Rozmowy Rzeczpospolitej

Słowa, które mają wpływ. Komentarze, które wiele tłumaczą.Codziennie w studiu „Rzeczpospolitej” goszczą najważniejsi politycy, ekonomiści, przedsiębiorcy i znawcy prawa.Słuchaj, aby wiedzieć i rozumieć więcej.

Kategorie:
Polityka Wiadomości

Odcinki od najnowszych:

Profesor Antoni Dudek, politolog
2024-07-18 11:27:18

Z ubolewaniem stwierdzam, że to samo, co cechowało kiedyś Zbigniewa Ziobrę i Prawo i Sprawiedliwość, zaczyna cechować drugą stronę sceny politycznej. Cała operacja zatrzymania Marcina Romanowskiego miała być PR-ową zagrywką dla elektoratu obozu rządzącego - ocenia prof. Antoni Dudek, politolog. Gościem porannego programu Jacka Nizinkiewicza był prof. Antoni Dudek, politolog, UKSW. Ekspert zapytany został między innymi o sprawę Marcina Romanowskiego. Komu ona pomoże, a komu zaszkodzi? - Na pewno jest to porażka obozu rządzącego, którego część stanowi dzisiaj minister Bodnar i podległa mu prokuratura — ocenił Antoni Dudek. - Można powiedzieć, że jest to trochę porażka na własne życzenie, dlatego, że tworzono wokół zatrzymania Romanowskiego taką atmosferę, że zaczynają się te wielkie rozliczenia polityków  PiS  czy szerzej Zjednoczonej Prawicy. Uwaga mediów się skupiła, nastąpiło – niestety w starym stylu – teatralne aresztowanie Romanowskiego przed kamerami — dodał. - Nastąpiła wtopa wizerunkowa – nie ma co kryć, że stąd ten triumfalizm posłów PiS-u, którzy mogę się chwilę cieszyć, bo sprawa nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości została odsunięta na dalszy plan — zaznaczył Dudek.  Prof. Antoni Dudek: Sprawa Marcina Romanowskiego? Show, które szkodzi obozowi rządzącemu. PiS może mówić o przejściowym sukcesie Jeśli chodzi o Fundusz Sprawiedliwości, to dla mnie nie ulega wątpliwości, że ten mechanizm był tam nadużywany, i że to jest pewna patologia – tworzenie rozbudowanego systemu klientelistycznego. Za to odpowiedzieć powinien i wiceminister Romanowski i inni przed sądem, żeby określić, czy takie praktyki są na gruncie polskiego prawa dopuszczalne, bo moim zdaniem nie są. A gdyby były dopuszczalne, to by oznaczało, że mamy w Polsce złe prawo i że należy je zmienić - powiedział politolog. - Uważam równocześnie, że to nie jest przestępstwo, za które Romanowski powinien siedzieć wiele miesięcy w areszcie śledczym. W Polsce – pod rządami PiS-u – się to zwielokrotniło, nadużywano aresztu śledczego i dzisiaj nie ma powodu, by do tego wracać. Politycy, którzy chcą budować państwo prawa – a takie są deklaracje ze strony Tuska i innych – nie powinni wchodzić w buty swoich poprzedników, którzy się emocjonowali takimi spektakularnymi aresztami - dodał. - Romanowski był dzień czy dwa wcześniej w prokuraturze, mógł się pojawić tan po raz kolejny. Ewidentnie chciano osiągnąć efekt propagandowy, że Romanowski jest wyprowadzany w kajdankach. Mieliśmy do czynienia z show z obu stron, które – słusznie – przerwała decyzja sądu. Oczywiście bardziej to szkodzi obozowi rządzącemu, PiS może mówić o przejściowym sukcesie. Nie zmienia to jednak faktu, że sprawa Funduszu Sprawiedliwości nadal będzie się ciągnęła, ale może  Tusk  i ludzie mu podlegli będą już teraz ostrożniejsi - zaznaczył Dudek.  Antoni Dudek: Dymisja Adama Bodnara? Absolutnie nie Zdaniem politologa, „absolutnie nie powinno dojść do dymisji Adama Bodnara”. - To nie jest sprawa tej rangi, żeby wymagała dymisji - ocenił Dudek. - W moim przekonaniu prokuratura popełniła błąd i powinna wyciągnąć z tego wnioski. Ale sedno sprawy się sprowadza do tego, dlaczego w Polsce pisanie aktów oskarżenia trwa tak długo - podkreślił. - Z ubolewaniem stwierdzam, że to samo, co cechowało kiedyś Zbigniewa Ziobrę i PiS, zaczyna cechować drugą stronę sceny politycznej. Cala operacja zatrzymania Marcina Romanowskiego miała być PR-ową zagrywką dla elektoratu obozu rządzącego - ocenił. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Z ubolewaniem stwierdzam, że to samo, co cechowało kiedyś Zbigniewa Ziobrę i Prawo i Sprawiedliwość, zaczyna cechować drugą stronę sceny politycznej. Cała operacja zatrzymania Marcina Romanowskiego miała być PR-ową zagrywką dla elektoratu obozu rządzącego - ocenia prof. Antoni Dudek, politolog.


Gościem porannego programu Jacka Nizinkiewicza był prof. Antoni Dudek, politolog, UKSW. Ekspert zapytany został między innymi o sprawę Marcina Romanowskiego. Komu ona pomoże, a komu zaszkodzi? - Na pewno jest to porażka obozu rządzącego, którego część stanowi dzisiaj minister Bodnar i podległa mu prokuratura — ocenił Antoni Dudek. - Można powiedzieć, że jest to trochę porażka na własne życzenie, dlatego, że tworzono wokół zatrzymania Romanowskiego taką atmosferę, że zaczynają się te wielkie rozliczenia polityków PiS czy szerzej Zjednoczonej Prawicy. Uwaga mediów się skupiła, nastąpiło – niestety w starym stylu – teatralne aresztowanie Romanowskiego przed kamerami — dodał. - Nastąpiła wtopa wizerunkowa – nie ma co kryć, że stąd ten triumfalizm posłów PiS-u, którzy mogę się chwilę cieszyć, bo sprawa nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości została odsunięta na dalszy plan — zaznaczył Dudek. 


Prof. Antoni Dudek: Sprawa Marcina Romanowskiego? Show, które szkodzi obozowi rządzącemu. PiS może mówić o przejściowym sukcesie

Jeśli chodzi o Fundusz Sprawiedliwości, to dla mnie nie ulega wątpliwości, że ten mechanizm był tam nadużywany, i że to jest pewna patologia – tworzenie rozbudowanego systemu klientelistycznego. Za to odpowiedzieć powinien i wiceminister Romanowski i inni przed sądem, żeby określić, czy takie praktyki są na gruncie polskiego prawa dopuszczalne, bo moim zdaniem nie są. A gdyby były dopuszczalne, to by oznaczało, że mamy w Polsce złe prawo i że należy je zmienić - powiedział politolog. - Uważam równocześnie, że to nie jest przestępstwo, za które Romanowski powinien siedzieć wiele miesięcy w areszcie śledczym. W Polsce – pod rządami PiS-u – się to zwielokrotniło, nadużywano aresztu śledczego i dzisiaj nie ma powodu, by do tego wracać. Politycy, którzy chcą budować państwo prawa – a takie są deklaracje ze strony Tuska i innych – nie powinni wchodzić w buty swoich poprzedników, którzy się emocjonowali takimi spektakularnymi aresztami - dodał. - Romanowski był dzień czy dwa wcześniej w prokuraturze, mógł się pojawić tan po raz kolejny. Ewidentnie chciano osiągnąć efekt propagandowy, że Romanowski jest wyprowadzany w kajdankach. Mieliśmy do czynienia z show z obu stron, które – słusznie – przerwała decyzja sądu. Oczywiście bardziej to szkodzi obozowi rządzącemu, PiS może mówić o przejściowym sukcesie. Nie zmienia to jednak faktu, że sprawa Funduszu Sprawiedliwości nadal będzie się ciągnęła, ale może Tusk i ludzie mu podlegli będą już teraz ostrożniejsi - zaznaczył Dudek. 


Antoni Dudek: Dymisja Adama Bodnara? Absolutnie nie

Zdaniem politologa, „absolutnie nie powinno dojść do dymisji Adama Bodnara”. - To nie jest sprawa tej rangi, żeby wymagała dymisji - ocenił Dudek. - W moim przekonaniu prokuratura popełniła błąd i powinna wyciągnąć z tego wnioski. Ale sedno sprawy się sprowadza do tego, dlaczego w Polsce pisanie aktów oskarżenia trwa tak długo - podkreślił. - Z ubolewaniem stwierdzam, że to samo, co cechowało kiedyś Zbigniewa Ziobrę i PiS, zaczyna cechować drugą stronę sceny politycznej. Cala operacja zatrzymania Marcina Romanowskiego miała być PR-ową zagrywką dla elektoratu obozu rządzącego - ocenił.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Leszek Miller o Ursuli von der Leyen. „Miałbym poważny dylemat, czy na nią głosować”
2024-07-17 11:48:02

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jawi się jako osoba, która nie posiada dostatecznych umiejętności, kwalifikacji i determinacji, żeby pełnić funkcję szefowej Komisji Europejskiej – ocenił były premier i były europoseł Leszek Miller w rozmowie z Joanną Ćwiek. Jak dodał, europosłowie, którzy właśnie rozpoczynają pracę w Parlamencie Europejskim, muszą założyć, że to będzie niezwykle ciekawa kadencja ale też trudna. Odniósł się też do informacji, że dotychczasowa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen może mieć problem z reelekcją. – Powiem szczerze, że gdybym był w Europarlamencie w tej chwili, to miałbym bardzo poważny dylemat, czy na nią głosować, chyba bym się wstrzymał – powiedział były premier. – Sprawiała wrażenie jakby nie posiadała dostatecznych umiejętności, kwalifikacji i determinacji żeby pełnić tak ważne stanowisko. Czasami wychodziła wyraźnie poza mandat, prowadząc taką globalną politykę międzynarodową, jakby zapominając że jest po prostu przewodniczącą Komisji Europejskiej a nie komisji jakiejś światowej – tłumaczył. Kompleksy Ursuli von der Leyen Były premier ocenił też, że von der Leyen miała widoczne kompleksy, kiedy trzeba było się ścierać z wielkimi firmami globalnymi próbującymi narzucać swoją wolę czy nie dopuszczać do odpowiednich aktów, które procedował Parlament Europejski. – Za bardzo ulegała też niektórym członkom Komisji Europejskiej a także i Stanom Zjednoczonym, zamiast prowadzić bardzo pryncypialną i twardą politykę na rzecz organu którym kieruje czy Unii Europejskiej – powiedział. Przypomniał też, że 5 lat temu Ursula von der Leyen została wybrana większością siedmiu głosów. – Teraz może być jeszcze gorzej – stwierdził Miller. – Z przecieków wynika, że już pewna propozycja jest dyskutowana. Gdyby pani von der Leyen nie została wybrana, to pierwszą kandydatką do zajęcia jej miejsca jest szefowa Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola. To jest bardzo dobra kandydatura – ocenił. Odniósł się też do wydarzeń w Stanach Zjednoczonych. – Jeżeli w Stanach Zjednoczonych nie zdarzy się coś całkowicie nieoczekiwanego, to można powiedzieć że Donald Trump jest bardzo blisko prezydentury. Na dobrą sprawę puka już do drzwi Białego Domu. Ja uważam że Donald Trump ma o wiele większe szanse zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych niż Joe Biden. Joe Biden powinien zrezygnować z ubiegania się o reelekcję Uznał też, że obecny prezydent powinien zrezygnować z ubiegania się o reelekcję. – Uważam, że powinien to zrobić, co by oczywiście nie oznaczało z rezygnacji ze stanowiska prezydenta Stanów Zjednoczonych tylko po prostu z rezygnacji ubiegania się powtórnie o ten urząd. Im szybciej to by uczynił tym lepiej, tym lepiej dla Demokratów i dla demokratycznej części Ameryki. Jego zdaniem Donald Trump chciałby jak najszybciej zakończyć wojnę na Ukrainie. – I to zakończyć w taki sposób, który przypomina mi sytuację między Koreą Północną a Koreą Południową to znaczy wytyczyć linię demarkacyjną. Problemem jest oczywiście pytanie, gdzie ta linia miałaby przebiegać. Według mnie Donald Trump zgodziłby się, żeby ta linia przebiegała wzdłuż dzisiejszego frontu. Oznaczałoby to, że Ukraina traci sporo swojego terytorium. Z drugiej strony bez pomocy amerykańskiej to Ukraina nie ma wielkich szans żeby prowadzić tą wojnę – powiedział były premier. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen jawi się jako osoba, która nie posiada dostatecznych umiejętności, kwalifikacji i determinacji, żeby pełnić funkcję szefowej Komisji Europejskiej – ocenił były premier i były europoseł Leszek Miller w rozmowie z Joanną Ćwiek.

Jak dodał, europosłowie, którzy właśnie rozpoczynają pracę w Parlamencie Europejskim, muszą założyć, że to będzie niezwykle ciekawa kadencja ale też trudna. Odniósł się też do informacji, że dotychczasowa szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen może mieć problem z reelekcją.

– Powiem szczerze, że gdybym był w Europarlamencie w tej chwili, to miałbym bardzo poważny dylemat, czy na nią głosować, chyba bym się wstrzymał – powiedział były premier. – Sprawiała wrażenie jakby nie posiadała dostatecznych umiejętności, kwalifikacji i determinacji żeby pełnić tak ważne stanowisko. Czasami wychodziła wyraźnie poza mandat, prowadząc taką globalną politykę międzynarodową, jakby zapominając że jest po prostu przewodniczącą Komisji Europejskiej a nie komisji jakiejś światowej – tłumaczył.

Kompleksy Ursuli von der Leyen

Były premier ocenił też, że von der Leyen miała widoczne kompleksy, kiedy trzeba było się ścierać z wielkimi firmami globalnymi próbującymi narzucać swoją wolę czy nie dopuszczać do odpowiednich aktów, które procedował Parlament Europejski. – Za bardzo ulegała też niektórym członkom Komisji Europejskiej a także i Stanom Zjednoczonym, zamiast prowadzić bardzo pryncypialną i twardą politykę na rzecz organu którym kieruje czy Unii Europejskiej – powiedział.

Przypomniał też, że 5 lat temu Ursula von der Leyen została wybrana większością siedmiu głosów. – Teraz może być jeszcze gorzej – stwierdził Miller. – Z przecieków wynika, że już pewna propozycja jest dyskutowana. Gdyby pani von der Leyen nie została wybrana, to pierwszą kandydatką do zajęcia jej miejsca jest szefowa Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola. To jest bardzo dobra kandydatura – ocenił.

Odniósł się też do wydarzeń w Stanach Zjednoczonych. – Jeżeli w Stanach Zjednoczonych nie zdarzy się coś całkowicie nieoczekiwanego, to można powiedzieć że Donald Trump jest bardzo blisko prezydentury. Na dobrą sprawę puka już do drzwi Białego Domu. Ja uważam że Donald Trump ma o wiele większe szanse zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych niż Joe Biden.

Joe Biden powinien zrezygnować z ubiegania się o reelekcję

Uznał też, że obecny prezydent powinien zrezygnować z ubiegania się o reelekcję. – Uważam, że powinien to zrobić, co by oczywiście nie oznaczało z rezygnacji ze stanowiska prezydenta Stanów Zjednoczonych tylko po prostu z rezygnacji ubiegania się powtórnie o ten urząd. Im szybciej to by uczynił tym lepiej, tym lepiej dla Demokratów i dla demokratycznej części Ameryki.

Jego zdaniem Donald Trump chciałby jak najszybciej zakończyć wojnę na Ukrainie. – I to zakończyć w taki sposób, który przypomina mi sytuację między Koreą Północną a Koreą Południową to znaczy wytyczyć linię demarkacyjną. Problemem jest oczywiście pytanie, gdzie ta linia miałaby przebiegać. Według mnie Donald Trump zgodziłby się, żeby ta linia przebiegała wzdłuż dzisiejszego frontu. Oznaczałoby to, że Ukraina traci sporo swojego terytorium. Z drugiej strony bez pomocy amerykańskiej to Ukraina nie ma wielkich szans żeby prowadzić tą wojnę – powiedział były premier.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Mateusz Sabat, szef Big Data 4 Leaders
2024-07-16 18:12:58

Premier Tusk dobrze wykorzystuje swoją funkcję do komunikacji - uważa Mateusz Sabat, szef firmy Big Data 4 Leaders. - To dobra, szeroka komunikacja w wielu formatach - zauważył. Gość pytany był również o wpisy Donalda Tuska i ich zasięg. Michał Kolanko pytał o wpisy Donalda Tuska na platformie X. - Z perspektywy dziennikarzy te wpisy są najbardziej interesujące, bo z racji rangi i pełnionej funkcji tam często pojawiają się nowe informacje.  Zdaniem Mateusza Sabata ekipa Donalda Tuska dobrze wykorzystuje jego funkcję. - Jego prywatne konta są nadal dobrze prowadzone. Może nie jest to taka intensywność jak w kampanii, ale nadal są tam materiały z backstage'u, zza kulis — ocenił.  - Na przykład w tym tygodniu było spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i opublikowano zdjęcia z prywatnej rozmowy w ogrodzie. Jednocześnie premier korzysta z całego aparatu, który daje Kancelaria Premiera. Tam są publikowane bardziej formalne treści, które może nie mają takiego przebicia jak te osobiste wpisy, ale komunikacja jest wielokanałowa — zauważył ekspert.  - Donald Tusk jest zresztą głównym komunikatorem, bo wiemy, że rząd nie ma rzecznika. Poszczególne ministerstwa komunikują się lepiej lub gorzej, ale raczej ocena jest taka, że rząd jako całość komunikuje się relatywnie słabo — zauważył Mateusz Sabat.  Pytany o sprawczość polityczną wpisów premiera, gość odpowiedział, że w przypadku Tuska działa to, że podaje nowe informacje polityczne. - Jest jednym z głównych decydentów na obecnej scenie politycznej, więc każda informacja którą napisze, jest nowa i zyskuje popularność - zauważył Mateusz Sabat.  W odpowiedzi na pytania o nadchodzącą kampanię prezydencką i o to, na co będą stawiać kandydaci i znaczenie dla przestrzeni internetowej, Mateusz Sabat ocenił, że odbiorcy są zmęczeni polityką po serii trzech kampanii. - Sejmowa przerwa i wakacje może sprawić, że na przykład w sierpniu po raz pierwszy od dłuższego czasu będziemy mieć, co kiedyś nazywane było „sezonem ogórkowym” - stwierdził.  - Wydaje mi się, że kampania prezydencka będzie „pełzająca”. To nie jest tak, że we wrześniu wszyscy ogłoszą swoje zamiary — ocenił Mateusz Sabat.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Premier Tusk dobrze wykorzystuje swoją funkcję do komunikacji - uważa Mateusz Sabat, szef firmy Big Data 4 Leaders. - To dobra, szeroka komunikacja w wielu formatach - zauważył. Gość pytany był również o wpisy Donalda Tuska i ich zasięg.


Michał Kolanko pytał o wpisy Donalda Tuska na platformie X. - Z perspektywy dziennikarzy te wpisy są najbardziej interesujące, bo z racji rangi i pełnionej funkcji tam często pojawiają się nowe informacje. 


Zdaniem Mateusza Sabata ekipa Donalda Tuska dobrze wykorzystuje jego funkcję. - Jego prywatne konta są nadal dobrze prowadzone. Może nie jest to taka intensywność jak w kampanii, ale nadal są tam materiały z backstage'u, zza kulis — ocenił. 


- Na przykład w tym tygodniu było spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i opublikowano zdjęcia z prywatnej rozmowy w ogrodzie. Jednocześnie premier korzysta z całego aparatu, który daje Kancelaria Premiera. Tam są publikowane bardziej formalne treści, które może nie mają takiego przebicia jak te osobiste wpisy, ale komunikacja jest wielokanałowa — zauważył ekspert. 


- Donald Tusk jest zresztą głównym komunikatorem, bo wiemy, że rząd nie ma rzecznika. Poszczególne ministerstwa komunikują się lepiej lub gorzej, ale raczej ocena jest taka, że rząd jako całość komunikuje się relatywnie słabo — zauważył Mateusz Sabat. 


Pytany o sprawczość polityczną wpisów premiera, gość odpowiedział, że w przypadku Tuska działa to, że podaje nowe informacje polityczne. - Jest jednym z głównych decydentów na obecnej scenie politycznej, więc każda informacja którą napisze, jest nowa i zyskuje popularność - zauważył Mateusz Sabat. 


W odpowiedzi na pytania o nadchodzącą kampanię prezydencką i o to, na co będą stawiać kandydaci i znaczenie dla przestrzeni internetowej, Mateusz Sabat ocenił, że odbiorcy są zmęczeni polityką po serii trzech kampanii. - Sejmowa przerwa i wakacje może sprawić, że na przykład w sierpniu po raz pierwszy od dłuższego czasu będziemy mieć, co kiedyś nazywane było „sezonem ogórkowym” - stwierdził. 


- Wydaje mi się, że kampania prezydencka będzie „pełzająca”. To nie jest tak, że we wrześniu wszyscy ogłoszą swoje zamiary — ocenił Mateusz Sabat. 


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Mirosław Oczkoś, specjalista od wizerunku
2024-07-16 11:31:29

Nieudany zamach na Donalda Trumpa zmienia kampanię. Ale czy pomoże Trumpowi? Na polską politykę już wywarł wpływ - ocenia w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem dr Mirosław Oczkoś, specjalista od wizerunku. Zdaniem Mirosława Oczkosia wydarzenia w Pensylwanii mogą stać się dla Trumpa rodzajem „złotego biletu”, który pomoże mu skutecznie zawalczyć o reelekcję. Zawsze jest jednak jakieś „ale”, bo Trump nie jest nowym politykiem, który się objawił na scenie amerykańskiej i źli ludzie nie pozwalają mu teraz wygrać wyborów i zbawić świat — uważa gość „Rzeczy o Polityce”. Mirosław Oczkoś uważa, że teraz, krótko po próbie zamachu, Donald Trump ma przewagę nad Joe Bidenem, ale może być ona chwilowa. I jeśli ekipa Joe Bidena „odrobi lekcje” i pomyśli o kampanii, odpowiedź na pytanie, kto wygra wybory w USA, nie jest jednoznaczna. Jest oczywiste, że zamach budzi współczucie, ale otoczenie Trumpa zaczęło wykorzystywać to zdarzenie w „dziwną stronę” - wskazując je jako „boską interwencję”, która ocaliła Trumpa, żeby zbawił świat i Amerykę. Tymczasem, mówił Oczkoś, Donald Trump ma swoją przeszłość jako polityk i prezydent i na swoim koncie sposób, w jaki przegrał. - Jedna zmiana jest gwarantowana, moim zdaniem — to, że Joe Biden nie zostanie podmieniony na innego kandydata — uważa ekspert. - Joe Biden, który zadzwonił do Trumpa po wydarzeniach w Pensylwanii, zachował się jak prezydent USA — uważa ekspert. - Ci, którzy myśleli, że będzie inaczej, nie mają się do czego przyczepić. Zdaniem Oczkosia trudno będzie przypisać winę za sobotnie wydarzenia Bidenowi, ponieważ z dwóch kandydatów to głównie Donald Trump podsyca atmosferę kampanii wyborczej. Będzie mu więc trudno wystąpić jako „dziewica orleańska”, która niesie pokój. Czy polska polityka zmieni się po zamachu na Donalda Trumpa? Pytany, czy sytuacja w USA zmieni polską scenę polityczną - na której  PiS  już teraz wskazuje, że w Polsce zdarzają się podobne ataki jak w USA, do których doprowadza rząd Donalda Tuska wspomagany przez „nielegalnie przejęte” media — Oczkoś stwierdził, że od chwili wyborów w październiku 2023 Polacy są poddawani manipulacjom PiS. - Od 15 października PiS próbuje się ustawić — i zaczyna mu się to udawać - w roli skrzywdzonej ofiary, która zarzuca swoim przeciwnikom to, co można zarzucić PiS, tylko w zwiększonej dawce. Taki zamach też spowodował takie reakcje. Warto jednak przypomnieć, kto rozkręcił przemysł nienawiści w dawnej TVP Info - "fur Deutschland". Nie dajmy się zwariować - mówił gość programu. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Nieudany zamach na Donalda Trumpa zmienia kampanię. Ale czy pomoże Trumpowi? Na polską politykę już wywarł wpływ - ocenia w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem dr Mirosław Oczkoś, specjalista od wizerunku.


Zdaniem Mirosława Oczkosia wydarzenia w Pensylwanii mogą stać się dla Trumpa rodzajem „złotego biletu”, który pomoże mu skutecznie zawalczyć o reelekcję. Zawsze jest jednak jakieś „ale”, bo Trump nie jest nowym politykiem, który się objawił na scenie amerykańskiej i źli ludzie nie pozwalają mu teraz wygrać wyborów i zbawić świat — uważa gość „Rzeczy o Polityce”.


Mirosław Oczkoś uważa, że teraz, krótko po próbie zamachu, Donald Trump ma przewagę nad Joe Bidenem, ale może być ona chwilowa. I jeśli ekipa Joe Bidena „odrobi lekcje” i pomyśli o kampanii, odpowiedź na pytanie, kto wygra wybory w USA, nie jest jednoznaczna.

Jest oczywiste, że zamach budzi współczucie, ale otoczenie Trumpa zaczęło wykorzystywać to zdarzenie w „dziwną stronę” - wskazując je jako „boską interwencję”, która ocaliła Trumpa, żeby zbawił świat i Amerykę. Tymczasem, mówił Oczkoś, Donald Trump ma swoją przeszłość jako polityk i prezydent i na swoim koncie sposób, w jaki przegrał. - Jedna zmiana jest gwarantowana, moim zdaniem — to, że Joe Biden nie zostanie podmieniony na innego kandydata — uważa ekspert.

- Joe Biden, który zadzwonił do Trumpa po wydarzeniach w Pensylwanii, zachował się jak prezydent USA — uważa ekspert. - Ci, którzy myśleli, że będzie inaczej, nie mają się do czego przyczepić.

Zdaniem Oczkosia trudno będzie przypisać winę za sobotnie wydarzenia Bidenowi, ponieważ z dwóch kandydatów to głównie Donald Trump podsyca atmosferę kampanii wyborczej. Będzie mu więc trudno wystąpić jako „dziewica orleańska”, która niesie pokój.


Czy polska polityka zmieni się po zamachu na Donalda Trumpa?


Pytany, czy sytuacja w USA zmieni polską scenę polityczną - na której PiS już teraz wskazuje, że w Polsce zdarzają się podobne ataki jak w USA, do których doprowadza rząd Donalda Tuska wspomagany przez „nielegalnie przejęte” media — Oczkoś stwierdził, że od chwili wyborów w październiku 2023 Polacy są poddawani manipulacjom PiS.

- Od 15 października PiS próbuje się ustawić — i zaczyna mu się to udawać - w roli skrzywdzonej ofiary, która zarzuca swoim przeciwnikom to, co można zarzucić PiS, tylko w zwiększonej dawce. Taki zamach też spowodował takie reakcje. Warto jednak przypomnieć, kto rozkręcił przemysł nienawiści w dawnej TVP Info - "fur Deutschland". Nie dajmy się zwariować - mówił gość programu.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji
2024-07-15 11:42:09

Dziś osoby znane, politycy, są celem dla różnych osób, które albo mają problemy chorobowe, tak jak to było w przypadku Słowacji, czy z jakiegoś powodu działają agresywnie. - mówił w rozmowie z Michałem Kolanką minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych, Tomasz Siemoniak, pytany o sobotni zamach na Donalda Trumpa. Minister był pytany czy polskie służby analizują to, jak doszło do zamachu na Donalda Trumpa w czasie wiecu Pensylwanii, pod kątem ochrony polityków w Polsce.  - Spoglądam na Stany Zjednoczone i tamtejsze wybory z największą uwagą. To są nasi najważniejsi sojusznicy, gwarantują bezpieczeństwo Polski i Europy demokratycznej. Wszystko co tam się dzieje ma dla nas ogromne znaczenie — odparł szef MSW.  - Wczorajsze dramatyczne wydarzenia pod każdym względem przyciągają uwagę: pytanie o ich skutki. Sądzę, że za wcześnie jest, aby wyrokować, czy to znacząco wpłynie na wynik wyborów, pozostało jeszcze kilka miesięcy — dodał.  Jeśli chodzi o analizę przebiegu zamachu na ochronę polityków w Polsce Siemoniak zwrócił uwagę, że "mamy taką serię: zamach na premiera Słowacji, zaatakowanie premier Danii".  - Dziś osoby znane, politycy, są celem dla różnych osób, które albo mają problemy chorobowe, tak jak to było w przypadku Słowacji, czy z jakiegoś powodu działają agresywnie. To dla służb ochronnych jest zawsze materiał do analizy. Sądzę, że tutaj na pewno — jestem przekonany o tym, rozmawiamy o tym z szefami SOP — oni każdą sytuację zawodowo analizują - zapewnił minister.   - Przybywają też amerykańscy prezydenci do Polski, mamy takich gości jak prezydent Ukrainy w ubiegłym tygodniu — zauważył Siemoniak.  A czy szczególne środki bezpieczeństwa zastosowane w czasie wizyty Zełenskiego w Warszawie były pokłosiem posiadanych informacji na temat zwiększonego zagrożenia ze strony Rosji? - Pamiętamy atak na prezydenta Ukrainy, gdy premier Grecji był z nim w Odessie. Nie zatrzymało to rosyjskich rakiet. Więc traktujemy prezydenta Ukrainy jako osobę, która wymaga specjalnej ochrony. Nie mówimy o tym, czy są sygnały, czy ich nie ma, to jest sprawa służb specjalnych, służb ochronnych — odparł.   Siemoniaka pytano też czy SOP po wydarzeniu w USA, a także po zamachu na Roberta Ficę i ataku na premier Danii, Mette Frederiksen, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo są w stanie podwyższonej gotowości i czy planuje się przeznaczyć na nie np. większe środki. - O takich rzeczach się publicznie nie mówi. Wszystkie właściwie działania służb ochronnych są objęte tajemnicą, zawsze będą łakomym kąskiem dla przeciwników. Na pewno zagrożenia, na pewno szczególna sytuacja Rzeszowa, to że przez Rzeszów przejeżdża cały świat jadąc na Ukrainie, wymaga największego alertu ze strony SOP. Takie działania cały czas są podejmowane - odparł. Siemoniaka pytano też o pożar hali w gdańskim porcie. Pożar wybuchł w nocy przy ulicy Oliwskiej — informację na jego temat straż pożarna otrzymała w niedzielę po południu. Czy mógł to być akty dywersji? - Od pewnego czasu nigdy nie wykluczamy takiego wątku — odparł Siemoniak. - Z rutyny włącza się ABW w różne działania. W to też się włączyła. Tak jak i w przypadku poprzednich sytuacji trwają postępowania, działania, staramy się te informacje chronić - dodał. - Akty dywersji były planowane i były próby przeprowadzenia ich na terytorium Polski. Każdy bardziej spektakularny pożar (w Polsce) jest przedmiotem analizy — jeśli tylko jest cień podejrzenia, że nie jest to przyczyna rutynowa, jeśli można tak powiedzieć, to włącza się ABW — tłumaczył.  - Ale też trzeba powiedzieć, że mamy upalne lato i pewna suma pożarów się zdarzała zawsze — dodał.   Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Dziś osoby znane, politycy, są celem dla różnych osób, które albo mają problemy chorobowe, tak jak to było w przypadku Słowacji, czy z jakiegoś powodu działają agresywnie. - mówił w rozmowie z Michałem Kolanką minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych, Tomasz Siemoniak, pytany o sobotni zamach na Donalda Trumpa.


Minister był pytany czy polskie służby analizują to, jak doszło do zamachu na Donalda Trumpa w czasie wiecu Pensylwanii, pod kątem ochrony polityków w Polsce. 


- Spoglądam na Stany Zjednoczone i tamtejsze wybory z największą uwagą. To są nasi najważniejsi sojusznicy, gwarantują bezpieczeństwo Polski i Europy demokratycznej. Wszystko co tam się dzieje ma dla nas ogromne znaczenie — odparł szef MSW. 


- Wczorajsze dramatyczne wydarzenia pod każdym względem przyciągają uwagę: pytanie o ich skutki. Sądzę, że za wcześnie jest, aby wyrokować, czy to znacząco wpłynie na wynik wyborów, pozostało jeszcze kilka miesięcy — dodał. 


Jeśli chodzi o analizę przebiegu zamachu na ochronę polityków w Polsce Siemoniak zwrócił uwagę, że "mamy taką serię: zamach na premiera Słowacji, zaatakowanie premier Danii". 


- Dziś osoby znane, politycy, są celem dla różnych osób, które albo mają problemy chorobowe, tak jak to było w przypadku Słowacji, czy z jakiegoś powodu działają agresywnie. To dla służb ochronnych jest zawsze materiał do analizy. Sądzę, że tutaj na pewno — jestem przekonany o tym, rozmawiamy o tym z szefami SOP — oni każdą sytuację zawodowo analizują - zapewnił minister.  


- Przybywają też amerykańscy prezydenci do Polski, mamy takich gości jak prezydent Ukrainy w ubiegłym tygodniu — zauważył Siemoniak. 


A czy szczególne środki bezpieczeństwa zastosowane w czasie wizyty Zełenskiego w Warszawie były pokłosiem posiadanych informacji na temat zwiększonego zagrożenia ze strony Rosji?


- Pamiętamy atak na prezydenta Ukrainy, gdy premier Grecji był z nim w Odessie. Nie zatrzymało to rosyjskich rakiet. Więc traktujemy prezydenta Ukrainy jako osobę, która wymaga specjalnej ochrony. Nie mówimy o tym, czy są sygnały, czy ich nie ma, to jest sprawa służb specjalnych, służb ochronnych — odparł.  


Siemoniaka pytano też czy SOP po wydarzeniu w USA, a także po zamachu na Roberta Ficę i ataku na premier Danii, Mette Frederiksen, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo są w stanie podwyższonej gotowości i czy planuje się przeznaczyć na nie np. większe środki.


- O takich rzeczach się publicznie nie mówi. Wszystkie właściwie działania służb ochronnych są objęte tajemnicą, zawsze będą łakomym kąskiem dla przeciwników. Na pewno zagrożenia, na pewno szczególna sytuacja Rzeszowa, to że przez Rzeszów przejeżdża cały świat jadąc na Ukrainie, wymaga największego alertu ze strony SOP. Takie działania cały czas są podejmowane - odparł.


Siemoniaka pytano też o pożar hali w gdańskim porcie. Pożar wybuchł w nocy przy ulicy Oliwskiej — informację na jego temat straż pożarna otrzymała w niedzielę po południu. Czy mógł to być akty dywersji?


- Od pewnego czasu nigdy nie wykluczamy takiego wątku — odparł Siemoniak. - Z rutyny włącza się ABW w różne działania. W to też się włączyła. Tak jak i w przypadku poprzednich sytuacji trwają postępowania, działania, staramy się te informacje chronić - dodał. - Akty dywersji były planowane i były próby przeprowadzenia ich na terytorium Polski. Każdy bardziej spektakularny pożar (w Polsce) jest przedmiotem analizy — jeśli tylko jest cień podejrzenia, że nie jest to przyczyna rutynowa, jeśli można tak powiedzieć, to włącza się ABW — tłumaczył. 


- Ale też trzeba powiedzieć, że mamy upalne lato i pewna suma pożarów się zdarzała zawsze — dodał.  


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Dorota Łoboda, posłanka KO
2024-07-11 13:02:42

Politycy, szczególnie mężczyźni, swoje wątpliwości moralne próbują przekładać na proces stanowienia prawa – powiedziała posłanka Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda w rozmowie z Joanną Ćwiek. Posłanka została zapytana, czy w tym tygodniu uda się uchwalić ustawę dekryminalizującą aborcję. – Nie ma co ukrywać, że mamy bardzo konserwatywnego koalicjanta, jakim jest PSL – powiedziała. – Ta część Trzeciej Drogi, która wywodzi się z Polski 2050, aktywnie uczestniczyła w pracach komisji i postulowała wprowadzenie poprawek które by zaspokoiły większość klubu, żeby nie głosowała przeciw tej ustawie. Jednak PSL wydaje się nie do końca rozumieć istotę zmian, które chcemy wprowadzić – dodała. Przypomniała, że są to zmiany w kodeksie karnym i nie dotyczą legalizacji aborcji tylko zaprzestania karania więzieniem m.in. osób, które pomagają kobiecie w zdobyciu tabletek potrzebnych do aborcji.   – To są często partnerzy, matki, przyjaciółki – podkreśliła. – Wydaje się, że ten projekt w ogóle nie powinien budzić kontrowersji, jednak politycy, szczególnie mężczyźni, swoje wątpliwości moralne próbują przekładać na proces stanowienia prawa. Dodała, że politycy Koalicji Obywatelskiej próbują przekonać posłów PSL do swoich racji. – Używamy argumentów racjonalnych. Tłumaczymy, że przepisy dotyczące aborcji powstawały kilkadziesiąt lat temu. Wtedy te procedury pozasystemowe rzeczywiście mogły stanowić zagrożenia życia i zdrowia kobiety, były gdzieś w podziemiu, z brudnymi narzędziami chirurgicznymi. Natomiast medycyna poszła naprzód, aborcje stały się bezpiecznymi zabiegami i to według Światowej Organizacji Zdrowia – powiedziała posłanka.   Jej zdaniem przepisy zostały nieaktualne, sprzed wielu lat. – Mamy sytuację, gdy matka, która pomaga 16-klatce w zdobyciu tabletek do przerwania ciąży dostaje wyrok karny za to, że tej córce pomogła – powiedziała. – Tymczasem ta 16-latka powinna dostać to świadczenie w szpitalu, gdyby w Polsce prawo było takie jak w innych europejskich krajach. Przypomnijmy, że Polska jest – obok Malty – jedynym europejskim krajem z tak restrykcyjnym prawem aborcyjnym. Nie dorównujemy europejskim standardom, nie zapewniamy kobietom bezpieczeństwa, które rekomenduje Światowa Organizacja Zdrowia, a jeszcze do tego chcemy wsadzać do więzienia osoby, które wchodzą w tę rolę państwa i pomagają osobie, która potrzebuje wsparcia – podkresliła. Zdaniem posłanki pojawiają się argumenty o podłożu religijnym. – Słyszymy o zabijaniu nienarodzonych, choć nie o tym jest ten projekt, słyszymy, że niektórym światopogląd nie pozwala na dostosowanie naszego prawa do europejskich standardów – powiedziała. Odniosła się też do planu wprowadzenia związków partnerskich. – Żenująca jest dyskusja, która trwa przez wiele miesięcy i dotyczy tego, czy osoby w związku partnerskim będą mogły mieć to samo nazwisko i czy będą mogły zawrzeć ten związek w urzędzie stanu cywilnego czy też może będziemy je wypychać i upokarzać zawieraniam tego związku nie wiadomo gdzie – powiedziała. To działa przeciwko całej koalicji. Nie po to zostaliśmy wybrani, nie to gwarantowaliśmy swoim wyborczyniom i wyborcom, że będziemy miesiącami rozmawiali o sprawach, które powinny być już dawno załatwione – stwierdziła.   Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Politycy, szczególnie mężczyźni, swoje wątpliwości moralne próbują przekładać na proces stanowienia prawa – powiedziała posłanka Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda w rozmowie z Joanną Ćwiek.


Posłanka została zapytana, czy w tym tygodniu uda się uchwalić ustawę dekryminalizującą aborcję. – Nie ma co ukrywać, że mamy bardzo konserwatywnego koalicjanta, jakim jest PSL – powiedziała. – Ta część Trzeciej Drogi, która wywodzi się z Polski 2050, aktywnie uczestniczyła w pracach komisji i postulowała wprowadzenie poprawek które by zaspokoiły większość klubu, żeby nie głosowała przeciw tej ustawie. Jednak PSL wydaje się nie do końca rozumieć istotę zmian, które chcemy wprowadzić – dodała.


Przypomniała, że są to zmiany w kodeksie karnym i nie dotyczą legalizacji aborcji tylko zaprzestania karania więzieniem m.in. osób, które pomagają kobiecie w zdobyciu tabletek potrzebnych do aborcji.  


– To są często partnerzy, matki, przyjaciółki – podkreśliła. – Wydaje się, że ten projekt w ogóle nie powinien budzić kontrowersji, jednak politycy, szczególnie mężczyźni, swoje wątpliwości moralne próbują przekładać na proces stanowienia prawa.


Dodała, że politycy Koalicji Obywatelskiej próbują przekonać posłów PSL do swoich racji. – Używamy argumentów racjonalnych. Tłumaczymy, że przepisy dotyczące aborcji powstawały kilkadziesiąt lat temu. Wtedy te procedury pozasystemowe rzeczywiście mogły stanowić zagrożenia życia i zdrowia kobiety, były gdzieś w podziemiu, z brudnymi narzędziami chirurgicznymi. Natomiast medycyna poszła naprzód, aborcje stały się bezpiecznymi zabiegami i to według Światowej Organizacji Zdrowia – powiedziała posłanka.  


Jej zdaniem przepisy zostały nieaktualne, sprzed wielu lat. – Mamy sytuację, gdy matka, która pomaga 16-klatce w zdobyciu tabletek do przerwania ciąży dostaje wyrok karny za to, że tej córce pomogła – powiedziała. – Tymczasem ta 16-latka powinna dostać to świadczenie w szpitalu, gdyby w Polsce prawo było takie jak w innych europejskich krajach. Przypomnijmy, że Polska jest – obok Malty – jedynym europejskim krajem z tak restrykcyjnym prawem aborcyjnym. Nie dorównujemy europejskim standardom, nie zapewniamy kobietom bezpieczeństwa, które rekomenduje Światowa Organizacja Zdrowia, a jeszcze do tego chcemy wsadzać do więzienia osoby, które wchodzą w tę rolę państwa i pomagają osobie, która potrzebuje wsparcia – podkresliła.


Zdaniem posłanki pojawiają się argumenty o podłożu religijnym. – Słyszymy o zabijaniu nienarodzonych, choć nie o tym jest ten projekt, słyszymy, że niektórym światopogląd nie pozwala na dostosowanie naszego prawa do europejskich standardów – powiedziała.


Odniosła się też do planu wprowadzenia związków partnerskich. – Żenująca jest dyskusja, która trwa przez wiele miesięcy i dotyczy tego, czy osoby w związku partnerskim będą mogły mieć to samo nazwisko i czy będą mogły zawrzeć ten związek w urzędzie stanu cywilnego czy też może będziemy je wypychać i upokarzać zawieraniam tego związku nie wiadomo gdzie – powiedziała. To działa przeciwko całej koalicji. Nie po to zostaliśmy wybrani, nie to gwarantowaliśmy swoim wyborczyniom i wyborcom, że będziemy miesiącami rozmawiali o sprawach, które powinny być już dawno załatwione – stwierdziła.  


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Bronisław Komorowski, były prezydent
2024-07-10 12:43:26

- Musi być znaleziona odpowiedź NATO na ciągłe pogróżki rosyjskie o użyciu broni atomowej, szczególnie tej o zasięgu taktycznym - ocenił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem były prezydent Bronisław Komorowski. Trwa szczyt NATO w Waszyngtonie. Czy będzie przełomowy dla Ukrainy? - W jakiejś mierze tak, bo NATO jako całość po raz pierwszy podejmuje decyzje o wieloletnim finansowaniu obrony Ukrainy przez tworzenie specjalnego funduszu i to na poziomie kilkudziesięciu miliardów dolarów rocznie - ocenił Bronisław Komorowski. - To jest ogromne zobowiązanie, ale i ogromna szansa Ukrainy zarówno w wymiarze uzbrojenia armii ukraińskiej, jak i ratowania gospodarki ukraińskiej czy energetyki - dodał. W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem były prezydent powiedział, że nie ma przełomu jeśli chodzi o użycie przez siły ukraińskie uzbrojenia pochodzenia zachodniego w wojnie z Rosją. - Ograniczenia w dalszym ciągu pozostają. W moim przekonaniu tutaj decyzje polityczne Sojuszu i krajów członkowskich NATO nie nadążają za realną sytuacją na froncie rosyjsko-ukraińskim. Zachód daje uzbrojenie, ale mówi: ale nie wolno wam go użyć przeciw Rosji na terytorium Rosji, która Ukrainę atakuje bez żadnych ograniczeń - zaznaczył. - Bardzo wolno, ale idzie zmiana. Dwa lata temu mówiono: ani czołgów, ani samolotów, Niemcy hełmy wysyłali, a inni lekkie uzbrojenie, a teraz jest zmiana. Za parę tygodni pojawią się F-16 na niebie ukraińskim. Ale to zmiana zbyt wolna. Tutaj decyzje powinny zapadać o wiele szybciej - kontynuował. Podczas wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Polsce powrócił temat strącania przez Wojsko Polskie nad terytorium Ukrainy rosyjskich rakiet lecących w kierunku Polski. - Taką ideę wysunął swego czasu szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w moich prezydenckich czasach, gen. Koziej. Ja podzielam ten punkt widzenia, że Rosja powinna wiedzieć, że rakiety lecące w stronę granic NATO, w tym wypadku granicy Polski, będą zestrzeliwane bez czekania na to, aż przekroczą granicę i wybuchną - skomentował Bronisław Komorowski. Rozmówca Jacka Nizinkiewicza zastrzegł, że byłoby to "obarczone pewnym ryzykiem, jak to przyjmie Rosja". Dodał, że rosyjskie rakiety dwukrotnie wlatywały do Polski, a jedna doleciała pod Bydgoszcz. - Więc my mamy argumenty, dla których chcielibyśmy tego rodzaju system działania wprowadzić - ocenił. Komorowski podkreślił, że sprawa musi zostać uzgodniona w ramach NATO, "bo to pomysł, żeby strzelać do rakiet rosyjskich poprzez granicę NATO, czyli granicę polsko-ukraińską". - Co jeszcze można zrobić? Można dać Ukrainie szansę na lepsze planowanie własnych operacji i rozwoju własnych sił zbrojnych poprzez gwarancję, że będą stałe pieniądze, które mogą pójść w znacznej mierze na zakup amunicji, uzbrojenia - mówił były prezydent. Bronisław Komorowski powiedział także, że na szczycie NATO w Waszyngtonie brakuje mu dyskusji - która jego zdaniem powinna odbyć się już dawno - o "zmianie strategii Sojuszu Północnoatlantyckiego". Dodał, że jest parę powodów, dla których ta dyskusja powinna mieć miejsce i że nie chodzi tylko o wojnę na Ukrainie. - Musi być znaleziona odpowiedź NATO na ciągłe pogróżki rosyjskie o użyciu broni atomowej, szczególnie tej o zasięgu taktycznym - ocenił. - Rosja sobie wpisała w doktrynę własną wojenną prawo do pierwszeństwa w użyciu broni jądrowej o wymiarze taktycznym, a Zachód nie ma takiej odpowiedzi na tego rodzaju potencjalne zagrożenie w stopniu wystarczającym. Tu powinna być przemyślana zmiana strategii Sojuszu jako całości - powiedział w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem były prezydent. Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

- Musi być znaleziona odpowiedź NATO na ciągłe pogróżki rosyjskie o użyciu broni atomowej, szczególnie tej o zasięgu taktycznym - ocenił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem były prezydent Bronisław Komorowski.


Trwa szczyt NATO w Waszyngtonie. Czy będzie przełomowy dla Ukrainy? - W jakiejś mierze tak, bo NATO jako całość po raz pierwszy podejmuje decyzje o wieloletnim finansowaniu obrony Ukrainy przez tworzenie specjalnego funduszu i to na poziomie kilkudziesięciu miliardów dolarów rocznie - ocenił Bronisław Komorowski. - To jest ogromne zobowiązanie, ale i ogromna szansa Ukrainy zarówno w wymiarze uzbrojenia armii ukraińskiej, jak i ratowania gospodarki ukraińskiej czy energetyki - dodał.


W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem były prezydent powiedział, że nie ma przełomu jeśli chodzi o użycie przez siły ukraińskie uzbrojenia pochodzenia zachodniego w wojnie z Rosją. - Ograniczenia w dalszym ciągu pozostają. W moim przekonaniu tutaj decyzje polityczne Sojuszu i krajów członkowskich NATO nie nadążają za realną sytuacją na froncie rosyjsko-ukraińskim. Zachód daje uzbrojenie, ale mówi: ale nie wolno wam go użyć przeciw Rosji na terytorium Rosji, która Ukrainę atakuje bez żadnych ograniczeń - zaznaczył.


- Bardzo wolno, ale idzie zmiana. Dwa lata temu mówiono: ani czołgów, ani samolotów, Niemcy hełmy wysyłali, a inni lekkie uzbrojenie, a teraz jest zmiana. Za parę tygodni pojawią się F-16 na niebie ukraińskim. Ale to zmiana zbyt wolna. Tutaj decyzje powinny zapadać o wiele szybciej - kontynuował.


Podczas wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Polsce powrócił temat strącania przez Wojsko Polskie nad terytorium Ukrainy rosyjskich rakiet lecących w kierunku Polski. - Taką ideę wysunął swego czasu szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w moich prezydenckich czasach, gen. Koziej. Ja podzielam ten punkt widzenia, że Rosja powinna wiedzieć, że rakiety lecące w stronę granic NATO, w tym wypadku granicy Polski, będą zestrzeliwane bez czekania na to, aż przekroczą granicę i wybuchną - skomentował Bronisław Komorowski.


Rozmówca Jacka Nizinkiewicza zastrzegł, że byłoby to "obarczone pewnym ryzykiem, jak to przyjmie Rosja". Dodał, że rosyjskie rakiety dwukrotnie wlatywały do Polski, a jedna doleciała pod Bydgoszcz. - Więc my mamy argumenty, dla których chcielibyśmy tego rodzaju system działania wprowadzić - ocenił. Komorowski podkreślił, że sprawa musi zostać uzgodniona w ramach NATO, "bo to pomysł, żeby strzelać do rakiet rosyjskich poprzez granicę NATO, czyli granicę polsko-ukraińską".


- Co jeszcze można zrobić? Można dać Ukrainie szansę na lepsze planowanie własnych operacji i rozwoju własnych sił zbrojnych poprzez gwarancję, że będą stałe pieniądze, które mogą pójść w znacznej mierze na zakup amunicji, uzbrojenia - mówił były prezydent.


Bronisław Komorowski powiedział także, że na szczycie NATO w Waszyngtonie brakuje mu dyskusji - która jego zdaniem powinna odbyć się już dawno - o "zmianie strategii Sojuszu Północnoatlantyckiego". Dodał, że jest parę powodów, dla których ta dyskusja powinna mieć miejsce i że nie chodzi tylko o wojnę na Ukrainie.


- Musi być znaleziona odpowiedź NATO na ciągłe pogróżki rosyjskie o użyciu broni atomowej, szczególnie tej o zasięgu taktycznym - ocenił. - Rosja sobie wpisała w doktrynę własną wojenną prawo do pierwszeństwa w użyciu broni jądrowej o wymiarze taktycznym, a Zachód nie ma takiej odpowiedzi na tego rodzaju potencjalne zagrożenie w stopniu wystarczającym. Tu powinna być przemyślana zmiana strategii Sojuszu jako całości - powiedział w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem były prezydent.


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Aleksander Kwaśniewski, były prezydent
2024-07-09 15:25:17

- Joe Bidena znam bardzo długo i bardzo go szanuję. Ma jednego przeciwnika, to jest (Donald) Trump, ale ma jednego prawdziwego wroga, to jest wiek. Z tym się wygrać nie da - mówił były prezydent Aleksander Kwaśniewski, pytany, czy Joe Biden powinien wycofać się z prezydenckiego wyścigu w USA. Kwaśniewski mówił również o rozpoczynającym się szczycie NATO. - Zmiana pokoleniowa w Ameryce jest konieczna. To niezrozumiałe, jak w tak dużym kraju, z najlepszymi uczelniami na świecie z jednej strony w wyborach startuje mocno już zaawansowany wiekowo Biden i, nie mniej zaawansowany, choć może bardziej ruchliwy, ale za to bardzo ignorancki Trump — powiedział Kwaśniewski.  Jego zdaniem „to dowód głębokiego kryzysu systemu politycznego w Stanach Zjednoczonych”. Na pytanie o to, czy jest jeszcze czas na zmianę kandydata, Aleksander Kwaśniewski odrzekł, że czas jest „dopóki nie ma konwencji” Demokratów. - Normalnie ta konwencja powinna zatwierdzić coś, co już jest oczywiste - że Biden jest kandydatem na prezydenta, Kamala Harris kandydatką na wiceprezydenta. Ale sytuacja jest nadzwyczajna, Zdaniem byłego prezydenta „jakieś pole manewru jest, gorzej jest z wolą polityczną". - Gorzej jest też z samym Bidenem, dla którego ta rezygnacja dzisiaj byłaby przyznaniem się do pewnej niemocy. Z drugiej strony pewna obawa, którą żywią ludzie z jego otoczenia, że cała prezydentura będzie oceniana tylko przez ten fakt rezygnacji z powodu zaawansowanego wieku — uważa Aleksander Kwaśniewski. więc oni mogą to zrobić.  Kwaśniewski przywołał przykład papieża Benedykta XVI. - W dużo bardziej nieoczywistej, czy też - dalekiej od tradycji sytuacji zrezygnował z papiestwa, i w gruncie rzeczy dobrze przysłużył się Kościołowi. Może stworzył również szansę na przyszłość, że nieomylni papieże będą mogli odchodzić ze stanowiska ze względu na wiek i w ten sposób ratować instytucję, która musi być dopasowana do współczesności — mówił Kwaśniewski.  Dodał, że mówi o całej sytuacji ze zrozumieniem. - Mam już swoje lata. Byłem prezydentem będąc młodym człowiekiem, teraz mam swoje lata, wiem, co to są ograniczenia wieku, wiem, co to jest upływający czas — przyznał. - Nie neguję możliwości ludzi w moim wieku i starszych, ale też - rozumiem ograniczenia — dodał były prezydent.  Aleksander Kwaśniewski był pytany również o wypowiedź Donalda Trumpa, który stwierdził, że jeśli zostanie prezydentem, to zakończy wojnę w Ukrainie w 24 godziny. Tę zapowiedź Kwaśniewski skomentował słowami: - Każdy, kto mówi, że zakończy wojnę w ciągu doby, mówi tylko jedno, że doprowadzi do kapitulacji Ukrainy. Jeżeli ta wojna zakończy się jakimś akceptowalnym, choć bardzo trudnym dla Ukrainy pokojem, wymagającym kompromisów, rezygnacji z niektórych fundamentalnych dla nich kwestii, to to musi trwać nie tyle na polu walki, ale również w procesie negocjacyjnym — stwierdził Aleksander Kwaśniewski.  - Dzisiaj Trump może powiedzieć jedno: kończę pomoc militarną i finansową dla Ukrainy, ale to oznacza kapitulację Ukrainy — zauważył były prezydent, ostrzegając, że doprowadziłoby to do zwycięstwa Władimira Putina. - Putin zrobi wszystko, żeby cała Ukraina była w jego strefie wpływów (...). Dla nas to oznacza jedno, że mamy Putina na Bugu. Dla świata zachodniego oznacza, że mamy zwycięskiego Putina, który będzie niezwykle atrakcyjny dla wielu krajów jako ten, który sprzeciwił się zachodniej demokracji, broni konserwatywnych wartości. To byłby wielki triumf Putina — przestrzegł Kwaśniewski. - To byłaby klęska! W sensie geopolitycznym to całkowita zmiana układu sił, z jakimi mieliśmy do czynienia przez ostatni czas, od upadku Związku Radzieckiego.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

- Joe Bidena znam bardzo długo i bardzo go szanuję. Ma jednego przeciwnika, to jest (Donald) Trump, ale ma jednego prawdziwego wroga, to jest wiek. Z tym się wygrać nie da - mówił były prezydent Aleksander Kwaśniewski, pytany, czy Joe Biden powinien wycofać się z prezydenckiego wyścigu w USA. Kwaśniewski mówił również o rozpoczynającym się szczycie NATO.


- Zmiana pokoleniowa w Ameryce jest konieczna. To niezrozumiałe, jak w tak dużym kraju, z najlepszymi uczelniami na świecie z jednej strony w wyborach startuje mocno już zaawansowany wiekowo Biden i, nie mniej zaawansowany, choć może bardziej ruchliwy, ale za to bardzo ignorancki Trump — powiedział Kwaśniewski. 


Jego zdaniem „to dowód głębokiego kryzysu systemu politycznego w Stanach Zjednoczonych”. Na pytanie o to, czy jest jeszcze czas na zmianę kandydata, Aleksander Kwaśniewski odrzekł, że czas jest „dopóki nie ma konwencji” Demokratów. - Normalnie ta konwencja powinna zatwierdzić coś, co już jest oczywiste - że Biden jest kandydatem na prezydenta, Kamala Harris kandydatką na wiceprezydenta. Ale sytuacja jest nadzwyczajna,


Zdaniem byłego prezydenta „jakieś pole manewru jest, gorzej jest z wolą polityczną". - Gorzej jest też z samym Bidenem, dla którego ta rezygnacja dzisiaj byłaby przyznaniem się do pewnej niemocy. Z drugiej strony pewna obawa, którą żywią ludzie z jego otoczenia, że cała prezydentura będzie oceniana tylko przez ten fakt rezygnacji z powodu zaawansowanego wieku — uważa Aleksander Kwaśniewski. więc oni mogą to zrobić. 


Kwaśniewski przywołał przykład papieża Benedykta XVI. - W dużo bardziej nieoczywistej, czy też - dalekiej od tradycji sytuacji zrezygnował z papiestwa, i w gruncie rzeczy dobrze przysłużył się Kościołowi. Może stworzył również szansę na przyszłość, że nieomylni papieże będą mogli odchodzić ze stanowiska ze względu na wiek i w ten sposób ratować instytucję, która musi być dopasowana do współczesności — mówił Kwaśniewski. 


Dodał, że mówi o całej sytuacji ze zrozumieniem. - Mam już swoje lata. Byłem prezydentem będąc młodym człowiekiem, teraz mam swoje lata, wiem, co to są ograniczenia wieku, wiem, co to jest upływający czas — przyznał. - Nie neguję możliwości ludzi w moim wieku i starszych, ale też - rozumiem ograniczenia — dodał były prezydent. 


Aleksander Kwaśniewski był pytany również o wypowiedź Donalda Trumpa, który stwierdził, że jeśli zostanie prezydentem, to zakończy wojnę w Ukrainie w 24 godziny. Tę zapowiedź Kwaśniewski skomentował słowami: - Każdy, kto mówi, że zakończy wojnę w ciągu doby, mówi tylko jedno, że doprowadzi do kapitulacji Ukrainy. Jeżeli ta wojna zakończy się jakimś akceptowalnym, choć bardzo trudnym dla Ukrainy pokojem, wymagającym kompromisów, rezygnacji z niektórych fundamentalnych dla nich kwestii, to to musi trwać nie tyle na polu walki, ale również w procesie negocjacyjnym — stwierdził Aleksander Kwaśniewski. 


- Dzisiaj Trump może powiedzieć jedno: kończę pomoc militarną i finansową dla Ukrainy, ale to oznacza kapitulację Ukrainy — zauważył były prezydent, ostrzegając, że doprowadziłoby to do zwycięstwa Władimira Putina. - Putin zrobi wszystko, żeby cała Ukraina była w jego strefie wpływów (...). Dla nas to oznacza jedno, że mamy Putina na Bugu. Dla świata zachodniego oznacza, że mamy zwycięskiego Putina, który będzie niezwykle atrakcyjny dla wielu krajów jako ten, który sprzeciwił się zachodniej demokracji, broni konserwatywnych wartości. To byłby wielki triumf Putina — przestrzegł Kwaśniewski. - To byłaby klęska! W sensie geopolitycznym to całkowita zmiana układu sił, z jakimi mieliśmy do czynienia przez ostatni czas, od upadku Związku Radzieckiego. 




Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Jan Szyszko, wiceminister funduszy i polityki regionalnej
2024-07-08 16:14:08

- Było bardzo, bardzo trudno - mówił o procesie renegocjowania polskiego Krajowego Planu Odbudowy z Unią Europejską wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko. Ujawnił, że negocjacje obejmowały m.in. podatek od aut spalinowych, na który Polska nie chciała się zgodzić. W rozmowie z Michałem Kolanką wiceminister opowiedział, że Komisja Europejska „nie miała dużego interesu w renegocjowaniu z nami KPO”. - Musiała usiąść z nami do stołu, bo tak mówi rozporządzenie, ale jest też instytucją polityczną. Gdyby zbyt łagodnie rozmawiała z nami, to kilkanaście innych krajów pytałoby o nierówne traktowanie — zauważył wiceminister.  - KE jest instytucją, która jest sprawdzana przez swoje izby kontroli, czyli Europejski Trybunał Obrachunkowy. To tak naprawdę są bardzo wielostronne i nieproste negocjacje — powiedział Szyszko.  Pytany o możliwości wykorzystania środków odrzekł, że zaległości są bardzo duże. - Jest wiele inwestycji, które są napięte przez to, że mamy dwuletnie opóźnienie — powiedział. Jako przykład podał terminal instalacyjny dla polskich elektrowni wiatrowych na Bałtyku. - Udało nam się opóźnić datę zakończenia inwestycji w Gdańsku o parę miesięcy. To wciąż jest bardzo napięty harmonogram.  Wyzwania pozostają, ale oceniam sytuację umiarkowanie pozytywnie. Podnieśliśmy prognozy wydatkowania z Polityki Spójności na ten i przyszły rok. Wiemy, że największym wyzwaniem będzie rok 2026, czyli czas, kiedy będziemy mieli w Polsce najwięcej środków z Polityki Spójności i Funduszu Odbudowy. Po raz pierwszy w historii mogłaby być taka sytuacja, kiedy pieniędzy na inwestycje będzie więcej niż realnych potrzeb.  Jak mówił wiceminister Szyszko, podniesiono również cele nie tylko dla programów regionalnych, nadzorowanych przez samorządy, ale również dla wszystkich programów nadzorowanych przez resort funduszy.  Pytany o zmiany dotyczące samochodów spalinowych wiceminister Szyszko odpowiedział, że temat budził sporo kontrowersji. - To jedyna reforma, którą wyrzuciliśmy z Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska traktuje KPO jako kontrakt nie z tym czy innym polskim rządem, tylko z Polską. Bardzo niechętnie chciała go rewidować, nie było to w jej interesie, więc raczej nie było mowy o usuwaniu reform i zastępowaniu ich innymi — stwierdził.  - Inaczej było tylko w jednym przypadku, czyli podatku od posiadania aut spalinowych, który poprzedni rząd wpisał do KPO choć nie była to inspiracja Komisji Europejskiej. To była inicjatywa poprzedniego polskiego rządu, którą uznajemy za bardzo niesprawiedliwą i niedobrą społecznie. W kraju, w którym 14 milionów osób jest wykluczonych transportowo — dla nich samochód nie jest wyborem tylko jedyną możliwością dotarcia do pracy, do szkoły, do urzędu w najbliższym mieście — w takim kraju nie można wprowadzać kolejnych opłat za użytkowanie samochodu — wyjaśniał. - To można robić w Danii, Holandii, w państwach wysoce zurbanizowanych. U nas państwo najpierw powinno dać zachęty do tego, żeby przesiąść się z samochodów spalinowych na elektryki, zapewnić autobus do gminy i pociąg do każdego powiatu. Jeżeli to się stanie, wtedy dopiero możemy myśleć o jakichś narzędziach wypychających z użytkowania samochodu.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

- Było bardzo, bardzo trudno - mówił o procesie renegocjowania polskiego Krajowego Planu Odbudowy z Unią Europejską wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko. Ujawnił, że negocjacje obejmowały m.in. podatek od aut spalinowych, na który Polska nie chciała się zgodzić.


W rozmowie z Michałem Kolanką wiceminister opowiedział, że Komisja Europejska „nie miała dużego interesu w renegocjowaniu z nami KPO”. - Musiała usiąść z nami do stołu, bo tak mówi rozporządzenie, ale jest też instytucją polityczną. Gdyby zbyt łagodnie rozmawiała z nami, to kilkanaście innych krajów pytałoby o nierówne traktowanie — zauważył wiceminister. 


- KE jest instytucją, która jest sprawdzana przez swoje izby kontroli, czyli Europejski Trybunał Obrachunkowy. To tak naprawdę są bardzo wielostronne i nieproste negocjacje — powiedział Szyszko. 


Pytany o możliwości wykorzystania środków odrzekł, że zaległości są bardzo duże. - Jest wiele inwestycji, które są napięte przez to, że mamy dwuletnie opóźnienie — powiedział. Jako przykład podał terminal instalacyjny dla polskich elektrowni wiatrowych na Bałtyku. - Udało nam się opóźnić datę zakończenia inwestycji w Gdańsku o parę miesięcy. To wciąż jest bardzo napięty harmonogram. 


Wyzwania pozostają, ale oceniam sytuację umiarkowanie pozytywnie. Podnieśliśmy prognozy wydatkowania z Polityki Spójności na ten i przyszły rok. Wiemy, że największym wyzwaniem będzie rok 2026, czyli czas, kiedy będziemy mieli w Polsce najwięcej środków z Polityki Spójności i Funduszu Odbudowy. Po raz pierwszy w historii mogłaby być taka sytuacja, kiedy pieniędzy na inwestycje będzie więcej niż realnych potrzeb. 


Jak mówił wiceminister Szyszko, podniesiono również cele nie tylko dla programów regionalnych, nadzorowanych przez samorządy, ale również dla wszystkich programów nadzorowanych przez resort funduszy. 


Pytany o zmiany dotyczące samochodów spalinowych wiceminister Szyszko odpowiedział, że temat budził sporo kontrowersji. - To jedyna reforma, którą wyrzuciliśmy z Krajowego Planu Odbudowy. Komisja Europejska traktuje KPO jako kontrakt nie z tym czy innym polskim rządem, tylko z Polską. Bardzo niechętnie chciała go rewidować, nie było to w jej interesie, więc raczej nie było mowy o usuwaniu reform i zastępowaniu ich innymi — stwierdził. 


- Inaczej było tylko w jednym przypadku, czyli podatku od posiadania aut spalinowych, który poprzedni rząd wpisał do KPO choć nie była to inspiracja Komisji Europejskiej. To była inicjatywa poprzedniego polskiego rządu, którą uznajemy za bardzo niesprawiedliwą i niedobrą społecznie. W kraju, w którym 14 milionów osób jest wykluczonych transportowo — dla nich samochód nie jest wyborem tylko jedyną możliwością dotarcia do pracy, do szkoły, do urzędu w najbliższym mieście — w takim kraju nie można wprowadzać kolejnych opłat za użytkowanie samochodu — wyjaśniał. - To można robić w Danii, Holandii, w państwach wysoce zurbanizowanych. U nas państwo najpierw powinno dać zachęty do tego, żeby przesiąść się z samochodów spalinowych na elektryki, zapewnić autobus do gminy i pociąg do każdego powiatu. Jeżeli to się stanie, wtedy dopiero możemy myśleć o jakichś narzędziach wypychających z użytkowania samochodu. 


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Marcin Ociepa, lider stowarzyszenia OdNowa
2024-07-05 14:33:36

- Ja niczego nie wykluczam - tak Marcin Ociepa, poseł PiS i lider stowarzyszenia OdNowa, odpowiedział na pytanie o udział w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. - Jako stowarzyszenie OdNowa chcemy, żeby Zjednoczona Prawica wygrywała wybory i chcemy, by Prawo i Sprawiedliwość przeprowadziło poważną rozmowę o tym, kto będzie naszym kandydatem na prezydenta — mówił Ociepa w rozmowie z Michałem Kolanką.   - My chcemy kandydata poważnego, który będzie na pierwszym miejscu stawiał na nasze bezpieczeństwo. który będzie miał doświadczenie w tym obszarze, a także będzie stanowił nową jakość w polityce — mówił Ociepa. - Jeśli Prawo i Sprawiedliwość zaproponuje takiego kandydata, którego będziemy mogli poprzeć, to my chętnie włączymy się w jego kampanię i będziemy częścią jego sukcesu — powiedział.  - Jeśli jednak będzie to z jakichś powodów, na przykład wewnętrznych gier partyjnych, kandydat kompromisowy, ale nie wybrany w wyniku analiz jego szans na zwycięstwo, tylko w wyniku minimalizacji ryzyk konfliktów wewnętrznych w Prawie i Sprawiedliwości, to nie będziemy chcieli się w taką kampanię wpisywać - zastrzegł.  Pytany o to, kiedy decyzja o kandydacie na prezydenta zapadnie w Prawie i Sprawiedliwości, Ociepa odpowiedział, że kandydat powinien zostać wyłoniony w ramach wszystkich środowisk, które wchodzą w skład Zjednoczonej Prawicy, a nie powinien to kandydat wyłączne Prawa i Sprawiedliwości.  Marcin Ociepa został też zapytany o wybory w Sejmiku Województwa Małopolskiego. Po wielu nieudanych głosowaniach dokonano tam wyboru Łukasza Smółki na stanowisko marszałka.  - Prawica utrzymała władzę w Małopolsce — stwierdził Ociepa. Dodał, że kwestia jej utrzymania w poszczególnych województwach jest dla PiS ważna, "żeby zatrzymać trend spadkowy po utracie władzy w państwie". - Z drugiej strony zachowajmy pewną miarę, mówimy o jednym z szesnastu sejmików. Spory o charakterze ambicjonalnym, personalnym po prostu się zdarzają. Marcin Ociepa odpowiedział też na pytania, jak będzie wyglądał „kierunek na zjednoczenie” prawicy, o którym mówił po przegranych przez PiS wyborach europejskich Jarosław Kaczyński. - Dzisiaj nie ma na ten temat rozmów. Nie zmieniam zdania, uważam, że prawica potrzebuje „gry skrzydłami”. Prawo i Sprawiedliwość powinno się skupić na tym, jak wykorzystać ten potencjał współpracy ze stowarzyszeniem OdNowa, a nie na siłę nas włączać.  Poseł Ociepa mówił też o Suwerennej Polsce, która — jak określił gość Michała Kolanki - „jest obecnie na zakręcie”. - Pracujemy w ramach jednego klubu parlamentarnego. Choroba Zbigniewa Ziobry, któremu życzymy jak najlepiej, by jak najszybciej wrócił do zdrowia i do życia publicznego, jest kryzysem. Widać, że nowa władza wzięła ich sobie na celownik i są w zupełnie innej sytuacji politycznej. Uważam, że lepiej jest grać skrzydłami niż na siłę się jednoczyć - stwierdził.  Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

- Ja niczego nie wykluczam - tak Marcin Ociepa, poseł PiS i lider stowarzyszenia OdNowa, odpowiedział na pytanie o udział w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.


- Jako stowarzyszenie OdNowa chcemy, żeby Zjednoczona Prawica wygrywała wybory i chcemy, by Prawo i Sprawiedliwość przeprowadziło poważną rozmowę o tym, kto będzie naszym kandydatem na prezydenta — mówił Ociepa w rozmowie z Michałem Kolanką.  


- My chcemy kandydata poważnego, który będzie na pierwszym miejscu stawiał na nasze bezpieczeństwo. który będzie miał doświadczenie w tym obszarze, a także będzie stanowił nową jakość w polityce — mówił Ociepa. - Jeśli Prawo i Sprawiedliwość zaproponuje takiego kandydata, którego będziemy mogli poprzeć, to my chętnie włączymy się w jego kampanię i będziemy częścią jego sukcesu — powiedział. 


- Jeśli jednak będzie to z jakichś powodów, na przykład wewnętrznych gier partyjnych, kandydat kompromisowy, ale nie wybrany w wyniku analiz jego szans na zwycięstwo, tylko w wyniku minimalizacji ryzyk konfliktów wewnętrznych w Prawie i Sprawiedliwości, to nie będziemy chcieli się w taką kampanię wpisywać - zastrzegł. 


Pytany o to, kiedy decyzja o kandydacie na prezydenta zapadnie w Prawie i Sprawiedliwości, Ociepa odpowiedział, że kandydat powinien zostać wyłoniony w ramach wszystkich środowisk, które wchodzą w skład Zjednoczonej Prawicy, a nie powinien to kandydat wyłączne Prawa i Sprawiedliwości. 


Marcin Ociepa został też zapytany o wybory w Sejmiku Województwa Małopolskiego. Po wielu nieudanych głosowaniach dokonano tam wyboru Łukasza Smółki na stanowisko marszałka. 


- Prawica utrzymała władzę w Małopolsce — stwierdził Ociepa. Dodał, że kwestia jej utrzymania w poszczególnych województwach jest dla PiS ważna, "żeby zatrzymać trend spadkowy po utracie władzy w państwie". - Z drugiej strony zachowajmy pewną miarę, mówimy o jednym z szesnastu sejmików. Spory o charakterze ambicjonalnym, personalnym po prostu się zdarzają.


Marcin Ociepa odpowiedział też na pytania, jak będzie wyglądał „kierunek na zjednoczenie” prawicy, o którym mówił po przegranych przez PiS wyborach europejskich Jarosław Kaczyński. - Dzisiaj nie ma na ten temat rozmów. Nie zmieniam zdania, uważam, że prawica potrzebuje „gry skrzydłami”. Prawo i Sprawiedliwość powinno się skupić na tym, jak wykorzystać ten potencjał współpracy ze stowarzyszeniem OdNowa, a nie na siłę nas włączać. 


Poseł Ociepa mówił też o Suwerennej Polsce, która — jak określił gość Michała Kolanki - „jest obecnie na zakręcie”. - Pracujemy w ramach jednego klubu parlamentarnego. Choroba Zbigniewa Ziobry, któremu życzymy jak najlepiej, by jak najszybciej wrócił do zdrowia i do życia publicznego, jest kryzysem. Widać, że nowa władza wzięła ich sobie na celownik i są w zupełnie innej sytuacji politycznej. Uważam, że lepiej jest grać skrzydłami niż na siłę się jednoczyć - stwierdził. 


Hosted on Acast. See acast.com/privacy for more information.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie