Wiersz na poniedziałek

„Wiersz na poniedziałek”, czyli zacznij swój tydzień od poezji wybieranej i omawianej przez redaktorkę naczelną „Pisma”, Magdalenę Kicińską. Cykl powstaje we współpracy z Fundacją Miasto Literatury.

Kategorie:
Książki Kultura

Odcinki od najnowszych:

Wiersz na poniedziałek: Bronka Nowicka o empatii i stracie
2020-01-20 15:13:38

Posłuchaj pierwszego odcinka nowego podcastu Pisma autorstwa redaktorki naczelnej magazynu, Magdaleny Kicińskiej. Kolejne odcinki będziemy publikować w każdy poniedziałek. --------------------------- Wiersz na poniedziałek: BRONKA NOWICKA "Bestiariusze. O empatii i stracie" Codziennie kupowała siatkę bułek. – Wstyd mi żyć – mówiła sprzedawczyniom. Widać uznała, że w jej wieku jest to nadużyciem. Chowała kajzerki i uśmiechała się przepraszająco, odsłaniając zęby podobne do macew. Kilka poczerniałych steli zapadło się w dziąsła. Cmentarz w ustach był wiekowym miejscem pochówku. Po wyjściu z piekarni, nie odrywając stóp od ziemi, przesuwała się w stronę parku. Niedołężne ręce nie mogły skubać pieczywa, więc by nakarmić ptaki, darła bułki na grobach. Pluła rozdrobnionym ciastem pod nogi. Gromada przyfruwała, zaczynała dziobanie. Gołębie i staruszka gruchali do siebie godzinami. Jeśli kiedyś na świecie zabranie bułek – pomyślałam – ona zacznie drobić ptakom siebie. Rzuci im resztki zębów, włosy, mięso. Gołębie zjedzą je i polecą ku górze. Stara, unoszona przez stado, wniebowstąpi. Pies umarł jesienią. Latem leżał na tarasie i liniał na sztuczną trawę. Gdy rozłożyłam ją następnego roku, zleciały się wróble. Wyskubywały sierść spomiędzy nylonowych źdźbeł. Ciułały kłaki, aż uzbierały solidne wiązki; wtedy odlatywały. Pies leżał w ziemi pod rdestem. Ubrany w mrówki, żuki i larwy motyli nie szczekał na złodziei własnego futra. Ptaki zamierzały ogrzewać nim pisklęta, dopóki nie wyrosną im pióra. Do psa podpełzały korzenie rdestu, w którym były ukryte lęgowiska, jeszcze puste. Wróble zostawiały tam sierść, po czym wracały na taras. Stałam w ogrodzie i patrzyłam, jak mój pies zamienia się w gniazda. I choć poczułam, że nie istnieje coś takiego jak strata, poszłam pozbierać białe włosy z trawy. Zbiłam je w kłębek, włożyłam do kieszeni i miesiącami – nitka po nitce – jadłam.
Posłuchaj pierwszego odcinka nowego podcastu Pisma autorstwa redaktorki naczelnej magazynu, Magdaleny Kicińskiej. Kolejne odcinki będziemy publikować w każdy poniedziałek.

---------------------------
Wiersz na poniedziałek:

BRONKA NOWICKA
"Bestiariusze. O empatii i stracie"

Codziennie kupowała siatkę bułek. – Wstyd mi żyć – mówiła sprzedawczyniom. Widać uznała, że w jej wieku jest to nadużyciem. Chowała kajzerki i uśmiechała się przepraszająco, odsłaniając zęby podobne do macew. Kilka poczerniałych steli zapadło się w dziąsła. Cmentarz w ustach był wiekowym miejscem pochówku. Po wyjściu z piekarni, nie odrywając stóp od ziemi, przesuwała się w stronę parku. Niedołężne ręce nie mogły skubać pieczywa, więc by nakarmić ptaki, darła bułki na grobach. Pluła rozdrobnionym ciastem pod nogi. Gromada przyfruwała, zaczynała dziobanie. Gołębie i staruszka gruchali do siebie godzinami. Jeśli kiedyś na świecie zabranie bułek – pomyślałam – ona zacznie drobić ptakom siebie. Rzuci im resztki zębów, włosy, mięso. Gołębie zjedzą je i polecą ku górze. Stara, unoszona przez stado, wniebowstąpi.

Pies umarł jesienią. Latem leżał na tarasie i liniał na sztuczną trawę. Gdy rozłożyłam ją następnego roku, zleciały się wróble. Wyskubywały sierść spomiędzy nylonowych źdźbeł. Ciułały kłaki, aż uzbierały solidne wiązki; wtedy odlatywały. Pies leżał w ziemi pod rdestem. Ubrany w mrówki, żuki i larwy motyli nie szczekał na złodziei własnego futra. Ptaki zamierzały ogrzewać nim pisklęta, dopóki nie wyrosną im pióra. Do psa podpełzały korzenie rdestu, w którym były ukryte lęgowiska, jeszcze puste. Wróble zostawiały tam sierść, po czym wracały na taras. Stałam w ogrodzie i patrzyłam, jak mój pies zamienia się w gniazda. I choć poczułam, że nie istnieje coś takiego jak strata, poszłam pozbierać białe włosy z trawy. Zbiłam je w kłębek, włożyłam do kieszeni i miesiącami – nitka po nitce – jadłam.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie