Reportaż Radia Lublin

Usłyszeć na własne uszy to znaczy doświadczyć osobiście, poznać, poczuć i zrozumieć. Słuchamy więc świata z wielką uwagą i przygotowujemy dla Was opowieści, które dotykają spraw najistotniejszych: miłości, bólu, cierpienia, szczęścia…

Zagłębiamy się w meandry przeszłości i śledzimy bieżące wydarzenia, nigdy nie tracąc z oczu losu człowieka. Los człowieka znaczy bowiem więcej niż jakakolwiek decyzja polityczna, ideologia czy religia. Naszym zadaniem jako autorów, jest spotkanie z Innym i takie opowiedzenie jego historii, aby stała się uniwersalna i ważna dla każdego, kto jej wysłucha.

Kategorie:
Edukacja

Odcinki od najnowszych:

Czesława Borowik "Duch dziadka i Facebook"
2025-02-10 17:40:55

Czy duchy porozumiewają się przez Facebooka? Po 80. latach algorytmy podpowiadają, gdzie mogą spoczywać szczątki od lat poszukiwanego dziadka Jacka Piwowarczuka. Córka, wnuk i prawnuczka Sonia zaaresztowanego w czasie łapanki ulicznej w 1943 r. w Parczewie Jana Dąbrowskiego przyjeżdżają z Katowic i postanawiają odszukać świadków tej egzekucji. Co z tego wynikło? O tym w reportażu Czesławy Borowik zrealizowanym przez Jarosława Gołofita, a zatytułowanym "Duch dziadka i Facebook". fot. Z archiwum Jacka Piwowarczuka.

Czy duchy porozumiewają się przez Facebooka? Po 80. latach algorytmy podpowiadają, gdzie mogą spoczywać szczątki od lat poszukiwanego dziadka Jacka Piwowarczuka. Córka, wnuk i prawnuczka Sonia zaaresztowanego w czasie łapanki ulicznej w 1943 r. w Parczewie Jana Dąbrowskiego przyjeżdżają z Katowic i postanawiają odszukać świadków tej egzekucji. Co z tego wynikło? O tym w reportażu Czesławy Borowik zrealizowanym przez Jarosława Gołofita, a zatytułowanym "Duch dziadka i Facebook".


fot. Z archiwum Jacka Piwowarczuka.


Mariusz Kamiński "Tyle mi z Wołynia zostało"
2025-02-09 11:37:00

80 lat temu, 9 lutego 1943 r. nacjonaliści z UPA napadli nawieś Parośla. Wydarzanie to uznawane jest za symboliczny początek rzezi wołyńskiej. Bohaterce reportażu Stefanii Pietrzniak z domu Wiatr, mieszkance wsi Siedlisko na Wołyniu udało się uciec przed rzezią, lecz wspomnienia towarzyszą jej do dzisiaj. Po latach powróciła w puste już miejsce, gdzie kiedyś była rodzinna wioska.  Dzisiajwśród nielicznych pamiątek z tamtego czasu, które posiada, jest szczególny przedmiot odnaleziony w miejscu spalonego kościoła, w którym przystępowała do komunii świętej.

80 lat temu, 9 lutego 1943 r. nacjonaliści z UPA napadli nawieś Parośla. Wydarzanie to uznawane jest za symboliczny początek rzezi wołyńskiej. Bohaterce reportażu Stefanii Pietrzniak z domu Wiatr, mieszkance wsi Siedlisko na Wołyniu udało się uciec przed rzezią, lecz wspomnienia towarzyszą jej do dzisiaj. Po latach powróciła w puste już miejsce, gdzie kiedyś była rodzinna wioska.  Dzisiajwśród nielicznych pamiątek z tamtego czasu, które posiada, jest szczególny przedmiot odnaleziony w miejscu spalonego kościoła, w którym przystępowała do komunii świętej.

Monika Malec „W armii carskiej”
2025-02-05 21:30:01

Każde nazwisko w księgach rekrutów wziętych z Królestwa Polskiego do armii carskiej to osobna historia. Listę rekrutów publikuje na swojej stronie Lubelskie Towarzystwo Genealogiczne poborowi.ltg.pl ⁠ w ramach projektu "Mieszkańcy Lubelszczyzny w armii carskiej". Lista prowokuje reportażystkę Monikę Malec do poszukiwań informacji o swoim pradziadku Janie Malcu "złapanym" do armii, jak wieść rodzinna niesie, z drogi prowadzącej do domu pod Żółkiewką. W Żółkiewce zaś mieszkał Mieczysław Basiewicz - również siłą wcielony do armii carskiej. Ich historie potoczyły się różnie, ale pokazują los młodych chłopaków wprzęgniętych w machinę wojenną. Fot. Archiwum rodzinne Moniki Malec

Każde nazwisko w księgach rekrutów wziętych z Królestwa Polskiego do armii carskiej to osobna historia. Listę rekrutów publikuje na swojej stronie Lubelskie Towarzystwo Genealogiczne poborowi.ltg.pl w ramach projektu "Mieszkańcy Lubelszczyzny w armii carskiej". Lista prowokuje reportażystkę Monikę Malec do poszukiwań informacji o swoim pradziadku Janie Malcu "złapanym" do armii, jak wieść rodzinna niesie, z drogi prowadzącej do domu pod Żółkiewką. W Żółkiewce zaś mieszkał Mieczysław Basiewicz - również siłą wcielony do armii carskiej. Ich historie potoczyły się różnie, ale pokazują los młodych chłopaków wprzęgniętych w machinę wojenną.

Fot. Archiwum rodzinne Moniki Malec

Monika Niedziałek „Praca podwójna"
2025-02-04 21:00:00

„Praca podwójna" - o oddziale w lubelskim szpitalu dziecięcym, w którym prof. Magdalena Chrościńska wdraża nowatorskie terapie genowe, ratując dziecięce życia.

„Praca podwójna" - o oddziale w lubelskim szpitalu dziecięcym, w którym prof. Magdalena Chrościńska wdraża nowatorskie terapie genowe, ratując dziecięce życia.


Agnieszka Czyżewska Jacquemet "Lutnik z Podlasia"
2025-02-03 13:52:00

Jak się buduje skrzypce i skąd w człowieku bierze się potrzeba tworzenia - artysta ludowy Zdzisław Marczuk z Zakalinek jeszcze jako nastolatek sam nauczył się grać i śpiewać. Skrzypce jednak zaczął budować zupełnie niedawno pod wpływem próśb swojej rodziny. Swoje życie dzieli miedzy prace na roli i pasje muzyczne. Jest trzykrotnym laureatem kazimierskiej Baszty i  nagrody imienia Oskara Kolberga. Prowadzi kilka zespołów muzyki tradycyjnej, uczestniczy w imprezach kulturalnych, folklorystycznych, przekazuje swą wiedzę kolejnym pokoleniom uczniów. Właśnie ukazał się jego dwupłytowy album  a na nim ponad 30 granych na skrzypcach polek, walczyków i oberków. Są to melodie zasłyszane w okolicy i kompozycje własne mistrza. Album wydało Gminne Centrum Kultury w Konstantynowie przy ogromnym współudziale przedstawicieli lokalnej społeczności, którzy nie tylko zebrali pieniądze ale także nieodpłatnie wykonali projekty graficzne, zdjęcia, opisy... Projekt koordynowała Ilona Niewęgłowska dyrektorka Gminnego Centrum Kultury w Konstantynowie. Płyta jest do nabycia na miejscu w centrum kultury lub wysyłkowo. 

Jak się buduje skrzypce i skąd w człowieku bierze się potrzeba tworzenia - artysta ludowy Zdzisław Marczuk z Zakalinek jeszcze jako nastolatek sam nauczył się grać i śpiewać. Skrzypce jednak zaczął budować zupełnie niedawno pod wpływem próśb swojej rodziny. Swoje życie dzieli miedzy prace na roli i pasje muzyczne. Jest trzykrotnym laureatem kazimierskiej Baszty i  nagrody imienia Oskara Kolberga. Prowadzi kilka zespołów muzyki tradycyjnej, uczestniczy w imprezach kulturalnych, folklorystycznych, przekazuje swą wiedzę kolejnym pokoleniom uczniów. Właśnie ukazał się jego dwupłytowy album  a na nim ponad 30 granych na skrzypcach polek, walczyków i oberków. Są to melodie zasłyszane w okolicy i kompozycje własne mistrza. Album wydało Gminne Centrum Kultury w Konstantynowie przy ogromnym współudziale przedstawicieli lokalnej społeczności, którzy nie tylko zebrali pieniądze ale także nieodpłatnie wykonali projekty graficzne, zdjęcia, opisy... Projekt koordynowała Ilona Niewęgłowska dyrektorka Gminnego Centrum Kultury w Konstantynowie. Płyta jest do nabycia na miejscu w centrum kultury lub wysyłkowo. 

Magda Grydniewska "Celestyn Miklasiński"
2025-02-02 11:05:21

Celestyn Miklasiński był popularnym i wziętym przedwojennym artystą. W Lublinie przy Dolnej Panny Marii działał jego Artystyczny Zakład Sztuki Kościelnej. Miklasiński jest autorem między innymi polichromii w kościele Jakuba Większego Apostoła. Jego są też odsłanianie właśnie polichromie w kościele Świętego Ducha. Nazwisko Miklasińskiego pojawia się w kapsule czasu, jako konserwatora i kierującego pracami malarskimi w kościele pobrygidkowskim w 1938 roku. Celestyn Miklasiński zmarł w 1944 roku w wieku 60 lat, jest pochowany przy Lipowej. Zapomniany, obecnie jest twórcą odkrywanym i coraz bardziej docenianym przez konserwatorów i artystów.

Celestyn Miklasiński był popularnym i wziętym przedwojennym artystą. W Lublinie przy Dolnej Panny Marii działał jego Artystyczny Zakład Sztuki Kościelnej. Miklasiński jest autorem między innymi polichromii w kościele Jakuba Większego Apostoła. Jego są też odsłanianie właśnie polichromie w kościele Świętego Ducha. Nazwisko Miklasińskiego pojawia się w kapsule czasu, jako konserwatora i kierującego pracami malarskimi w kościele pobrygidkowskim w 1938 roku. Celestyn Miklasiński zmarł w 1944 roku w wieku 60 lat, jest pochowany przy Lipowej. Zapomniany, obecnie jest twórcą odkrywanym i coraz bardziej docenianym przez konserwatorów i artystów.


Anna Kaczkowska "Pejzaż z rzeką"
2025-01-29 19:41:41

Setki, a może i tysiące płócien, na których zastygła w bezruchu rzeka zdaje się jednak płynąć. Profesor Stanisław Baj prowadzi nas w magiczną krainę swojego dzieciństwa w której rzeka Bug wyznaczała horyzont świata i wyobraźni.

Setki, a może i tysiące płócien, na których zastygła w bezruchu rzeka zdaje się jednak płynąć. Profesor Stanisław Baj prowadzi nas w magiczną krainę swojego dzieciństwa w której rzeka Bug wyznaczała horyzont świata i wyobraźni.


Monika Malec "Żukowski"
2025-01-27 21:38:00

Dr Iryna Syzonenko to artystka i historyczka sztuki, która kilka lat temu przyjechała z Ukrainy do Lublina by napisać doktorat w Instytucie Nauk o Sztuce Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego pod okiem profesora Lechosława Lameńskiego.  Pod lupę wzięła nieco zapomnianą postać malarza Stanisława Żukowskiego. Rosjanie uważali go za swojego artystę, Białorusini za swojego, a pochodził z rodziny szlacheckiej i był Polakiem, w czasie, gdy Polski nie było na mapie świata. fot. Obraz "Wnętrze lasu" Stanisława Żukowskiego z 1938 roku w Galerii Domu Aukcyjnego Agra Art.

Dr Iryna Syzonenko to artystka i historyczka sztuki, która kilka lat temu przyjechała z Ukrainy do Lublina by napisać doktorat w Instytucie Nauk o Sztuce Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego pod okiem profesora Lechosława Lameńskiego.  Pod lupę wzięła nieco zapomnianą postać malarza Stanisława Żukowskiego. Rosjanie uważali go za swojego artystę, Białorusini za swojego, a pochodził z rodziny szlacheckiej i był Polakiem, w czasie, gdy Polski nie było na mapie świata.


fot. Obraz "Wnętrze lasu" Stanisława Żukowskiego z 1938 roku w Galerii Domu Aukcyjnego Agra Art.

Mariusz Kamiński "Bijące serce muzeum"
2025-01-26 11:53:08

Opowieść o niezwykłych losach archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku w Lublinie. W lipcu 1944 roku wycofujący się z obozu Niemcy niszczyli dokumentacje obozową a Polsko-Sowiecka Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Zbrodni Niemieckich Popełnionych na Majdanku wkrótce po zajęciu obozu przez Amię Czerwoną, która zebrała wiele dokumentów i przedmiotów wywiozła je do Moskwy. W takich warunkach, niemalże od zera na Majdanku zaczęło działać Muzeum i jeden z jego pierwszych działów, czyli archiwum. Byli więźniowie wskazali miejsca ich ukrycia: w śmietnikach, w popiele wśród spalonych dokumentów, w prywatnych domach i instytucjach które zajmowali Niemcy w czasie okupacji. Pracownicy archiwum swą pracę traktowali jak misję, ratowali ślady po istnieniu obozu, dla przyszłych pokoleń. Osoby: Anna Wójcik – kierownik archiwum w Państwowym Muzeum na Majdanku; Krzysztof Tarkowski – pracownik archiwum; Magdalena Cieślak – asystent muzealny. W audycji wykorzystano fragmenty relacji Janiny Jastkowiak i Zofii Leszczyńskiej z archiwum Państwowego  Muzeum na Majdanku

Opowieść o niezwykłych losach archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku w Lublinie. W lipcu 1944 roku wycofujący się z obozu Niemcy niszczyli dokumentacje obozową a Polsko-Sowiecka Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Zbrodni Niemieckich Popełnionych na Majdanku wkrótce po zajęciu obozu przez Amię Czerwoną, która zebrała wiele dokumentów i przedmiotów wywiozła je do Moskwy. W takich warunkach, niemalże od zera na Majdanku zaczęło działać Muzeum i jeden z jego pierwszych działów, czyli archiwum. Byli więźniowie wskazali miejsca ich ukrycia: w śmietnikach, w popiele wśród spalonych dokumentów, w prywatnych domach i instytucjach które zajmowali Niemcy w czasie okupacji. Pracownicy archiwum swą pracę traktowali jak misję, ratowali ślady po istnieniu obozu, dla przyszłych pokoleń.

Osoby: Anna Wójcik – kierownik archiwum w Państwowym Muzeum na Majdanku; Krzysztof Tarkowski – pracownik archiwum; Magdalena Cieślak – asystent muzealny.

W audycji wykorzystano fragmenty relacji Janiny Jastkowiak i Zofii Leszczyńskiej z archiwum Państwowego  Muzeum na Majdanku



Agnieszka Czyżewska-Jacquemet "Babcie z księżyca"
2025-01-22 21:57:00

Czerwony kapturek, który przechytrzył wilka, Kopciuszek, którego nie chciał książę z powodu brudnych pięt, zarozumiała żaba, która ubzdurała sobie, że jest księżniczką. Teatr Bajarka podchodzi do powszechnie znanych opowieści twórczo, niestandardowo i nowocześnie przełamując stereotypowy obraz babci, która tylko lepi pierogi i czeka na wnuczki z gorącą zupą. Średnia wieku aktorek to 70 z dużym plusem. Widzowie często mają po kilka lat i otwierają buzie ze zdziwienia, patrząc na babcię przebraną za muchomora.

Czerwony kapturek, który przechytrzył wilka, Kopciuszek, którego nie chciał książę z powodu brudnych pięt, zarozumiała żaba, która ubzdurała sobie, że jest księżniczką. Teatr Bajarka podchodzi do powszechnie znanych opowieści twórczo, niestandardowo i nowocześnie przełamując stereotypowy obraz babci, która tylko lepi pierogi i czeka na wnuczki z gorącą zupą. Średnia wieku aktorek to 70 z dużym plusem.

Widzowie często mają po kilka lat i otwierają buzie ze zdziwienia, patrząc na babcię przebraną za muchomora.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie