany w ziemi. Wychodzący z jego środka pionowy słup oraz dwie ułożone na krzyż belki oparte końcami na pierścieniu stanowią podstawę obrotowej konstrukcji.

Brzmi może sucho, ale wygląda niezwykle romantycznie!Teren Wzgórz Sokólskich jest silnie pofałdowany, ubogi w gęste lasy i to sprzyjało korzystało z naturalnej energii wiatru, ale to już historia. Jak można ją poznać, gdzie zobaczyć ostatnie piękne wiatraki? -

opowiadają: Joanna Januszkiewicz, blogerka realizująca projekt "gotuj z historią" Łukasz Prokopowicz, filmowiec, którzy przygotowują wspólnie film o odchodzących wiatrakach w naszym regionie. Zapraszam - Miłka Malzahn ________________________ Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do mnie: facebook: https://www.facebook.com/Milka.Malzahn moja strona: https://www.milkamalzahn.pl podcasty: https://anchor.fm/milkamalzahn Radio Białystok: https://www.radio.bialystok.pl/chillout Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian piękne wsparcie https://patronite.pl/milkamalzahn

muz i efekty

efektyhttps://freesound.org/people/TheoJT/sounds/510918/https://freesound.org/people/X3nus/sounds/476782/https://freesound.org/people/TheLittleCrow/sounds/737682/https://freesound.org/people/ramas26/sounds/114458/https://freesound.org/people/newlocknew/sounds/611258/https://freesound.org/people/klankbeeld/sounds/395246/https://freesound.org/people/klankbeeld/sounds/463894/https://freesound.org/people/soundskeep/sounds/328154/https://freesound.org

Mężczyźni z kiedyś - leśnicy #282
2024-10-31 15:15:15

Kobiety z kiedyś - opowieści o życiu Białowieży epoki PRL u nie byłyby kompletne bez mężczyzn z kiedyś. Białowieża była wsią tradycyjną, patriarchalną, jak wszystkie inne. W latach 70. i 80. leśnictwo było powszechną formą zatrudnienia w Białowieży i uznawaną ścieżką awansu społecznego. I przedstawię bardzo prywatny portret leśników, bo to też i widzę wyraźne, że ranga tego zawodu oj zmienia się o to ogromnie co się dzieje z tym zawodem? na przykład rozmawiałam kiedyś z Grzegorzem Okołowem, które jak ja wychował się w Białowieży, jest leśnikiem, świetnym fotografem przyrody (autorem książek wartych uwagi) synem ważnej dla naszej wsi postaci, Bo Czesław Okołów który odszedł 2016 – to był leśnik, entomolog, bibliograf, przewodnik turystyczny, wieloletni dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego. No i tak sobie rozmawialiśmy W PRL-u do białowieskich wsi przybywali chętnie do pracy w Lasach Państwowych i otrzymywali służbowe mieszkania oraz deputaty opałowe. Praca leśnika, mimo zmniejszenia zatrudnienia w Lasach Państwowych w latach 90., nadal cieszy się dużym prestiżem. Leśnicy tu byli postrzegani jako elita, ponieważ "mieli wpływ na ludzi", "reprezentowali interesy miejscowych" i byli dobrze zorganizowani, również finansowo. Ich pozycja wiązała się z władzą nad ważnym dla lokalnej społeczności zasobem, jakim był las. Leśnicy byli tymi którzy widzieli ten las z pewnej określonej perspektywy. I po śmierci mojego taty - leśnika - zobaczyłam tę perspektywę poprzez rzeczy, zapiski, które zostawił. I pewnego dnia ta sobie na to patrząc rozmawialiśmy ze znajomym, który zdecydował się na obecność incognito w tym podcaście, ale tak się razem zadumaliśmy nad tym tematem. Bo ta społeczność odchodzi teraz bardzo, bardzo szybko. 10 Lat temu Tatę namówiło to rozmowy Archiwum Leśnej Historii Mówionej i wplotłam tu te wspomnienia. Od lat 60 tych naprawdę dużo się zmieniło. A teraz to w ogóle mamy inną rzeczywistość W Białowieży. W latach 80. w nadleśnictwie pracowało około 260 osób, w tym 190 pracowników stałych, i wówczas praca w lasach była zarezerwowana głównie dla mężczyzn, oczywiście nie tylko, ale sama pamiętam, że kobiety były tylko w biurach. wracając jednak do tamtego świata, warto docenić jego specyfikę o mężczyznach w Białowieży pewnie jeszcze dałoby się dużo mówić, ale poprzestańmy na tych urywkach pamięci. Jest wiele zawodów degradowanych przez czas i przez zmiany społeczne i to dotyczy i mężczyzn i kobiet i to co nam zostało, to przywoływać wartości, które się nie degradują w naszym ludzkim świecie. A są takie, naprawdę. Tymczasem - autorce można postawić dobra kawę -to też solidna wartość, a ten towarzyskie gest robi się przez link w opisie, można tez dołączyć do szacownego grona patronów i wpierać powstawania kolejnych opowieści. Kawa dla Miłki: ⁠ https://buycoffee.to/dziennik.zmian ⁠ piękne wsparcie ⁠ https://patronite.pl/milkamalzahn⁠ korzystałam pracy ŚWIATY SPOŁECZNE BIAŁOWIEŻY diagnoza kapitału kulturowego



Kobiety z kiedyś - opowieści o życiu Białowieży epoki PRL u nie byłyby kompletne bez mężczyzn z kiedyś.

Białowieża była wsią tradycyjną, patriarchalną, jak wszystkie inne.

W latach 70. i 80. leśnictwo było powszechną formą zatrudnienia w Białowieży i uznawaną ścieżką awansu społecznego. I przedstawię bardzo prywatny portret leśników, bo to też i widzę wyraźne, że ranga tego zawodu oj zmienia się o to ogromnie

co się dzieje z tym zawodem?



na przykład rozmawiałam kiedyś z Grzegorzem Okołowem, które jak ja wychował się w Białowieży, jest leśnikiem, świetnym fotografem przyrody (autorem książek wartych uwagi) synem ważnej dla naszej wsi postaci, Bo Czesław Okołów który odszedł 2016 – to był leśnik, entomolog, bibliograf, przewodnik turystyczny, wieloletni dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego.

No i tak sobie rozmawialiśmy

W PRL-u do białowieskich wsi przybywali chętnie do pracy w Lasach Państwowych i otrzymywali służbowe mieszkania oraz deputaty opałowe. Praca leśnika, mimo zmniejszenia zatrudnienia w Lasach Państwowych w latach 90., nadal cieszy się dużym prestiżem.

Leśnicy tu byli postrzegani jako elita, ponieważ "mieli wpływ na ludzi", "reprezentowali interesy miejscowych" i byli dobrze zorganizowani, również finansowo. Ich pozycja wiązała się z władzą nad ważnym dla lokalnej społeczności zasobem, jakim był las.

Leśnicy byli tymi którzy widzieli ten las z pewnej określonej perspektywy. I po śmierci mojego taty - leśnika - zobaczyłam tę perspektywę poprzez rzeczy, zapiski, które zostawił. I pewnego dnia ta sobie na to patrząc rozmawialiśmy ze znajomym, który zdecydował się na obecność incognito w tym podcaście, ale tak się razem zadumaliśmy nad tym tematem.



Bo ta społeczność odchodzi teraz bardzo, bardzo szybko. 10 Lat temu Tatę namówiło to rozmowy Archiwum Leśnej Historii Mówionej i wplotłam tu te wspomnienia. Od lat 60 tych naprawdę dużo się zmieniło. A teraz to w ogóle mamy inną rzeczywistość W Białowieży.

W latach 80. w nadleśnictwie pracowało około 260 osób, w tym 190 pracowników stałych, i wówczas praca w lasach była zarezerwowana głównie dla mężczyzn, oczywiście nie tylko, ale sama pamiętam, że kobiety były tylko w biurach.



wracając jednak do tamtego świata, warto docenić jego specyfikę



o mężczyznach w Białowieży pewnie jeszcze dałoby się dużo mówić, ale poprzestańmy na tych urywkach pamięci.

Jest wiele zawodów degradowanych przez czas i przez zmiany społeczne i to dotyczy i mężczyzn i kobiet

i to co nam zostało, to przywoływać wartości, które się nie degradują w naszym ludzkim świecie. A są takie, naprawdę.



Tymczasem - autorce można postawić dobra kawę -to też solidna wartość, a ten towarzyskie gest robi się przez link w opisie, można tez dołączyć do szacownego grona patronów i wpierać powstawania kolejnych opowieści.


Kawa dla Miłki: ⁠https://buycoffee.to/dziennik.zmian

piękne wsparcie ⁠https://patronite.pl/milkamalzahn⁠


korzystałam pracy ŚWIATY SPOŁECZNE BIAŁOWIEŻY diagnoza kapitału kulturowego

O egoizmie człowieka, natury i technologii. Rozmowa, dzięki której przesuniesz punkt widzenia. #281
2024-10-23 13:48:14

A gdyby tak przy kawce - rozważyć, kto jest bardziej egoistyczny: człowiek, natura, czy technologia? Kawa dla Miłki: ⁠https://buycoffee.to/dziennik.zmian⁠ piękne wsparcie ⁠https://patronite.pl/milkamalzahn⁠ Wyobrażam sobie, że takie rozmowy można by prowadzić podczas spotkań rodzinnych przy stole, podjadając sałatki z majonezem, albo siedząc w ogrodzie wieczorową porą przy kompocie i szarlotce, albo spotykając się na kawie, gdzieś na mieście, między jedną, a drugą pracą. Ja bym tak mogła non stop. Zero narzekań na korek w mieście, politykę, zero zachwytów nad pogodę, czy czymkolwiek co się wydarzyło w medialnej zawierusze. Takie są rozmowy ulotne, nieważkie, a chciałabym się podzielić rozmową ważką. Oto spotykamy się , dajmy na to - w ogrodzie, z panem Zbigniewem i chcąc miło spędzić czas - rozmawiamy, po prostu Pan Zbigniew to Zbigniew Oksiuta to artysta i architekt. W swojej pracy łączy kilka dyscyplin: sztukę, architekturę i biologię. Jest autorem projektów architektonicznych, rzeźb, realizacji z pogranicza rzeźby i architektury. Od lat 90. zajmuje się nowatorską odmianą sztuki bio art, balansującą między sztuką i biologią, w której wykorzystuje się najnowsze osiągnięcia w zakresie biotechnologii. Jest też producentem i reżyserem filmów i wykłada gościnnie na wielu międzynarodowych uniwersytetach, w instytucjach artystycznych i naukowych. Wyobraźmy sobie rozmowę wazką w idealnej wersji. Ogród, kompot, ciepłe słońce, zapach jesieni i jabłek, to skłania do myślenia o naturze, o możliwościach porozumienia między światem natury a ludzkim zachłyśnięcie się precyzyjną technologią, prawda? No to od razu zaczynamy od Richarda Dowkinsa, brytyjskiego badacza, którego teorie pan Zbigniew przywoła już na starcie. PS. to jest o tym, że: trzeba nauczyć się być płynnym - tak mówi mój rozmówca. o tym dlaczego, i jak człowiek jest w stanie zrozumieć naturę? - dla mnie to są fascynujące rozmowy. czy ludzkość może być znowu w stanie dzikości? kreatywność ludzka - czy naprawdę musi mieć jakieś granice? jacy powinniśmy być, żeby po nowemu zorganizować świat? pasja - do czego służy? Tymczasem życzę wielu ważkich codziennych rozmów, być może ciągnących się potem długo, latami w głowie i prowadzących wprost do lepszego świata. Ta lepszość zawsze zaczyna się od wyobrażenia sobie, że coś w ogóle można ulepszyć. I to także dotyczy nas , ludzi. Indywidualnie I gremialnie.

A gdyby tak przy kawce - rozważyć, kto jest bardziej egoistyczny: człowiek, natura, czy technologia?

Kawa dla Miłki: ⁠https://buycoffee.to/dziennik.zmian⁠ piękne wsparcie ⁠https://patronite.pl/milkamalzahn⁠ Wyobrażam sobie, że takie rozmowy można by prowadzić podczas spotkań rodzinnych przy stole, podjadając sałatki z majonezem, albo siedząc w ogrodzie wieczorową porą przy kompocie i szarlotce, albo spotykając się na kawie, gdzieś na mieście, między jedną, a drugą pracą.

Ja bym tak mogła non stop. Zero narzekań na korek w mieście, politykę, zero zachwytów nad pogodę, czy czymkolwiek co się wydarzyło w medialnej zawierusze. Takie są rozmowy ulotne, nieważkie, a chciałabym się podzielić rozmową ważką.

Oto spotykamy się , dajmy na to - w ogrodzie, z panem Zbigniewem i chcąc miło spędzić czas - rozmawiamy, po prostu

Pan Zbigniew to Zbigniew Oksiuta to artysta i architekt. W swojej pracy łączy kilka dyscyplin: sztukę, architekturę i biologię. Jest autorem projektów architektonicznych, rzeźb, realizacji z pogranicza rzeźby i architektury. Od lat 90. zajmuje się nowatorską odmianą sztuki bio art, balansującą między sztuką i biologią, w której wykorzystuje się najnowsze osiągnięcia w zakresie biotechnologii. Jest też producentem i reżyserem filmów i wykłada gościnnie na wielu międzynarodowych uniwersytetach, w instytucjach artystycznych i naukowych.

Wyobraźmy sobie rozmowę wazką w idealnej wersji. Ogród, kompot, ciepłe słońce, zapach jesieni i jabłek, to skłania do myślenia o naturze, o możliwościach porozumienia między światem natury a ludzkim zachłyśnięcie się precyzyjną technologią, prawda?

No to od razu zaczynamy od Richarda Dowkinsa, brytyjskiego badacza, którego teorie pan Zbigniew przywoła już na starcie.

PS. to jest o tym, że:

  • trzeba nauczyć się być płynnym - tak mówi mój rozmówca.
  • o tym dlaczego, i jak człowiek jest w stanie zrozumieć naturę? - dla mnie to są fascynujące rozmowy.
  • czy ludzkość może być znowu w stanie dzikości?
  • kreatywność ludzka - czy naprawdę musi mieć jakieś granice?
  • jacy powinniśmy być, żeby po nowemu zorganizować świat?
  • pasja - do czego służy?

Tymczasem życzę wielu ważkich codziennych rozmów, być może ciągnących się potem długo, latami w głowie i prowadzących wprost do lepszego świata. Ta lepszość zawsze zaczyna się od wyobrażenia sobie, że coś w ogóle można ulepszyć. I to także dotyczy nas , ludzi. Indywidualnie I gremialnie.



Koloroterapia - o tym, czego nie widać #280
2024-10-09 22:37:11

Koloroterpia – to czego nie widać, a jest. A czy można usłyszeć kolor? Nie, nie za bardzo :) Nagrania nie oddają koloru, chyba, że koloryt... chwili. Wzruszenie. Radość. Ale są procesy trudne do ogarnięcia okiem, zachodzące jednak w naszym fizycznym świecie. Kolor to długość fali, i teraz uwaga – tę długość można zmierzyć i zarządzać, przy pomocy niewidzialnej dla oka technologii, pogardzanej przez wielu, lecz wytłumaczalnej fizyką kwatnową, oczywiście tu w takim szerokim oraz totalnym uproszczeniu. A fizyka szkolna newtonowska informuje na starcie, ze  światło widzialne obejmuje długości fal od około 380 nanometrów (nm) do 750 nm. A reszta nanometrów? Cóż… jest, ale niewidoczna. Jest gdzieś w polu morfogenetycznym. Przy czym teorie pól morfogenetycznych nie są powszechnie akceptowane w nauce . Kiedy jednak coś mi poszerza horyzont i daje sygnał, że rzeczy dotąd uważane za niemożliwe są możliwe – to korzystam, bez względu na to, co o tym sądzi większość naukowa. Mniejszość naukowa rozważa uważnie niemożliwości. Zatem: gdy ktoś bierze do ręki wahadełko, narzędzie historyczne, znane w starożytnym Egipcie, w Chinach, a i średniowieczna Europa nie wstydziła się wahadełek, w XVII i XIX wieku używano ich do badań archeologicznych, między innymi . Zatem kolory i wahadełka – to połączenie przeżyłam tego lata, a potem rozmawiałam sobie z sympatycznymi radiestetami: Maciej Margoński i Marcin Skrzypek - no właśnie, jak to działa? PS. 1 Jill Bolte o jej wylewie i konsekwencjach w rozumieniu struktury rzeczywistości. (20) TED - Jill Bolte Taylor i jej wylew zrozumienia [PL] – YouTube https://youtu.be/iP6OQMyjGL4?si=-lJMwia_Ute3FtrO Udar i przebudzenie. Moja podróż w głąb mózgu - Bolte Taylor Jill | Książka w Empik PS. 2 Johann Wolfgang von Goethe miał unikalne podejście do kolorów, które przedstawił w swojej książce “Teoria kolorów” (oryg. “Zur Farbenlehre”) opublikowanej w 1810 roku. Goethe uważał, że kolory powstają w wyniku interakcji światła i ciemności, a nie są inherentną właściwością światła. Kolory pojawiają się, gdy światło i ciemność spotykają się i tworzą dynamiczną równowagę. badał, też jak różne kolory wpływają na ludzkie emocje i nastrój. Na przykład, żółty opisywał jako kolor najbliższy światłu, który ma radosny i ekscytujący charakter, a y niebieski postrzegał jako kolor melancholijny i uspokajający. Podkreślał, że kolory są postrzegane subiektywnie i ich odbiór może się różnić w zależności od kontekstu i indywidualnych doświadczeń. Dla mnie kolory to w ogóle niesamowity temat i naprawdę nie wiem dlaczego brak mi odwagi, żeby ubierać się kolorowo, jak rajski ptak. To też ciekawe – interakcja koloru i norm społecznych. To przyznaj, ubierasz się w mocje konkretne kolory? Czarna kawa da Miłki https://buycoffee.to/dziennik.zmian

Koloroterpia – to czego nie widać, a jest.

A czy można usłyszeć kolor? Nie, nie za bardzo :) Nagrania nie oddają koloru, chyba, że koloryt... chwili.

Wzruszenie. Radość.

Ale są procesy trudne do ogarnięcia okiem, zachodzące jednak w naszym fizycznym świecie. Kolor to długość fali, i teraz uwaga – tę długość można zmierzyć i zarządzać, przy pomocy niewidzialnej dla oka technologii, pogardzanej przez wielu, lecz wytłumaczalnej fizyką kwatnową, oczywiście tu w takim szerokim oraz totalnym uproszczeniu. A fizyka szkolna newtonowska informuje na starcie, ze  światło widzialne obejmuje długości fal od około 380 nanometrów (nm) do 750 nm. A reszta nanometrów? Cóż… jest, ale niewidoczna. Jest gdzieś w polu morfogenetycznym. Przy czym teorie pól morfogenetycznych nie są powszechnie akceptowane w nauce . Kiedy jednak coś mi poszerza horyzont i daje sygnał, że rzeczy dotąd uważane za niemożliwe są możliwe – to korzystam, bez względu na to, co o tym sądzi większość naukowa. Mniejszość naukowa rozważa uważnie niemożliwości. Zatem: gdy ktoś bierze do ręki wahadełko, narzędzie historyczne, znane w starożytnym Egipcie, w Chinach, a i średniowieczna Europa nie wstydziła się wahadełek, w XVII i XIX wieku używano ich do badań archeologicznych, między innymi .

Zatem kolory i wahadełka – to połączenie przeżyłam tego lata, a potem rozmawiałam sobie z sympatycznymi radiestetami:

Maciej Margoński i Marcin Skrzypek - no właśnie, jak to działa?

PS. 1 Jill Bolte o jej wylewie i konsekwencjach w rozumieniu struktury rzeczywistości.

(20) TED - Jill Bolte Taylor i jej wylew zrozumienia [PL] – YouTube

https://youtu.be/iP6OQMyjGL4?si=-lJMwia_Ute3FtrO

Udar i przebudzenie. Moja podróż w głąb mózgu - Bolte Taylor Jill | Książka w Empik

PS. 2 Johann Wolfgang von Goethe miał unikalne podejście do kolorów, które przedstawił w swojej książce “Teoria kolorów” (oryg. “Zur Farbenlehre”) opublikowanej w 1810 roku. Goethe uważał, że kolory powstają w wyniku interakcji światła i ciemności, a nie są inherentną właściwością światła. Kolory pojawiają się, gdy światło i ciemność spotykają się i tworzą dynamiczną równowagę.

badał, też jak różne kolory wpływają na ludzkie emocje i nastrój. Na przykład, żółty opisywał jako kolor najbliższy światłu, który ma radosny i ekscytujący charakter, a y niebieski postrzegał jako kolor melancholijny i uspokajający. Podkreślał, że kolory są postrzegane subiektywnie i ich odbiór może się różnić w zależności od kontekstu i indywidualnych doświadczeń.

Dla mnie kolory to w ogóle niesamowity temat i naprawdę nie wiem dlaczego brak mi odwagi, żeby ubierać się kolorowo, jak rajski ptak.

To też ciekawe – interakcja koloru i norm społecznych.

To przyznaj, ubierasz się w mocje konkretne kolory?

Czarna kawa da Miłki https://buycoffee.to/dziennik.zmian


Kobiety z Kiedyś cz. 10 - zarobki, czyli o finansach i o życiowej finezji #279
2024-10-01 11:38:25

Kobiety z Kiedyś odcinek 10 - zarobki, czyli o finansach i o życiowej finezji Bo trzeba było dysponować taką życiową finezją ,żeby żyć w poczuciem pewnego dobrobytu w tych biednych przecież czasach, w epoce szarego PRL-u. Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian Nie było to łatwe dla kobiet pracujących naukowo i domowo, wychowujących dzieci, budujących ten świat z którego jesteśmy zatem kasa… tak, były wtedy kasy dźwięczące i liczydła. Takie duże, drewniane. Piękne. Przy okazji można się zastanowić się nad byciem bogatym i biednym w owym czasie, nad niedoborowością i kreatywnością - to mocno dotyczyły tamtych kobiet. Powroty do świata kiedyś czasem pchnąć smakowicie, a czasem uwierają jak przyciasne buty. Zaś opowieść snują wspólnie: moja Mama Elżbieta Malzahn wówczas pani naukowiec robiąca karierę w Białowieży, żona pana leśnika, gospodyni, i Ewa Pirożnikow, która wraz z rodzicami mieszkała w Zwierzyńcu - z niezwykłymi rodzicami zaznaczam - można zajrzeć do siódmego odcinka cyklu - zatytułowanego Pani Zosia ze Zwierzyńca. Ewa teraz ma duży dorobek naukowy, ale wtedy o tym i innym dorobku jeszcze nie było mowy. Warto przywołać też takie społeczne tło - otóż w epoce PRL-u bardzo podstawowych towarów podlegało reglamentacji. Na kartki sprzedawano między innymi benzynę i proszek do prania, cukier, wódka. puste półki w sklepach - to był norma Sprawdziłam też, że pensja w czasach gierkowskich kształtowała się podobnie jak obecnie. Ale inne były ceny, np. żywność była około trzykrotnie droższa niż teraz. i ważna rzecz: z zasady pracownicy umysłowi zarabiali mniej niż wykwalifikowani robotnicy. Na wyższe zarobki mogli liczyć ludzie na kierowniczych stanowiskach, a te uzyskiwało się po linii partyjnej. ceny (za publikacją w Pulsie Biznesu) 1 kg schabu 1970 r. - 66 zł, 1 jajko kurze 1970 r. - 2,70 zł. Nabiał: 1 kg margaryny 1970 r. - 34 zł, 250 g masła 1970 r. - 9 zł, 1 litr mleka 1970 r. - 3,30 zł. Coś słodkiego: 1 kg cukru 1970 r. - 2,70 zł, Tabliczka czekolady 1970 r. - 19 zł, lizak kogucik 1965 r. - 45 gr, kawałek ciasta tortowego w cukierni 1969 r. – 2 zł. płaszcz prochowiec 600 zł, pralka 1900 - 2200 zł, Litr benzyny 1970 r. - 6,50 zł, A jak to wyglądało w Białowieży? Pewnie różnie. Ale jak wszędzie wtedy, między ludźmi nie było dużych różnic w dochodach, nie tak jak teraz i może to właśnie generowało wspieranie się w kręgu rodzinnym, czy w kręgach zawodowym. Było w miarę dobrze, gdy w rodzinie dwie osoby pracowały, tak to wyglądało u moich rodziców. W tamtym okresie lansowano model kobiety-gospodyni domowej, którą uszczęśliwia nie tyle sukces odnoszony w pracy zawodowej, ile praca na rzecz rodziny. Liga Kobiet oraz związane z nią organizacje promowały wizerunek kobiety spełniającej się przede wszystkim w sferze prywatnej. Sławomira Walczewska, analizując temat naukowe operuje pojęciami „matriarchat domowy” i „matka gastronomiczna”. W czasie realnego socjalizmu szczególnego znaczenia nabrała koncepcja matriarchatu domowego, który odwołuje się do rozpowszechnionego wśród kobiet przekonania, że mają one nad mężczyznami władzę, skrytą i niezauważalną. Wg. Walczewskiej, matriarchat domowy "jest pewnym uniwersalnym, w dużej mierze niezależnym od kontekstów kulturowych, przepisem na poprawienie przez kobiety swojej pozycji wobec mężczyzn lub choćby poprawienie sobie samopoczucia w relacji z płcią przeciwną”. W wielu polskich rodzinach kobieta-matka sprawowała taką władzę nad resztą rodziny. A władza ta była w istotny sposób związana z jedzeniem. Matka gastronomiczna broniąca dostępu do kuchni rzadko prosiła o pomoc, uzależniając rodzinę od własnych działań. Niestety przekonanie kobiet o sprawowaniu niewidocznej władzy nad mężczyznami miało jedynie charakter kompensacyjny lub życzeniowy. Ech…. S. Walczewska, Damy, rycerze, feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce, Kraków: eFKa 1999, s. 164. muz. https://www.purple-planet.com/tracks/fat-cartoon-jazz- freesound.org

Kobiety z Kiedyś odcinek 10 - zarobki, czyli o finansach i o życiowej finezji Bo trzeba było dysponować taką życiową finezją ,żeby żyć w poczuciem pewnego dobrobytu w tych biednych przecież czasach, w epoce szarego PRL-u.

Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian Nie było to łatwe dla kobiet pracujących naukowo i domowo, wychowujących dzieci, budujących ten świat z którego jesteśmy zatem kasa… tak, były wtedy kasy dźwięczące i liczydła. Takie duże, drewniane. Piękne. Przy okazji można się zastanowić się nad byciem bogatym i biednym w owym czasie, nad niedoborowością i kreatywnością - to mocno dotyczyły tamtych kobiet. Powroty do świata kiedyś czasem pchnąć smakowicie, a czasem uwierają jak przyciasne buty. Zaś opowieść snują wspólnie: moja Mama Elżbieta Malzahn wówczas pani naukowiec robiąca karierę w Białowieży, żona pana leśnika, gospodyni, i Ewa Pirożnikow, która wraz z rodzicami mieszkała w Zwierzyńcu - z niezwykłymi rodzicami zaznaczam - można zajrzeć do siódmego odcinka cyklu - zatytułowanego Pani Zosia ze Zwierzyńca. Ewa teraz ma duży dorobek naukowy, ale wtedy o tym i innym dorobku jeszcze nie było mowy. Warto przywołać też takie społeczne tło - otóż w epoce PRL-u bardzo podstawowych towarów podlegało reglamentacji. Na kartki sprzedawano między innymi benzynę i proszek do prania, cukier, wódka. puste półki w sklepach - to był norma Sprawdziłam też, że pensja w czasach gierkowskich kształtowała się podobnie jak obecnie. Ale inne były ceny, np. żywność była około trzykrotnie droższa niż teraz. i ważna rzecz: z zasady pracownicy umysłowi zarabiali mniej niż wykwalifikowani robotnicy. Na wyższe zarobki mogli liczyć ludzie na kierowniczych stanowiskach, a te uzyskiwało się po linii partyjnej. ceny (za publikacją w Pulsie Biznesu) 1 kg schabu 1970 r. - 66 zł, 1 jajko kurze 1970 r. - 2,70 zł. Nabiał: 1 kg margaryny 1970 r. - 34 zł, 250 g masła 1970 r. - 9 zł, 1 litr mleka 1970 r. - 3,30 zł. Coś słodkiego: 1 kg cukru 1970 r. - 2,70 zł, Tabliczka czekolady 1970 r. - 19 zł, lizak kogucik 1965 r. - 45 gr, kawałek ciasta tortowego w cukierni 1969 r. – 2 zł. płaszcz prochowiec 600 zł, pralka 1900 - 2200 zł, Litr benzyny 1970 r. - 6,50 zł, A jak to wyglądało w Białowieży? Pewnie różnie. Ale jak wszędzie wtedy, między ludźmi nie było dużych różnic w dochodach, nie tak jak teraz i może to właśnie generowało wspieranie się w kręgu rodzinnym, czy w kręgach zawodowym. Było w miarę dobrze, gdy w rodzinie dwie osoby pracowały, tak to wyglądało u moich rodziców. W tamtym okresie lansowano model kobiety-gospodyni domowej, którą uszczęśliwia nie tyle sukces odnoszony w pracy zawodowej, ile praca na rzecz rodziny. Liga Kobiet oraz związane z nią organizacje promowały wizerunek kobiety spełniającej się przede wszystkim w sferze prywatnej. Sławomira Walczewska, analizując temat naukowe operuje pojęciami „matriarchat domowy” i „matka gastronomiczna”. W czasie realnego socjalizmu szczególnego znaczenia nabrała koncepcja matriarchatu domowego, który odwołuje się do rozpowszechnionego wśród kobiet przekonania, że mają one nad mężczyznami władzę, skrytą i niezauważalną. Wg. Walczewskiej, matriarchat domowy

"jest pewnym uniwersalnym, w dużej mierze niezależnym od kontekstów kulturowych, przepisem na poprawienie przez kobiety swojej pozycji wobec mężczyzn lub choćby poprawienie sobie samopoczucia w relacji z płcią przeciwną”.

W wielu polskich rodzinach kobieta-matka sprawowała taką władzę nad resztą rodziny. A władza ta była w istotny sposób związana z jedzeniem. Matka gastronomiczna broniąca dostępu do kuchni rzadko prosiła o pomoc, uzależniając rodzinę od własnych działań. Niestety przekonanie kobiet o sprawowaniu niewidocznej władzy nad mężczyznami miało jedynie charakter kompensacyjny lub życzeniowy. Ech…. S. Walczewska, Damy, rycerze, feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce, Kraków: eFKa 1999, s. 164. muz. https://www.purple-planet.com/tracks/fat-cartoon-jazz- freesound.org

Szeptuchy z Białorusi cz. 6 #278 o mocach i ile to niby kosztuje, o spotkaniu z publicznością i szeptaniu bez świadków.
2024-09-17 13:31:36

Pora na Szeptuchy z Białorusi cz. 6, będzie o mocach i ile to niby kosztuje, o spotkaniu z publicznością i szeptaniu bez świadków. Kawa dla Miłki https://buycoffee.to/dziennik.zmian dziękuję! Szeptanie ma bardzo dużo aspektów. Skupimy się na sztuce uzdrawiania, ale przecież kulturowo szepcze się o rzeczach wstydliwych, jest też powiedzenie: "dzieci i ryby głosu nie mają" - też sugeruje, że dzieci mają rozmawiać przy dorosłych szeptem, żeby nie przeszkadzać. Szept - to skojarzenie z zabawą w "głuchy telefon" gdy informacja wyjściowa, przechodząc od ucha do ucha - w finale nie przypomina samej siebie. Szept... to kiedy się nim posługujemy na co dzień? Chociażby wtedy, gdy chcemy uśpić dziecko, lub nie obudzić domownika, lub wchodzimy do świątyni (jakiejkolwiek) i tam głośno może mówić tylko wyznaczona osoba. I to podczas ceremonii. Szept ma być oznaką szacunku Ach te wszystkie szeptania.... W tym odcinku - nie szepczemy o szeptach, wręcz przeciwnie! Ale zaszepcze przez moment szeptucha Antonowna i nasza podlaska szeptucha Ela Kuc

Pora na Szeptuchy z Białorusi cz. 6, będzie o mocach i ile to niby kosztuje, o spotkaniu z publicznością i szeptaniu bez świadków.

Kawa dla Miłki https://buycoffee.to/dziennik.zmian dziękuję!

Szeptanie ma bardzo dużo aspektów. Skupimy się na sztuce uzdrawiania, ale przecież kulturowo szepcze się o rzeczach wstydliwych, jest też powiedzenie: "dzieci i ryby głosu nie mają" - też sugeruje, że dzieci mają rozmawiać przy dorosłych szeptem, żeby nie przeszkadzać. Szept - to skojarzenie z zabawą w "głuchy telefon" gdy informacja wyjściowa, przechodząc od ucha do ucha - w finale nie przypomina samej siebie. Szept... to kiedy się nim posługujemy na co dzień? Chociażby wtedy, gdy chcemy uśpić dziecko, lub nie obudzić domownika, lub wchodzimy do świątyni (jakiejkolwiek) i tam głośno może mówić tylko wyznaczona osoba. I to podczas ceremonii. Szept ma być oznaką szacunku Ach te wszystkie szeptania.... W tym odcinku - nie szepczemy o szeptach, wręcz przeciwnie! Ale zaszepcze przez moment szeptucha Antonowna i nasza podlaska szeptucha Ela Kuc

Zalecana jest czułość dla czasu na sen #277
2024-09-10 13:57:35

Śpię dla śnienia. to w snach prowadzę alternatywne życie, którego pamięć pozwala mi przekraczać bariery logiki w realu, oczywiście bez przesady, ale mam pamięć światów, które sprawiają, że życie, to ludzkie liniowe ma dla mnie kilka innych wymiarów. Przeżywam sny tak samo mono jak wydarzenia w rzeczywistości namacalnej. namierzam tematy w snach, wspierające rozumienie tego, co poza snami. Nie zatracam się. Ale mam szacunek do śnienia. dlatego słucham uważnie porad dotyczących zdrowego snu, zawsze to pomocne. I wreszcie - niechże to wybrzmi: nie ma obowiązku wycisksana siódmych i piętnastych potów na siłowni. Najważniejszy, najskuteczniejszy jest ruch ktory lubimy. uwielbiam to zdanie. naprawde. A wracając do snów: Carlos Castaneda sztuka śnienia pisał: "Śnienia można tylko doświadczyć. Śnienie to nie to samo, co mieć sny. Nie jest to również sen na jawie ani wyrażanie życzeń, ani też wyobraźnia. Poprzez śnienie możemy postrzegać inne światy, które, rzecz jasna, możemy opisać, ale nie możemy opisać tego, co pozwala nam je postrzegać. Możemy jednak czuć, jak śnienie otwiera dla nas te inne wymiary. Śnienie wydaje się wrażeniem – procesem w naszym ciele, świadomością w naszym umyśle. W trakcie swoich ogólnych nauk don Juan dokładnie wyjaśniał mi zasady, przesłanki i ćwiczenia w sztuce śnienia. Jego nauki dzieliły się na dwie części. Pierwsza dotyczyła procedur śnienia, a druga czysto abstrakcyjnych objaśnień tych procedur." Więc przywróć snom ich ważne miejsce w codzienności. poczesne miejsce, choć brzmie reatro, ale mi pasuje. to powtórzę: przywróć snom ich poczesne miejsce w twojej codzienności! To szalenie poetycki proces, ale w równie szalenie konkretnym wymiarze. https://buycoffee.to/dziennik.zmian

Śpię dla śnienia. to w snach prowadzę alternatywne życie, którego pamięć pozwala mi przekraczać bariery logiki w realu, oczywiście bez przesady, ale mam pamięć światów, które sprawiają, że życie, to ludzkie liniowe ma dla mnie kilka innych wymiarów.

Przeżywam sny tak samo mono jak wydarzenia w rzeczywistości namacalnej. namierzam tematy w snach, wspierające rozumienie tego, co poza snami. Nie zatracam się. Ale mam szacunek do śnienia.

dlatego słucham uważnie porad dotyczących zdrowego snu, zawsze to pomocne.

I wreszcie - niechże to wybrzmi: nie ma obowiązku wycisksana siódmych i piętnastych potów na siłowni. Najważniejszy, najskuteczniejszy jest ruch ktory lubimy. uwielbiam to zdanie. naprawde.

A wracając do snów:

Carlos Castaneda sztuka śnienia pisał: "Śnienia można tylko doświadczyć. Śnienie to nie to samo, co mieć sny. Nie jest to również sen na jawie ani wyrażanie życzeń, ani też wyobraźnia. Poprzez śnienie możemy postrzegać inne światy, które, rzecz jasna, możemy opisać, ale nie możemy opisać tego, co pozwala nam je postrzegać. Możemy jednak czuć, jak śnienie otwiera dla nas te inne wymiary. Śnienie wydaje się wrażeniem – procesem w naszym ciele, świadomością w naszym umyśle.

W trakcie swoich ogólnych nauk don Juan dokładnie wyjaśniał mi zasady, przesłanki i ćwiczenia w sztuce śnienia. Jego nauki dzieliły się na dwie części. Pierwsza dotyczyła procedur śnienia, a druga czysto abstrakcyjnych objaśnień tych procedur."

Więc przywróć snom ich ważne miejsce w codzienności. poczesne miejsce, choć brzmie reatro, ale mi pasuje.

to powtórzę: przywróć snom ich poczesne miejsce w twojej codzienności!

To szalenie poetycki proces, ale w równie szalenie konkretnym wymiarze.

https://buycoffee.to/dziennik.zmian


szpital -  świat w świecie #276
2024-09-02 10:30:15

Dla niektórych miejsce wybawienie od bólu, choroby, zamartwiania się, gdzie pacjent, zostaje poskładany, poleczony, wraca do domu. Pamięta troskę lekarza prowadzącego i kiepskie, ale regularne jedzenie. Dla innych - przedsionek jakiegoś takiego ludzkiego piekła przepełnione sale, warczące pielęgniarki, nieuchwytny lekarz, czekania na diagnozę, czekanie na zastrzyk, czekanie na rehabilitanta. Kiepskie jedzenie, pokrzykują panie salowe, a w tym szpitalu, który mam na myśli, ale go palcem nie pokażę przecież - takie swojskie uprzedmiotowienie człowieka trafiasz tu i nie masz nic do gadania i tracisz też płeć i tracisz coś, co można nazwać społecznym ogniwem. Jest ciałem w pidżamie. I ludzie zwracają się bezosobowo do ciała Za oknami upalne lato, 32 stopnie, w salach  - chyba więcej, bo nie ma wiatraczka, nie ma klimatyzacji, a starszym paniom przeszkadza przeciąg, jakiekolwiek otwarcie drzwi... No nie ma dyskusji. Na korytarzach, głośne kroki, szumy rozmów rozchodzą się w tym upale leniwą, powolną falą dźwiękową. I tak dzień w dzień. Nie ma telewizora, żeby zmienił ten szum w medialną sieczkę, ale jest z raz dziennie taki fałszywy alarm. Oczywiście są różne szpitale, są różne oddziały w tym samym szpitalu, Tuż obok może być klimatyzacja, może być miła atmosfera, dostęp do tego, co pozwala walczyć z nudą, oderwać się od smutnych myśli. Ale dla szpitalnych długodystansowców, wrażliwych na tzw.środowisko ludzkie — surowy szpital to dzienno nocny koszmar.     Ciało może i się składa w przewidywalną całość, ale psychika się długo może nie składać w całość.  A człowiek to te dwa elementy — ciało i duch (czyli m in strefa psyche), a nie jeden wybrany za pomocą tajemnego przełącznika. Zastanawiałam się z koleżanką Katarzyną, jak to musiałoby być zorganizowane, żeby zwykły człowiek czuł, naprawę całościowo czuł, jest w dobrych rękach, że jest zauważalny, że wszystko będzie dobrze. Dla jego psychicznej równowagi, dla komfortu, w którym się rodzi i rośnie, dojrzewa — nadzieja.

Dla niektórych miejsce wybawienie od bólu, choroby, zamartwiania się, gdzie pacjent, zostaje poskładany, poleczony, wraca do domu. Pamięta troskę lekarza prowadzącego i kiepskie, ale regularne jedzenie. Dla innych - przedsionek jakiegoś takiego ludzkiego piekła

przepełnione sale, warczące pielęgniarki, nieuchwytny lekarz, czekania na diagnozę, czekanie na zastrzyk, czekanie na rehabilitanta.

Kiepskie jedzenie, pokrzykują panie salowe, a w tym szpitalu, który mam na myśli, ale go palcem nie pokażę przecież - takie swojskie uprzedmiotowienie człowieka

trafiasz tu i nie masz nic do gadania i tracisz też płeć i tracisz coś, co można nazwać społecznym ogniwem.

Jest ciałem w pidżamie.

I ludzie zwracają się bezosobowo do ciała

Za oknami upalne lato, 32 stopnie, w salach  - chyba więcej, bo nie ma wiatraczka, nie ma klimatyzacji, a starszym paniom przeszkadza przeciąg, jakiekolwiek otwarcie drzwi... No nie ma dyskusji.

Na korytarzach, głośne kroki, szumy rozmów rozchodzą się w tym upale leniwą, powolną falą dźwiękową.

I tak dzień w dzień. Nie ma telewizora, żeby zmienił ten szum w medialną sieczkę, ale jest z raz dziennie taki fałszywy alarm.

Oczywiście są różne szpitale, są różne oddziały w tym samym szpitalu, Tuż obok może być klimatyzacja, może być miła atmosfera, dostęp do tego, co pozwala walczyć z nudą, oderwać się od smutnych myśli.

Ale dla szpitalnych długodystansowców, wrażliwych na tzw.środowisko ludzkie — surowy szpital to dzienno nocny koszmar.   

 Ciało może i się składa w przewidywalną całość, ale psychika się długo może nie składać w całość. 

A człowiek to te dwa elementy — ciało i duch (czyli m in strefa psyche), a nie jeden wybrany za pomocą tajemnego przełącznika.

Zastanawiałam się z koleżanką Katarzyną, jak to musiałoby być zorganizowane, żeby zwykły człowiek czuł, naprawę całościowo czuł, jest w dobrych rękach, że jest zauważalny, że wszystko będzie dobrze. Dla jego psychicznej równowagi, dla komfortu, w którym się rodzi i rośnie, dojrzewa — nadzieja.


Nowoczesność i szeptucha #275
2024-08-27 08:14:19

Nowoczesność wkroczyła do polskiej wsi. Szeptucha z Pratulina na Podlasiu, reprezentuje nowoczesność, która mediów się nie boi. Prawdziwie leczy i wpiera potrzebujących, sąsiedzi się jej trochę boją, ksiądz nie mówił dzień dobry, ale już mówi. Szeptuchę odwiedzają fotografowie – zatrzymanie w kadrze prasterej tradycji – oto cel ich wizyty. Ale gdy tylko zapadnie zmierzch, to, co będą pamiętać, to nie świetne kadrowania, to nie zręczne pozowania – zauważą gęstość mroku, w którym prawdziwa, a nie wirtualna świeca – kładzie delikatny blask na tajemnicy, która światła flesza się nie boi, która lat nie liczy, lecz rozlicza ludzki porządek i ludzki chaos na splątanych liniach życia. Szeptcha z Pratulina rozumie, szeptucha z Pratulina porządkuje wewnętrzne światy, a tego się nie da sfotografować. dwa piękne zdjęcia - fot. Marek Zubik @milka.malzahn ________________________ Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do mnie: facebook: https://www.facebook.com/Milka.Malzahn moja strona: https://www.milkamalzahn.pl podcasty: https://anchor.fm/milkamalzahn Radio Białystok: https://www.radio.bialystok.pl/chillout Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian

Nowoczesność wkroczyła do polskiej wsi. Szeptucha z Pratulina na Podlasiu, reprezentuje nowoczesność, która mediów się nie boi. Prawdziwie leczy i wpiera potrzebujących, sąsiedzi się jej trochę boją, ksiądz nie mówił dzień dobry, ale już mówi. Szeptuchę odwiedzają fotografowie – zatrzymanie w kadrze prasterej tradycji – oto cel ich wizyty. Ale gdy tylko zapadnie zmierzch, to, co będą pamiętać, to nie świetne kadrowania, to nie zręczne pozowania – zauważą gęstość mroku, w którym prawdziwa, a nie wirtualna świeca – kładzie delikatny blask na tajemnicy, która światła flesza się nie boi, która lat nie liczy, lecz rozlicza ludzki porządek i ludzki chaos na splątanych liniach życia. Szeptcha z Pratulina rozumie, szeptucha z Pratulina porządkuje wewnętrzne światy, a tego się nie da sfotografować. dwa piękne zdjęcia - fot. Marek Zubik @milka.malzahn ________________________ Chcesz wiedzieć więcej? Zajrzyj do mnie: facebook: https://www.facebook.com/Milka.Malzahn moja strona: https://www.milkamalzahn.pl podcasty: https://anchor.fm/milkamalzahn Radio Białystok: https://www.radio.bialystok.pl/chillout Kawa dla Miłki: https://buycoffee.to/dziennik.zmian

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie