O serialach

"O serialach" to podcast Bartosza Węglarczyka i Piotra Markiewicza, w którym razem z gościem przedstawiają osobiste rekomendacje najważniejszych premier. To obowiązkowa pozycja dla każdego fana filmowego i serialowego świata, podszyta wiedzą o nieoczywistych faktach.

Kategorie:
TV & Film

Odcinki od najnowszych:

"Znachor". Gazda: "Za 40 lat z przyjemnością obejrzę kolejną adaptację" #OnetAudio
2023-09-28 20:00:00

— Wszyscy znamy drugą adaptację "Znachora" z lat 80., ale ci z nas, którzy się naprawdę znają na kinie, wiedzą też o pierwszej adaptacji z 1937 r. Z nami człowiek, który podniósł rękę na klasykę i zdecydował się nagrać trzecią ekranizację — mówi Bartosz Węglarczyk, zapowiadając Michała Gazdę, reżysera trzeciej adaptacji "Znachora", którą można już obejrzeć na Netfliksie. — W polskiej kinematografii melodramat jest takim gatunkiem wymarłym — mówi Michał Gazda, gość odcinka — Propozycja, żeby taki melodramat zrobić, sprawiła, że od razu się wyprostowałem i poprosiłem o scenariusz. Gdy dowiedziałem się, że to "Znachor", w pierwszym momencie chciałem uciekać. — To był absolutnie pierwszy wybór [Leszek Lichota jako prof. Wilczur — przyp. red.]. Z uczciwości zawodowej zrobiliśmy pewien rodzaj przebieżki. Nie mogliśmy się pomylić, więc szukaliśmy różnych kątów natarcia — wyjaśnia reżyser nowego "Znachora" — Ja Leszka znam bardzo dobrze i absolutnie jestem fanem jego dojrzałości aktorskiej i talentu. Poza posturą, na której nam zależało, drugim kryterium było to, że ja potrzebowałem do roli Wilczura kogoś, kogo ludzie polubią na wejściu. Leszek, wydaje mi się, ma taką zupełnie naturalną zdolność zjednywania sobie sympatii widza. W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o tym, czy strajk scenarzystów w końcu skończy się po 150 dniach oraz o tym, czy "The Morning Show" fabularnie skręca w stronę "Sukcesji". Sponsorem odcinka jest Netflix.

— Wszyscy znamy drugą adaptację "Znachora" z lat 80., ale ci z nas, którzy się naprawdę znają na kinie, wiedzą też o pierwszej adaptacji z 1937 r. Z nami człowiek, który podniósł rękę na klasykę i zdecydował się nagrać trzecią ekranizację — mówi Bartosz Węglarczyk, zapowiadając Michała Gazdę, reżysera trzeciej adaptacji "Znachora", którą można już obejrzeć na Netfliksie.

— W polskiej kinematografii melodramat jest takim gatunkiem wymarłym — mówi Michał Gazda, gość odcinka — Propozycja, żeby taki melodramat zrobić, sprawiła, że od razu się wyprostowałem i poprosiłem o scenariusz. Gdy dowiedziałem się, że to "Znachor", w pierwszym momencie chciałem uciekać.

— To był absolutnie pierwszy wybór [Leszek Lichota jako prof. Wilczur — przyp. red.]. Z uczciwości zawodowej zrobiliśmy pewien rodzaj przebieżki. Nie mogliśmy się pomylić, więc szukaliśmy różnych kątów natarcia — wyjaśnia reżyser nowego "Znachora" — Ja Leszka znam bardzo dobrze i absolutnie jestem fanem jego dojrzałości aktorskiej i talentu. Poza posturą, na której nam zależało, drugim kryterium było to, że ja potrzebowałem do roli Wilczura kogoś, kogo ludzie polubią na wejściu. Leszek, wydaje mi się, ma taką zupełnie naturalną zdolność zjednywania sobie sympatii widza.

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o tym, czy strajk scenarzystów w końcu skończy się po 150 dniach oraz o tym, czy "The Morning Show" fabularnie skręca w stronę "Sukcesji".

Sponsorem odcinka jest Netflix.

Nowy "Belfer". "Cieszy nas, że możemy zagrać z oczekiwaniami widza" #OnetAudio
2023-09-21 20:00:00

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. — Wydaje mi się, że jest troszkę inaczej, jeśli chodzi o ten trzeci sezon. Widzowie, którzy oglądali poprzednie sezony, mogli się przyzwyczaić do pewnej formuły, a nowy sezon niesie coś innego — tłumaczy gość specjalny odcinka, reżyser trzeciego sezonu serialu "Belfer", Łukasz Grzegorzek, dodając: — Jeśli chodzi o tego starego, dobrego "Belfra", to jest oczywiście kryminalna zagadka. — Maciek Stuhr często to mówi, że w zeszłych sezonach Belfer to był jeździec znikąd — mówi Łukasz Grzegorzek — Ja jako dzieciak bardzo lubiłem kryminały i jak sobie kojarzyłem tego Belfra z pierwszego sezonu, to najczęściej do głowy przychodził mi Sherlock Holmes. No, ale o Sherlocku wiedziałem dużo, a o Belfrze nic nie było wiadomo. W nowym sezonie mówimy o nim znacznie więcej: kim jest, skąd się wziął — dodaje. — Roma Gąsiorowska jako policjantka? Biorę w ciemno. Jacek Koman? Uwielbiam — podsumowuje obsadę Bartosz Węglarczyk. — Coraz rzadziej powstają filmy, które potrafią opowiedzieć fajną historię w półtorej godziny, a mało kto potrafi zrobić dobry, trzygodzinny film — mówi gościni programu, Jaśmina Marczewska. W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o "Prawniku z Lincolna", piątym sezonie serialu "Fauda", polskiej produkcji "Infamia" oraz o nowym pokoleniu młodych aktorów.

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio.

— Wydaje mi się, że jest troszkę inaczej, jeśli chodzi o ten trzeci sezon. Widzowie, którzy oglądali poprzednie sezony, mogli się przyzwyczaić do pewnej formuły, a nowy sezon niesie coś innego — tłumaczy gość specjalny odcinka, reżyser trzeciego sezonu serialu "Belfer", Łukasz Grzegorzek, dodając: — Jeśli chodzi o tego starego, dobrego "Belfra", to jest oczywiście kryminalna zagadka.

— Maciek Stuhr często to mówi, że w zeszłych sezonach Belfer to był jeździec znikąd — mówi Łukasz Grzegorzek — Ja jako dzieciak bardzo lubiłem kryminały i jak sobie kojarzyłem tego Belfra z pierwszego sezonu, to najczęściej do głowy przychodził mi Sherlock Holmes. No, ale o Sherlocku wiedziałem dużo, a o Belfrze nic nie było wiadomo. W nowym sezonie mówimy o nim znacznie więcej: kim jest, skąd się wziął — dodaje.

— Roma Gąsiorowska jako policjantka? Biorę w ciemno. Jacek Koman? Uwielbiam — podsumowuje obsadę Bartosz Węglarczyk.

— Coraz rzadziej powstają filmy, które potrafią opowiedzieć fajną historię w półtorej godziny, a mało kto potrafi zrobić dobry, trzygodzinny film — mówi gościni programu, Jaśmina Marczewska.

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o "Prawniku z Lincolna", piątym sezonie serialu "Fauda", polskiej produkcji "Infamia" oraz o nowym pokoleniu młodych aktorów.

Przewaga seriali? "Jest dużo filmów, które lepiej byłoby podzielić na dwa, trzy odcinki" #OnetAudio
2023-09-14 20:00:00

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. — Serial ośmioodcinkowy ma często ośmiu różnych reżyserów. Dla przykładu, w przypadku "The Last Of Us" wszyscy mówią o tym serialu przez pryzmat jednego odcinka, a nie przez pryzmat całego  story , które chce się przekazać w tej produkcji — wyjaśnia gość odcinka, Tytus Hołdys — To są pewnego rodzaju mankamenty, z którym musi się borykać właśnie serial, a nie film, który jest zamkniętą formą. — Bardzo trudno jest opowiedzieć dobrą historię w dwie godziny. Jeżeli masz naprawdę dobrą historię, to ona potrzebuje więcej czasu. Przez te osiem, dziesięć godzin, bo ja mówię głównie o mini-serialach, sposób, w jaki możesz pokazać plastycznie te postaci i je obudować... Możesz poświęcić temu więcej czasu i lepiej tę historię opowiedzieć — mówi Bartosz Węglarczyk. — Serial, do którego wróciłem w ostatnim czasie, bo ma ostatni sezon, to "Billions". Zostało ogłoszone, że w dobrym stylu powróci w nim Bobby Axelrod, ale... wraca trochę bez sensu — tłumaczy Piotr Markiewicz — To jest taka sytuacja, że przywracamy lubianego bohatera na koniec, bo nam się albo sypie, albo chcemy zakończyć z przytupem. — Nie ma czegoś takiego jak zły serial albo zły film — zaczyna Tytus Hołdys — Każdy odbiór danej produkcji jest sumą naszych własnych doświadczeń i oczekiwań. To, że ja mówię, że "Ojciec Chrzestny" jest wielkim, wybitnym filmem i 90 proc. ludzi tak uważa, to nie oznacza, że 10 proc. jest w błędzie — dodaje. — Jeżeli choć jednej osobie podoba się jakiś serial lub film, to ja się szczerze cieszę w imieniu tej osoby. To jest super, że każdy z nas ma jakieś swoje guilty pleasure — mówi Piotr Markiewicz. W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o dynamice relacji Meryl Streep i Paula Rudda w "Zbrodniach po sąsiedzku", o megaserialach takich jak "Seks w Wielkim Mieście" lub "Rodzina Soprano" oraz produkcjach, w które próbowaliśmy się wkręcić, ale zupełnie się to nie udało.

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio.

— Serial ośmioodcinkowy ma często ośmiu różnych reżyserów. Dla przykładu, w przypadku "The Last Of Us" wszyscy mówią o tym serialu przez pryzmat jednego odcinka, a nie przez pryzmat całego story, które chce się przekazać w tej produkcji — wyjaśnia gość odcinka, Tytus Hołdys — To są pewnego rodzaju mankamenty, z którym musi się borykać właśnie serial, a nie film, który jest zamkniętą formą.

— Bardzo trudno jest opowiedzieć dobrą historię w dwie godziny. Jeżeli masz naprawdę dobrą historię, to ona potrzebuje więcej czasu. Przez te osiem, dziesięć godzin, bo ja mówię głównie o mini-serialach, sposób, w jaki możesz pokazać plastycznie te postaci i je obudować... Możesz poświęcić temu więcej czasu i lepiej tę historię opowiedzieć — mówi Bartosz Węglarczyk.

— Serial, do którego wróciłem w ostatnim czasie, bo ma ostatni sezon, to "Billions". Zostało ogłoszone, że w dobrym stylu powróci w nim Bobby Axelrod, ale... wraca trochę bez sensu — tłumaczy Piotr Markiewicz — To jest taka sytuacja, że przywracamy lubianego bohatera na koniec, bo nam się albo sypie, albo chcemy zakończyć z przytupem.

— Nie ma czegoś takiego jak zły serial albo zły film — zaczyna Tytus Hołdys — Każdy odbiór danej produkcji jest sumą naszych własnych doświadczeń i oczekiwań. To, że ja mówię, że "Ojciec Chrzestny" jest wielkim, wybitnym filmem i 90 proc. ludzi tak uważa, to nie oznacza, że 10 proc. jest w błędzie — dodaje.

— Jeżeli choć jednej osobie podoba się jakiś serial lub film, to ja się szczerze cieszę w imieniu tej osoby. To jest super, że każdy z nas ma jakieś swoje guilty pleasure — mówi Piotr Markiewicz.

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o dynamice relacji Meryl Streep i Paula Rudda w "Zbrodniach po sąsiedzku", o megaserialach takich jak "Seks w Wielkim Mieście" lub "Rodzina Soprano" oraz produkcjach, w które próbowaliśmy się wkręcić, ale zupełnie się to nie udało.

Klasyki, które byłyby dzisiaj skancelowane. "Nie zestarzały się dobrze" #OnetAudio
2023-09-07 20:00:00

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. — Na tym polega starzenie się filmów: jest inna wrażliwość i inny sposób opowiadania historii. Na przykład, kiedy oglądasz westerny z lat 40. lub 50. i nie rozumiesz, że inaczej pokazywało się pewne kwestie, i nie wejdziesz w tę konwencję, to te filmy w ogóle nie będą cię ruszały — wyjaśnia Bartosz Węglarczyk w rozmowie z Piotrem Markiewiczem oraz gościem odcinka, Tytusem Hołdysem. — Niczego się po tym serialu nie spodziewałem. Obejrzałem i absolutnie nie mogłem się od niego oderwać — mówi o produkcji "Żmijowisko" Bartosz Węglarczyk — Zakończenie jest naprawdę wow . Starałem się wymyślić różne rozwiązania do tego, jak ten serial się skończy, ale zupełnie mi się to nie udało. Świetny thriller, krew się leje, ludzie nie są tymi, na których wyglądają. W ostatnim odcinku naprawdę szczęka opada, bo oglądamy te same sceny, które widzieliśmy wcześniej, ale kamera ustawiona jest w innym miejscu, więc okazuje się, że całość jest zupełnie inna, niż nam się pierwotnie wydawało. — Na Canal+ ukazał się jeden z najważniejszych filmów polskiego kina, czyli "Seksmisja". Ten film jest tak seksistowski, że trudno w to uwierzyć. Na 99,9 proc. by dzisiaj nie mógł zostać zrobiony, ale uważam, że niezwykłe jest to, że w PRL-u powstało coś takiego — mówi redaktor naczelny Onetu, a Tytus Hołdys dodaje: — Ten film byłby dzisiaj na 100 proc. skancelowany. — Mam wrażenie, że jest taki film polski, który się nie zestarzeje i jest lustrzanym odbiciem naszego społeczeństwa w naprawdę wielu aspektach. Jest nim "Dzień Świra" — stwierdza Tytus Hołdys. — W sensie filmowym nie przetrwał próby czasu, bo został źle nagrany. Napisany jest świetnie, ale zrealizowany jest tragicznie — kontruje wypowiedź o produkcji Marka Koterskiego Piotr Markiewicz. W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o mniej lub bardziej udanych produkcjach o Draculi, Stevenie Spielbergu i o tym, jak wyglądałyby stare filmy, gdyby kręcono je także dronem.

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio.

— Na tym polega starzenie się filmów: jest inna wrażliwość i inny sposób opowiadania historii. Na przykład, kiedy oglądasz westerny z lat 40. lub 50. i nie rozumiesz, że inaczej pokazywało się pewne kwestie, i nie wejdziesz w tę konwencję, to te filmy w ogóle nie będą cię ruszały — wyjaśnia Bartosz Węglarczyk w rozmowie z Piotrem Markiewiczem oraz gościem odcinka, Tytusem Hołdysem.

— Niczego się po tym serialu nie spodziewałem. Obejrzałem i absolutnie nie mogłem się od niego oderwać — mówi o produkcji "Żmijowisko" Bartosz Węglarczyk — Zakończenie jest naprawdę wow. Starałem się wymyślić różne rozwiązania do tego, jak ten serial się skończy, ale zupełnie mi się to nie udało. Świetny thriller, krew się leje, ludzie nie są tymi, na których wyglądają. W ostatnim odcinku naprawdę szczęka opada, bo oglądamy te same sceny, które widzieliśmy wcześniej, ale kamera ustawiona jest w innym miejscu, więc okazuje się, że całość jest zupełnie inna, niż nam się pierwotnie wydawało.

— Na Canal+ ukazał się jeden z najważniejszych filmów polskiego kina, czyli "Seksmisja". Ten film jest tak seksistowski, że trudno w to uwierzyć. Na 99,9 proc. by dzisiaj nie mógł zostać zrobiony, ale uważam, że niezwykłe jest to, że w PRL-u powstało coś takiego — mówi redaktor naczelny Onetu, a Tytus Hołdys dodaje: — Ten film byłby dzisiaj na 100 proc. skancelowany.

— Mam wrażenie, że jest taki film polski, który się nie zestarzeje i jest lustrzanym odbiciem naszego społeczeństwa w naprawdę wielu aspektach. Jest nim "Dzień Świra" — stwierdza Tytus Hołdys.

— W sensie filmowym nie przetrwał próby czasu, bo został źle nagrany. Napisany jest świetnie, ale zrealizowany jest tragicznie — kontruje wypowiedź o produkcji Marka Koterskiego Piotr Markiewicz.

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o mniej lub bardziej udanych produkcjach o Draculi, Stevenie Spielbergu i o tym, jak wyglądałyby stare filmy, gdyby kręcono je także dronem.

Zakończenia, które działają na emocje. "Wszystko buzuje na milion różnych sposobów" #OnetAudio
2023-08-31 20:00:00

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. — Ostatnia scena ostatniego odcinka tak bardzo wszystko wywraca, że z jednej strony nienawidzisz dziewczyny, która gra główną rolę, a z drugiej strony w pełni rozumiesz decyzję, którą podejmuje na sam koniec — mówi Piotr Markiewicz o serialu "Rozmowy z przyjaciółmi" — Rzadko mi się to zdarza, ale ta końcówka bardzo działa na emocje. Wszystko w tobie buzuje na milion różnych sposobów. Bardzo szanuję tak napisany  storytelling. — Obejrzałem dostępne odcinki nowego sezonu "Zbrodni po sąsiedzku". Bardzo głośny serial, absolutnie utrzymuje poziom poprzednich dwóch sezonów — mówi Bartosz Węglarczyk — Przyznam, że na początku nie byłem fanem tego serialu, nie podzielałem tych wszystkich zachwytów, a serial mnie momentami nudził. Teraz zdecydowanie polecam zobaczyć. — Bardzo mało to doceniamy, ale jednak "And Just Like That" co tydzień pojawia się w nagłówkach sekcji kulturalnych. Mówią o tym serialu. Może to jakaś miara sukcesu w kategorii guilty pleasure ? — zastanawia się Piotr Markiewicz. W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o filmach, które są już nakręcone, ale na ich premierę jeszcze poczekamy, o tym, którą z licznych miłości Carrie Bradshaw chcielibyśmy przywrócić do serialu "And Just Like That" i o tym, czy Meryl Streep okaże się morderczynią.

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio.

— Ostatnia scena ostatniego odcinka tak bardzo wszystko wywraca, że z jednej strony nienawidzisz dziewczyny, która gra główną rolę, a z drugiej strony w pełni rozumiesz decyzję, którą podejmuje na sam koniec — mówi Piotr Markiewicz o serialu "Rozmowy z przyjaciółmi" — Rzadko mi się to zdarza, ale ta końcówka bardzo działa na emocje. Wszystko w tobie buzuje na milion różnych sposobów. Bardzo szanuję tak napisany storytelling.

— Obejrzałem dostępne odcinki nowego sezonu "Zbrodni po sąsiedzku". Bardzo głośny serial, absolutnie utrzymuje poziom poprzednich dwóch sezonów — mówi Bartosz Węglarczyk — Przyznam, że na początku nie byłem fanem tego serialu, nie podzielałem tych wszystkich zachwytów, a serial mnie momentami nudził. Teraz zdecydowanie polecam zobaczyć.

— Bardzo mało to doceniamy, ale jednak "And Just Like That" co tydzień pojawia się w nagłówkach sekcji kulturalnych. Mówią o tym serialu. Może to jakaś miara sukcesu w kategorii guilty pleasure? — zastanawia się Piotr Markiewicz.

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o filmach, które są już nakręcone, ale na ich premierę jeszcze poczekamy, o tym, którą z licznych miłości Carrie Bradshaw chcielibyśmy przywrócić do serialu "And Just Like That" i o tym, czy Meryl Streep okaże się morderczynią.

Od megakościołów po Tyrmanda. Czego szukać w streamingach? #OnetAudio
2023-08-24 20:00:00

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. — Uderzyło mnie to, że pokazali zwykłe życie pod nazizmem. Siedzieli nad basenem, żartowali, a w tyle nazistowskie flagi. To, że zostało pokazane to "zwykłe życie", to dla mnie wstrząsające obrazki — mówi Piotr Markiewicz o filmie "Filip", który właśnie ukazał się na Netfliksie. —"Filip" opowiada fikcyjną historię z mocnymi elementami autobiograficznymi — o polskim Żydzie, który przeżył likwidację getta w Warszawie i w jakiś sposób znalazł się w Niemczech w 1943 roku — mówi Bartosz Węglarczyk — Jest środek wojny. Pracuje we Frankfurcie, w bardzo eleganckiej restauracji, udając Francuza, bo przecież nie może powiedzieć, że jest Żydem. Postanawia się mścić na Niemcach za to, co zrobili w getcie, ale nie powiem, w jaki sposób, to trzeba zobaczyć. — Może nie powinienem być zaskoczony, bo reżyserem tego filmu jest Michał Kwieciński, ale chyba jednak byłem zaskoczony tym, jak dobry to jest film. Naprawdę fenomenalnie się to ogląda — wyjaśnia redaktor naczelny Onetu, dodając: — W roli głównej Eryk Kulm Jr. Panie Eryku, naprawdę mam nadzieję, że będę Pana teraz oglądał w wielu filmach. Zrobił na mnie powalające wrażenie. — Sama historia tego, że powstają megakościoły, które działają jak największe labele muzyczne na świecie, gdzie wynajmują, kupują i budują hale... Trudno to nazwać mszą, bo to są właściwie koncerty — wyjaśnia Piotr Markiewicz, odnosząc się do serialu "Hillsong: mroczna strona australijskiego kościoła". — Za dużo Jamesa Gunna w Jamesie Gunnie. Mi najbardziej przeszkadzało to, że oni tylko na siebie krzyczeli — mówi Piotr Markiewicz o filmie "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" — Nie podobały mi się tam jeszcze dwie rzeczy. Antyziemia, czyli planeta, na którą poleciał, to głupi koncept. Dwa, ta baza gdzie trzymają dane. Ludzie pączki? Naprawdę? W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o firmie Apple, filmie "Chinatown", serialu "The Vow" oraz o tym, czy ekranizacja debiutanckiej powieści Sally Rooney jest równie dobra, co "Normalni Ludzie".

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio.

— Uderzyło mnie to, że pokazali zwykłe życie pod nazizmem. Siedzieli nad basenem, żartowali, a w tyle nazistowskie flagi. To, że zostało pokazane to "zwykłe życie", to dla mnie wstrząsające obrazki — mówi Piotr Markiewicz o filmie "Filip", który właśnie ukazał się na Netfliksie.

—"Filip" opowiada fikcyjną historię z mocnymi elementami autobiograficznymi — o polskim Żydzie, który przeżył likwidację getta w Warszawie i w jakiś sposób znalazł się w Niemczech w 1943 roku — mówi Bartosz Węglarczyk — Jest środek wojny. Pracuje we Frankfurcie, w bardzo eleganckiej restauracji, udając Francuza, bo przecież nie może powiedzieć, że jest Żydem. Postanawia się mścić na Niemcach za to, co zrobili w getcie, ale nie powiem, w jaki sposób, to trzeba zobaczyć.

— Może nie powinienem być zaskoczony, bo reżyserem tego filmu jest Michał Kwieciński, ale chyba jednak byłem zaskoczony tym, jak dobry to jest film. Naprawdę fenomenalnie się to ogląda — wyjaśnia redaktor naczelny Onetu, dodając: — W roli głównej Eryk Kulm Jr. Panie Eryku, naprawdę mam nadzieję, że będę Pana teraz oglądał w wielu filmach. Zrobił na mnie powalające wrażenie.

— Sama historia tego, że powstają megakościoły, które działają jak największe labele muzyczne na świecie, gdzie wynajmują, kupują i budują hale... Trudno to nazwać mszą, bo to są właściwie koncerty — wyjaśnia Piotr Markiewicz, odnosząc się do serialu "Hillsong: mroczna strona australijskiego kościoła".

— Za dużo Jamesa Gunna w Jamesie Gunnie. Mi najbardziej przeszkadzało to, że oni tylko na siebie krzyczeli — mówi Piotr Markiewicz o filmie "Strażnicy Galaktyki: Volume 3" — Nie podobały mi się tam jeszcze dwie rzeczy. Antyziemia, czyli planeta, na którą poleciał, to głupi koncept. Dwa, ta baza gdzie trzymają dane. Ludzie pączki? Naprawdę?

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o firmie Apple, filmie "Chinatown", serialu "The Vow" oraz o tym, czy ekranizacja debiutanckiej powieści Sally Rooney jest równie dobra, co "Normalni Ludzie".

Czy czeka nas uniwersum kryminałów? "Fajnie byłoby mieć polskie »Midsommar«" #OnetAudio
2023-08-17 20:00:00

— W gminie Zbiczno są tablice, które mają cytaty z książek. Są całe mapy z cytatami książek z serii o Lipowie. To jest dopiero uniwersum! — mówi Piotr Markiewicz o mieście, które ma być inspiracją dla tytułowego Lipowa, w którym dzieje się fabuła książek Katarzyny Puzyńskiej oraz ich ekranizacji, którą już wkrótce będzie można oglądać na Playerze. — Zawierzyłem w ten serial prawie po pierwszej scenie — dodaje. — Jeżeli dobrze pójdzie ten serial, a trzymamy mocno kciuki, to jest szansa na kolejne sezony i uniwersum Lipowa, które ma bardzo wielu fanów w Polsce. Są nawet ich zloty. Fajnie byłoby mieć takie swoje polskie "Midsommar" — mówi Bartosz Węglarczyk. — "Grantchester" to hit w Wielkiej Brytanii. Masz piękną, angielską wieś, przepiękne widoki. Rzecz dzieje się po wojnie, przełom lat 40. i 50., oczywiście zaczynają się masowe morderstwa, ludzie padają jak muchy, zabici na różne sposoby. Jest lokalny detektyw, policjant, któremu pomaga główny bohater, anglikański ksiądz — mówi redaktor naczelny Onetu — Z jednej strony masz naprawdę ciekawe zagadki kryminalne, a jednocześnie księdza, który ma duże problemy z dziewczynami. To się naprawdę świetnie ogląda. — Na Amazon Prime pojawiła się ekranizacja wielkiego, światowego bestselleru "Red, White and Royal Blue". Syn kandydatki na prezydenta USA zakochuje się w synu króla albo królowej. Ukrywają swój romans, aż ten przestanie być ukryty. Co tu dużo mówić, jest to bardzo zła ekranizacja, fabuła jest robiona, jakby ktoś ją łopatą siekał. Ale zobaczenie Umy Thurman, która mówi z teksańskim akcentem, to jest ciekawe — mówi o swoim ostatnim odkryciu Piotr Markiewicz. W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o Stephenie Kingu, telewizji linearnej oraz o tym, który odcinek "The Bear" był najlepszy. Odcinek powstał we współpracy z TVN Player.

— W gminie Zbiczno są tablice, które mają cytaty z książek. Są całe mapy z cytatami książek z serii o Lipowie. To jest dopiero uniwersum! — mówi Piotr Markiewicz o mieście, które ma być inspiracją dla tytułowego Lipowa, w którym dzieje się fabuła książek Katarzyny Puzyńskiej oraz ich ekranizacji, którą już wkrótce będzie można oglądać na Playerze. — Zawierzyłem w ten serial prawie po pierwszej scenie — dodaje.

— Jeżeli dobrze pójdzie ten serial, a trzymamy mocno kciuki, to jest szansa na kolejne sezony i uniwersum Lipowa, które ma bardzo wielu fanów w Polsce. Są nawet ich zloty. Fajnie byłoby mieć takie swoje polskie "Midsommar" — mówi Bartosz Węglarczyk.

— "Grantchester" to hit w Wielkiej Brytanii. Masz piękną, angielską wieś, przepiękne widoki. Rzecz dzieje się po wojnie, przełom lat 40. i 50., oczywiście zaczynają się masowe morderstwa, ludzie padają jak muchy, zabici na różne sposoby. Jest lokalny detektyw, policjant, któremu pomaga główny bohater, anglikański ksiądz — mówi redaktor naczelny Onetu — Z jednej strony masz naprawdę ciekawe zagadki kryminalne, a jednocześnie księdza, który ma duże problemy z dziewczynami. To się naprawdę świetnie ogląda.

— Na Amazon Prime pojawiła się ekranizacja wielkiego, światowego bestselleru "Red, White and Royal Blue". Syn kandydatki na prezydenta USA zakochuje się w synu króla albo królowej. Ukrywają swój romans, aż ten przestanie być ukryty. Co tu dużo mówić, jest to bardzo zła ekranizacja, fabuła jest robiona, jakby ktoś ją łopatą siekał. Ale zobaczenie Umy Thurman, która mówi z teksańskim akcentem, to jest ciekawe — mówi o swoim ostatnim odkryciu Piotr Markiewicz.

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o Stephenie Kingu, telewizji linearnej oraz o tym, który odcinek "The Bear" był najlepszy.

Odcinek powstał we współpracy z TVN Player.

Nowy "The Bear" wychodzi poza kuchnię. "Jest lepszy niż wspaniały" #OnetAudio
2023-08-10 20:00:00

— Pierwszy sezon był wspaniały. Drugi sezon jest lepszy niż wspaniały — mówi Bartosz Węglarczyk o serialu "The Bear", dodając: — Proces dojrzewania i zmiany, jakie zachodzą w tych ludziach, których znamy z pierwszego sezonu, są niebywałe. — To jest opowieść o ludziach, którzy mają pasję, odnajdują ją lub muszą ją na nowo wzniecić — wyjaśnia Piotr Markiewicz. — Ten serial jest za krótki. Obejrzałem całość za jednym podejściem, a ma się takie wrażenie, że chciałoby pobyć się z tymi ludźmi dłużej — stwierdza redaktor naczelny Onetu — O godzinnym odcinku "The Bear" mówi się, że będzie zgłoszony oddzielnie do różnych nagród telewizyjnych. Moim zdaniem to jest taki odcinek, w którym twórcy wspięli się jeszcze wyżej, pokazując, że to jest sztuka przez duże "S". — Wiesz, czego się obawiałem przed tym sezonem? W zwiastunach była zapowiedź, że pojawi się wątek miłosny, a dobre wprowadzenie takiego wątku, jest piekielnie trudne i często jest pójściem na łatwiznę — mówi Piotr Markiewicz, a Bartosz Węglarczyk dodaje: — Cały ostatni odcinek jest o iskrach z instalacji, jednak iskier, jakie są między nimi [Carmym i Claire - przyp. red.] i tak wielkiej chemii między aktorami dawno nie widziałem na ekranie. W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o streamingach, nowej wersji "Królewny Śnieżki", o ponownym spotkaniu Jasona Stathama z potworem z głębin i o tym, czy "Barbie" w końcu zarobiła miliard dolarów.

— Pierwszy sezon był wspaniały. Drugi sezon jest lepszy niż wspaniały — mówi Bartosz Węglarczyk o serialu "The Bear", dodając: — Proces dojrzewania i zmiany, jakie zachodzą w tych ludziach, których znamy z pierwszego sezonu, są niebywałe.

— To jest opowieść o ludziach, którzy mają pasję, odnajdują ją lub muszą ją na nowo wzniecić — wyjaśnia Piotr Markiewicz.

— Ten serial jest za krótki. Obejrzałem całość za jednym podejściem, a ma się takie wrażenie, że chciałoby pobyć się z tymi ludźmi dłużej — stwierdza redaktor naczelny Onetu — O godzinnym odcinku "The Bear" mówi się, że będzie zgłoszony oddzielnie do różnych nagród telewizyjnych. Moim zdaniem to jest taki odcinek, w którym twórcy wspięli się jeszcze wyżej, pokazując, że to jest sztuka przez duże "S".

— Wiesz, czego się obawiałem przed tym sezonem? W zwiastunach była zapowiedź, że pojawi się wątek miłosny, a dobre wprowadzenie takiego wątku, jest piekielnie trudne i często jest pójściem na łatwiznę — mówi Piotr Markiewicz, a Bartosz Węglarczyk dodaje: — Cały ostatni odcinek jest o iskrach z instalacji, jednak iskier, jakie są między nimi [Carmym i Claire - przyp. red.] i tak wielkiej chemii między aktorami dawno nie widziałem na ekranie.

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o streamingach, nowej wersji "Królewny Śnieżki", o ponownym spotkaniu Jasona Stathama z potworem z głębin i o tym, czy "Barbie" w końcu zarobiła miliard dolarów.

"Barbie" to feminizm dla nastolatek? Węglarczyk: "Czuję się oszukany" #OnetAudio
2023-08-03 20:00:00

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio. — Trudno mieć na temat tego filmu opinię pośrodku. Albo bardzo ci się podobał, albo bardzo nie podobał. Ja znalazłem się w tej drugiej grupie ludzi. Czuję się absolutnie oszukany. Fakt, że ten film jest od 16 lat, to jest zupełna bzdura, bo to jest film dla dzieci. Rozumiem jego feministyczne przesłanie, ale to jest feminizm dla 12-latek — mówi Bartosz Węglarczyk o filmie "Barbie". — Ja poszedłem na taki film, jakiego oczekiwałem po kampanii promocyjnej i dokładnie taki film ["Barbie" - przyp. red.] dostałem. Nie czułem się rozczarowany — wyjaśnia Piotr Markiewicz — Widziałem gdzieś fajną analizę, że główną antagonistką tego filmu jest Barbie. Sama wywołała wszystkie problemy i teraz musi je sama naprawić. — Co kilka lat musi powstać serial, który opowiada o grupce znajomych, którzy są w trzech albo czterech lokacjach typu bar, mieszkanie albo kawiarnia. Najlepiej równowaga trzech kobiet i mężczyzn — wyjaśnia Piotr Markiewicz — Po "How I Met Your Mother" nastąpiła pustka. Pierwszy sezon "How I Met Your Father" szukał siebie, drugi sezon jest dużo lepszy, bo czerpie motywów, które znamy z pierwowzoru. Jednak coś cały czas mi nie siedzi w tym serialu. Mam takie poczucie, że nie ma jeszcze wykrystalizowanych problemów, które możemy określić jako problemy pokolenia dzisiejszych 27 - 30-latków. Te żarty, które tam są, nie siadają. Nie żartują z jakichś charakterystycznych cech tego pokolenia. Myślę, że jeszcze poczekamy na taki serial — dodaje. — Obraża mnie to, jak "And Just Like That" pokazuje kobiety. Pokazuje, jakby były głupie, a tak nie jest — podsumowuje Piotr Markiewicz — One mają naprawdę infantylne problemy i głupie dialogi. — Psychicznie to jest trochę "Benjamin Button", one się cofają w tym serialu — dodaje Bartosz Węglarczyk — Jest coś takiego, jak "syndrom drugiego sezonu". Są takie seriale, że mam wrażenie, że ludzie, którzy mieli pomysł na pierwszy sezon, nagle z zaskoczeniem dowiedzieli się, że muszą zrobić drugi. W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o Angusie Cloudzie, przesuniętych filmach i serialach oraz — a jakże — o filmach Marvela.

Całość bezpłatnie TYLKO w aplikacji Onet Audio.

— Trudno mieć na temat tego filmu opinię pośrodku. Albo bardzo ci się podobał, albo bardzo nie podobał. Ja znalazłem się w tej drugiej grupie ludzi. Czuję się absolutnie oszukany. Fakt, że ten film jest od 16 lat, to jest zupełna bzdura, bo to jest film dla dzieci. Rozumiem jego feministyczne przesłanie, ale to jest feminizm dla 12-latek — mówi Bartosz Węglarczyk o filmie "Barbie".

— Ja poszedłem na taki film, jakiego oczekiwałem po kampanii promocyjnej i dokładnie taki film ["Barbie" - przyp. red.] dostałem. Nie czułem się rozczarowany — wyjaśnia Piotr Markiewicz — Widziałem gdzieś fajną analizę, że główną antagonistką tego filmu jest Barbie. Sama wywołała wszystkie problemy i teraz musi je sama naprawić.

— Co kilka lat musi powstać serial, który opowiada o grupce znajomych, którzy są w trzech albo czterech lokacjach typu bar, mieszkanie albo kawiarnia. Najlepiej równowaga trzech kobiet i mężczyzn — wyjaśnia Piotr Markiewicz — Po "How I Met Your Mother" nastąpiła pustka. Pierwszy sezon "How I Met Your Father" szukał siebie, drugi sezon jest dużo lepszy, bo czerpie motywów, które znamy z pierwowzoru. Jednak coś cały czas mi nie siedzi w tym serialu. Mam takie poczucie, że nie ma jeszcze wykrystalizowanych problemów, które możemy określić jako problemy pokolenia dzisiejszych 27 - 30-latków. Te żarty, które tam są, nie siadają. Nie żartują z jakichś charakterystycznych cech tego pokolenia. Myślę, że jeszcze poczekamy na taki serial — dodaje.

— Obraża mnie to, jak "And Just Like That" pokazuje kobiety. Pokazuje, jakby były głupie, a tak nie jest — podsumowuje Piotr Markiewicz — One mają naprawdę infantylne problemy i głupie dialogi.

— Psychicznie to jest trochę "Benjamin Button", one się cofają w tym serialu — dodaje Bartosz Węglarczyk — Jest coś takiego, jak "syndrom drugiego sezonu". Są takie seriale, że mam wrażenie, że ludzie, którzy mieli pomysł na pierwszy sezon, nagle z zaskoczeniem dowiedzieli się, że muszą zrobić drugi.

W najnowszym odcinku podcastu "O serialach" rozmawiamy także o Angusie Cloudzie, przesuniętych filmach i serialach oraz — a jakże — o filmach Marvela.

Spojlery i nasze wrażenia po "Oppenheimerze". "Film, w którym działa absolutnie wszystko" #OnetAudio
2023-08-01 10:50:29

W specjalnym odcinku podcastu "O serialach" wzięliśmy na tapet "Oppenheimera" w reżyserii Christophera Nolana. Czy warto obejrzeć go w kinie? Jakie są jego dwa minusy? I czy to prawda, że zdjęcia nakręcono w jedyne 57 dni? — To film totalny — podsumowuje redaktor naczelny Onetu. Uwaga, spojlery! — Polecam Państwu poczytanie o historii bomby atomowej przed pójściem do kina — mówi Bartosz Węglarczyk — O głównych bohaterach tego filmu, bo to nie jest jedynie Robert Oppenheimer. To też Edward Teller, Albert Einstein, który się pojawia w filmie, Klaus Fuchs, czyli radziecki szpieg, który pracował w Los Alamos. To są wszystko niesamowite postacie historyczne i każda z nich miała ogromny wpływ na to, jak powstała bomba atomowa i energia nuklearna, tak ją dzisiaj rozumiemy. Warto poznać te wątki przed pójściem na film, żeby wiedzieć, dlaczego te osoby się tam pojawiają. — Mam dwa problemy z tym filmem. Jeden minus to to, że w pewnym momencie pojawił się huk jako efekt dźwiękowy, który mnie bardzo wystraszył, a dwa — bardzo przehypowana była kampania promująca moment wybuchu samej bomby — wyjaśnia Piotr Markiewicz — Jeśli to są dwa jedyne zarzuty, to uważam, że jesteśmy w bardzo dobrym miejscu, jeżeli chodzi o ten film — dodaje. — Po obejrzeniu tego filmu mam wrażenie, że fajnie zobaczyć go na dużym ekranie, choć niekoniecznie musi być to IMAX. Dużo ważniejszy jest w tym filmie dźwięk, który buduje jakieś 60 proc. całego klimatu tego filmu — wyjaśnia Piotr Markiewicz, a Bartosz Węglarczyk dodaje: — Powiedziałbym nawet, że ważniejszy wizualnie wśród filmów Nolana był "Interstellar" i "Dunkierka". Duża część "Oppenheimera" składa się po prostu z rozmów ludzi. Czytałem gdzieś recenzję, że to pierwszy film w historii, w którym rozmowa dwóch fizyków jądrowych jest pokazana jak thriller. Masz cały czas poczucie, że oni dyskutują o tym, czy świat będzie dalej istniał, czy nie. — Scena wybuchu nie następuje jako kulminacja filmu, pojawia się między drugim a trzecim aktem. Jest właściwie wstępem do trzeciego aktu, który jest o wiele ważniejszy, bo pokazuje ponurą stronę władzy — mówi Piotr Markiewicz — Jest o charakterach ludzkich, potędze i władzy, która deprawuje i niszczy.

W specjalnym odcinku podcastu "O serialach" wzięliśmy na tapet "Oppenheimera" w reżyserii Christophera Nolana. Czy warto obejrzeć go w kinie? Jakie są jego dwa minusy? I czy to prawda, że zdjęcia nakręcono w jedyne 57 dni? — To film totalny — podsumowuje redaktor naczelny Onetu. Uwaga, spojlery!

— Polecam Państwu poczytanie o historii bomby atomowej przed pójściem do kina — mówi Bartosz Węglarczyk — O głównych bohaterach tego filmu, bo to nie jest jedynie Robert Oppenheimer. To też Edward Teller, Albert Einstein, który się pojawia w filmie, Klaus Fuchs, czyli radziecki szpieg, który pracował w Los Alamos. To są wszystko niesamowite postacie historyczne i każda z nich miała ogromny wpływ na to, jak powstała bomba atomowa i energia nuklearna, tak ją dzisiaj rozumiemy. Warto poznać te wątki przed pójściem na film, żeby wiedzieć, dlaczego te osoby się tam pojawiają.

— Mam dwa problemy z tym filmem. Jeden minus to to, że w pewnym momencie pojawił się huk jako efekt dźwiękowy, który mnie bardzo wystraszył, a dwa — bardzo przehypowana była kampania promująca moment wybuchu samej bomby — wyjaśnia Piotr Markiewicz — Jeśli to są dwa jedyne zarzuty, to uważam, że jesteśmy w bardzo dobrym miejscu, jeżeli chodzi o ten film — dodaje.

— Po obejrzeniu tego filmu mam wrażenie, że fajnie zobaczyć go na dużym ekranie, choć niekoniecznie musi być to IMAX. Dużo ważniejszy jest w tym filmie dźwięk, który buduje jakieś 60 proc. całego klimatu tego filmu — wyjaśnia Piotr Markiewicz, a Bartosz Węglarczyk dodaje: — Powiedziałbym nawet, że ważniejszy wizualnie wśród filmów Nolana był "Interstellar" i "Dunkierka". Duża część "Oppenheimera" składa się po prostu z rozmów ludzi. Czytałem gdzieś recenzję, że to pierwszy film w historii, w którym rozmowa dwóch fizyków jądrowych jest pokazana jak thriller. Masz cały czas poczucie, że oni dyskutują o tym, czy świat będzie dalej istniał, czy nie.

— Scena wybuchu nie następuje jako kulminacja filmu, pojawia się między drugim a trzecim aktem. Jest właściwie wstępem do trzeciego aktu, który jest o wiele ważniejszy, bo pokazuje ponurą stronę władzy — mówi Piotr Markiewicz — Jest o charakterach ludzkich, potędze i władzy, która deprawuje i niszczy.

Informacja dotycząca prawa autorskich: Wszelka prezentowana tu zawartość podkastu jest własnością jego autora

Wyszukiwanie

Kategorie