Reportaż Radia Lublin

Usłyszeć na własne uszy to znaczy doświadczyć osobiście, poznać, poczuć i zrozumieć. Słuchamy więc świata z wielką uwagą i przygotowujemy dla Was opowieści, które dotykają spraw najistotniejszych: miłości, bólu, cierpienia, szczęścia…

Zagłębiamy się w meandry przeszłości i śledzimy bieżące wydarzenia, nigdy nie tracąc z oczu losu człowieka. Los człowieka znaczy bowiem więcej niż jakakolwiek decyzja polityczna, ideologia czy religia. Naszym zadaniem jako autorów, jest spotkanie z Innym i takie opowiedzenie jego historii, aby stała się uniwersalna i ważna dla każdego, kto jej wysłucha.

Kategorie:
Edukacja

Odcinki od najnowszych:

Tomasz Najda „Śpiewem kochać Boga”
2021-04-07 13:58:00

Wielki Post to wyjątkowy czas – mówią  panie z Rakówki w powiecie biłgorajskim. Podtrzymują tradycje śpiewów  wielkopostnych. W reportażu zostanie to skonfrontowane z wypowiedzią  duchownego na ten temat. Dr Kinga Strycharz-Bogacz opowie o ludowej tradycji muzyczno-religijnej.

Wielki Post to wyjątkowy czas – mówią  panie z Rakówki w powiecie biłgorajskim. Podtrzymują tradycje śpiewów  wielkopostnych. W reportażu zostanie to skonfrontowane z wypowiedzią  duchownego na ten temat.

Dr Kinga Strycharz-Bogacz opowie o ludowej tradycji muzyczno-religijnej.

agnieszka czyżewska jacquemet "śpiewam to co moje"
2021-04-06 14:36:27

Legenda mówi że przodkami Bagnoszy byli chłopi - rebelianci, którzy wymówili posłuszeństwo Międzyrzeckim Bojarom i zbiegli na trudno dostępne, podmokłe tereny obecnej gminy Drelów. Zagospodarowali moczary i wytworzyli własną odrębną kulturę, której ważnym elementem był liryczny śpiew. Angelika Magier - zebrała rodzinne przekazy i opowieści najstarszych mieszkańców okolicznych wsi - w ten sposób odkryła dla siebie odchodzący świat Bagnoszy.  Dzięki jej pracy, uporowi i zaangażowaniu śpiew ponownie wypełnił rozległy i płaski krajobraz osuszonych już dzisiaj bagien. W piesni jest moc stwarzania świata. Zdjęcie GOK Drelów

Legenda mówi że przodkami Bagnoszy byli chłopi - rebelianci, którzy wymówili posłuszeństwo Międzyrzeckim Bojarom i zbiegli na trudno dostępne, podmokłe tereny obecnej gminy Drelów. Zagospodarowali moczary i wytworzyli własną odrębną kulturę, której ważnym elementem był liryczny śpiew. Angelika Magier - zebrała rodzinne przekazy i opowieści najstarszych mieszkańców okolicznych wsi - w ten sposób odkryła dla siebie odchodzący świat Bagnoszy.  Dzięki jej pracy, uporowi i zaangażowaniu śpiew ponownie wypełnił rozległy i płaski krajobraz osuszonych już dzisiaj bagien. W piesni jest moc stwarzania świata. Zdjęcie GOK Drelów

Mariusz Kamiński "Potomek zesłańca"
2021-04-05 23:03:33

Tuż przed Wielkanocą w 2013 roku do Lublina, na zaproszenie Stowarzyszenia Wspólne Korzenie, na święta z odległych stron Rosji przyjechała grupa potomków polskich zesłańców. Jednym z nich był Paweł Afanasjew  praprawnuk Juliana Mańko, który w 1863 roku był naczelnikiem powstańczym miasta Wohynia i który zesłany na katorgę, trafił aż pod granicę z Chinami. Pan Paweł od lat po całej Rosji poszukiwał potomków Juliana, zdobywał od nich informacje na jego temat, wiele czasu spędzał w archiwach. Niewiele jednak wiedział o losach prapradziadka w Polsce. Dzięki pomocy przychylnych mu osób udało mu się dowiedzieć, że Julian przebywał i walczył w powstaniu styczniowym na Lubelszczyźnie.

Tuż przed Wielkanocą w 2013 roku do Lublina, na zaproszenie Stowarzyszenia Wspólne Korzenie, na święta z odległych stron Rosji przyjechała grupa potomków polskich zesłańców. Jednym z nich był Paweł Afanasjew  praprawnuk Juliana Mańko, który w 1863 roku był naczelnikiem powstańczym miasta Wohynia i który zesłany na katorgę, trafił aż pod granicę z Chinami. Pan Paweł od lat po całej Rosji poszukiwał potomków Juliana, zdobywał od nich informacje na jego temat, wiele czasu spędzał w archiwach. Niewiele jednak wiedział o losach prapradziadka w Polsce. Dzięki pomocy przychylnych mu osób udało mu się dowiedzieć, że Julian przebywał i walczył w powstaniu styczniowym na Lubelszczyźnie.

Mariusz Kamiński "Prawie wszystko o pisankach"
2021-04-04 11:58:09

Jest to dokument radiowy o prawie metafizycznym znaczeniu tradycji zdobienia jajek. Przenosi nas do odległych i współczesnych wierzeń i znaczeń zaklętych w jajku. Odwiedzamy starą, zabytkową wiejską chatę w lubelskim skansenie, gdzie pani kustosz snuje opowieści o roli jajka w ludowej tradycji i towarzyszymy paniom z klubu twórców ludowych z Puław, które w Ośrodku Kultury „Dom Chemika”, w cyklu „Spotkania ze sztuką ludową”, pokazują dzieciom jak tworzyć pisanki. Z kolei etnograf i eksperci z lubelskiego Muzeum Wsi Lubelskiej opowiadają o tradycji tworzenia pisanek i związanymi z nią obrzędami w Polsce. W audycji wykorzystano nagrania archiwalne poświęcone pisankom autorstwa Barbary Jurkiewicz i Bogumiły Nowickiej oraz fragmenty utworów wykonywanych przez zespół śpiewaczy z Niedrzwicy Kościelnej.

Jest to dokument radiowy o prawie metafizycznym znaczeniu tradycji zdobienia jajek. Przenosi nas do odległych i współczesnych wierzeń i znaczeń zaklętych w jajku. Odwiedzamy starą, zabytkową wiejską chatę w lubelskim skansenie, gdzie pani kustosz snuje opowieści o roli jajka w ludowej tradycji i towarzyszymy paniom z klubu twórców ludowych z Puław, które w Ośrodku Kultury „Dom Chemika”, w cyklu „Spotkania ze sztuką ludową”, pokazują dzieciom jak tworzyć pisanki. Z kolei etnograf i eksperci z lubelskiego Muzeum Wsi Lubelskiej opowiadają o tradycji tworzenia pisanek i związanymi z nią obrzędami w Polsce.

W audycji wykorzystano nagrania archiwalne poświęcone pisankom autorstwa Barbary Jurkiewicz i Bogumiły Nowickiej oraz fragmenty utworów wykonywanych przez zespół śpiewaczy z Niedrzwicy Kościelnej.

agnieszka czyżewska jacquemet "wirus i ja"
2021-03-31 10:07:11

"Moja walka z covidem"- taki tytuł książki ujrzała pani Grażyna na szarej szpitalnej ścianie pierwszej nocy spędzonej na oddziale zakaźnym w szpitalu powiatowym. Choć bardzo żle się czuła z trudnoscią oddychała i miała wysoką gorączę swoją wizję wzięła zupełnie na poważnie.  Gdy tylko poczuła się lepiej zaczęła notować wszystko co się działo w szpitalu. W taki sposób powstał dziennik choroby i pobytu w szpitalu powiatowym. Opowieść czasem śmieszna, ale częściej straszna. Szczególnie wtedy kiedy uświadomimy sobie, że autorka nie opisuje nic wyjątkowego.  Tak w dobie pandemi funkcjonuje nasza słuzba zdrowia nie tylko na poziomoe szpitali powiatowych.

"Moja walka z covidem"- taki tytuł książki ujrzała pani Grażyna na szarej szpitalnej ścianie pierwszej nocy spędzonej na oddziale zakaźnym w szpitalu powiatowym. Choć bardzo żle się czuła z trudnoscią oddychała i miała wysoką gorączę swoją wizję wzięła zupełnie na poważnie.  Gdy tylko poczuła się lepiej zaczęła notować wszystko co się działo w szpitalu. W taki sposób powstał dziennik choroby i pobytu w szpitalu powiatowym. Opowieść czasem śmieszna, ale częściej straszna. Szczególnie wtedy kiedy uświadomimy sobie, że autorka nie opisuje nic wyjątkowego.  Tak w dobie pandemi funkcjonuje nasza słuzba zdrowia nie tylko na poziomoe szpitali powiatowych.

Monika Malec "Sarny przychodzą nocą"
2021-03-29 23:00:00

W mediach głośno zrobiło się o sprawie saren, które zamieszkały na trawiastym lotnisku w Świdniku. Właściciel dzierżawionego terenu złożył wniosek do Sejmiku Województwa Lubelskiego o odstrzał zwierzyny. To spowodowało protest ludzi wrażliwych na ich los. Co się nimi stanie? Więcej w reportażu Moniki Malec "Sarny przychodzą nocą".

W mediach głośno zrobiło się o sprawie saren, które zamieszkały na trawiastym lotnisku w Świdniku. Właściciel dzierżawionego terenu złożył wniosek do Sejmiku Województwa Lubelskiego o odstrzał zwierzyny. To spowodowało protest ludzi wrażliwych na ich los. Co się nimi stanie? Więcej w reportażu Moniki Malec "Sarny przychodzą nocą".

Mariusz Kamiński "Ja też chcę być Małyszem"
2021-03-27 18:10:20

Jest to pełna humoru i refleksji nad ludzkim losem historia życia ponad 50-letniego starego kawalera. Jak sam mówi, nie ożenił się, ponieważ kandydatki nie nadawały się do prowadzenia domu. Wszystko potrafi zrobić sam, a robota pali mu się w rękach. Potrafi nie tylko ręcznie doić krowy i uprawiać pole, ale piecze placki, robi weki, gotuje obiady. Pan Janusz jest szczęśliwy i dodaje, że wszystko rodzi w radość.

Jest to pełna humoru i refleksji nad ludzkim losem historia życia ponad 50-letniego starego kawalera. Jak sam mówi, nie ożenił się, ponieważ kandydatki nie nadawały się do prowadzenia domu. Wszystko potrafi zrobić sam, a robota pali mu się w rękach. Potrafi nie tylko ręcznie doić krowy i uprawiać pole, ale piecze placki, robi weki, gotuje obiady. Pan Janusz jest szczęśliwy i dodaje, że wszystko rodzi w radość.

Czesława Borowik "Klucze do Goraja"
2021-03-26 17:36:29

O przywrócenie praw miejskich zabranych Gorajowi w 1869 roku zabiegali przede wszystkim sami mieszkańcy. W tym celu założyli stowarzyszenie. W grupie, która zainicjowała to byli: dwaj rolnicy, dwaj lekarze, były urzędnik skarbówki, ksiądz proboszcz i nauczycielka historii, dyrektorka szkoły. Tytułowe „klucze” pochodzą sprzed wieków, bo historia Goraja sięga XIV w., symbolizują wyobrażenie o ożywieniu życia w społeczności po latach marazmu. Elżbieta Skwiecińska-Żółw, Stanisław Żółw, mgr Dariusz Rybicki, dr Wojciech Miazga, inż. Stanisław Chorembała, dr Arkadiusz Niedoborek, mgr historii Elżbieta Różańska i ks. Tadeusz Bastrzyk. Autorka dziękuje Urzędowi Miasta i Gminy Goraj za udostępnienie materiałów z uroczystej sesji Rady Gminy. Realizacja reportażu Jarosław Gołofit.

O przywrócenie praw miejskich zabranych Gorajowi w 1869 roku zabiegali przede wszystkim sami mieszkańcy. W tym celu założyli stowarzyszenie. W grupie, która zainicjowała to byli: dwaj rolnicy, dwaj lekarze, były urzędnik skarbówki, ksiądz proboszcz i nauczycielka historii, dyrektorka szkoły. Tytułowe „klucze” pochodzą sprzed wieków, bo historia Goraja sięga XIV w., symbolizują wyobrażenie o ożywieniu życia w społeczności po latach marazmu.

Elżbieta Skwiecińska-Żółw, Stanisław Żółw, mgr Dariusz Rybicki, dr Wojciech Miazga, inż. Stanisław Chorembała, dr Arkadiusz Niedoborek, mgr historii Elżbieta Różańska i ks. Tadeusz Bastrzyk.

Autorka dziękuje Urzędowi Miasta i Gminy Goraj za udostępnienie materiałów z uroczystej sesji Rady Gminy.

Realizacja reportażu Jarosław Gołofit.

Mariusz Kamiński "Tam, gdzie rosną narcyzy i barwinek"
2021-03-21 13:13:03

W maju 1942 roku Niemcy dokonali pacyfikacji wsi Tuchanie, która obecnie należy do gminy Dubienka w powiecie chełmskim. Wieś zamieszkiwana była wówczas zarówno przez Polaków, jak i Ukraińców. W brutalny sposób hitlerowcy zamordowali około 60 osób, z których 38 kazali pochować na cmentarzu ewangelickim w pobliskim Radziejowie. Wśród ofiar byli zarówno Polacy, jak i Ukraińcy. Inni trafili na roboty do Niemiec albo do obozu na Majdanku. Dzisiaj żyje już niewielu świadków tego wydarzenia, jednak to dzięki nim i członkom rodzin ofiar oraz zaangażowaniu kilku urzędów i instytucji (IPN, Urząd Gminy Dubienka), udało się, na razie jeszcze nieoficjalnie (z uwagi na obostrzenia związane z COVID-19) upamiętnić zamordowanych. Jesienią 2020 roku, w miejscu ich spoczynku, na cmentarzu ewangelickim w Radziejowie powstał pomnik.

W maju 1942 roku Niemcy dokonali pacyfikacji wsi Tuchanie, która obecnie należy do gminy Dubienka w powiecie chełmskim. Wieś zamieszkiwana była wówczas zarówno przez Polaków, jak i Ukraińców. W brutalny sposób hitlerowcy zamordowali około 60 osób, z których 38 kazali pochować na cmentarzu ewangelickim w pobliskim Radziejowie. Wśród ofiar byli zarówno Polacy, jak i Ukraińcy. Inni trafili na roboty do Niemiec albo do obozu na Majdanku. Dzisiaj żyje już niewielu świadków tego wydarzenia, jednak to dzięki nim i członkom rodzin ofiar oraz zaangażowaniu kilku urzędów i instytucji (IPN, Urząd Gminy Dubienka), udało się, na razie jeszcze nieoficjalnie (z uwagi na obostrzenia związane z COVID-19) upamiętnić zamordowanych. Jesienią 2020 roku, w miejscu ich spoczynku, na cmentarzu ewangelickim w Radziejowie powstał pomnik.

agnieszka czyżewska jacquemet "dziennik obywatelski"
2021-03-17 20:04:28

Dziennik  Wschodni największa regionalna gazeta Lubelszczyzny  idzie do  likwidacji. Byłam na pikiecie w jego obronie rozmawiałam ze wszystkimi  zainteresowanymi stronami.  Wszystko wskazuje na to że ten konflikt to  coś więcej niż prywatna wojna biznesmena z redaktorem. Cala sytuacja  wiele mówi o istniejących od zawsze napięciach i zależnościach  powstających w trójkącie władzy, pieniędzy i mediów, które chcą być niezależne.

Dziennik  Wschodni największa regionalna gazeta Lubelszczyzny  idzie do  likwidacji. Byłam na pikiecie w jego obronie rozmawiałam ze wszystkimi  zainteresowanymi stronami.  Wszystko wskazuje na to że ten konflikt to  coś więcej niż prywatna wojna biznesmena z redaktorem. Cala sytuacja  wiele mówi o istniejących od zawsze napięciach i zależnościach  powstających w trójkącie władzy, pieniędzy i mediów, które chcą być niezależne.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie